• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Odurzamy się marihuaną, jak wy tlenem"

Borys Kossakowski
8 marca 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Marihuana wciąż pozostaje najbardziej popularnym narkotykiem wśród młodych ludzi. Marihuana wciąż pozostaje najbardziej popularnym narkotykiem wśród młodych ludzi.

- Nie chcemy się "zjarać". Marihuana to dla nas świętość, Macou Shianshu, astralna księżniczka, która przejawia się w rzeczywistości pod postacią konopi. Palenie to rytuał, gdy czujesz, że zaczyna cię "brać", przekazując skręta mówisz kompanom: "do zobaczenia". Stan "trzeźwości", też jest stanem upojenia tlenem. I również jest fantastyczny. Z obu stanów wyciągamy maksymalnie dużo - mówi Tomek, student drugiego roku filozofii.



Tomek, Janek i Michał chodzą wszędzie razem, grają razem w zespole, podobnie się ubierają i czeszą. Luźne ubrania ze sklepu hinduskiego, długie włosy, warkoczyki. Studiują filozofię i filologię angielską. Razem też biorą narkotyki. Tomek mieszka z rodzicami, a w świat narkotyków wprowadził go starszy brat. Ojciec Janka odszedł do innej kobiety, ale mają kontakt ze sobą. Michał jest najmłodszy z całej trójki, dopiero zdał maturę, jego rodzice są muzykami.

Narkotyki biorę:

Inicjacja

Tomek: Starsze rodzeństwo przygotowało mnie na pierwszy kontakt z narkotykami. Nie oczekiwałem, że po marihuanie po ulicach będą biegać kolorowe zwierzęta. Chciałem przede wszystkim skupić się na sobie. Co się zmienia w moim wnętrzu. Kierowałem się słowami Aldousa Huxleya (powieściopisarz i eseista, twórca antyutopii "Nowy wspaniały świat", propagator LSD - przyp. red.), że narkotyki otwierają drzwi percepcji. Jak coś zażywam, siadam i zastanawiam się, co się dzieje.

Janek: Esej "Drzwi percepcji" Aldousa Huxleya to książka, którą powinien przeczytać każdy przed inicjacją narkotykową (zespół The Doors wziął nazwę właśnie z tej publikacji, której tytuł po angielsku to "The Doors Of Perception" - przyp. red.). Trzeba odróżnić stan upojenia trzeźwością od stanu upojenia narkotykiem.

Tomek: Zadbaj o to, żeby mieć przy sobie osobę, którą kochasz. Której można powiedzieć wszystko: coś bardzo głupiego, śmiesznego. Jak byliśmy w stanach skrajnego upojenia, nie baliśmy się, bo byliśmy we wspólnocie.

Michał: Podczas pierwszych testów z LSD niejaki Ram Dass (amerykański psycholog z Harvardu, usunięty z uczelni za eksperymenty z narkotykami) założył specjalne miejsce, w którym można było brać kwas. Obok czuwał tzw. sitter, który czuwał, aby człowiekowi na haju nic się nie stało. Potrafił zadawać odpowiednie pytania, które kierowały człowieka w bezpieczne rejony, a przede wszystkim umożliwiał doświadczającemu spojrzeć na siebie samego i życie z innej perspektywy.

Tomek: Podobnie robił Aldous Huxley. Kazał "sitterowi" zapisywać wszystko, czego doświadczał: percepcję kolorów, przemyślenia. Sam też czasami robię sobie listę pytań, na które chciałbym sobie odpowiedzieć po narkotykach.

Michał: To kwestia tego, w co mierzysz. Możesz się "puścić" i niczym małe dziecko oddać temu, co mają ci do zaoferowania inne światy. Biegać od huśtawki do huśtawki na tym dorosłym placu zabaw. Możesz też podejść do tego poważniej, jak do eksperymentu na samym sobie.

Tomek: Różnie ludzie reagują na zioło. Moja matka kiedyś nas poprosiła o jointa. Twierdziła, że nic nie czuje, ale po chwili zaczęła ze szczegółami opowiadać historię porodu mojego brata i trwało to ponad godzinę. W międzyczasie zrobiła sobie gigantyczną jajecznicę, do której wrzuciła wszystko, co było w lodówce. Po czym zjadła ją z patelni, zanim dotarła do talerza, który stał na stole.

Janek: Moja matka zawsze bardzo mnie wspiera, jest moją przyjaciółką. Jest bardzo otwarta, interesuje się filozofią. Możemy przy niej palić jointy. Nie do końca to akceptuje, ale z drugiej strony wie, że zakazy nic nie dadzą.

Tomek: Moja matka zadaje mi wiele pytań. Dzięki niej mam kontakt z rzeczywistością. Nie biorę narkotyków, żeby uciekać przed światem, ale żeby go poznać. My nie palimy bongów, nie palimy z wiadra, z wanny, z butelek czy lufek. Nie chcemy się "spizgać". Marihuana to dla nas świętość, Macou Shianshu, astralna księżniczka, która przejawia się w rzeczywistości pod postacią konopi. Palenie to rytuał. Gdy czujesz, że zaczyna cię "brać", przekazując skręta mówisz kompanom: "do zobaczenia". Zaraz się spotkamy po drugiej stronie. To wyjątkowa płaszczyzna spotkania i porozumienia.

***


"Do objawów psychicznych uzależnienia od kanabinoli należą: myślenie magiczne, zaburzenia pamięci i uwagi, upośledzenie zdolności rozwiązywania problemów i planowania przyszłości, apatia, zobojętnienie uczuciowe, osłabienie woli, stany lękowe i zaburzenia snu. Do zaburzeń somatycznych zalicza się: zaburzenia koordynacji ruchowej, przewlekłe zapalenie krtani i oskrzeli, przekrwienie białkówek i spojówek, zaburzenia seksualne, osłabienie reakcji odpornościowych. W funkcjonowaniu społecznym wyróżnia się: zanik zainteresowania, aktywności, zaniedbywanie obowiązków, izolacja społeczna, samotność, degradacja społeczna, zaburzenia zachowania. Chroniczne używanie kanabinoli może prowadzić do uzależnienia w więcej niż jednym na 10 przypadków" (źródło: Konsekwencje zdrowotne używania marihuany, dr Marcin Szulc).

***


W szkole

Tomek: Pierwszego dnia w ogólniaku dyrektor powiedział, że jeśli ktokolwiek zostanie złapany z narkotykami, momentalnie wyleci ze szkoły. I nie blefował, jedna z naszych koleżanek wyleciała ze szkoły. A przecież jak ktoś ma problem, powinno się mu pomagać. Oni wychodzą z założenia, że ten, kto bierze, jest ćpunem i trzeba go usunąć ze społeczeństwa. A to rodzi bunt, który przejawia się... ćpaniem.

Michał: Mieliśmy kiedyś spotkanie z byłym narkomanem. Facet opowiadał historię swojego życia. Nie było tam jednak miejsca na próbę zrozumienia ludzi uzależnionych czy opisy działania poszczególnych substancji. Tylko straszenie.

Tomek: Raz mieliśmy spotkanie z przedstawicielem przychodni uzależnień. Mówił, że marihuana to droga donikąd. Dobrzy ludzie tam nie idą. Nie sposób w taką argumentację uwierzyć. Jeśli ktoś używa tylko argumentów "na nie", nie jest wiarygodny. Dużo lepsza by była argumentacja: tak, po narkotykach możesz poczuć się cudownie, ale to będzie miało następujące konsekwencje...

Michał: To podejście wynikające ze strachu. I generuje jeszcze więcej strachu.

Janek: W szkole czasami mówili, żeby nie brać cukierków albo znaczków pocztowych od nieznajomych, bo mogą zawierać LSD. Śmieszne to raczej. A nawet smutne. Nie ma żadnego związku z rzeczywistością. LSD czy ketamina tak bardzo poszerzają świadomość, że ludzie zaczynają pytać. A system nie lubi pytań. Dał ludziom ogłupiający alkohol, który jest tani i legalny. Za pomocą niego można zagłuszyć ludzi.

***


"Popieranie używania konopi przez psychologów stoi w sprzeczności z regułami etycznymi: sprawiedliwego traktowania, bezstronności, wymogu roztropności, obowiązku bilansowania potencjalnych korzyści i strat (primum non nocere) oraz nakazu uczciwości i prawdomówności. Nie powinno to w żadnym razie zmieniać postawy obowiązującej każdego psychologa do podejścia holistycznego, pełnego szacunku i empatii wobec drugiego człowieka, który ma prawo reprezentować odmienne niż nasze poglądy i nastawienie do życia i używek" (źródło: Konsekwencje zdrowotne używania marihuany, dr Marcin Szulc).

***


Legalize it?

Janek: Rok temu zawinęli mnie po wyjściu od dilera. To było poniżające doświadczenie. Rozebrali mnie do naga, sprawdzali, czy nie schowałem czegoś w odbycie. Zabrali mi sznurówki i telefon. Miałem nieco ponad dwa i pół grama przy sobie. A policjanci rzucali mną jak szmatą. W areszcie czarne ściany, biały sufit, śmierdzące koce, reflektor na twarz, kamera w rogu. Kiedy chciałem siku, przychodził do mnie wielki kark, który na twarzy miał wymalowane: "wstąpiłem do policji, żeby móc się legalnie na tobie wyżyć". Wyrywał mnie z celi i "na kopach" prowadził do toalety. Oczywiście nie miałem okien, więc nie czułem upływu czasu. Wychodząc do kibla próbowałem zerkać na korytarz, gdzie wisiał zegar. Przez ściany słyszałem, jak mój strażnik mówił do innych więźniów: "Jesteś taki cwany? Nie rzucaj się, bo zaraz wyłączę kamerę i ci wpierdolę". Trząsłem się ze strachu.

Nie miałem szans, żeby się z kimkolwiek skontaktować. Oni mówili, że zadzwonią do mojej mamy, ale tego nie zrobili. Nikt nie wiedział, gdzie jestem. Po czterdziestu ośmiu godzinach sprawa została umorzona warunkowo.

Wróciłem do domu i byłem martwy. Nie wychodziłem z domu przez trzy miesiące. Policja puściła plotkę w miasto, że wsypałem swoich dilerów. Grożono mi za to śmiercią. Przyjeżdżali pod dom, pod szkołę. Celowali do mnie z palców na ulicy i mówili: "Już nie żyjesz". Smutne jest to, że z rozmów, które policjanci toczyli między sobą, wynikało, że sami próbowali niejednego narkotyku w życiu. Zresztą mieli na szafie bongo, czyli faję wodną.


Tomek: Nie jesteśmy przeciwnikami policji. Ale, moim zdaniem, do policji często trafiają nieodpowiedni ludzie.

Janek: Powrót do domu był straszny. Na facebooku setki postów. "Już nie żyjesz, wszystko wiemy." Wtedy poczułem, że ten pobyt w areszcie nie był wcale tak krótkim epizodem, jak by się mogło zdarzyć. Bałem się chodzić po ulicach. Pobyt w areszcie był koszmarny. Starałem się spać jak najwięcej, żeby nie czuć. To był dla mnie koniec człowieczeństwa. Byłem śmieciem, nikim. Nie sądziłem, że w państwie prawa człowiek może zostać tak zmielony. To trudno sobie wyobrazić. Wróciłem do domu i jedyne, co chciałem robić, to spać. Ciągle miałem przed oczami ten reflektor, kamerę, a w nosie menelski smród koca.

Przyjeżdżali do mnie przyjaciele. Dzięki nim powoli wracały mi funkcje życiowe. Miałem stany paranoidalne. Unikałem ulic, gdzie mogłem spotkać ludzi związanych z dilerami. Jak chodziłem gdziekolwiek, obserwowałem wszystkie przejeżdżające samochody, w obawie, że jadą nimi moi potencjalni oprawcy.


***


W 2001 roku przeprowadzono eksperyment policyjny w London Borough of Lambeth - dzielnicy Londynu - polegający na depenalizacji marihuany. Działania te doprowadziły do wzrostu przestępstw związanych z posiadaniem konopi, które utrzymywały się również po zakończeniu eksperymentu. Połowa z nich była wynikiem turystyki narkotykowej (źródło: Journal of Political Economy).

Potężne wydatki przeznaczane na kryminalizację i środki represji skierowane przeciw producentom, handlarzom i konsumentom nielegalnych substancji psychoaktywnych nie spełniły swej roli - dostawy i konsumpcja nie zmniejszyły się. Sukcesy w eliminowaniu jednego źródła dostaw narkotyków są pozorne, bo w miejscu tego zlikwidowanego natychmiast powstają następne. Rządowe wydatki na nieskuteczne strategie, mające na celu zmniejszenie dostępności i penalizację, można by przeznaczyć na oparte na naukowych dowodach strategie ograniczania popytu i redukcję szkód (źródło: Raport Światowej Komisji do spraw Polityki Narkotykowej).

***


Nie tylko marihuana

Tomek: Salvia divinorum (szałwia wieszcza używana przez szamanów amerykańskich - przyp. red.), datura (bieluń - roślina posiadająca związki halucynogenne, w Indiach uważana za świętą - przyp. red.), LSD (tzw. kwas, psychodeliczna substancja psychoaktywna popularna szczególnie w kręgach hippisowskich - przyp. red.) czy ketamina (substancja psychoaktywna stosowana do znieczulania przedoperacyjnego - przyp. red.), to są rzeczy, które zażywasz raz na długi czas. Na przykład raz na dziesięć lat. To są doznania największego kalibru. Po zażyciu czystego LSD czujesz, że to nie jest agresywny narkotyk. Tam nie ma miejsca na strach. Idziesz miękką drogą.

Janek: DMT (organiczny związek psychoaktywny, główny składnik indiańskiego napoju Ayahuasca [liana duszy]) to jest świętość. Nie ma czegoś takiego, jak z kokainą: "a to sobie jeszcze jebnę, bo mi schodzi". Po DMT dyskusje o naszych doświadczeniach mogą trwać nawet kilkanaście dni. Z marihuaną jest podobnie. Za każdym razem w trakcie palenia dziękujemy księżniczce astralnej. Czasami ją przepraszamy, jeśli daliśmy się ponieść i po prostu się "zjaraliśmy".

Tomek: Stan "trzeźwości", też jest stanem upojenia tlenem. Zarówno ze stanu "nietrzeźwości", jak i "trzeźwości" wyciągamy maksymalnie dużo. Dzięki stabilnej i silnej świadomości możesz oprzeć się uzależnieniom, bo stan trzeźwości jest równie fantastyczny.

Janek: Są też takie używki jak mefedron lub amfetamina, które nie dają mistycznych doznań. To bardziej impreza. Ale czujemy wtedy wspólnotę, przytulamy się.

Tomek: Skrót DMT przez niektórych rozszyfrowany jest jako Divine Moments of Truth - Boskie Chwile Prawdy. To kolebka duszy. Albo molekuła duszy. Podobno jest to w każdym organizmie żywym. Ilość DMT zwiększa się tylko w czasie porodu i śmierci. Znajduje się w szyszynce w mózgu. I w niektórych grzybach.

Janek: W Polsce niestety dobrych narkotyków nie ma. Jest brutalny biznes. Za granicą poznałem ludzi z Brazylii, którzy mieli swoje kaktusy. W zasadzie wszystkie narkotyki robili sami. Ale oni nie byli dilerami, ale raczej doradcami.

Tomek: Szałwię mieliśmy z Francji. Przywiózł ją mój brat od pewnego samotnika, który mieszkał wysoko w górach. To także on dał nam daturę.

***


Najbardziej szkodliwą substancją jest alkohol, co wydaje się zrozumiałe ze względu na jego powszechną dostępność. Dalej w kolejności występuje heroina, crack, metaamfetamina, kokaina, wyroby tytoniowe, amfetamina i cannabis. Zwolennicy legalizacji posługując się argumentem, że marihuana jest mniej szkodliwa niż alkohol, pomijają fakt, że są bardziej od konopi bezpieczne substancje, jak w kolejności: (...) metadon, mefedron, ecstasy, LSD i grzyby halucynogenne (źródło: Lancet 2010). Gdyby zatem postępować zgodnie z logiką wyboru najmniej szkodliwego dla zdrowia środka, należałoby zamiast używania konopi zachęcać do stosowania "bezpieczniejszych" grzybów halucynogennych.

***


Zażywasz - przegrywasz?

Janek: Większość ludzi jednak ugina się pod ciężarem nowych doznań. Nie potrafią unieść tych doświadczeń. Zaczynają błądzić. Mieliśmy dwa razy ciężkie przeżycia. Raz po daturze, raz po LSD. Musiałem trzymać Tomka i mówić mu: stary, trzymaj się, nie bój się, jest dobrze. Wiem, że gdyby to byłby ktoś inny, mogłoby się skończyć źle. Trzeba zachować świadomość, że trip to tylko przelotne przeżycie, a "ja" to coś więcej niż ciało. Dzięki narkotykom odczuwa i doświadcza się wszystkiego inaczej, ale to tylko czasowa zmiana.

Michał: Strach jest przyczyną największych szkód. Jeśli jesteś zamknięty na świat, masz kompleksy, po narkotykach to wychodzi. Ludzie, którzy mają problemy na trzeźwo, po narkotykach doświadczają swoich lęków w zwielokrotniony sposób. Później w telewizji się mówi, że ktoś skoczył z okna, bo się naćpał. Ale problemy pewnie miał dużo wcześniej.

Tomek: Mamy koleżankę, która zwariowała przez narkotyki. Siedziała nago w korytarzu, krzyczała, że jej chłopak nie żyje, wybiegała na deszcz. Spędziła ponad miesiąc w szpitalu psychiatrycznym. Długo z nią rozmawiałem, jak miała odlot. Bardzo długo trwało zanim dotarłem do niej. W przebłysku świadomości powiedziała mi, że ostatni raz była sobą, jak miała siedem lat. Później całe życie udawała. Rodzice jej nie akceptowali. Narkotyk ją otworzył i zaczęło wypływać to, co miała w środku. Jeśli bierzesz dragi pod taką presją, to faktycznie może to się skończyć źle. Dzisiaj ta dziewczyna nie ma osobowości. Próbujesz spojrzeć jej w oczy, a tam mgła.

***


Badania DNA wskazują, że istnieje gen odpowiedzialny za zmiany psychotyczne u osób zażywających narkotyki. To gen COMT kodujący 0-metylotransferazę katecholową sterującą wchłanianiem zwrotnym dopaminy (jej nadmiar odpowiedzialny jest za stany psychotyczne). Gen ma 2 formy Val i Met. Osoby z formą Val Val będą najbardziej narażone na ryzyko zaburzeń.

Duńskie badania na populacji ponad 3114 uzależnionych wskazują, że odsetek pacjentów leczonych psychiatrycznie jest znacznie wyższy wśród osób uzależnionych od konopi indyjskich, a współwystępujące zaburzenia psychiczne wiążą się z wyższymi wskaźnikami nawrotów. Analiza danych, które zostały zebrane w latach 1965 - 1980 w Amsterdamie wskazuje, że używanie konopi jest niemal niezbędnym warunkiem stosowania innych narkotyków. Wczesne używanie marihuany jest silnie związane z późniejszym zastosowaniem innych nielegalnych substancji oraz z większym ryzykiem nadużywania lub uzależnienia. Okazuje się, że wiek inicjacji używania marihuany był najważniejszym wskaźnikiem późniejszego leczenia uzależnień. Im niższy wiek inicjacji, tym większe prawdopodobieństwo uzależnienia (źródło: Journal of Substance Abuse Treatment).

Wszystkie cytaty pochodzą z artykułu doktora Marcina Szulca z Zakładu Psychologii Sądowej i Psychologii Osobowości Uniwersytetu Gdańskiego pt. "Konsekwencje zdrowotne używania marihuany".

Personalia i wszelkie dane dotyczące bohaterów zostały zmienione.

Opinie (448) ponad 10 zablokowanych

  • Narkotyki biorę: raz w tygodniu lub częściej - 15% ;)
    Właśnie wydałeś swojego dostawcę :) :) :) :)

    • 1 0

  • co za bzdury

    JEDEN
    "Zwolennicy legalizacji posługując się argumentem, że marihuana jest mniej szkodliwa niż alkohol, pomijają fakt, że są bardziej od konopi bezpieczne substancje, jak w kolejności:(...) metadon, mefedron, ecstasy, LSD i grzyby halucynogenne"
    Na jakiej podstawie jest to stwierdzone? metadon mefedron i extasy nie sa bezpieczniejsze od konopii. Wszystkie powyższe środki zawierają przeróżne odpady, z produkcji heroiny, morfiny, etc. Jedyne, co konopie moga mieć w sobie to wodę z cukrem, żeby było cięższe. Zbadane empirycznie.
    Trzeba być kompletnym lunatykiem lub mieć dobry profit z pisania takich kłamstw.
    DWA
    "Analiza danych, które zostały zebrane w latach 1965 - 1980 w Amsterdamie wskazuje, że używanie konopi jest niemal niezbędnym warunkiem stosowania innych narkotyków. "
    Sprawdziliście jaki alkohol ma na to wpływ? z tego co wiem, prawdziwym "Gateway drug" jest alkohol. U większości ludzi z mojego pokolenia zaczęło się od browaru/wina/wódki. Potem długo długo długo sam alkohol zanim jaranie, a i to dopiero po osiągnieciu dojrzałości.
    TRZY
    "Duńskie badania na populacji ponad 3114 uzależnionych wskazują, że odsetek pacjentów leczonych psychiatrycznie jest znacznie wyższy wśród osób uzależnionych od konopi indyjskich, a współwystępujące zaburzenia psychiczne wiążą się z wyższymi wskaźnikami nawrotów()
    Okazuje się, że wiek inicjacji używania marihuany był najważniejszym wskaźnikiem późniejszego leczenia uzależnień. Im niższy wiek inicjacji, tym większe prawdopodobieństwo uzale"
    Czy wzięte zostały pod uwagę również inne główne czynniki- środowisko, przebyte choroby, sytuacja rodzinna, przyjmowane leki, historia pacjenta?
    CZT
    Artykuł jest tak skonstruowany, żeby dawał wrażenie obiektywizmu.
    Prawda jest taka, ze jest jednostronny i nie wnosi NIC do rozwiązania problemu, jakim jest ustawodawstwo i podejście do uzależnień jakichkolwiek- jako choroby. Zmiana legislacji z trybu karnego na leczniczy jest konieczna. Hańba dla autora. Rekomenduje google: szczurzy park.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane