• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Ogórek" przyjechał 55 lat temu na mikołajki

Dariusz Łazarski/KFP
6 grudnia 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
  • "Ogórki" w warsztatach naprawczych, mieszczących się dawnym hangarze lotniska na Zaspie.
  • Ogórki na dawnej pętli autobusowej przy ul. Jana z Kolna w Gdańsku. Niebawem powstanie tu piętrowy parking dla samochodów.
  • Przez pomorskie drogi przewinęło się ok. 500 pojazdów typu "ogórek". Nz. przystanek autobusowy w Gdańsku.
  • Stary autobus jest atrakcją miejskich imprez, parad i festynów.
  • Odrestaurowany autobus "ogórek" wozi pasażerów Subiektywnej Linii Autobusowej, którzy zwiedzają tereny dawnej Stoczni Gdańskiej.

W mikołajki, dokładnie 55 lat temu, Polska kupiła licencję na produkcję autobusów Škoda 706 RTO, które w Polsce znamy jako "ogórki". Na Pomorzu jeździło ich kilkaset.



Do Trójmiasta pierwsze ogórki przyjechały w 1960 r. Zapotrzebowanie na usługi transportowe było w owym czasie tak duże, że autobus międzymiastowy podróżował nie tylko na długich trasach. Od początku musiał też radzić sobie w komunikacji miejskiej.

Czytaj także: Gdański "ogórek" zyskał swojego "korniszonka"

Klapaki - jak nazywano modele z jednoskrzydłowymi, zatrzaskiwanymi drzwiami - jeżdżące w barwach Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Gdańsk-Gdynia (od 1974 r. WPK w Gdańsku) mogły pomieścić 42 pasażerów na stałych miejscach siedzących. Dla tzw. staczy pozostawała niewielka przestrzeń.

Szliśmy więc, tzn. jechaliśmy, z duchem czasu. Królem miast został ogórek mex, autobus produkowany w Jelczu od 1963 r.

- Przesiadając się z modelu 043 do Jelcza 272 MEX pasażerowie zyskali komfort wsiadania i wysiadania. Autobus miał już dwuskrzydłowe drzwi sterowane pneumatycznie. Z siedzeniem było gorzej. Wprawdzie mex mógł pomieścić dwukrotnie więcej pasażerów aniżeli jego międzymiastowy poprzednik, jednak na miejsce siedzące mogło liczyć tylko 28 z nich - mówi Wojciech Kamiński, kierownik zaplecza technicznego autobusów w gdańskim ZKM.

Rozwinięciem mexów były produkowane od połowy lat 60. przegubowce, model AP-02 i jego ulepszony następca Jelcz - 021. Ten drugi zabierał na pokład ok. 140 pasażerów (42 miejsca siedzące). Obie wersje ogórka przegubowego jeździły w barwach trójmiejskiego WPK.

- Z tymi barwami bywało różnie. Nie wszystkie autobusy WPK były czerwone. Zdarzało się, że zmieniały kolory powracając do bazy po tak zwanej naprawie głównej, przeprowadzanej zwyczajowo po ok. 3 latach eksploatacji. Remontami zajmowały się zakłady w Jelczu i Słupsku. Kiedy brakowało im czerwonej farby, wprowadzały innowacyjne rozwiązania. Przyjeżdżały więc do nas ogórki ciemnobrązowe, szare, a czasem takie z czerwonym pasem środkowym i kremowym dołem. Trafiały się nawet niebieskie, bardzo podobne do autobusów PKS - wspomina Wojciech Kamiński.

Remont kapitalny autobusy z Jelcza przechodziły po przejechaniu kilkudziesięciu tysięcy kilometrów. - Do wykonania bieżących napraw wystarczyły młotek i przecinak - śmieje się pan Wojciech. - Bo co w nich miało się psuć? Konstrukcja była bardzo prosta. Najczęściej psuła się drewniana podłoga. Deski gniły albo zwyczajnie pękały. Wiele do życzenia pozostawiały też blachy, dość łatwo ulegające korozji - dodaje ekspert z gdańskiego ZKM.

Ile ogórków przeszło przez ręce kierowców zatrudnionych w trójmiejskim WPK? - Co do rąk, to oczywiście miały one swoje znaczenie, bo przy braku hydraulicznego wspomagania układu kierowniczego kierowca nakręcił się wielkim kołem co niemiara, jednak warto też wspomnieć o lewej nodze. Niezsynchronizowana skrzynia biegów była zmorą kierowców. Każdorazowa zmiana biegu oznaczała konieczność dwukrotnego wciśnięcia pedału sprzęgła. Nie tylko w żartach praca kierowcy ogórka przyrównywana była do wiosłowania. Nie mogło też dziwić, że kiedy w schyłkowym okresie ogórków dostaliśmy kilka zmodernizowanych egzemplarzy z silnikami Liaza i hydraulicznym wspomaganiem układu kierowniczego, nasi pracownicy prześcigali się, żeby nimi jeździć - wspomina szef zaplecza technicznego ZKM w Gdańsku.

- Wszystkich autobusów nie sposób zliczyć, albowiem dane o taborze obejmujące okres od 1959 r. do połowy lat 80. nie są pełne. W roku 1975 mieliśmy ok. 400 ogórków, w tym 274 mexy. W całym ćwierćwieczu mogło być w Trójmieście ponad 500 legendarnych autobusów - podpowiada Krystian Jacobson, pasjonat historii trójmiejskiej komunikacji, współautor wydanego w czerwcu br. albumu "140 lat gdańskich tramwajów".

Miejskie ogórki są dziś prawdziwym białym krukiem. Zachowało się jedynie kilka egzemplarzy. Wiele miast cierpi dziś z tego powodu. Na początku lat 80., kiedy przedsiębiorstwa komunikacyjne masowo likwidowały wysłużone autobusy, nikt chyba nie przypuszczał, że ogórek mex stanie się w przyszłości perłą parku pojazdów historycznych.

- W Gdańsku mamy pięknie odrestaurowanego Jelcza 043, wyprodukowanego w latach 80., a do tego przyczepę PO-1, pieszczotliwie nazywaną korniszonkiem lub dosadnie - sodomką. O mexie możemy już tylko pomarzyć - dodaje Krystian Jacobson.
Dariusz Łazarski/KFP

Opinie (66) 9 zablokowanych

  • Autobus z duszą :-) (2)

    • 58 5

    • ?

      • 0 5

    • To nie dusza, to spaliny...

      • 7 1

  • (3)

    I ludzie jacy kulturalni kiedyś byli, na zdjęciu widać jak ładnie w kolejeczkę się ustawili do wejścia a teraz pcha się bydło, aby kto pierwszy ten lepszy do posadzenia swoich czterech liter na wypierdzianych siedziskach :)

    • 77 6

    • AA

      Bo sie wieś do miasta sprowadziła, a miasto na wieś wyjechało.

      • 6 1

    • Święta racja panie...... (1)

      ...w Wielkiej Brytanii ludziki wsiadają przednimi drzwiami ,kupują bilety i kasują posiadane lub przeciągają kartę miejską przez czytnik ,kierowca widzi co się dzieje ,kanarów nie trzeba i jest porządek .W Polsce bydło atakuje drzwi nie pozwalając wysiąść ludziom.

      • 12 0

      • bo w Polsce

        dużo bolszewików się namnożyło, a w Brytanii system bardziej ludzki

        • 0 0

  • kochany ogorek (1)

    jadzilem nim do nowego portu 148 z przymorza do szkoly ale byla jazda

    • 32 1

    • z wrzeszcza gnał jaśkówką ;)

      najfajniej było siedzieć z przodu na silniku, obok kierowcy :)

      • 5 0

  • Jadąc "ogórkiem" poznałem swoją Krysię (1)

    Do dziś jesteśmy szczęśliwi

    • 72 0

    • z ogórka?

      • 6 0

  • dla nas to był obciach jechać np do zakopanego ogorkiem (2)

    jak juz smigalo sie ze szkoły jelczami i innymi kwadratowymi:)

    • 23 23

    • co za leszcze minusują.. (1)

      koleś przecież wspomina epizod z dzieciństwa, jak wtedy było, jak myślał, a nie że coś ma do "ogórków".

      • 19 2

      • dobrze prawisz, to miałem na myśli

        podstawówka, wycieczki itp. lata 80. ale najwyraźniej ludzie nie rozumieją tego, co czytają. smutne.

        • 4 0

  • Wtedy było lepiej (2)

    • 26 8

    • wtedy były inne plusy i inne minusy niż teraz. (1)

      a do tego każdy jeszcze ma swoje. ot i tyle co można na ten temat powiedzieć.

      • 4 0

      • niestety teraz

        niektóre "minusy"(czy też "plusy ujemne"?) ciągną się do dziś aż od 1944 r. (a może nawet od 17.IX.1939)

        • 0 0

  • od 1960?

    ja chyba widziałem "ogórka" już w filmie "Do widzenia do jutra" z 1959 r.,co prawda musiała to być Skoda, ale zawsze ogórek...

    • 9 0

  • pamiętacie ? (6)

    najlepsza była klapa silnika obok kierowcy ,a na niej lalka ewentualnie miś którymi mrugały oczy gdy działał kierunkowskaz , często tez stał tam zegar, zreguły zwykły budzik,ja jako dzieciak jeździłem 108, a potem juz pierwsze biwaki ogórkiem na kaszuby

    • 68 0

    • To nie był budzik

      Zegar w Jelczu był seryjnym wyposażeniem. Wyglądał jak wielki budzik, ale w rzeczywistości był to obudowany zegar od Warszawy. Był napędzany mechanicznie i fajnie tykał.

      • 25 0

    • no i ten..

      .. nieodłączny zapach spalin z diesla :) Ale przynajmniej z przodu było cieplej. Nie zapomnę powrotu z zimowiska w tej ogórkowej przyczepie. Śniegu po pas, zadymka, a kierowca szalał na drodze z Kościerzyny, aż tą przyczepą miotało od pobocza do pobocza, a my wszyscy pos...ni ze strachu. Mimo obalonych kilku bełtów J23 ;)

      • 12 0

    • 108 to najlepiej z Chełmu jechał

      Najlepsza frajda z tyłu jak na karuzeli :-)

      • 5 0

    • Szkoda że nie ostał sie żaden przegubowy z tą pomarańczową szmatą przez którą padał deszcz.

      154 pętla przy obecnym Leone na Małomiejskiej.

      • 6 0

    • A pamiętacie kolorowe szyby w oknach dachowych.

      Albo zielone albo czerwonawe. Jako dzieciak patrzałem zafascynowany na chmury.

      W PKS to jeszcze składane krzesełka w przejściu były.

      • 9 0

    • tylne siedzenie zarąbiste podskakiwanie na wybojach

      • 0 0

  • Komunistyczny szajs (3)

    Czyż nie?

    • 6 93

    • a ty to kapitalistyczny idiota

      czyż nie ?

      • 29 3

    • To była dobra konstrukcja

      szczególnie na lata 60-te. Było czuć, że ma siłę jechać. Później kupiliśmy kapitalistyczne Berliety i to była porażka - za delikutaśne. Dopiero powrót do jak piszesz komunistycznych autobusów - tym razem ikarusów przywrócił wiarę, że autobus to nie plastikowa zabawka.

      • 25 0

    • Brzydko tak o swojej rodzinie.

      • 4 1

  • mu (1)

    czasami do ogorka doczepiali przyczepe to byla jazda

    • 43 0

    • czyli ogórek z ping - pongiem :)

      • 8 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane