- 1 Wojsko oferuje 6 tys. zł za wspólne wakacje (161 opinii)
- 2 Od soboty spore utrudnienia na A1 (27 opinii)
- 3 Całe Trójmiasto w strefie zakażenia ASF (238 opinii)
- 4 Po 80 latach dzwony wróciły do Gdańska (149 opinii)
- 5 Z Sopotu na fotel wiceprezydenta Krakowa (53 opinie)
- 6 Szukają szczątków legionisty na Westerplatte (42 opinie)
"Ogórek" przyjechał 55 lat temu na mikołajki
W mikołajki, dokładnie 55 lat temu, Polska kupiła licencję na produkcję autobusów Škoda 706 RTO, które w Polsce znamy jako "ogórki". Na Pomorzu jeździło ich kilkaset.
Do Trójmiasta pierwsze ogórki przyjechały w 1960 r. Zapotrzebowanie na usługi transportowe było w owym czasie tak duże, że autobus międzymiastowy podróżował nie tylko na długich trasach. Od początku musiał też radzić sobie w komunikacji miejskiej.
Czytaj także: Gdański "ogórek" zyskał swojego "korniszonka"
Klapaki - jak nazywano modele z jednoskrzydłowymi, zatrzaskiwanymi drzwiami - jeżdżące w barwach Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Gdańsk-Gdynia (od 1974 r. WPK w Gdańsku) mogły pomieścić 42 pasażerów na stałych miejscach siedzących. Dla tzw. staczy pozostawała niewielka przestrzeń.
Szliśmy więc, tzn. jechaliśmy, z duchem czasu. Królem miast został ogórek mex, autobus produkowany w Jelczu od 1963 r.
- Przesiadając się z modelu 043 do Jelcza 272 MEX pasażerowie zyskali komfort wsiadania i wysiadania. Autobus miał już dwuskrzydłowe drzwi sterowane pneumatycznie. Z siedzeniem było gorzej. Wprawdzie mex mógł pomieścić dwukrotnie więcej pasażerów aniżeli jego międzymiastowy poprzednik, jednak na miejsce siedzące mogło liczyć tylko 28 z nich - mówi Wojciech Kamiński, kierownik zaplecza technicznego autobusów w gdańskim ZKM.
Rozwinięciem mexów były produkowane od połowy lat 60. przegubowce, model AP-02 i jego ulepszony następca Jelcz - 021. Ten drugi zabierał na pokład ok. 140 pasażerów (42 miejsca siedzące). Obie wersje ogórka przegubowego jeździły w barwach trójmiejskiego WPK.
- Z tymi barwami bywało różnie. Nie wszystkie autobusy WPK były czerwone. Zdarzało się, że zmieniały kolory powracając do bazy po tak zwanej naprawie głównej, przeprowadzanej zwyczajowo po ok. 3 latach eksploatacji. Remontami zajmowały się zakłady w Jelczu i Słupsku. Kiedy brakowało im czerwonej farby, wprowadzały innowacyjne rozwiązania. Przyjeżdżały więc do nas ogórki ciemnobrązowe, szare, a czasem takie z czerwonym pasem środkowym i kremowym dołem. Trafiały się nawet niebieskie, bardzo podobne do autobusów PKS - wspomina Wojciech Kamiński.
Remont kapitalny autobusy z Jelcza przechodziły po przejechaniu kilkudziesięciu tysięcy kilometrów. - Do wykonania bieżących napraw wystarczyły młotek i przecinak - śmieje się pan Wojciech. - Bo co w nich miało się psuć? Konstrukcja była bardzo prosta. Najczęściej psuła się drewniana podłoga. Deski gniły albo zwyczajnie pękały. Wiele do życzenia pozostawiały też blachy, dość łatwo ulegające korozji - dodaje ekspert z gdańskiego ZKM.
Ile ogórków przeszło przez ręce kierowców zatrudnionych w trójmiejskim WPK? - Co do rąk, to oczywiście miały one swoje znaczenie, bo przy braku hydraulicznego wspomagania układu kierowniczego kierowca nakręcił się wielkim kołem co niemiara, jednak warto też wspomnieć o lewej nodze. Niezsynchronizowana skrzynia biegów była zmorą kierowców. Każdorazowa zmiana biegu oznaczała konieczność dwukrotnego wciśnięcia pedału sprzęgła. Nie tylko w żartach praca kierowcy ogórka przyrównywana była do wiosłowania. Nie mogło też dziwić, że kiedy w schyłkowym okresie ogórków dostaliśmy kilka zmodernizowanych egzemplarzy z silnikami Liaza i hydraulicznym wspomaganiem układu kierowniczego, nasi pracownicy prześcigali się, żeby nimi jeździć - wspomina szef zaplecza technicznego ZKM w Gdańsku.
- Wszystkich autobusów nie sposób zliczyć, albowiem dane o taborze obejmujące okres od 1959 r. do połowy lat 80. nie są pełne. W roku 1975 mieliśmy ok. 400 ogórków, w tym 274 mexy. W całym ćwierćwieczu mogło być w Trójmieście ponad 500 legendarnych autobusów - podpowiada Krystian Jacobson, pasjonat historii trójmiejskiej komunikacji, współautor wydanego w czerwcu br. albumu "140 lat gdańskich tramwajów".
Miejskie ogórki są dziś prawdziwym białym krukiem. Zachowało się jedynie kilka egzemplarzy. Wiele miast cierpi dziś z tego powodu. Na początku lat 80., kiedy przedsiębiorstwa komunikacyjne masowo likwidowały wysłużone autobusy, nikt chyba nie przypuszczał, że ogórek mex stanie się w przyszłości perłą parku pojazdów historycznych.
- W Gdańsku mamy pięknie odrestaurowanego Jelcza 043, wyprodukowanego w latach 80., a do tego przyczepę PO-1, pieszczotliwie nazywaną korniszonkiem lub dosadnie - sodomką. O mexie możemy już tylko pomarzyć - dodaje Krystian Jacobson.
Opinie (66) 9 zablokowanych
-
2021-12-06 14:46
Fajny mial odglos silnika
"taka taka taka taka taka ...." ;)
- 0 0
-
2013-12-06 08:40
błąd (6)
W opisie zdjęcia jest błąd: to nie jest wnętrze dzisiejszego hangaru ETC, lecz wnętrze zajezdni autobusowej przy al. Hallera.
Odpowiedź redakcji:
Dziękujemy za sugestię. Treść została poprawiona.
- 8 4
-
2016-11-08 15:52
Hangar czy hala na Hallera?
- 0 0
-
2013-12-06 21:29
SAM jesteś błąd
weź chłopie nie zabieraj głosu jak nie masz o czymś pojęcia. To jest hangar na zaspie i tam była przez jakiś czas zajezdnia.
- 0 0
-
2013-12-06 20:48
błąd ? chyba błedem jest twierdzenie ze to nie hangar
prosze zwrócić uwagę na konstrukcję dachu to jest dzisiejsze ETC !!!!! NA HALLERA NIE MA TAK WYSOKICH HAL !!!
- 0 0
-
2013-12-06 11:45
uhm...
w nazewnictwie WPK zakład nr. 240
- 0 0
-
2013-12-06 10:10
a ja bym się kłócił,że to jednak hangar
proszę popatrzeć na dach
- 4 0
-
2013-12-06 10:04
coś długo wam te poprawki zajmują
10:03
"Ogórki" w warsztatach naprawczych, mieszczących się dawnym hangarze lotniska na Zaspie.- 1 1
-
2013-12-06 08:48
(3)
Nie było wspomagania, ogrzewania i tzw. przyklęku. Wózek z blizniakami nie mieścił się w drzwiach. Pań za kierownicą tez nie było widać. W lutym 1982 r. pierwszy raz usiadłem za kółkiem ogórka. Do dzisiaj pamiętam wszystkie szczegóły praktyki u p. Sokołowskiego na linii 150. Ludzie na siebie nie warczeli, starszym ustępowało się miejsca a emeryci i renciści nie byli roszczeniowi.
- 26 2
-
2015-01-17 16:40
wspomaganie
Dziwne, tez jezdzilem "ogorkami" , ale wpomaganie bylo! Pneumatyczne , ale przy porzadnie przesmarowanych zwrotnicach i sprawnym rozdzielaczu dzieki duzej kierownicy funkcjonowalo
przyzwoicie. Byla tez krotka partia "ogorkow" ze wspomaganiem hydraulicznym, w nich kierownica byla mniejsza i "dwuszprychowa" a nie trzy- , jak w normalnych jelczach.- 0 0
-
2013-12-06 12:50
(1)
W tym czasie panie nie mogły kierować samochodami ciężarowymi powyżej 3,5 t. dmc oraz autobusami. Wiązało się to z brakiem wspomagania układu kierowniczego.
Możemy teraz dyskutować czy było to słuszne, ale tak było w całej Europie.- 1 0
-
2013-12-06 20:52
Bo miejsce kobiety jest w kuchni !
?
- 1 3
-
2013-12-07 21:11
Linia 183-trasa wrzeszcz-morena
jedyny przystanek końcowy na ulicy Fishera.Bardzo długo obsługiwany przez ogórka koloru niebieskiego z drzwiami "samoobsługowymi" Ale była radocha za małolata przejechać się ulicą Siedlicką i Sobieskiego
- 0 0
-
2013-12-06 08:15
pamiętacie ? (6)
najlepsza była klapa silnika obok kierowcy ,a na niej lalka ewentualnie miś którymi mrugały oczy gdy działał kierunkowskaz , często tez stał tam zegar, zreguły zwykły budzik,ja jako dzieciak jeździłem 108, a potem juz pierwsze biwaki ogórkiem na kaszuby
- 68 0
-
2013-12-07 13:44
tylne siedzenie zarąbiste podskakiwanie na wybojach
- 0 0
-
2013-12-06 10:48
A pamiętacie kolorowe szyby w oknach dachowych.
Albo zielone albo czerwonawe. Jako dzieciak patrzałem zafascynowany na chmury.
W PKS to jeszcze składane krzesełka w przejściu były.- 9 0
-
2013-12-06 10:45
Szkoda że nie ostał sie żaden przegubowy z tą pomarańczową szmatą przez którą padał deszcz.
154 pętla przy obecnym Leone na Małomiejskiej.
- 6 0
-
2013-12-06 10:10
108 to najlepiej z Chełmu jechał
Najlepsza frajda z tyłu jak na karuzeli :-)
- 5 0
-
2013-12-06 09:54
no i ten..
.. nieodłączny zapach spalin z diesla :) Ale przynajmniej z przodu było cieplej. Nie zapomnę powrotu z zimowiska w tej ogórkowej przyczepie. Śniegu po pas, zadymka, a kierowca szalał na drodze z Kościerzyny, aż tą przyczepą miotało od pobocza do pobocza, a my wszyscy pos...ni ze strachu. Mimo obalonych kilku bełtów J23 ;)
- 12 0
-
2013-12-06 08:19
To nie był budzik
Zegar w Jelczu był seryjnym wyposażeniem. Wyglądał jak wielki budzik, ale w rzeczywistości był to obudowany zegar od Warszawy. Był napędzany mechanicznie i fajnie tykał.
- 25 0
-
2013-12-07 08:07
Ogórek linia 139 na Przymorzu 1971r
Materiał ze świeżo budowanego Przymorza (falowce) ul.Jagiellońska 10 --> britishpathe.com/video/huge-workers-flats-warsaw
- 3 0
-
2013-12-06 07:57
Wtedy było lepiej (2)
- 26 8
-
2013-12-06 14:17
wtedy były inne plusy i inne minusy niż teraz. (1)
a do tego każdy jeszcze ma swoje. ot i tyle co można na ten temat powiedzieć.
- 4 0
-
2013-12-07 00:56
niestety teraz
niektóre "minusy"(czy też "plusy ujemne"?) ciągną się do dziś aż od 1944 r. (a może nawet od 17.IX.1939)
- 0 0
-
2013-12-06 06:28
(3)
I ludzie jacy kulturalni kiedyś byli, na zdjęciu widać jak ładnie w kolejeczkę się ustawili do wejścia a teraz pcha się bydło, aby kto pierwszy ten lepszy do posadzenia swoich czterech liter na wypierdzianych siedziskach :)
- 77 6
-
2013-12-06 16:41
Święta racja panie...... (1)
...w Wielkiej Brytanii ludziki wsiadają przednimi drzwiami ,kupują bilety i kasują posiadane lub przeciągają kartę miejską przez czytnik ,kierowca widzi co się dzieje ,kanarów nie trzeba i jest porządek .W Polsce bydło atakuje drzwi nie pozwalając wysiąść ludziom.
- 12 0
-
2013-12-07 00:46
bo w Polsce
dużo bolszewików się namnożyło, a w Brytanii system bardziej ludzki
- 0 0
-
2013-12-06 13:23
AA
Bo sie wieś do miasta sprowadziła, a miasto na wieś wyjechało.
- 6 1
-
2013-12-06 19:52
Pierwsze modele tych autobusow (1)
pochodzily z Czechoslowacji i pamietam ze nosily nazwy "Karosa". Potem jak je zaczeto montowac w Polsce to juz z nowa nazwa "Jelcz". Ale popularyzowanego tutaj okreslenia "Ogórek" nie pamietam. Byly jeszcze wegierskie Ikarusy z taka dluga rura do zamykania przednich drzwi. Ale te oczywiscie nigdy nie byly Jelczami.
- 4 0
-
2013-12-06 23:24
To fakt, też nie pamiętam, by nazywano je ogórkami. Chyba obecnie dorobiono ideologię. Mówiło się na nie "Jelcz" i tyle. Pamiętam szczególnie tą klapę od silnika i drzwi. Jeździłem nim w Gdyni na linii 180 łączącej Chylonię, chyba z Redłowem, gdy jeszcze trajtki nie jeździły Morską do Os.Sibeliusa, a jedynie Chylońską do małej pętli na Cisowej ( teraz jest tam skrzyżowanie Chylońskiej z Owsianą )
- 1 0
-
2013-12-06 23:09
Kiedys jechalem na kolonie do Złotowa w przyczpie ogórka...
... na miejsce przyjechałem nieźle podtruty... w tej chwili myślę, że były to spaliny. Ale i tak było fajnie.
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.