- 1 Dulkiewicz niechętna do wymiany zastępców (143 opinie)
- 2 Zakaz wstępu do lasów w Gdyni przez ASF (456 opinii)
- 3 Kleksem asfaltu w gumę przy Zieleniaku (82 opinie)
- 4 Za rok pojedziemy Obw. Metropolitalną (300 opinii)
- 5 4- i 7-latek opuścili mamę. Pojechali do parku (138 opinii)
- 6 "Ławka wstydu" zniknęła i nie ma wstydu (105 opinii)
Opowieść o największej fabryce dawnej Oruni
Niegdyś pracowało w niej ponad 200 osób, a produkty kupowali między innymi kolejarze i pruska armia. Dziś po Fabryce Konstrukcji Żelaznych Kirschbergera w Oruni pozostał niszczejący budynek biurowy i ściana starej hali.
- Mówiło się: "Żeliwiak wyje". Wystarczył dźwięk zakładowej syreny i wiadomo było, że to już 15-sta. Nikt nie musiał mieć zegarka. Dorośli kończyli zmianę, a my przerywaliśmy zabawę na podwórku i szliśmy na obiad. Tak było za czasów Zakładu Odlewniczego "Żeliwiak", który działał na miejscu dawnej Fabryki Konstrukcji Żelaznych. Była to niegdyś największa tutejsza fabryka - opowiada Krzysztof Kosik, badacz dziejów Oruni i autor książki na jej temat.
Fabrykę założył w 1905 roku ambitny i pracowity mistrz ślusarski Christian August Kirschberger. Hale produkcyjne wzniesiono przy nieistniejącej dziś ul. Tylnej , a droga dojazdowa znajdowała się od strony Traktu Świętego Wojciecha .
Około 200 osób pracowało między innymi w kuźni, montażowni, ślusarni i maszynowni. Do ich dyspozycji były piece, a także maszyna parowa. A że fabryka zdobywała kolejne zlecenia, wybudowano budynek, gdzie ulokowano biura handlowo-reklamowe .
- Fabryka Kirschbergera była znaczącym zakładem, a jej produkty miały wysoką jakość. W czasie pokoju wytwarzano tu metalowe konstrukcje na potrzeby dworców choćby we Wrzeszczu czy w Oliwie. Do tego semafory, zwrotnice. A w czasie wojny pełną parą szła produkcja dla pruskiej armii: wózki do broni maszynowej, kuchnie polowe - wylicza badacz dziejów Oruni.
Elegancka kawiarnia i oruński park
Kiedy Christian August dbał o rozwój fabryki, jego żona Anna Maria prowadziła Caffe Kirschberger. Kawiarnia działała w rodzinnej willi, którą małżeństwo wzniosło w 1900 r. przy dzisiejszej ul. Gościnnej . Eleganckie wnętrze lokalu i ogrodowe alejki ze stylowymi stolikami zachęcały gości do wstąpienia w kawiarniane progi.
- Latem wielką popularnością wśród mieszkańców Gdańska cieszył się tutejszy park, gdzie można było nawet pływać łodziami w stylu weneckim. Gerard Szarmach - syn Franciszka, który w 1923 r. założył w Oruni zakład fryzjerski - opowiadał, że razem z rodzicami chodził do parku, i że potem czasami wchodzili do kawiarni Kirschbergerów. Wspominał, że jadł tam wspaniałe ciasta, a kiedy było gorąco lody - opowiada Kosik.
Po przegranej przez Cesarstwo Niemieckie I wojnie światowej, dla fabryki nastały niełatwe czasy. Ponadto w 1923 r. zmarła Anna Maria, a siedem lat później jej mąż. Pozostawili troje dorosłych potomków. W latach 30. ub. wieku willa z kawiarnią oraz zakład trafiły w ręce nowych właścicieli.
Boje dla rybaków i szkoła muzyczna
Największe zmiany przyszły jednak wraz z końcem II wojny światowej. Fabryka Konstrukcji Żelaznych stała się Zakładem Odlewania Żeliwa "Zamek", a następnie Zakładem Odlewniczym "Żeliwiak".
- Odlewano tu w dużej liczbie na przykład aluminiowe boje do sieci rybackich. Pamiętam też, że w przyzakładowej hałdzie, młodzi - w tym również ja - szukali resztek karbidu, żeby sobie postrzelać - wspomina Kosik.
Produkcję zakończono w latach 80. Dziś po zakładzie pozostało niewiele. Między innymi jedna ze ścian hali i budynek biurowy, który obecnie znajduje się w prywatnych rękach. Z kolei w dawnej willi Kirschbergerów mieści się szkoła muzyczna. Kilka lat temu - z zajazdu po drugiej stronie ulicy - spoglądała na nią Inga, wnuczka Christiana Augusta i Anny Marii.
- Zamieszkała u mnie w hoteliku. Niestety, nie mówię po niemiecku, więc za pomocą łamanej angielszczyzny udało mi się jakoś ustalić, że jest wnuczką Kirschbergera. Poprosiłem o zdjęcia i otrzymałem. Dla pasjonatów dawnej techniki i tych, którzy interesują się historią Oruni, to coś niesamowitego. Klimat i widoki praktycznie jak z Ziemi Obiecanej - puentuje Kosik.
Opinie (104) 7 zablokowanych
-
2015-08-15 20:31
Panie Jakubie - wielki szacun.
Panie Jakubie napisał Pan ŚWIETNY ARTYKUŁ.
Proszę o następne opisy zapomnianych gdańskich miejsc.
Może BLASZANKA na Dolnym Mieście.
Około 1975 roku byłem tam na szkolnej wycieczce. Jak wiem początki fabryki puszek sięgają początku XX wieku.- 38 0
-
2015-08-15 20:50
Warto ten artykuł i zdjęcia zadedykować i pokazać łysawemu gospodarzowi, by
Popatrzył, j a k wygląda zarządzane przezeń miasto, dzielnice...Ale czy to zrobi na nim wrażenie? To z pewnością rzucanie pereł ...(dokończcie sami).
- 29 1
-
2015-08-15 21:45
Czy PP kupiła budynek przy ul. Gościnnej, czy wynajmuje i płaci za wynajem?
- 9 0
-
2015-08-15 22:15
Najlepszą "firmą" na Orunii (2)
jest hodowca danieli. 250 tys odprawy i 14 tys brutto na jeden filoletowy łepek robi wrażenie.I zadnej rodziny ponoć nie trzeba utrzymywać. Ament
- 46 2
-
2015-08-15 22:36
a gdzie leży ta "Oruniia"? (1)
- 4 9
-
2015-08-16 09:59
Lepiej milczeć i wydawać się przygłupem, niz się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości
- 3 4
-
2015-08-15 22:15
Panie Jakubie - wielki szacun. (1)
O Browarze we Wrzeszczu, który przetrwał zabór pruski, I wojnę światową, Wolne Miasto Gdańsk i po 1945 komunę. Piwo produkował przez 130 lat.
PROSZĘ O ARTYKUŁ.Odpowiedź redakcji:
Dzień dobry!
Browarowi i jego historii poświęcony jest materiał TV i spory artykuł pt. "Zajrzyj do wnętrz browaru we Wrzeszczu" z lipca 2014 r. Poniżej link:
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Zajrzyj-do-wnetrz-browaru-we-Wrzeszczu-n81410.html
Dobrej niedzieli!
Jakub Gilewicz- 34 1
-
2015-08-16 16:01
Browar we Wrzeszczu
nie "przetrwał" zaboru pruskiego. On został wtedy zbudowany !!!!!
- 2 0
-
2015-08-15 22:17
(1)
Teraz by sie przydala wielu bezrobotnym mieszkańcom
- 2 8
-
2015-08-16 13:21
bezrobotni, bo robić się im nie chce. wolą trudnić się rozbojem, pijaństwem i zbrodnią. jak to Azjaci.
- 2 0
-
2015-08-15 22:26
Rote Orunien
- 2 5
-
2015-08-15 22:35
o hurtap
- 1 3
-
2015-08-15 23:29
(2)
obu 90% budynków biurowych też zniszczało, a darmozjady wzięły się do roboty.
- 1 5
-
2015-08-15 23:31
Ooo ford się zepsuł? NIE MOŻLIWE HEHEHEHEH
- 3 0
-
2015-08-16 00:07
to lany, zbrojony beton jest
Nie da rady
- 0 2
-
2015-08-16 00:16
Arcybiskup gdański..... (2)
Żyje sobie jak król. Budynki szkoły, gdzie uczył się autor naszego hymnu Józef Wybicki, są jego własnością. Daniele służą jako kosiarki do strzyżenia trawy na posiadłości.
Tak wygląda polska demokracja.....
Emeryturę ma super 14 tys, brutto, a składki ZUS nigdy nie zapłacił...- 48 4
-
2015-08-16 14:17
Własność osoby, czyli osoba-właściciel mogłaby tą swoją własność sprzedać... a skąd masz te informacje?
- 1 0
-
2015-08-16 19:25
mnie bardziej boli pusty samolot latający za Kopaczową
i setki innych przykładów.
- 5 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.