• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Podroby w wydaniu deluxe

Marta Nicgorska
23 kwietnia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Policzek cielęcy w sosie z czerwonego wina Barola z fasolką mamut z ziołami i puree z batata w gdańskiej restauracji "Ritz". Policzek cielęcy w sosie z czerwonego wina Barola z fasolką mamut z ziołami i puree z batata w gdańskiej restauracji "Ritz".

Podroby, czyli zwierzęce wnętrzności, budzą złe skojarzenia. Mówiąc o wątróbce czy flakach, myślimy o prostych i niesmacznych daniach rodem z PRL-u. Podczas gdy u nas wciąż panuje stereotyp, że podroby to mięso drugiej kategorii, w kuchni europejskiej się je ceni i wprowadza na salony. Z zachodnich trendów czerpią już polskie restauracje z wykwintną kuchnią. Coraz chętniej sięgają po nie także trójmiejscy szefowie kuchni.



W Polsce podchodzimy do podrobów z dużą rezerwą. Europa z kolei je uwielbia. We Włoszech, Hiszpanii, Niemczech czy Francji podroby są cenione i w wielu miejscach uchodzą za specjały, goszcząc w kartach dań luksusowych restauracji. Przykładem może być choćby paryska Restauracja Ribouldingue, słynąca z grasicy i potraw przyrządzanych na bazie podrobów.

Wątróbka, flaki, ozory, cynaderki, serca, nóżki czy żołądki uważane są za produkt drugiej kategorii. Niemiłe skojarzenia zawdzięczamy w dużej mierze czasom PRL-u, kiedy podroby były substytutem trudno dostępnego wówczas mięsa. Powszechnie gościły na polskich stołach i stały się symbolem bylejakości. Dziś ich popularność znowu rośnie, odkrywane są na nowo. Pojawiają się w prestiżowych restauracjach, gdzie urastają do rangi rarytasu.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że w gastronomii mamy dziś do czynienia ze swoistą modą na podroby. Szefowie kuchni ekskluzywnych lokali coraz częściej sięgają po mózgi, nerki, płuca, policzki, a nawet wymiona czy ogony, aby wzorem kolegów z Zachodu, czarować z nich dania, w których walory smakowe będą szły w parze z zaskakującą kompozycją na talerzu. Z eksperymentów i kulinarnych podróży powstają bardzo ciekawe potrawy, które najpierw lądują w menu, a następnie w żołądkach smakoszy.

- Cieszę się, że nastała moda na bardziej wymagające składniki, które wymagają więcej uwagi i fantazji. Podroby to cenny składnik, więc uwzględniam go przy każdej zmianie menu. Są zakorzenione w naszej tradycji, kuchni naszych matek i babć. Coraz częściej czerpie się inspiracje z prastarych przepisów, wnosząc do nich nowoczesną interpretację. Pamiętajmy również, że podroby to jeden z fundamentów klasyki kuchni francuskiej, na której bazuje bardzo wielu szefów kuchni. Myślę, że przyrządzenie podrobów podkreśla kunszt kulinarny kucharza i wierzę, że dzięki naszej pracy uda się odmienić postrzeganie podrobów, które będą gościć na salonach nie tylko w postaci fois gras czy grasicy - mówi Tomasz Mrozik, szef kuchni w restauracji "Tłusta Kaczka" w Gdyni.

Do adaptacji europejskiego trendu na polskim gruncie przyczyniają się kulinarne autorytety, a także programy telewizyjne o charakterze show: "MasterChef", "Top Chef" czy "Kuchenne Rewolucje". Gdańska restauratorka Basia Ritz, zwyciężczyni pierwszej polskiej edycji programu "MasterChef", nie otrzymała w programie zadania polegającego na obróbce podrobów, ale za to uczestnicy drugiej edycji musieli zmierzyć się z... byczymi jądrami. Właścicielka restauracji Ritz przyznaje, że jest fanką podrobów i stara się przekonać do nich swoich gości.

- Cieszy mnie bardzo, że podroby wróciły do łask polskich smakoszy. Sama bardzo je lubię i bałam się trochę, że moi goście nie będą dzielili mojego zachwytu. Na szczęście jest inaczej - w mojej karcie podroby pojawiają się właściwie regularnie i muszę powiedzieć, że znikają zawsze jako pierwsze.

Od podrobów nie ucieka też Ewa Szyc-Juchnowicz, uczestniczka programu "Top Chef", która jest właścicielką i szefową kuchni w restauracji Malika w Gdyni.

- Podroby to mięso, które wraca do naszego menu z przytupem i oklaskami. Podroby to rarytas o zróżnicowanych teksturach i bogactwo do wykorzystania na najróżniejsze sposoby. Mój ulubiony synonim podrobów to "piąta ćwiartka". Sformułowanie to w pełni obrazuje, co możemy do podrobów zaliczyć i dlaczego tak trudno o ten asortyment. Po podziale tuszy na przednie i tylne ćwiartki, wszystko, co zostaje, kryje się pod tą nazwą - tłumaczy Malika. - Podroby oferuję od początku działalności restauracji. O te najciekawsze, jak grasica, wątroba, serca czy ozory cielęce lub jagnięce wcale nie jest łatwo, dlatego w naszej karcie serwowane są jako menu dnia w zależności od dostępności. Na stałe zagościły w karcie policzki wołowe. To bardzo czysty i wyjątkowo miękki kawałek mięsa. Niezależnie od dodatku, jest to jeden z naszych hitów - dodaje.

  • Nowość w karcie restauracji "Brasserie de Verres en Vers" w Hotelu Radisson Blu: grasica cielęca z topinamburem, duszonym rabarbarem i pianką orzechową.
  • Grasica w restauracji "Dwór Oliwski"
  • Policzki wołowe z puree z selera z dodatkiem czarnej trufli i karmelizowaną kalarepą w restauracji "Ritz".
  • Policzki wołowe duszone w czerwonym winie  z puree z pietruszki w restauracji "Wave" w Sheratonie.
  • Policzki duszone w tażinie z dodatkami: śliwką, z anyżem i cynamonem w restauracji "Malika"
  • Kaszanka z karmelizowanym jabłkiem, konfiturą z czerwonej cebuli i czarnej porzeczki, chipsami z chleba, puree ziemniaczanym i redukcją octu balsamicznego u Basi Ritz.


Kulinarnemu trendowi towarzyszy rozwijająca się świadomość konsumentów, którzy chcą zmienić swoje żywieniowe przyzwyczajenia, degustować i niczym odkrywcy, poszukują nowych wrażeń smakowych. Sprawdziliśmy, dokąd można wybrać się w Trójmieście, by spróbować podrobów w nowoczesnym i eleganckim wydaniu.

W Gdyni na pewno warto zajrzeć do Tłustej Kaczki i Maliki. Dwie różne kuchnie - jedna polska, druga z odległego kontynentu - każda oferuje inne wariacje z podrobów. W Tłustej Kaczce zamówimy klasyczny gulasz z kaczych żołądków, łączony z wędzoną piersią z kaczki czy grasicę cielęcą duszoną w brandy jako przystawkę. W karcie wiosennej zagoszczą kacze szyjki serwowane z rosołem i nowalijkami. W kuchni Afryki Północnej z kolei można spróbować grillowanych serc i wątroby z czosnkiem i pietruszką, ozorów duszonych, żołądków - z których robi się flaczki (podawane także w formie zupy) oraz policzki duszone w tażinie z całym wachlarzem dodatków, w zależności od karty i sezonu. Był już tażin z policzkiem i śliwką, z anyżem i cynamonem, pieczarkami i kawą, ostatnio z burakiem, pomarańczą, cynamonem i wodą pomarańczową. Wkrótce pojawi się nowa karta, gdzie powróci bakłażan i świeża czerwona cebula.

W Sopocie aktualnie na podroby na pewno trafimy w restauracji Wave w Sheratonie. W karcie dań figurują policzki wołowe duszone w czerwonym winie, serwowane z puree z pietruszki i minimarchewką. Do niedawna grasicę serwowała restauracja Brasserie d'Or. Teraz można zamówić policzek wieprzowy z kasztanami i dynią makaronową.

Na kulinarnej mapie Gdańska podrobów spróbujemy w wielu lokalach. Grasica cielęca z topinamburem, duszonym rabarbarem i pianką orzechową stanowi nowe danie w karcie restauracji Brasserie de Verres en Vers. Grasicę serwują także w MercatoDworze Oliwskim. W Metamorfozie w ramach menu degustacyjnego zamówimy ogon wołowy ze szpinakiem. Z kolei w Gdańskim Bowke przekąsimy wątróbkę drobiową z karmelizowaną gruszką, jabłkiem oraz żurawiną. Na większy wachlarz możemy liczyć w restauracji Ritz - szefowa kuchni żongluje nimi nieustannie. Goście mieli już okazję spróbować wątróbek drobiowych na glazurowanej szalotce z wiśniami w redukcji czerwonego wina; wątrobę cielęcą z gruszką, czerwoną cebulą, oliwkami i polentą w sosie z wina marsala, ozór cielęcy podawany w formie carpaccio z białą fasolką, czerwoną cebulą ze świeżymi ziołami i mikro rzodkiewką w dressingu z oliwy i białego octu balsamicznego, grasicę cielęcą z risotto ze słonecznika, boczniakiem królewskim i sosem z czarnuszki. Hitem karty była smażona kaszanka z karmelizowanym jabłkiem, konfiturą z czerwonej cebuli i czarnej porzeczki, chipsami z chleba, puree ziemniaczanym i redukcją octu balsamicznego. Powodzeniem cieszą się policzki cielęce serwowane w sosie z wina Barolo z fasolką mamut i puree z batatów.

Podroby pojawiają się w trójmiejskich restauracjach sezonowo. Warto więc upewnić się przed wizytą, czy danie jest dostępne, aby się nie rozczarować. Trzeba pamiętać, że takie potrawy przyrządza się często na zamówienie. Nic więc dziwnego, że cena potrafi przyprawić o zawrót głowy.

Miejsca

Zobacz także

Opinie (36) 5 zablokowanych

  • Najlepsze cynaderki

    Ja najlepsze cynaderki jadłem w Akademii na Mokotowie w Warszawie:) Mistrzostwo świata! Nigdzie nie jadłem tak dobrej!

    • 0 0

  • Ja również

    odnoszę w rażenie, że dzisiejsze restauracje stawiają na zbajerowanie gościa i podsunięcie mu niezbyt obfitej i nie zawsze tak rewelacyjnie smacznej porcji. Większy jest bajerancki opis dania w karcie, niż talerz. Restauratorzy wmawiają nam, że nie chodzi o najedzenie się, tylko na kosztowaniu smaków. Ciekawe ile kosztowały te dwa plastry gryczanej, grubej kaszany z dwoma płatkami jabłka, bo jak więcej niż 3 złote, to ściema i zwyczajna lichwa zawoalowana w bajerę ;)

    "Hitem karty była smażona kaszanka z karmelizowanym jabłkiem, konfiturą z czerwonej cebuli i czarnej porzeczki, chipsami z chleba, puree ziemniaczanym i redukcją octu balsamicznego."

    a na polski: trzy plastry kaszanki gryczanej, ze smażoną z cukrem cebulą o porzeczką, tłuczonym ziemniakiem, skórką z chleba i odparowanym octem :P

    • 1 0

  • czy to w ogóle jest smaczne ??

    blehhh... zniesmaczona

    • 0 0

  • PRL

    rodem z PRLu ? Flaczki i podroby w PRLu były raczej smaczne Teraz jest odwrotnie

    • 1 0

  • Podróby deluxe.... (1)

    To ja już wolę kupić coś oryginalnego :)

    • 3 3

    • walkersy

      hehe

      • 0 0

  • (4)

    Szanowna autorka raczyła użyć wielu słów w artykule, nie mających odzwierciedlenia z prawdzie.
    W czasach PRL-u wcale nie było tak, że wszystkie podroby były w jednym kotle pt bylejakość czy ersatz mięsa.Smażone móżdżki czy wątróbki cielęce a także grasica wcale nie były ani łatwo dostępnymi ani tanimi produktami a podawano je raczej w najlepszych lokalach i nie traktowano tego jako gorsze zło. Kolejną gradacją były flaki, wątróbki wieprzowe, ozory i np w Wielkopolsce ogony tak wołowe oraz wieprzowe a także nóżki jako najpopularniejszy składnik do robienia wszelakich galaret. Kolejną grupą były produkty które już traktowano jako zastępnik mięsa, no i cechowała je taniość i całkiem spora dostępność a były to nerki, wątroba wołowa czy z bardzo rzadka barania oraz głowizna. Do tej grupy także przynależna była konina choć to mięso. Na końcu zaś znajdowały się już takie elementy podrobów, które wykorzystywano albo w rzeczy samej przez najbiedniejszych albo sporządzano zeń karmę dla milusińskich czworonogów. Tu zatem można było znaleźć serca, płuca, żołądki, śledzionę a nawet słynne teraz policzki wołowe jako coś co się strasznie długo przygotowuje w więc danie trudne itp.
    Oczywiście to jest czy raczej był nieformalny podział ale chyba każda z osób mająca powyżej lat 50 tak to pamięta. Istniały także bary zwane "garmażami" w których można było właśnie zjeść dania z podrobów jak flaczki, cynaderki, płucka na kwaśno, smażone wątróbki z cebulką lub jabłkami i wiele innych. Tu tez mała dygresja, podawano tam też dani typu bigos czy fasolka po bretońsku, obie potrawy były przygotowywane w zakładach tej samej grupy co "garmaże" i wszystko było dobrze, dopóki nie pojawiły się mrożone dania z dębickiego Iglopolu. Właśnie wtedy jakość spadła niemal do dna.
    Zatem pośród osób mego pokolenia, podroby nie mają wcale negatywnego a więc odstręczającego charakteru.

    Na koniec jeszcze jedna uwaga.
    Obecnie kupić podroby wcale nie jest łatwo, w wielu sklepach od ręki można dostać co najwyżej żołądki, serca i wątróbki ale drobiowe w czasach komuny towar dość rzadki w sklepach, natomiast na pozostałe albo trzeba trafić albo zamówić. Szkoda że autorka nie poszła śladem dlaczego tak właśnie jest a przyczyna jest prosta jak drut. Otóż właśnie od lat ponad 20-stu, podroby niemal w całości trafiają do przetwórni wyrabiających karmę dla psów i kotów, stąd ich trudna dostępność na rynku.
    Sądzę że to właśnie obecnie, podroby (dla tych co wiedzą) bardziej kojarzą się z czymś fatalnym niż bywało to dawniej.

    • 12 1

    • moje 5 groszy

      podroby w czasach PRLu często trafiały do stołówek zakładowych tam zaś pojawiały sie w postaci gulaszy czy innych .nie zapomnę gulaszu z ziemniakami w stołówce Gdańskich Zakładów Przemyślu Tłuszczowego RAMA , czy tez flakow ( w tym samym miejscu serwowanych ) , nie zapomnę wątróbki z cebula w stolce WZChZ (tylko dal personelu ) i bardziej współcześnie serca drobiowe z cebulka w barze na Jagielonskiej - i nie byly to porcje dla sycenia wzroku .

      • 1 0

    • należy dodać, że podroby mają wyjątkowy smak (2)

      a także są niezwykle zasobne w najpotrzebniejsze witaminy,
      których nijak się nie znajdzie w żadnych innych produktach,

      no i nie są tłuste

      • 5 0

      • (1)

        Jak się czytało niemal każdą książkę kucharską czy to z okresu PRL czy przedwojenne a nawet te wcześniejsze, to dania z podrobów nader często występowały w dziale dietetyka czyli tam gdzie potrzebne były dania nie obciążające organizmu a wręcz przeciwnie, mającym na celu jego wzmocnienie. Oprócz witamin w podrobach znaleźć można mnóstwo tzw soli mineralnych których nie zastąpią nawet najbardziej wyrafinowane tabletki z całą tablicę Mendelejewa.

        • 3 0

        • właśnie chciałem napisac o minerałach ale nie byłem pewien

          wiem po sobie, że w zimę mam często ogromną chęć na wątróbkę wieprzową
          a często na wiosnę na potrawkę z serc lub żoładków drobiowych.
          Mmmmmmmmm. Kosmos.
          A flaczki.... ahhhh.

          • 2 0

  • dobrze przyrządzone podroby nie są złe

    Moja Babcia była mistrzynią jeśli chodzi o przyrządzanie flaków, a Mama gotowała rewelacyjne cynaderki. Kiedy gotowały, w domu rozchodziły sie rózne zapachy, od tych nieciekawych, przechodząc powoli w coraz bardziej smakowite. Efekt końcowy pamiętam do dzis - to sa cudowne smaki mojego dzieciństwa. A to "tylko"podroby...

    • 3 0

  • Serca >>> all. Zawsze i wszędzie :P

    • 2 1

  • Jak zawsze... talerze uginają się od jadła... (3)

    • 62 4

    • ta, a potem chodzą takie spasione kaleki, bo przecież trzeba jeść tak długo aż się nażre.. (2)

      • 1 9

      • Oddychaj też małymi porcjami i z długimi przerwami.

        • 6 0

      • a po co się je ? żeby się najeść !

        • 12 1

  • jakie horyzonty - takie wyobrażenia o luksusowości

    jaki spryt kucharzy i kucharek - takie zyski knajp

    • 5 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane