- 1 Pod prąd uciekał przed policją (160 opinii)
- 2 Ukraińcy z Trójmiasta pojadą na front? (484 opinie)
- 3 Rozbój w kolejce SKM. Interwencja SOK (60 opinii)
- 4 Zakaz wstępu do lasów w Gdyni przez ASF (507 opinii)
- 5 Wyręby w TPK mimo sprzeciwu społecznego (125 opinii)
- 6 Dulkiewicz niechętna do wymiany zastępców (293 opinie)
Policjanci wrzucali do sieci film z zabójstwa prezydenta. Usłyszeli zarzuty
13 lutego 2019 (artykuł sprzed 5 lat)
Najnowszy artykuł na ten temat
Dożywocie za zabójstwo Pawła Adamowicza. Sąd odrzucił apelację obrony
Dwaj gdańscy policjanci, którzy mieli nielegalnie ujawnić materiały ze śledztwa w sprawie zabójstwa prezydenta Pawła Adamowicza, usłyszeli zarzuty. Zdaniem prokuratury jeden zgrał swoim smartfonem film zabezpieczony na potrzeby śledztwa i przekazał koledze, który z kolei wrzucił go do Internetu.
Film, na którym widać cały przebieg ataku na Pawła Adamowicza zaczął pojawiać się w sieci, głównie w mediach społecznościowych, kilkanaście dni po zabójstwie prezydenta Gdańska.
Prokuratura zbadała ten wątek w ramach śledztwa dotyczącego zabezpieczenia imprezy, podczas której Stefan W. zaatakował i śmiertelnie ranił Pawła Adamowicza. Postawiła już nawet zarzuty dwóm policjantom z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, twierdząc, że rozpowszechniali oni materiały z postępowania przygotowawczego przed ich ujawnieniem w postępowaniu sądowym, co traktowane jest jako przestępstwo.
Nagrali telefonem film ze służbowego monitora
- Jak ustalono, jeden z funkcjonariuszy, za pomocą telefonu komórkowego dokonał nagrania odtwarzanego na monitorze służbowym zabezpieczonego procesowo od stacji TVN filmu. Następnie przekazał go koledze z wydziału, który udostępnił go w grupie funkcjonariuszy za pośrednictwem jednej z aplikacji internetowych - mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Policjantów przesłuchano w charakterze podejrzanych. Nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. Prokurator zadecydował jednak o zawieszeniu obu mężczyzn w czynnościach służbowych.
Sprawa jest rozwojowa, bo prokuratura wciąż bada, kto film "wypuścił" poza zamkniętą grupę policjantów. W ramach tego samego śledztwa sprawdzane jest także, kto wykonał i upublicznił zdjęcia Stefana W. tuż po jego zatrzymaniu.
piw