• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Obrona Stefana Wilmonta gra na niepoczytalność. Ruszyła apelacja ws. zabójstwa Pawła Adamowicza

Piotr Weltrowski
18 stycznia 2024, godz. 12:00 
Opinie (331)
Stefan Wilmont najpierw - przez chwilę - wypowiadał się przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku składnie i całkiem rzeczowo. Później jednak zaczął mówić o tym, że jest "jedyną niewinną osobą w Europie". Stefan Wilmont najpierw - przez chwilę - wypowiadał się przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku składnie i całkiem rzeczowo. Później jednak zaczął mówić o tym, że jest "jedyną niewinną osobą w Europie".

Przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku rozpoczęła się apelacja w sprawie zabójstwa byłego prezydenta Gdańska. Wyrok pierwszej instancji zaskarżyła obrona Stefana Wilmonta, skazanego wcześniej na dożywocie. Domaga się uznania go za niepoczytalnego. Prokuratura chce utrzymania wcześniejszego wyroku, podobnie oskarżyciele posiłkowi. Ci domagają się uznania zabójstwa Pawła Adamowicza za "mord polityczny". Wyrok poznamy 23 stycznia.



Co postanowi sąd apelacyjny w tej sprawie?

Kilkudziesięciu dziennikarzy z całej Polski na sali, kilkukrotne sprawdzanie każdego wchodzącego przez ochronę i policję, a przed budynkiem sądu niewielka demonstracja domagająca się sprawiedliwości za zabójstwo byłego prezydenta Gdańska - tak wyglądały pierwsze chwile apelacji w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza.

Stefan Wilmont: Jestem niepoczytalny



- W dniu dzisiejszym moja poczytalność jest taka, że jestem całkowicie niepoczytalny - stwierdził Stefan Wilmont (w wyroku pierwszej instancji sąd zgodził się na publikację danych i wizerunku mężczyzny, on sam również wydał zgodę na taką publikację już w czwartek, podczas rozprawy).
Co ciekawe, chwilę wcześniej całkiem składnie próbował przekonać sąd, że "w pierwszym procesie popełniono błędy proceduralne".

W tak rzeczowy sposób nie wypowiadał się on ani razu podczas całego postępowania przed sądem pierwszej instancji, które zakończyło się niespełna rok temu.

Przypomnijmy, że w marcu ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał Stefana Wilmonta winnym zarówno zabójstwa Pawła Adamowicza, jak i grożenia śmiercią innemu uczestnikowi koncertu, podczas którego doszło do ataku.

Składowi orzekającemu przewodniczy sędzia Włodzimierz Brazewicz. Składowi orzekającemu przewodniczy sędzia Włodzimierz Brazewicz.
I choć do ataku doszło w momencie, gdy poczytalność mężczyzny była w znacznym stopniu ograniczona, to zdaniem sądu Wilmont zabójstwo zaplanował wcześniej i dokonał go z pobudek zasługujących na szczególne potępienie.

Zaznaczono jednak, że jeżeli wyrok się uprawomocni, to Wilmont będzie odbywać karę na oddziale terapeutycznym więzienia. Sąd pierwszej instancji pozbawił go też praw publicznych na okres 10 lat. O ewentualne przedterminowe zwolnienie mężczyzna będzie mógł się ubiegać nie szybciej niż po 40 latach w więzieniu.

Kością niezgody opinie biegłych psychiatrów



W zasadzie jedyną sprawą, którą musiał rozstrzygnąć sąd pierwszej instancji, była kwestia poczytalności Wilmonta. Ataku na Pawła Adamowicza dokonano publicznie, przy tysiącach świadków, więc to, że to właśnie Wilmont zadał mu śmiertelne ciosy nożem, nie mogło budzić żadnych wątpliwości.

Te pojawiały się jednak w związku z jego stanem psychicznym w momencie popełnienia zabójstwa. Powstały aż trzy niezależne opinie biegłych, z których pierwsza była sprzeczna z dwiema kolejnymi.

Zdaniem Damiana Witta, obrońcy Stefana Wilmonta, to pierwsza opinia biegłego, według której jego klient był niepoczytalny w chwili ataku na Pawła Adamowicza, była tą najbardziej rzetelną. Zdaniem Damiana Witta, obrońcy Stefana Wilmonta, to pierwsza opinia biegłego, według której jego klient był niepoczytalny w chwili ataku na Pawła Adamowicza, była tą najbardziej rzetelną.
Co ciekawe, w marcu ubiegłego roku sąd szczegółowo wyjaśnił, dlaczego nie wziął pod uwagę pierwszej opinii biegłych, według której Wilmont był w chwili zabójstwa niepoczytalny. Biegli odpowiedzialni za tę opinię zdiagnozowali u Wilmonta konkretną chorobą. Autorzy pozostałych opinii uznali jednak, że Wilmont wcale na nią nie cierpiał.



Sąd zgodził się z nimi, uznając, że dowody jasno pokazują, że gdyby Wilmont faktycznie chorował, to musiałby m.in... symulować bycie zdrowym w kilku sytuacjach. Co więcej, zeznania świadków miały jasno wskazać, że zabójca prezydenta Gdańska nie tylko miał świadomość swojej sytuacji prawnej, a już w trakcie prowadzonego postępowania miał też przekonywać osoby, z którymi rozmawiał, że "jak będzie mu się opłacać, to pójdzie w niepoczytalność".

Podczas uzasadnienia marcowego wyroku dużo miejsca poświęcono również wskazaniu na dowody, z których jasno wynikało, że zbrodnię Wilmont dokładnie zaplanował i długo oraz metodycznie się do niej przygotowywał.

W apelacji mowa głównie o poczytalności Wilmonta



Wydany w marcu wyrok nie uprawomocnił się. We wrześniu obrońca Wilmonta poinformował, że została złożona apelacja od wyroku.

W apelacji tej - o czym dowiedzieliśmy się dopiero w czwartek - obrona Wilmonta zarzuciła sądowi pierwszej instancji m.in. oparcie rozstrzygnięcia na sprzecznych i wykluczających się opiniach biegłych, a także odmowę powołania nowych biegłych.

W apelacji znalazły się również wnioski dowodowe - m.in. o dopuszczenie nowej opinii biegłych psychiatrów oraz przesłuchaniu lekarzy, którzy wcześniej, podczas pierwszego pobytu Wilmonta w więzieniu, mieli u niego zdiagnozować chorobę psychiczną.

Zarówno oskarżyciele, jak i oskarżyciele posiłkowi chcieli odrzucenia tych wniosków.

Sąd zdecydował się w czwartek oddalić wszystkie wnioski dowodowe.

Warto tu zaznaczyć, że prokuratura apelacji nie wniosła - była z wyroku zadowolona.

Jerzy Glanc (stoi) i Zbigniew Ćwiąkalski reprezentują w sądzie rodzinę zamordowanego prezydenta Pawła Adamowicza. Po prawej prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, to ona doprowadziła do skazania Wilmonta w marcu. Jerzy Glanc (stoi) i Zbigniew Ćwiąkalski reprezentują w sądzie rodzinę zamordowanego prezydenta Pawła Adamowicza. Po prawej prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, to ona doprowadziła do skazania Wilmonta w marcu.
Niemniej zażalenie na wyrok sądu pierwszej instancji złożył też pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych, w tym brat zamordowanego prezydenta Gdańska. Chodziło o brak uznania przez sąd zabójstwa Adamowicza za "mord polityczny" i stwierdzenia z uzasadnienia wyroku, że Adamowicz stał się przypadkową ofiarą.

Obrona: to pierwsza opinia była najbardziej rzetelna



Sąd zabronił w czwartek podawania przez media konkretów dotyczących stanów zdrowia Wilmonta ujawnianych podczas rozprawy, dlatego trudno jasno przekazać treść mowy obrony, bo odnosiła się ona głównie do tych kwestii.

Podsumować można ją jednak krótko: zdaniem Damiana Witta, obrońcy Wilmonta, to pierwsza opinia, według której Wilmont był niepoczytalny w chwili ataku na Pawła Adamowicza, była tą najbardziej rzetelną i to na niej powinien był oprzeć swoje rozstrzygnięcie sąd pierwszej instancji, uznając zabójcę prezydenta Gdańska za osobę chorą.

Agnieszka Nickel-Rogowska z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku zawnioskowała z kolei do sądu o nieuwzględnienie apelacji. Podobnie jak oskarżyciele posiłkowi, z tym zastrzeżeniem, żeby uwzględnić zażalenie dotyczące uznania zabójstwa Pawła Adamowicza za "mord polityczny".

Na koniec ponownie wypowiedział się Wilmont, tym razem już bez składu i ładu. Stwierdził, że jest "jedyną niewinną osobą w Europie", a jego niewinność "udowodniły ostatnio służby amerykańskie".

Sędzia Włodzimierz Brazewicz odroczył wydanie wyroku ws. apelacji do 23 stycznia do godz. 13.

10 lat temu ruszał inny proces Wilmonta



Czwartkowa rozprawa przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku odbyła się niemal równo pięć lat po samym morderstwie, ale też dekadę (niemal co do dnia) po pierwszej rozprawie procesu, w którym Wilmont oskarżony był o serię napadów na banki.

Późniejszy zabójca prezydenta Gdańska napadł na cztery placówki bankowe z przedmiotem przypominającym broń. Zrabowane pieniądze wydał m.in. na wycieczkę na Wyspy Kanaryjskie, a także na grę w kasynach. Wilmont został za te przestępstwa skazany na 5 lat i 6 miesięcy więzienia.

Do zabójstwa Pawła Adamowicza doszło kilka tygodni po tym, jak Wilmont skończył odbywać tę karę.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (331)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane