• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Popularne mity na temat zmiany czasu

Maciej Socha
27 października 2023, godz. 21:00 
Opinie (195)
W nocy z soboty na niedzielę zmienimy czas na zimowy, dzięki czemu rano będziemy mogli pozostać w łóżku o godzinę dłużej. W nocy z soboty na niedzielę zmienimy czas na zimowy, dzięki czemu rano będziemy mogli pozostać w łóżku o godzinę dłużej.

Od paru lat, dwa razy do roku, powielane są w polskich mediach mity i ideologicznie motywowane niedopowiedzenia na temat zmiany czasu.



Zmiana czasu z letniego na zimowy będzie miała miejsce w nocy z soboty, 28 października, na niedzielę, 29 października. O godz. 3 w nocy większość zegarów przestawi się na godz. 2.

Z kolei w nocy z soboty 30 kwietnia, na niedzielę 31 kwietnia 2024 r. przejdziemy z czasu zimowego na czas letni.


To nie Franklin jest ojcem zmian czasu



Za jakim rozwiązaniem się opowiadasz?

Od jakiegoś czasu powtarzana jest całkowicie fałszywa informacja, jakoby pomysłodawcą zmiany czasu dwa razy do roku był amerykański polityk, dyplomata i publicysta, Benjamin Franklin.

Powodem jest to, że w 1784 r. napisał pamflet dla gazety "Journal de Paris", który był formą satyry na zachowanie Francuzów. Niektóre przedstawione w nim tezy można uznać jako wskazówki do potrzeby zmiany czasu, choć autor w ogóle o tym nie myślał.

Wbrew często powtarzanym opowieściom to nie Benjamin Franklin (1706-1790) był pomysłodawcą wprowadzenia czasu letniego. Obraz Josepha Duplessisa. Wbrew często powtarzanym opowieściom to nie Benjamin Franklin (1706-1790) był pomysłodawcą wprowadzenia czasu letniego. Obraz Josepha Duplessisa.
Przypomnijmy, że w jego czasach - XVIII w. - nie istniał problem synchronizacji czasu na dużych obszarach. W niektórych rejonach był on nawet ustalany dosyć swobodnie i różnił się nawet w sąsiednich miastach. Jego ujednolicenie zaczęło być istotne dopiero wraz z pojawieniem się kolei (XIX wiek).

Mało kto wówczas posiadał zegarki czy zegary, o czym zapominamy, bo dla nas dokładnie i powszechnie odmierzany czas jest normą. Rytm aktywności większości ludzi nadal, jak przez tysiąclecia, biegł nie wedle tarczy zegarka, ale naturalnego rytmu dziennego uzależnionego od wschodów i zachodów słońca.

Za czasów Franklina, jak i dzisiaj, jedni wstawali wcześniej, bo musieli, inni nawet w południe, jak on sam, bo mogli (o czym wspomniał w swoim artykule). Niewiele później Emil Zola w 'Le ventre de Paris' opisywał dostawców warzyw, którzy pracują w nocy, przed wschodem słońca, by towar w halach mógł być sprzedawany od rana.

W krajach południa Europy nawet do dziś używa się różnych wersji żaluzji czy okiennic okiennych, które na noc się zamyka. A o tym właśnie pisał Franklin.

Pamflet Benjamina Franklina - uznawany czasami jako poważna propozycja wprowadzenia zmiany czasu na letni. Pamflet Benjamina Franklina - uznawany czasami jako poważna propozycja wprowadzenia zmiany czasu na letni.
Jego logiczne skądinąd rozumowanie, pomimo prześmiewczego przesłania artykułu, opiera się na dostosowaniu do rytmu słońca, by te wspomniane żaluzje nie modyfikowały naszego rytmu dziennego, zakładając że dzień aktywności wydłuży się rano, a siłą rzeczy skróci wieczorem, gdy konieczne jest sztuczne oświetlenie i związane z nim koszty (wtedy wypalanych świec).

Franklin posuwa się w swojej satyrze nawet do także całkiem logicznego, choć mało praktycznego postulatu, by budzić Paryżan dzwonami kościelnymi i hukiem armat o świcie, skoro światło słoneczne pozwala już na normalną aktywność. Oraz by opodatkować żaluzje, przynajmniej te zamknięte, czy nawet zakazać poruszania się po ulicach po zmroku.

Dywaguje także na temat niewiedzy starożytnych o odkrytym przez niego zaskakującym, ale niepodważalnym fakcie, że słońce daje światło od samego jego wschodu. Lub że ta wiedza popadła w zapomnienie, bo wierzy, że oni także posiadali wyliczenia samego momentu wschodu słońca.

Jeśli po przeczytaniu, zwłaszcza tego ostatniego akapitu, ktoś nadal nie rozumie, że Franklin napisał satyrę, ale uważa, że to poważna propozycja wprowadzenia zmian czasu letniego, to znaczy, że co najmniej nie ma poczucia humoru.

Bo każda dobra satyra musi zawierać jakieś ziarno prawdy i logicznego, choć przewrotnego przedstawienia faktów.

Czy czas letni miał mieć znaczenie ekonomiczne?



Owszem, w pewnym momencie taka argumentacja najbardziej przemawiała do wyobraźni ludzi i była motywem tych, którzy zmiany wprowadzili. Jednak nie należy zapominać, że zawsze w tle była też mowa o naturalnym rytmie aktywności ludzi, który nie dostosowuje się do sztucznego czasu zegarka, ale do zmiennego rytmu wschodów i zachodów słońca.

William Willett, który na początku XX wieku mocno lobbował za wprowadzeniem zmian czasu w zależności od pór roku, w swoim artykule z 1907 r. (The waste of daylight) przypomina, że nikt nie jest zadowolony, gdy musi dostosowywać się na siłę do ustalonego sztucznie czasu, gdy dzień wydłuża się lub skraca. Wskazywał przede wszystkim na korzyści dla zdrowia, choć także te ekonomiczne (z podobnymi wyliczeniami co Franklin, ale dla całej Wielkiej Brytanii).

Proponował stopniowe dostosowanie do tych zmian (po 20 minut w ciągu 4 tygodni), co dałoby na wiosnę dodatkowe godziny naturalnego światła słonecznego, do wykorzystania wieczorem.

George Hudson, entomolog z Nowej Zelandii, proponował przesunięcie czasu letniego względem zimowego o 2 godziny. George Hudson, entomolog z Nowej Zelandii, proponował przesunięcie czasu letniego względem zimowego o 2 godziny.
Wcześniej, bo w 1895 r., w Nowej Zelandii George Hudson zaproponował z kolei zmiany czasu letniego aż o 2 godziny. Jego motywacja była bardziej osobista, bo jako entomolog chciał mieć więcej czasu po pracy na łapanie owadów.

Powyższe propozycje nie zostały jednak wprowadzone w życie.

Prawdopodobnie pierwszym miejscem, które wprowadziło sezonową zmianę czasu, był Port Arthur w kanadyjskiej prowincji Ontario w 1908 r.

Zdjęcie wykonane w Port Arthur w Kanadzie ok. roku 1910, a więc 2 lata po wprowadzeniu w tym mieście zmiany czasu na letni. Zdjęcie wykonane w Port Arthur w Kanadzie ok. roku 1910, a więc 2 lata po wprowadzeniu w tym mieście zmiany czasu na letni.
Ale dopiero czas kryzysu lub konieczność oszczędzania motywowały rządzących do wprowadzania takich zmian systemowo. Dlatego jako prekursorów zmiany czasu na letni najczęściej wymienia się Cesarstwo Niemiec i Austro-Węgry w 1916 r. Z tym że najczęściej po krótkim okresie wracano do sytuacji, gdy czasu nie zmieniano. Rozwiązanie powtarzano w kolejnym kryzysie, właśnie z motywacją oszczędności energii.

Zmiany godzin wprowadzano niezbyt konsekwentnie, zarówno w zakresie czasowym, jak i terytorialnym. Największy bałagan panował chyba w USA, gdzie dowolność wprowadzania zmian powodowała czasem pewne chwilowe absurdy (podwójne godziny względem sąsiednich miast czy ruchome godziny względem stref czasowych).

Dopiero ostatnie lata ujednolicania rynku w UE czy globalizacji ogólnie doprowadziły do stworzenia pewnych obszarów, które są przewidywalne i zsynchronizowane w sferze zmian czasu. A to jest całkiem istotne dla ekonomii. Trzeba jednak pamiętać, że wiele krajów na świecie wcale nie zmienia sezonowo godzin.

Zamieszanie ze zmianą czasu



Z USA pochodzą także anegdotyczne zdarzenia związane z czasem letnim. Pewien młody człowiek podczas wojny w Wietnamie uniknął poboru, bo argumentował, że urodził się tuż przed godz. 24 czasu standardowego i dlatego powinien być przydzielony do losowania (do wojska nie brano wszystkich) z dnia poprzedniego. A w ten dzień urodziło się dużo więcej osób, co oznaczało, że miał mniejsze szansę na wylosowanie poboru.

Z kolei skrócenie funkcjonowania barów w związku z wiosenną zmianą czasu spowodowało zamieszki w mieście Athens. Musiała interweniować policja, obrzucana drinkami i butelkami z alkoholem przez ponad tysiąc protestujących studentów Uniwersytetu Ohio.

W 2007 r. w USA opóźniono zmianę czasu na zimowy, by dzieci podczas Halloween mogły bezpiecznie chodzić i zbierać słodycze.
W 2007 r. w USA opóźniono zmianę czasu na zimowy, by dzieci podczas Halloween mogły bezpiecznie chodzić i zbierać słodycze.
Wiemy, że w USA przemysł potrafi skutecznie wpływać na ustawodawstwo. I to na tyle, że ten cukierniczy wymusił opóźnienie zmiany czasu na zimowy w 2007 r., by dzieci podczas Halloween mogły bezpiecznie (czytaj bardziej masowo) chodzić i zbierać słodycze. Można się uśmiechnąć, ale to poważne pieniądze, bo Halloween w USA to drugi najbardziej dochodowy okres dla handlu, zaraz po tym gwiazdkowym. Jednak to posunięcie niewiele zmieniło, bo tradycja zakłada, że te słodycze zaczyna zbierać się po zmroku, a nie w dzień.

Bardziej poważne konsekwencje miało lekceważenie zmiany czasu w Izraelu. W 1999 r. Palestyńczycy z Zachodniego Brzegu chcieli dokonać zamachu na autobus, jednak nieporozumienie co do aktualnej godziny latem spowodowało, że bomby wybuchły wcześniej, zabijając terrorystów.

Z czego wynikają różnice w podejściu do zmiany na czas letni?



Długość dnia zależy od szerokości geograficznej. Im bliżej równika, tym dzień i noc są bliższe połowy doby i wahania sezonowe są minimalne. Z drugiej strony na północy lub południu te różnice są ekstremalne. W obydwu przypadkach wprowadzanie czasu letniego nie ma zasadniczo sensu.

Ale strefa, w której funkcjonujemy w Europie czy Ameryce Północnej, doświadcza takich zmian długości dnia w ciągu roku, że zmiany godzin mają sens, nie tylko ze względów ekonomicznych, ale i zdrowotnych.

Niemniej trzeba pamiętać, że Europa rozciąga się na dużym obszarze, zarówno w kierunku wschód-zachód, jak i północ-południe. A to oznacza, że nie tylko mamy naturalną różną długość dnia w Hiszpanii czy Finlandii w tym samym czasie, ale - o czym często zapominamy - wschód słońca w tej samej strefie czasowej jest także różny w Lublinie i w Amsterdamie. Dodać do tego chronotypy, czyli grupy osób naturalnie rozpoczynające sen o innej porze, no i mamy doskonały przepis na niekończący się spór, czy sezonowe zmiany godzin mają sens.

Wczesne popołudnie w norweskim mieście Tromsø podczas nocy polarnej. Wczesne popołudnie w norweskim mieście Tromsø podczas nocy polarnej.
Ewentualne możliwe zniesienie czasu letniego w USA też nie jest specjalnie trafionym argumentem za jego likwidacją u nas, bo mało kto zdaje sobie sprawę z tego, na jakiej szerokości geograficznej leżą nasze kraje. Toronto w Kanadzie odpowiada mniej więcej położeniu Florencji w Europie, południe USA to dla nas dalekie południe - Afryka i Sahara.

Tak jak wspólny rynek ma sens, tak i jednakowa strefa czasowa dla znaczącej części Europy ma sens, oraz zmiany czasu na letni, jeśli są skoordynowane. Czyli jeśli mamy zmiany czasu na letni, to wszyscy. Jeśli likwidujemy czas letni, to także wszyscy, a kategoria narodowej dumy w tym przypadku równałaby się z głupotą, bo wprowadziłaby chaos, który przy obecnym stanie integracji spowoduje straty ekonomiczne i to całkiem wymierne.

Czy zmiana czasu jest obecnie uciążliwa?



Co chwila czytam jakieś wręcz histeryczne wpisy na forach, że ktoś ma już dość, że nie może, że to udręka...

Słucham? Na czym ta udręka ma polegać?

Może warto uzmysłowić sobie, że obecnie praktycznie nikt nie zmienia sam zegarków, bo są one całkowicie zautomatyzowane. Jedynie zegary czy zegarki mechaniczne lub elektroniczne na baterie trzeba przestawiać ręcznie. Ale ile takich wciąż mamy?

Uciążliwość zmiany zegarków jako poważny argument odpada.

Mechaniczne lub kwarcowe zegary stały się raczej przedmiotem zainteresowania kolekcjonerów lub dekoracją domu, dlatego konieczność przesuwania ich wskazówek dwa razy do roku nie utrudnia nam codziennego funkcjonowania. Mechaniczne lub kwarcowe zegary stały się raczej przedmiotem zainteresowania kolekcjonerów lub dekoracją domu, dlatego konieczność przesuwania ich wskazówek dwa razy do roku nie utrudnia nam codziennego funkcjonowania.
Inna kategoria to argumenty zdrowotne. Moim zdaniem są one jednak naciągane z powodów ideologicznych. Nawet jeśli czasami popierają je naukowcy, to trzeba mieć do nich dystans. Nauka to logika, a naukowcy to technicy nauki. Niekoniecznie to ludzie nauki, dla których prawda jest nadrzędna i nie ma zabarwień ideologicznych. Naukowcy czasami forsują swoje tezy i manipulują wynikami, bo to im się opłaca lub w to wierzą. A nauka to nie jest wiara.

Stąd jedni będą pokazywać statystyki wygodne dla swojego stanowiska, dla przykładu, że czas letni powoduje zwiększenie wypadków rano, a zatajać inne, że jest ich mniej wieczorem. To jakby pokazywać, że w wypadkach komunikacyjnych w XV wieku ginęło parę osób (kopniętych przez konia), a teraz są ich miliony.

Coś za coś - każda zmiana może przynosić pozytywne efekty w jednym obszarze, a jednocześnie negatywne w innym. Akceptacja zmian to swoista kalkulacja strat i zysków.

Wpływ zmiany czasu na organizm



Jednym z przytaczanych w ostatnich latach argumentów przez zwolenników jednolitego czasu zegarkowego jest ich szkodliwy wpływ na organizm.

Po pierwsze każda zmiana jakoś wpływa na nasz organizm, jednak - jak doskonale wiemy - to, czy jesteśmy niewyspani przez 2-3 dni, nie jest powodem naszego nieuniknionego zgonu. Taki efekt obserwujemy w ułamku promila populacji.

Istnieją co prawda dane, które mogą sugerować jakieś powiązanie zawirowań zdrowotnych ze zmianą czasu, jednak niekoniecznie muszą wspominać o zmianach okresowych, jakim poddawany jest organizm na wiosnę czy jesienią.

Jednak z logicznego punktu widzenia dosyć łatwo taką argumentację obalić, np. biorąc pod uwagę, że miliony osób rocznie zmieniają wielokrotnie strefę czasową o 1 godzinę, podróżując z Londynu do Europy.

Setki tysięcy Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii i podróżujących regularnie do Polski nie ma problemów z przystosowaniem się do godzinnej różnicy czasu między wyspą i kontynentem. Setki tysięcy Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii i podróżujących regularnie do Polski nie ma problemów z przystosowaniem się do godzinnej różnicy czasu między wyspą i kontynentem.
W tym są to setki tysięcy Polaków, a jednak nie słyszymy, by nasza Polonia skurczyła się znacząco z powodu nagłych zawałów po odwiedzinach w kraju.

Z litości nie wspomnę o załogach samolotów.

Naturalny zegar dzienny (cyrcadian clock)



Warto w tym momencie wspomnieć o rytmach, jakie rządzą każdym żywym organizmem na tej planecie. Są różne - roczne, sezonowe czy krótkie (ultradian - krótsze od doby). Ale nas interesują w kontekście zmian czasu na letni te dobowe (cyrcadian).

Fakt, że ten rytm nie ma dokładnie 24 godzin, ale u człowieka trwa 25 (u innych zwierząt to może być z kolei 23), świadczy, że nasza biologia przewiduje właśnie różną długość dnia. Ten nasz wewnętrzny zegar aktywności organizmu dostosowuje się, czy inaczej resetuje, w zależności od długości dnia.

W chronobiologii tak zwanym zeitgeber (z niemieckiego: dawca czasu), czyli regulatorem odmierzanego czasu, jest w tym przypadku słońce czy pojawienie się światła dziennego.

Oczywiście to nie oznacza, że w lecie zawsze wstajemy o świcie, niemniej odpowiednie naświetlenie intensywnym światłem słonecznym pozwala na wstawanie nieco wcześniej i nie zaburza działania organizmu, który potrzebuje oczywiście także odpowiednio długiego snu.

Z kolei w zimie, wraz z krótszymi dniami, środek snu - MTP (Midsleep Time Period) naturalnie przesuwa się nieco później i mniej więcej o godzinę, co odpowiada w przybliżeniu przejściu z czasu letniego na zimowy.

Inaczej jest w ekstremalnych warunkach. Na przykład za polem polarnym, gdzie u kogoś, kto nie jest stałym mieszkańcem i nie jest przyzwyczajony do ciągłego dnia (lub nocy), może prowadzić do zaburzeń snu, w tym bezsenności.

Dlaczego? Bo nie mamy odnośnika, jakim jest słońce, a konkretnie cykl dobowy nocy (ciemno) i dnia (jasno). Jak każdy żywy organizm na powierzchni ziemi posiadamy kryptochromy (fotoreceptory niebieskiego światła), które pozwalają na rozróżnienie dnia, a to wyzwala inne reakcje życiowe w cyklu dobowym.

Gdy kogoś odizolujemy od źródła światła, co udowodniono badaniami, nasz cykl aktywności będzie właśnie działał z przesunięciem, w odstępach 25-godzinnych.

Co to znaczy? Że nasz naturalny rytm to wcale nie jest ten ustalony przez zegarek, ale dostosowuje się w pewnym zakresie do długości dnia, czyli do sezonowości. A jeśli tak, to zmiana czasu na ten letni wcale nie jest czymś sztucznym, ale jakąś namiastką normalności.

Jet lag, czyli niedostosowanie rytmu po przelocie do innej strefy czasowej, trwa zwykle parę dni. O tym zjawisku zaczęto mówić, gdy samoloty odrzutowe zaczęły latać z pasażerami między Europą a Ameryką. Ale to była różnica odczuwanego czasu o co najmniej 5-6 godzin, co faktycznie może spowodować parudniowy niekomfortowy okres dostosowywania się do nowego cyklu dziennego.

W przypadku zmiany o jedną godzinę, jak przy przelocie do Grecji, Portugalii czy Anglii, mało kto w ogóle zauważa jakąkolwiek zmianę, a jeśli jakieś dolegliwości z powodu przesunięcia zegarka o godzinę zaistnieją, to są niewielkie i ustępują bardzo szybko. Uważa się, że na dostosowanie zmiany o 1 godzinę potrzeba 1 dnia.

I z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku zmiany czasu na letni czy z powrotem na zimowy.

Przypominam, że mało kto chodzi spać o konkretnej godzinie, zwykle różnica przekracza godzinę i ewentualny deficyt snu, inaczej nazywany social jetlag, czyli niedospanie w ciągu tygodnia, kompensujemy w weekend. Nie jest to powodem zbyt wielkiego stresu, który wywoływałby poważne konsekwencje zdrowotne, prawda?

A tak przy okazji to może należy sobie także zdać sprawę z istoty życia, które jest ciągłym dostosowywaniem się, pod wpływem jakiegoś stresu, do warunków środowiskowych.

Po ewentualnej rezygnacji będzie to czas zimowy czy letni?



Warto jeszcze wspomnieć o tym, który czas by nas obowiązywał, gdybyśmy ewentualnie zrezygnowali ze zmian, bo tu także występuje niezrozumienie tematu u zwolenników jednego stałego czasu przez cały rok.

No właśnie, zrezygnujemy z tego letniego i przez cały rok zostalibyśmy z czasem zimowym. Czyli wstawalibyśmy przez cały rok później. Nawet gdy w lecie słońce byłoby o tej samej godzinie już całkiem wysoko na niebie.

Co prawda teoretycznie każdy kraj może wybrać jeden lub drugi czas stały, ale zapewniam, że dostosujemy się wszyscy do jednego, a nie będzie tak, że Czesi będą w zimowym, my w letnim, a Niemcy w zimowym.

I z różnych powodów na 99 proc. będzie to właśnie ten zimowy.

Tymczasem zwolennikom likwidacji zmiany czasu zwykle wydaje się, że będzie to ten bardziej korzystny, czyli letni.

Korzystałem z:
  • The Franklin Institute (Did Ben Franklin Invent Daylight Saving Time)
  • Ludwig-Maximilians-University (Circadian Clocks: How rhythms structure life - M.Merrow, T.Ronneberg)
  • University Of Michigan Medical School (Sleep: Neurobiology, Medicine, and Society - R.Lydic, H.baghdoyan,V.Booth, C.Cirelli, T.Lee, T.Roth, R.Chervin, E.Nofzinger, C.Drake, TJ.T.Arnedt, G.Mashour, )
  • National Institute of General Medical Sciences (Circadian Rhythms)
  • Daylight Savig Time
  • Wikipedia (DST, Cryptochromes, Biological Rhythms, Chronobiology)
Maciej Socha

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (195)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane