- 1 Pomnik twórcy Bitcoina stanie w Gdańsku? (161 opinii)
- 2 Zamiast Rębiechowa lotnisko na morzu (211 opinii)
- 3 Nowe ściany starej kawiarni na Aniołkach (60 opinii)
- 4 15 lat temu otwarto powiększoną galerię Klif (108 opinii)
- 5 108. urodziny najstarszej gdańszczanki (147 opinii)
- 6 Wieczny kłopot z dzielnicami: "na" czy "w" (460 opinii)
Proces w sprawie gdyńskiej afery z płatnym parkowaniem na ostatniej prostej
2 marca 2017 (artykuł sprzed 7 lat)
Proces Tomasza Wojaczka - byłego szefa strefy płatnego parkowania w Gdyni - wkracza na ostatnią prostą. Sąd zakończył przesłuchiwanie osób, którym "darowano" mandaty, narażając zarazem budżet miasta na straty. Zaczęto za to dodatkowe przesłuchanie radcy prawnego strefy. Ta część rozprawy została jednak utajniona.
Drugie z tych przewinień jest zdecydowanie większego kalibru - wśród osób "zwolnionych" z opłat za parkowanie byli m.in. znajomi, a także gdyńscy urzędnicy. Świadków dotyczących tego wątku sprawy sąd przesłuchiwał wcześniej. Od października przesłuchiwane były z kolei osoby, którym "darowano" mandaty. Było ich ponad 300, dlatego sąd musiał się zajmować tym wątkiem postępowania przez kilka miesięcy.
W środę - wobec niemożliwości skutecznego wezwania dwóch ostatnich świadków z tej grupy - sąd odczytał ich wcześniejsze zeznania. Podobnie jak w przypadku pozostałych zeznań, wynikało z nich, że mandaty anulowano tym osobom po napisaniu odwołań. Dodać należy jednak, że odwołania te bywały dość absurdalne - np. jedna z kobiet nie godziła się na przyjęcie mandatu, bo... przedłużyła się jej wizyta u fryzjera.
Przesłuchanie radcy prawnego z wyłączoną jawnością
Znacznie ciekawiej zapowiadało się przesłuchanie Stanisława M. - radcy prawnego zatrudnionego przez gdyńską strefę. Co prawda zeznawał on już wcześniej, na samym początku procesu, ale w międzyczasie sąd nakazał prokuraturze przeprowadzenie dodatkowych czynności. Jedną z nich, kluczową, było właśnie dokładniejsze przesłuchanie mężczyzny.
Konieczność uzupełnienia materiału dowodowego była zresztą przyczyną kilkumiesięcznej przerwy w przewodzie procesowym. Teraz, kiedy materiały uzupełniono, na świadka ponownie wezwano Stanisława M.
Co zeznał wcześniej w prokuraturze i w środę przed sądem? Tego niestety nie wiadomo. Sąd - ze względu na tajemnicę zawodową, z której zwolnił radcę - wyłączył bowiem jawność rozprawy na czas tego przesłuchania.
Tomasza Wojaczka w piątek nie było w sądzie - nie pojawia się on zresztą od dawna na większości kolejnych rozpraw.
Czytaj więcej o aferze w gdyńskiej strefie płatnego parkowania