Fakty i opinie
  • Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport
Wiadomości
Dodaj raport
Fakty i Opinie Wiadomości
Facebook E-mail Messenger WhatsApp Kopiuj link Więcej

Proces ws. Szwedki: pielęgniarka nie wie, dlaczego nie słyszała alarmu

Piotr Weltrowski
18 lipca 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Opinie (47)
Najnowszy artykuł na ten temat Wyroki dla czterech osób po nieudanej operacji Szwedki
W piątek przed sądem zeznawała pielęgniarka, która brała udział w reanimacji pacjentki. W piątek przed sądem zeznawała pielęgniarka, która brała udział w reanimacji pacjentki.

W piątek przed sądem zeznawała pielęgniarka, która brała udział w reanimacji pacjentki.

fot. Trojmiasto.pl

W kolejnej odsłonie procesu w sprawie Christiny Hedlund, Szwedki, która zapadła w śpiączkę po operacji powiększenia piersi w Pomorskim Centrum Traumatologii, zeznawała jedna z pielęgniarek zajmujących się kobietą tuż po zabiegu.



Czy można obwiniać pielęgniarki o to, co stało się ze Szwedką?

Do feralnej operacji, po której Christina Hedlund zapadła w śpiączkę (do dziś znajduje się w stanie wegetatywnym), doszło w 2010 roku. Wcześniej lekarze w Szwecji odmówili kobiecie wykonania podobnego zabiegu. Gdański szpital nie miał w tym względzie oporów, jak okazało się - nie miał też stosownych uprawnień, aby taki zabieg w ogóle przeprowadzić.

Rodzina kobiety domaga się od szpitala odszkodowania w wysokości niespełna 1 mln zł, zadośćuczynienia w kwocie ok. 2,5 mln zł oraz wypłacania dożywotniej renty w wysokości ponad 40 tys. zł. Dodatkowo chce, aby szpital pokrył wynoszące ok. 2 mln zł koszty leczenia.

Obecnie zresztą placówka już wypłaca kobiecie co miesiąc ok. 12 tys. zł - tak zarządził sąd na samym początku procesu, biorąc pod uwagę ogromne koszty leczenia, na które narażona jest rodzina poszkodowanej.

W piątek w procesie cywilnym wytoczonym gdańskiemu szpitalowi przez rodzinę Szwedki zeznawała Grażyna G. - jedna z dwóch pielęgniarek, które zajmowały się pacjentką po feralnym zabiegu. W związku z tym, że jest ona jedną z osób objętych też aktem oskarżenia w sprawie karnej dotyczącej zaniedbań w szpitalu, na część pytań odmówiła odpowiedzi. Opisała jednak całą sytuację.

Wedle jej relacji Szwedka pojawiła się w szpitalu około godz. 13. Towarzyszył jej tłumacz oraz przedstawiciela firmy, która załatwiła operację w gdańskim szpitalu. Kobiecie pobrano krew i założono kartę medyczną. Rozmawiał z nią także anestezjolog.

Po dwóch godzinach pojechała na blok operacyjny, skąd - już po operacji - pielęgniarki zabrały ją około godz. 17. Była przytomna, chociaż przysypiająca. Przełożono ją ze stołu operacyjnego na łóżko i zawieziono na salę, gdzie przebywali pacjenci komercyjni. Tam też pielęgniarki miały ją podłączyć pod aparaturę monitorującą.

Wedle Grażyny G., lekarz anestezjolog po operacji nakazała podać pacjentce dodatkowy środek przeciwbólowy na bazie opiatów. Miało to zostać odnotowane także w karcie leczenia. Lek podano Szwedce. Po czym pielęgniarki udały się do innego pomieszczenia zająć się "papierkową robotą".

Po kilku, może kilkunastu minutach do pokoju weszła tłumaczka, która była bardzo zaniepokojona tym, że tętno pacjentki spadło do 45. Jak twierdzi pielęgniarka, lekarka nakazała jej wówczas "dobandażować" Szwedkę.

Kobieta miała pójść po bandaż, po czym wejść na salę, w której leżała pacjentka. Zaczęła ją bandażować, gdy stwierdziła, że dzieje się z nią coś niedobrego (niskie tętno, bardzo zwężone źrenice) - zdecydowała się wówczas podać jej odtrutkę na opiaty. W międzyczasie w pokoju pojawiła się też druga z pielęgniarek przebywających na oddziale (teoretycznie to ona miała się opiekować pacjentką), a później też pielęgniarka anestezjologiczna.

Szwedka nie zareagowała jednak na podany lek, wezwano więc lekarza i zaczęto masaż serca pacjentki, gdyż w pewnym momencie zanikł jej oddech (akcja serca wciąż trwała).

Sąd szczegółowo wypytywał pielęgniarkę o alarm, który w teorii powinien włączyć się, gdy np. tętno pacjentki spadnie poniżej określonego poziomu. Wcześniej pojawiały się podczas innych rozpraw informacje, iż pielęgniarki wyciszały aparaturę, która była zbyt czuła i niepotrzebnie zaczynała hałasować.

Przesłuchiwana pielęgniarka zapierała się jednak, że alarm był sprawny, gdyż miała go samodzielnie sprawdzić przed przywiezieniem pacjentki, z nieznanych jej jednak przyczyn nie zadziałał.

Później nie była już jednak tak pewna, czy faktycznie nie działał. Sąd zapytał się, czy nie słyszała go, gdy reanimowała kobietę. - Na pewno urządzenie pikało, ale nie zarejestrowałam tego - stwierdziła.

Sąd zapytał retorycznie, jakim cudem mogła nie słyszeć hałasującego przy jej uchu urządzenia, skoro jest ono ustawione normalnie w ten sposób, że jego dźwięk powinien zaalarmować osoby siedzące w zupełnie innym pomieszczeniu, po drugiej stronie korytarza. Kobieta nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie.

Przypomnijmy, że Grażyna G. oraz druga z pielęgniarek, które opiekowały się pacjentką, oskarżone są o poważnie zaniedbania.

- Ustalono, że nie prowadziły bezpośredniej obserwacji pokrzywdzonej i ciągłego monitorowania jej parametrów życiowych. Pomimo informacji od osoby postronnej o wystąpieniu niepokojących objawów, nie podjęły bezzwłocznie niezbędnych działań. Spowodowało to opóźnienie w rozpoznaniu pogarszającego się stanu pacjentki. Nie podjęły również bezzwłocznie czynności medycznych i nie powiadomiły lekarza o pogarszającym się stanie pacjentki - powiedziała nam kilka tygodni temu Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Oprócz nich oskarżeni są także chirurg, anestezjolog oraz ówczesny dyrektor szpitala. Proces karny zacząć ma się pod koniec sierpnia.

Grażyna G. zeznała też w piątek, że Szwedka - chociaż cierpiała na epilepsję - poinformowała personel, że nie choruje na żadne przewlekłe choroby. Pielęgniarka stwierdziła też, że już wcześniej interweniowała u swojej przełożonej w sprawie trudnego dostępu do lekarzy na dyżurach. Chodziło głównie o anestezjologa, który nie zawsze był dostępny dla chorych. Z jej zeznań wywnioskować można też było, że anestezjolog, który przeprowadzał zabieg, sfałszował później dokumentację medyczną.

Zobacz także

Młoda Szwedka w śpiączce po zabiegu w Gdańsku (19)

Opinie (47) 9 zablokowanych

  • 2014-07-19 22:42

    personel szpitala (2)

    W kazdym szpitalu, w ktorym bylam zarowno pielegnisrki jak i lekarze w nocy po prostu sobie spali.I gdy cos sie dzialo zpacjentem byli wsciekli, ze musza wstac i sprawdzic co jest z pacjentem.
    Nigdzie indziej nie placa za nic nierobienie i spanie.

    monika

    9 lat

    • 3 3

    • 2014-07-21 17:50

      Widać, że pani nawet nie wie jak się pisze pielęgniarki. Widzę, że zakres wiedzy na temat pracy w szpitalu jest znikomy. Piszę to pani bo jest ograniczona w swoich informacjach. Proponuję zostać pielęgniarką i się przekonać jak wygląda ich praca.

      Asia

      9 lat

      • 0 0

    • 2014-07-21 16:38

      Od Bałtyku po Tatry w Ochronie :)

      9 lat

      • 0 0

  • 2014-07-20 08:28

    Zawiniła sama szwedka

    Co ona nie wie,że w Polsce pielęgniarka jest ważniejsza od lekarza?Dała tylko działkę lekarzowi a siostrzyczki też za głodówki "pracują",takie same żołądki mają i też chcą coś z tej"pracy" mieć.Lekarz może odpoczywać a siostrzyczka "czuwa" nad losem pacjentki i wyczuła że szwedka to dziana w walutę i powinna się podzielić z dużo biedniejsząpielęgniarką.

    ja24

    9 lat

    • 2 5

  • 2014-07-20 02:01

    nic nowego - jedna pielegniarka, lekarz tydzien sie mści jak sie go wezwie, 50 pacjentów do obrobienia, 1500 pensji..

    do wypełnienia stos papieru za siebie i leniwych doktorów...

    9 lat

    • 2 0

  • 2014-07-19 11:32

    masaż serca przy zatrzymaniu oddechu ? Nowe wytyczne jakieś (3)

    nma

    9 lat

    • 7 1

    • 2014-07-20 01:59

      tak to dziś w gumedzie uczą... a jakie pyskate toto potem jest. Bo przetrwali za kase albo doopą nadrabiając

      9 lat

      • 1 2

    • 2014-07-19 12:55

      (1)

      Jeśli i zatrzymanie serca było...

      surec

      9 lat

      • 1 0

      • 2014-07-19 14:20

        napisali,że serducho działało...

        nma

        9 lat

        • 5 0

  • 2014-07-18 17:11

    Gdyby to była Polka, to sprawę już dawno by umorzono. (3)

    Sonne

    9 lat

    • 164 4

    • 2014-07-19 22:47

      Pielęgniarki uważają się za "święte krowy", a przeważnie są wredne i chamskie - zwłaszcza te w AMG (przerost ambicji nad

      9 lat

      • 4 2

    • 2014-07-19 22:25

      Gdyby to była Polka do operacji by nie doszło...

      9 lat

      • 2 0

    • 2014-07-18 17:51

      Albo zadysponowano JRG.

      9 lat

      • 4 4

  • 2014-07-18 17:20

    To ile ? (3)

    "Rodzina kobiety domaga się od szpitala odszkodowania w wysokości niespełna 1 mln zł, zadośćuczynienia w kwocie ok. 2,5 mln zł oraz wypłacania dożywotniej renty w wysokości ponad 40 tys. zł. Dodatkowo chce, aby szpital pokrył wynoszące ok. 2 mln zł koszty leczenia"

    To ile wynosi ta dożywotnia renta ? 40 tys. zł jednorazowo ? Rocznie ? Miesięcznie ? Tygodniowo ?

    1+2,5+2 = 5,5
    ~5 mln złotych przepłynęło z kasy Szpitala na Zaspie do Wojewódzkiego na drodze dokonanej fuzji. Przypadek ?
    Oczywiście :)

    ?

    9 lat

    • 49 1

    • 2014-07-19 21:51

      Głupie pytanie (1)

      Chyba wiadomo że renta jest co miesiąc !!!!! A dożywotnio no to chyba nie trzeba ci tłumaczyć !11111111111111111111

      kit

      9 lat

      • 0 2

      • 2014-07-19 22:24

        Naucz się czytać ze zrozumieniem ......

        9 lat

        • 2 0

    • 2014-07-18 20:38

      Copernikus bankrut

      I dlatego m.in. Gdańskowi była potrzebna ZASPA. Bankrut potrzebuje wsparcia. A przykrywką dla całej sprawy jest dobro pacjentów hi hi hi
      wojt

      9 lat

      • 11 1

  • 2014-07-19 07:52

    zlodziejstwo (3)

    Z jakiej racji ma szpital placic kobiecie ukrywajacej przewlekle choroby...myslala, ze spokojnie cycki zrobi i poszpanuje a teraz ma...z padaczka na taki zabieg..chore, a teraz rodzinka chce wyciagnac kaske

    polak

    9 lat

    • 19 2

    • 2014-07-19 12:53

      (2)

      Nie udowodniono jeszcze, że padaczką miała wpływ na śmierć!

      surec

      9 lat

      • 2 4

      • 2014-07-19 20:04

        ona nadal żyje, nie uśmiercaj jej.

        awa

        9 lat

        • 4 0

      • 2014-07-19 15:22

        jest

        w stanie wegetatywnym- czytamy ze zrozumieniem

        potop szwedzki na polski budzet

        9 lat

        • 5 0

  • 2014-07-18 17:22

    Niech sądzą kierowcę meleksa! Skąd tam pielęgniarka???? (2)

    Title Rider

    9 lat

    • 30 7

    • 2014-07-19 18:22

      To nie ten artykuł.. ;)

      Pomylił Pan artykuły ;) o szwedce, która wypadła z meleksa było pisane kilka dni temu, ale nic poważnego jej się nie stało :) Przynajmniej nic, co zagrażałoby jej życiu. Pozdrawiam.

      Kasia

      9 lat

      • 1 1

    • 2014-07-18 23:41

      pielegniarka siedziala obok szwedki !

      9 lat

      • 6 0

  • 2014-07-19 16:32

    (1)

    Nie ma jak polski "wymiar sprawiedliwości" . Cztery lata trwający proces a końca nie widać.
    Ale co tam , nie ma jak państwowa ciepła posadka na zasadach "czy się siedzi czy się leży i tak pierwszego się należy...".
    Do dzisiaj nie potrafię sobie wytłumaczyć jak ci ludzie zasiadający z orłem na piersi samodzielnie skończyli studia prawnicze mając w większości IQ na poziomie średnio rozgarniętego Pawiana.
    Czasami jak się spojrzy w twarz takiej sędziny to brak jest jakichkolwiek oznak inteligencji więc jak ona w sumie biedna i zagubiona kobieta może ogarnąć taki "skomplikowany" proces?
    A potem mamy kuriozalne wyroki stwierdzające ,że "ofiara popełniła samobójstwo strzelając sobie wielokrotnie w plecy z łuku ".
    Cyrk nie sąd ...

    Wesoły i beztroski prokurator

    9 lat

    • 7 2

    • 2014-07-19 17:42

      d.py daja

      i tak koncza studia sam taka znalem jej zaliczenia polegaly na tym ze jezdzila z profesorami na popijawy i ciagnela , durne to bylo ale sedzia zostalo i to z ukladami , wysypala sie jak z adwokacina z gdanska miala romans i ustawiali orzeczenia

      zx

      9 lat

      • 1 0

  • 2014-07-19 06:38

    Mam nadzieje, ze gdy w koncu zbiore na nowo sily... (1)

    i zglosze do Prokuratury urzedasow z Pruszcza Gd. to sad rownie przychylnie odniesie sie do kwoty odszkodowania, o ktora bede wnioskowac - a winy mojej zero, od prawie trzech lat walcze podstawami prawnymi i orzeczeniami nsa w podobnych sprawach z urzedniczym argumentem "bo nie" i zlosliwoscia tych k... rew, wiec moje roszczenia sa racjonalne!

    Julia

    9 lat

    • 11 0

    • 2014-07-19 17:06

      napisz do strasburga

      jak ci sie nalezy to dostaniesz , bo w teoretycznym panstwie nic ci nie dadza , taniej im wychodzi , zaplacic raz na jakis czas w strasburgu niz utrzciwie w polsce

      we

      9 lat

      • 3 0

1
2
3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najnowsze

więcej wiadomości (19)

Najczęściej komentowane

Czy jesteśmy gotowi na jawność płac?

Czy jesteśmy gotowi na jawność płac?

#OrzechowaOsada PSŻ Poznań - Energa Wybrzeże Gdańsk 45:45. Wyszarpany punkt

Żużlowcy zremisowali w Poznaniu LIVE!

więcej

Najczęściej czytane