- 1 Podpalacz z Gdyni w rękach policji (56 opinii)
- 2 Sprawa zgubionego karabinu trafiła do Gdyni (68 opinii)
- 3 Światła na ostatniej zebrze na Grunwaldzkiej (76 opinii)
- 4 Pierwsze spotkanie trzech prezydentek (406 opinii)
- 5 Wyprosił z autobusu dzieci z hulajnogami (947 opinii)
- 6 Wojskowa flota aut wyprzedała się na pniu (80 opinii)
Przez kilka godzin rodzina szukała informacji o operowanej pacjentce
W przykrej sytuacji znalazła się rodzina pacjentki operowanej w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym. - Przez 10 godzin bezskutecznie staraliśmy się ustalić przebieg operacji, stan zdrowia babci, a nawet miejsce jej pobytu. Nikt nic nie wiedział - skarży się pani Joanna, wnuczka.
Przekonała się o tym pani Joanna, która informacje o stanie swojej babci uzyskała dopiero po jej... śmierci.
- U mojej babci rozpoznano tętniak tętnicy środkowej mózgu, a do kliniki UCK w Gdańsku przyjęta została celem leczenia operacyjnego, które nadzorowane było przez ordynatora neurochirurgii - mówi pani Joanna z Gdańska. - Operacja była skomplikowana, składała się z dwóch części: neurochirurgicznej i kardiochirurgicznej, dlatego babcię operował zarówno neuro- jak i kardiochirurg.
Być może właśnie to sprawiło, że pracownicy żadnego z oddziałów nie wiedzieli, dokąd trafi pacjentka po operacji.
Operacja rozpoczęła się ok. godz. 8:15, a po czterech godzinach wciąż trwała. Około południa rodzina uzyskała od pielęgniarek informację, że po zabiegu pacjentka trafi prawdopodobnie na oddział kardiochirurgii i tam należy dowiadywać się o jej stan. Tam jednak o pacjentce nic nie wiedziano, podobnie zresztą jak na pierwszym oddziale. O godzinie 15 kolejna próba zasięgnięcia informacji spełzła na niczym.
- Kilka minut później personel zawiadomił nas, że część neurochirurgiczna dobiegła już końca, ale nie udało się porozmawiać z lekarzem, bo ten udał się do domu. Niestety, nic nam nie powiedział o stanie babci - opowiada pani Joanna.
Ok.15:30 pielęgniarki z neurochirurgii zasugerować miały rodzinie, by ta poszła zapytać o pacjentkę na oddział kardiochirurgii.
- Tam pielęgniarka poinformowała nas, że faktycznie czekają na taką pacjentkę, ale ta jeszcze nie została przywieziona - relacjonuje nasza czytelniczka.
Rodzina wróciła do domu. O godz. 18 udało się dodzwonić do lekarza dyżurnego kardiochirurgii. Od niego krewni dowiedzieli się, że babcia zmarła. Lekarz dodał jednak, że kobieta była pacjentką neurochirurgii i to personel tego oddziału powinien udzielić informacji na jej temat.
- Nie rozumiem, dlaczego przez niemal 10 godzin nie udzielono mi informacji o tym, na którym oddziale przebywa babcia, jak się czuje i czy operacja się powiodła. Ostatecznie, dopiero 2 godziny po fakcie dotarliśmy do informacji, że babcia zmarła - żali się pani Joanna.
Choć brak jest jednoznacznej wykładni prawnej, mówiącej o tym, w jakim dokładanie terminie lekarz powinien informować rodzinę o stanie pacjenta czy przebiegu operacji, kwestię tę reguluje Art. 28 ustawy o działalności leczniczej.
- Zgodnie z jego treścią szpital w razie pogorszenia się stanu zdrowia pacjenta, powodującego zagrożenie życia lub w razie jego śmierci, powinien niezwłocznie zawiadomić o tym wskazaną przez pacjenta osobę lub instytucję - mówi Aleksandra Kosiorek, radca prawny Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku. - Przepisy nie wskazują, w jakim czasie ma to nastąpić, więc przy ocenie prawidłowości postępowania zawsze należy mieć na uwadze specyfikę szpitala i jego organizację.
O to, dlaczego rodzinie nie udzielono ważnych informacji, zapytaliśmy dyrekcję Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
- Skargę otrzymałam w zeszłym tygodniu, ale nie umiem na razie się do niej odnieść - informuje Ewa Książek-Bator, dyrektor UCK. - Jesteśmy w fazie wyjaśniania sprawy. Poprosiłam lekarzy z Oddziału Kardiochirurgii i Neurochirurgii o złożenie wyjaśnień do środy, 4 marca. Jeśli jednak personel nie umiał właściwie poinformować rodziny, bardzo mi przykro. Tak nie powinno być. Chciałabym dodać, że zawsze, kiedy pojawia się problem z personelem szpitala, należy zgłosić się do lekarza naczelnego - dyrektora do spraw medycznych, który powinien pomóc rodzinie w jego rozwiązaniu.
Opisywana sprawa trafiła też do rzecznika odpowiedzialności zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku, który również jest na etapie jej wyjaśniania.
- Skargę w tej sprawie otrzymaliśmy kilka dni temu - mówi dr Maria Deptulska, rzecznik odpowiedzialności zawodowej OIL w Gdańsku. - Wszczęliśmy postępowanie wyjaśniające w sprawie zaniechania poinformowania rodziny pacjentki o pogorszeniu się stanu jej zdrowia w trakcie operacji i o jej śmierci, w sprawie naruszenia sposobu postępowania podmiotu leczniczego ze zwłokami pacjentki w przypadku śmierci pacjentki przez opóźnienie w wystawieniu karty zgonu, co mogło mieć wpływ na opóźnienie pochówku, oraz w sprawie braku zrozumienia i współczucia dla rodziny zmarłej, o których mówi art. 19 kodeksu etyki lekarskiej. Zamierzamy też skontaktować się z rodziną celem dalszych wyjaśnień i pozyskania pełnej dokumentacji medycznej.
Miejsca
Opinie (167) ponad 20 zablokowanych
-
2015-02-27 07:12
Jeżeli chora nie upoważniła pisemnie lekarzy do informowania konkretnej osoby o stanie zdrowia (9)
nie mają oni prawa takiej informacji przekazać. Każdy może podać się za wnuczkę, męża, kochanka - a tajemnica lekarska obowiązuje także po śmierci pacjenta.
Widać pani dyr. UCK nie wie, jak skonstruowane jest prawo.- 71 47
-
2015-02-27 09:24
(1)
A może chora wyraziła zgodę na bycie testerką.
- 1 3
-
2015-02-27 20:07
może tak
ale co to ma do rzeczy?
- 0 0
-
2015-02-27 07:52
jak chora przyjeżdżająca w ciężkim stanie ma jeszcze świadomie wskazywac kogo upoważnić? (4)
jak mulatka ma takie samo nazwisko jak babcia to chyba jest jakieś domniemanie, że to rodzina
- 19 16
-
2015-02-27 20:07
A co z tego wynika, że rodzina?
Rodziny się nie wybiera i w związku z tym nie każdy jest za utrzymywaniem kontaktów z nią. A może babcia miała testament na siostrzeńca i bała się, że wnuczka go zje? A może... a może... Gadanie gadaniem, a informacji się nie udziela.
- 2 1
-
2015-02-27 14:24
No chyba właśnie nie
A właściwie na pewno nie.
- 3 0
-
2015-02-27 09:42
Skąd wiesz że chora była w ciężkim stanie? Nie ma nic o tym w artykule. Zaręczam że mając tętniaka w mózgu zagrożonego pęknięciem można być jak najbardziej w logicznym kontakcie.
- 14 0
-
2015-02-27 09:12
Nie jednej w burce Kowalska.
- 10 8
-
2015-02-27 08:53
(1)
No właśnie czytaj. Nigdzie nie jest napisane,że jej nie było na tej liście.
Zgodnie z obowiązującym prawem, informacji o stanie pacjenta lekarze udzielać mogą wyłącznie osobie wskazanej w pisemnym oświadczeniu, sporządzonym w momencie przyjęcia pacjenta na oddział. Okazuje się jednak, że i to nie zawsze wystarczy do uzyskania ważnych informacji .- 13 1
-
2015-02-27 09:12
Skoro nie było napisane,to znaczy,że tak było. Logika godna Kaczego.
- 0 6
-
2015-02-27 19:52
No, qurva, siostry! Ja tu widzę niezły burdel!
- 7 2
-
2015-02-27 14:20
Hematologia niepokorna (3)
UCK ma w tyle, mój bliski zmarł o 1.35 w nocy, do 16.30 następnego dnia nikt z rodziny nie wiedział, że zmarł, druga zmiana na oddziale trwała w najlepsze, ale nikt się nie pokwapił. Na historii mieli dane i telefon.....obrzydliwe zachowanie. Przyszłam na ta nieszczęsną Hematologię i sama doznałam cięzkiego szoku, widząc pustą salę. Pan prof. Helman i oddziałowa powinni podnieść poziom pracy swoich podopiecznych. Dziękuję.
- 9 3
-
2015-02-27 14:27
(2)
Masz rację powinni byli zaszwonić od razu w nocy i spi-ć ci odpoczynek. W ogóle co to za pomysł,żeby informować o takich rzeczach przez telefon,może jeszcze subskrypcję SMS chcesz? Trochę pokory wobec rzeczy ostatecznych!
- 2 3
-
2015-02-27 19:31
Dopóki cie to nie spotka osobiście, nie zrozumiesz. (1)
- 5 0
-
2015-02-27 19:37
Jak spotka go osobiście,będzie martwy.
- 0 0
-
2015-02-27 19:23
Kiedy moja mama umarła, lekarka dyżurna też miala to w d...e
i rodziny nie zawiadomiła, choć byliśmy codziennie i telefony do nas były w dokumentacji.
- 4 3
-
2015-02-27 18:35
(1)
pewnie jakiś narząd był potrzebny
- 3 6
-
2015-02-27 18:47
Mózg. Dla Ciebie. Ale się nie zmieścił w czaszce.
- 5 2
-
2015-02-27 07:25
Leczona na dwóch oddziałach? (3)
To niestety normalka, po reformach służby zdrowia. Ja po wypadku samochodowym byłem leczony na chirurgii ogólnej, a po trzech dniach na ortopedii. I dostałem dwa wypisy. Z każdego oddziału. Gdyby nie pierwszy wypis, to mógłby ktoś pomysleć, że dopiero trzy dni po wypadku trafiłem do szpitala.
- 53 14
-
2015-02-27 14:40
Z tego, co jest napisane w artykule (1)
Wynika dość jasno, ze po prostu operacja trwała wiele godzin i w trakcie pacjentka zmarła. Po kilku godzinach, nie po rozpoczęciu operacji-logiczne. Operacja składała sie z dwóch zabiegów- neurologicznego i kardiologicznego, neurologiczny skończył sie pierwszy, wiec oferujący poszedł do domu. Pacjentka przebywała na bloku operacyjnym, wiec logiczne jest, ze na żadnym z oddziałów nikt nic o niej nie wiedział- potem przygotowywali sie do jej przyjęcia na kardiologii. Za to dopóki nie przyjechała z bloku, nic nie wiedzieli. Myśle, ze gdyby rodzina czekała na bloku (jest tam recepcja) spotkaliby najpierw neurochirurga, a potem kardiochirurga. Możliwe, ze nikt ich nie poinformował, gdzie jest blok. Ale oczekiwać od oddziału, ze będzie wiedział coś o pacjentce z bloku, czy od lekarza, ze po skończonej kilkugodzinnej operacji będzie specjalnie szukał rodziny na dwóch oddziałach, zamiast iść do domu to lekka przesada. To wszystko wynika z artykułu, nie wiem, czy taki był rzeczywisty przebieg wydarzeń, ale to dość prawdopodobne. zabawne, ze autorka nie zorientowała sie w temacie, o którym pisze...
- 19 0
-
2015-02-27 18:43
w UCK CMI każdy pacjent z bloku operacyjnego przewożony jest najpierw na tzw "wybudzeniówke" gdzie przebywa ok 2 godzin. Dopiero po tym czasie wraca na oddział
- 5 0
-
2015-02-27 09:46
... A przed reformami służby zdrowia to pewnie dostawałeś 1 wypis leżąc na 10 oddziałach? To chyba masz na myśli reformy z czasów Piłsudskiego, bo już w latach 60 w Polsce dostawało się wypis z każdego oddziału na któym leczony był chory.
- 14 2
-
2015-02-27 11:08
w nienawisci do lekarzy (2)
tak zostalem wychowany!
- 2 9
-
2015-02-27 14:15
(1)
HWDL! Czy ja tobie wchodzę ze skalpelem do trzewi? Tylko konfident dzwoni na 999!
- 4 0
-
2015-02-27 18:16
hahahahaha już widzę te podpisy fot fotkami, te transparenty i okrzyki stadionowe.
HWDL je^ać białe kitle!- 0 0
-
2015-02-27 17:49
Tusek (1)
To przez Tuska zmarła, bo to on otwierał ten szpital !!!
- 6 2
-
2015-02-27 17:51
Racja
Widziałem na własne oczy.... Chodził piłkarz z kopaczem
Skandal- 2 1
-
2015-02-27 17:43
Gdy umysł jest połączony z sercem to człowiek jest ludzki...................
Ciekawe skąd biorą się skorumpowani sędziowie, policjanci, bezmyślni i pijani lekarze, okrutni sanitariusze, durnowaci urzędnicy? Czytając komentarze można dojść do wniosku, że z eksportu - bo my tacy szlachetni, mądrzy , patriotyczni i katoliccy. . A przecież ci wymienieni - to my, nasi kuzyni, sąsiedzi, mężowie czy żony. Ciekawe czy znajdzie się ktoś odważny i powie o całkowitej demoralizacji większości społeczeństwa, które lepiej zachowuje się tylko wtedy gdy czuje nad głową bat!
- 7 0
-
2015-02-27 07:41
Nadludzie (5)
Z mojego smutnego doświadczenia personel UCK uważa się za nadludzi (lepsza rasa) i dlatego tak traktują pacjentów.
- 108 31
-
2015-02-27 10:02
konowały to najbardziej roszczeniowa grupa zadzierają nosa a szkolą sie na nasz koszt (2)
zagranica niebyło by ich stac na studia medyczne!
- 9 19
-
2015-02-27 11:49
A kto się nie kształci na koszt społeczeństwa? (1)
Lekarze, którzy skończyli studia w Polsce i są dobrze opłacanymi specjalistami za granicą - zdrajcy narodu, którzy wykształcili się za pieniądze Polaków .
Absolwenci politologii czy kulturoznawstwa na ug, którzy pojechali zmywać naczynia w Anglii - patrioci, którzy nie mogli żyć dłużej w patologicznym kraju bez perspektyw
Wszystkie publiczne uczelnie kosztują mnóstwo pieniędzy i są finansowane z podatków. Sprywatyzujmy je, być może wtedy nie będzie tylu bezrobotnych magistrów, którzy idą na studia bo są za darmo.- 22 1
-
2015-02-27 15:22
No on się nie kształcił na koszt społeczeństwa
Podstawówkę przespał a po jej szczęśliwym "ukończeniu" w wieku 18 lat poszedł prosto do pracy czyli na bezrobotne i teraz ze swoich podatków utrzymuje Rzad, Parlament, wszystkich urzędników i każdego innego pracownika państwowej instytucji a do tego jeszcze finansuje edukacje, sport i kulturę.
- 8 0
-
2015-02-27 08:10
Nie personel tylko lekarze, ale tez nie wszyscy! (1)
- 23 10
-
2015-02-27 09:08
Może kilku by się znalazło
- 7 5
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.