- 1 Zaparkował BMW na plaży. Sezon ruszył (200 opinii)
- 2 Kto będzie radnym za wiceprezydentów? (57 opinii)
- 3 W kajdankach na masce, w aucie "feta" (83 opinie)
- 4 Stanowcze "nie", dla psów na plaży? (853 opinie)
- 5 Węzeł Południe nie będzie zamknięty latem (136 opinii)
- 6 Z parku Centralnego na 25 dni do celi (51 opinii)
Robaki na talerzu i obiad po ciemku. Lokale, których w Trójmieście brakuje
W Trójmieście są setki restauracji przeróżnego typu. Znaleźliśmy jednak kilka rodzajów lokali, których tutaj nie znajdziesz. Czy powinny powstać?
Gorący kociołek
Restauracje i uliczne stragany z tzw. gorącymi kociołkami to najpopularniejszy sposób przyrządzania jedzenia w całej Azji - szczególnie w Chinach, skąd ta tradycja się wywodzi. U nas to wciąż egzotyczna nowość. W Polsce funkcjonuje tylko jedna restauracja typu hotpot - warszawskie Shabu Shabu. A szkoda, bo to proste i smaczne jedzenie, które przy odrobinie wysiłku restauratorów mogłoby stać się równie popularne, co sushi. Wszystko opiera się na idei samodzielnego przygotowania posiłku, najlepiej w gronie przyjaciół lub bliskich.
Klienci siadają przy specjalnych stołach z wbudowanymi podgrzewaczami. Każdy otrzymuje kociołek z wybranym rodzajem bulionu oraz dobiera surowe składniki: mięsa, orientalne warzywa czy owoce morza. Gdy wywar zaczyna bulgotać, zaczyna się zabawa. Każdy samodzielnie komponuje smak swojej zupy, wkładając składniki do garnka, po kilku minutach je wyławiając i zjadając z bulionem. Choć znajdą się tacy, którzy będą narzekać, że muszą niemało zapłacić za obiad i jeszcze go samemu przygotować, warto choć raz wybrać się na gorący kociołek. W żadnej innej restauracji tak aktywnie nie spędzimy czasu, nie zintegrujemy ze znajomymi lub - na randce - nie poznamy kulinarnych zdolności naszego partnera.
Pełzający talerz
Niektórzy naukowcy utrzymują, że za czterdzieści lat więcej osób na świecie będzie jadało owady, niż wołowinę. Inne dane pokazują, że latające i pełzające robaki spożywa blisko 80 proc. ludności świata. I nie ma się co temu dziwić - owady znajdują się w normalnej diecie wielu Azjatów czy mieszkańców Ameryki Południowej, gdzie w kinie zamiast popcornu można kupić pieczone mrówki. U nas wciąż jednak budzą odrazę. Czy słusznie?
Zwolennicy takiej diety utrzymują - i mają rację - że to bardzo bogate w białko, wapń, żelazo i minerały pożywienie. Co więcej, szaszłyki z szarańczą, koniki polne z grilla, prażone larwy i inne tego typu przysmaki niemal nie posiadają tłuszczu. Robactwo można podawać również w bardzo wyrafinowany sposób. Otwarta rok temu w Warszawie restauracja Co To To Je larwy mącznika serwowała z serem camembert, a szarańczę - w cieście tempura czy w gorzkiej czekoladzie. Niestety, jedyna tego typu restauracja w Polsce została po kilku miesiącach zamknięta. Pojawienie się kolejnej to zapewne tylko kwestia czasu - przecież do krewetek i sushi Polacy również przekonywali się kilka lat.
Jedzenie po ciemku
Czego nie widać, to łatwiej przełknąć? A może wręcz przeciwnie - żeby coś zjeść, musimy to najpierw zobaczyć? Każdy, kto ma takie dylematy, powinien wybrać się do restauracji serwującej dania w całkowitej ciemności. Pierwszym tego typu lokalem w Polsce jest poznańska Dark Restaurant. Bliżej z Trójmiasta znajdziemy jednak bydgoski Czarny Diament. Nieczynna jest już warszawska Dans Le Noir?, w której obsługiwali niewidomi kelnerzy.
Jak to wszystko wygląda? Każdy tego typu lokal wymaga wcześniejszej rezerwacji stolika. Przy drzwiach wita nas kelner w noktowizorze, który wypytuje o nasze preferencje kulinarne. Nie dowiadujemy się jednak, co zostanie podane, możemy jedynie wskazać, czego jeść sobie nie życzymy. Następnie prowadzeni jesteśmy do stolika i zaczynamy się ucztowanie w ciemnościach. Dostajemy kolejne potrawy i wyłącznie od naszego kulinarnego doświadczenia zależy to, czy rozpoznamy smaki. Po zakończonym seansie, który zazwyczaj trwa około półtorej godziny, możemy spotkać się z szefem kuchni i podzielić się wrażeniami. Ponoć jedzenie po ciemku niezwykle męczy, a to z powodu wzmożonej pracy zmysłów smaku, węchu i słuchu, którymi w ciemnościach zastępujemy wzrok.
Ten rodzaj pubu ucieszy piwoszy, którzy mają dość smakującego identycznie, niezależenie od marki, piwa z tzw. browarów przemysłowych. Mowa o multi-tapach, czyli barach piwnych wyposażonych w kilkanaście lub kilkadziesiąt nalewaków, z których serwowane są wybrane najciekawsze piwa z danego regionu świata lub konkretnego browaru rzemieślniczego. To obecnie najmodniejsze rodzaje pubów w Warszawie czy w Krakowie. W Trójmieście dopiero zaczynają nieśmiało powstawać.
Już istnieje kilka pubów, w których właściciele zrezygnowali z browarów przemysłowych i leją lepszej jakości piwo od małych dostawców. Prym wiedzie tutaj Lawendowa 8, gdzie czynnych jest do dziesięciu kranów. Niekiedy również w Degustatorniach czynnych jest dziesięć nalewaków. Żaden z trójmiejskich lokali nie zbliża się jednak do rekordu warszawskiego Piw Paw, gdzie piwo jest na co dzień lane z aż 57 kranów zajmujących całą ścianę, czy krakowskiej Omerty serwującej z 30 stanowisk. Warto dodać również, że prawdziwy multi-tap to nie jest wyłącznie piwiarnia - to również skarbnica wiedzy o złotym trunku, a prowadzić go powinni eksperci, którzy niczym najlepsi sommelierowie doradzą gatunek i smak piwa klientowi.
Opinie (77) 6 zablokowanych
-
2014-03-09 09:45
a szczury ... (2)
- 30 1
-
2014-03-10 20:12
tak jak budyń w gdańsku
w restauracjach nie uświadczysz, ktos nie lubi konkurencji
- 1 0
-
2014-03-09 13:44
To byłby hit w Gdańsku, ale w Gdyni już nie przejdzie.
- 17 2
-
2014-03-10 18:50
kaczka..
Mi brakuje dania; Kaczka po Smolensku
- 1 2
-
2014-03-10 18:48
chinskie!
Brakuje dobrch chinskich restauracji
- 1 2
-
2014-03-10 12:49
Brakuje porządnej rockowej knajpy!
Jedyna, jak istnieje (Gazeta) jest tak słaba, brudna i droga (patrzcie na komentarze pod ostatnim artykułem o niej), że aż żal i smutno...
- 4 1
-
2014-03-09 11:00
Do "redachtora" jakoby.... (1)
Gościu co ty opowiadasz, zachowujesz się jak drobny sensat a może by tak coś o kulturze jedzenia a nie kolejne brednie o niczym. Gdybyś miał 3 talerze, 4 widelczyki, 3 noże, 3 łyżki stołowe i jedną do herbaty, 3 szklanki o różnych pojemnościach, 2 lub 3 kieliszki, serwetkę z materiału dużą, małą i dziwne małe naczynie o średnicy szklanki, to co byłoby do czego ?, no nie, ale wymyślam, czas poczytać książki szanowny panie na ten temat i zacząć pisać do rzeczy a nie na odwrót. Czas wrócić do kultury Europejskiej a nie prostactwa, to nie "Hameryka".
- 29 18
-
2014-03-10 12:08
ĄĘ i setkę przez serwetkę. Serio codziennie tak jadasz?
- 3 0
-
2014-03-09 19:37
Znaleźliśmy jednak kilka rodzajów lokali, których tutaj nie znajdziesz. (1)
Pogratulować! Zaradności... i umiejętności językowych.
- 8 0
-
2014-03-10 10:48
I chyba nie lokali, których brakuje, a jakich?
- 0 0
-
2014-03-09 19:15
Niezle tych ludzi je...ie (1)
widocznie nigdy w zyciu nie zaznali glodu
- 6 1
-
2014-03-10 07:09
Syty głodnego nie zrozumie.
Na pewno, ba nawet kilka dni bez jedzenia spowodowanego nie ustawioną głodówką a sytuacją zmienia postać rzeczy. Wtedy po takich paru dniach nawet czerstwy chleb pachnie wyjątkowo smakowicie, choć wielu by go wyrzuciło.
W ogóle to marnuje się żywność, często już w fazie produkcji kiedy się ją "ulepsza".
Wtedy właśnie do głosu dochodzi hipsterka, głosząc urbi et orbi, że jedzenie np robali jest trendy, cool itd
Psychiatrzy będą mieli dużo roboty.- 0 0
-
2014-03-10 02:19
Patrzcie wyżej, na nagłówek strony!
To jest dział "rozrywka", on jest dla zabawy pisany, do śmiechu!
Przestańcie marudzić w komentarzach i razem śmiejmy się chinsienów, którzy zjadają robactwo, bo kapusty nie znają! Haha!- 1 1
-
2014-03-09 17:24
Restaurancja (7)
brakuje restaurancji gdzie mozna zamowic muche na dziko
- 13 1
-
2014-03-09 18:01
:) (3)
muchy , to można spotkac latem w wiekszosci kuchni restauracyjnych. ...zresztą domowych też. Najcześciej gdzies w okolicach śmietnika. Tylko, kurcze, nie wiem, czy one tak na zamówienie pszyfruwaja, czy zupełnie na dziko...hmmmm
- 6 0
-
2014-03-10 01:38
muchy...
a lep na muchy to od czego jest...
- 0 0
-
2014-03-09 18:33
pRZyfruwają (1)
- 3 0
-
2014-03-09 18:51
oj, no byka strzeliłam pięknego ...fakt.......i się nawet edytowac juz tego nie da uuuuuuuuups:(
- 1 0
-
2014-03-09 22:18
albo dzika na dziko po bieszczadzku (1)
- 1 0
-
2014-03-09 22:20
Tytus rządzi :)
- 1 0
-
2014-03-09 19:46
No
No - i Szum Lasu.
- 0 0
-
2014-03-10 00:34
Brakuje
Brazylijskiej 'Churrascaria'
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.