• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sąsiad sąsiadowi wilkiem, czyli co uprzykrza życie na klatce

Rafał Borowski
30 września 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 

Pijackie awantury, fetor unoszący się z zaśmieconego mieszkania, ujadający pies czy porysowany samochód. To tylko niektóre z problemów, jakie potrafią zafundować współlokatorom uciążliwi sąsiedzi. Postanowiliśmy dokonać krótkiego przeglądu zgłaszanych naszej redakcji międzysąsiedzkich problemów. Pretekstem był niecodzienny kłopot, który zgłosili nam mieszkańcy bloku przy ul. Reja 24E zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku.



Czy miewasz problemy z uciążliwym sąsiadem?

Bułgarskie przysłowie mówi, że "dobry sąsiad jest najlepszym krewnym". Zapewne wielu czytelników puka się teraz z politowaniem w głowę, a na myśl przychodzą im nieprzyjemne sytuacje, jakich doświadczyli od swoich sąsiadów. Przyjrzyjmy się subiektywnie wybranym nieprzyjemnościom, jakie potrafią nam sprawić kłopotliwi współlokatorzy budynku.

Zakłócanie ciszy nocnej

Absolutny numer jeden wśród międzysąsiedzkich kłótni. Kiedy jedni lokatorzy po przyjściu do domu marzą tylko o zasłużonym odpoczynku i świętym spokoju, drudzy szykują się do świętowania takiej czy innej okazji lub chcą się po prostu zabawić. Jedni kładą się spać, a drudzy odkorkowują butelki z alkoholem i puszczają muzykę na cały regulator. Konflikt w takiej sytuacji jest nieunikniony.

Nierzadko zdarza się, że wizyta policji u imprezowiczów niewiele wskóra. Biesiadnicy wspólnie zrzucają się na mandat, a zabawa dalej trwa w najlepsze. Trudno się dziwić, że w takich sytuacjach dochodzi do rękoczynów pomiędzy obiema stronami głośnego problemu.

Walka o miejsca parkingowe

W latach tzw. Polski Ludowej samochód był dobrem luksusowym i mało kto mógł pozwolić sobie na jego kupno. Chyba każdy słyszał od swoich rodziców lub dziadków historie o dzieciach grających w piłkę na praktycznie pustych, osiedlowych ulicach. Sytuacja uległa diametralnej zmianie w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Obecnie niemal każda polska rodzina posiada auto.

Jeśli przed blokiem starcza miejsc parkingowych dla wszystkich, to nie ma problemu. Ten zaczyna się, gdy z sąsiadami rywalizuje się o placyk dla samochodu. Jeśli przed blokiem starcza miejsc parkingowych dla wszystkich, to nie ma problemu. Ten zaczyna się, gdy z sąsiadami rywalizuje się o placyk dla samochodu.
Ulice i chodniki nie są z gumy i nierzadko nie są po prostu w stanie pomieścić wszystkich automobili. Mało komu chce się parkować samochód daleko od swojego bloku, a nawet jeśli, to często spotyka się to z dezaprobatą ze strony mieszkających nieopodal kierowców. Wtedy rozpoczyna licytowanie się, kto ma "większe prawo" do parkowania w danym miejscu. Złośliwie powyrywane lusterka, poprzebijane opony czy porysowana gwoździem karoseria to często skutek nie chuligańskich wybryków, ale sposób na pozbycie się sąsiada w walce o miejsce na osiedlowym parkingu.

Zobacz także: Sąsiad sąsiadowi gwoździem po aucie

Fetor z mieszkania

Wbrew pozorom ten problem dotyczy nie tylko sąsiadów tzw. pijaków, którzy włóczą się po osiedlowych śmietnikach w poszukiwaniu butelek czy złomu. Zdarza się, że problem znoszenia do mieszkania różnego rodzaju śmieci dotyczy starszych ludzi, którzy w wyniku choroby umysłowej przynoszą do swojego domu przeróżne odpadki. Trudno zrozumieć częste w takich sytuacjach tłumaczenie, że zbierane śmieci "przydadzą się". Opłakanymi skutkami tego rodzaju sytuacji są nie tylko nieznośny fetor unoszący się na klatce schodowej i pleniące się robactwo, ale i problem z zakończeniem tego rodzaju cuchnącego procederu.
Bywa, że na klatce mieszka lokator, który w swoim mieszkaniu gromadzi śmieci znalezione na terenie osiedla. Niezwykle trudno jest zmusić taką osobę do uprzątnięcia swojego mieszkania. Bywa, że na klatce mieszka lokator, który w swoim mieszkaniu gromadzi śmieci znalezione na terenie osiedla. Niezwykle trudno jest zmusić taką osobę do uprzątnięcia swojego mieszkania.


Prostytutki za ścianą

Sąsiadki parające się prostytucją to dość nietypowy kłopot, ale na pewno nie mniej uciążliwy. Problemem nie jest tutaj "profesja" sama w sobie, ale miejsce jej wykonywania. Jeśli panie świadczą swe "usługi" w mieszkaniu w bloku, to mieszkający obok sąsiedzi muszą znosić wątpliwą przyjemność słuchania płynących zza ściany pewnych odgłosów. Warto również wspomnieć o pijanych klientach, nierzadko awanturujących się ze swoimi "usługodawczyniami" czy ich "opiekunami".

Jeśli taki "dom publiczny" funkcjonuje w wynajmowanym mieszkaniu, problem z reguły kończy się z chwilą powiadomienia o tym fakcie właściciela mieszkania. Gorzej w sytuacji, gdy właściciel mieszkania nie ma nic przeciwko omawianemu procederowi.

Dokarmianie kotów

"Kociarz" to po prostu człowiek, który uwielbia koty. Jednak w wyobraźni wielu z nas określenie to przywołuje na myśl sąsiada lub sąsiadkę, która dokarmia bezpańskie koty i rozkłada miski z kocim jedzeniem w piwnicy, we wspólnym ogródku czy na okiennym parapecie. Temu, kto ma na klatce "kociarza" nie trzeba tłumaczyć, jaki fetor, szczególnie w miesiącach letnich, roznosi się we wspomnianych wcześniej miejscach. Sąsiad, który zwróci na ten problem uwagę najpewniej zostanie zbesztany jako nieczuły na niedolę zwierząt. I koło się zamyka.

Sprzątanie psich odchodów. Materiał archiwalny

Czy nastała już moda na sprzątanie odchodów po swoich pupilach? Nie zawsze i nie wszędzie...



Psie odchody na chodnikach i trawnikach

Któż z nas nie wdepnął w cuchnącą niespodziankę, pozostawioną przez psa sąsiadów? Powiedzmy sobie szczerze, sprzątanie po swoim zwierzaku nie jest, niestety, w naszym kraju standardem. Wielu właścicieli czworonogów nadal traktuje chodniki i trawniki jak darmowe toalety dla swoich pupili. Wielu ludzi zżyma się, że po co remontować chodniki i strzyc trawniki, skoro korzystanie z nich przypomina chodzenie po polu minowym.

Zniszczenia klatki schodowej

Wszyscy doskonale wiemy, jak uciążliwymi lokatorami są "dresiarze". Agresywni, młodzi osobnicy o niezbyt wysokim ilorazie inteligencji. W chłodniejsze miesiące lubią przesiadywać ze swoimi towarzyszami na klatkach schodowych. Dyskusje na pasjonujące tematy czy wspólne picie alkoholu po pewnym czasie staje się niewystarczającą rozrywką. Ortalionowa młodzież szuka kolejnych zajęć, a nic tak przecież nie umila czasu jak niszczenie klatki schodowej. Pisanie i wydrapywanie idiotycznych haseł na ścianach klatki schodowej czy drzwiach windy skutecznie zniechęca mieszkańców bloku do inwestowania w remonty budynku.

Czytaj także: Wolnoć Tomku w swoi domku. Samowolnie pomalował elewację kamienicy

Brak zgody na remont

Palący problem dotyczący mieszkańców starszych budynków. Sypiąca się elewacja, dziurawy dach czy zdewastowana klatka schodowa to problemy, które nie sposób rozwiązać w pojedynkę. W tej sytuacji niezbędne jest podjęcie przez sąsiadów decyzji o remoncie wysłużonych elementów budynku. Kosztowne inwestycje prawie zawsze wymagają zgody wszystkich mieszkańców. I tu zaczynają się schody.

Źródłem sporów między sąsiadami bywają nieskoordynowane remonty. Tu przykład z Wrzeszcza, gdzie sąsiad wymalował swój fragment elewacji, bez konsultacji ze wspólnotą mieszkaniową. Źródłem sporów między sąsiadami bywają nieskoordynowane remonty. Tu przykład z Wrzeszcza, gdzie sąsiad wymalował swój fragment elewacji, bez konsultacji ze wspólnotą mieszkaniową.
Chyba każdy z nas słyszał o sytuacji, kiedy zdesperowani mieszkańcy nie mogą przeprowadzić remontu, bo jeden współlokator mówi remontowi stanowcze "nie". Bo za drogi, bo niepotrzebny, bo można go zrobić później albo - i tu argumentacja wywołująca największe emocje - nie, bo nie. Władze wspólnoty mieszkaniowej bezradnie rozkładają ręce, a plany remontu idą do kosza.

Fekalia przed drzwiami

Na koniec szczególnie dokuczliwy kłopot, z jakim borykają się mieszkańcy bloku przy ul. Reja 24 E zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku. Mianowicie od ponad roku ktoś regularnie wylewa im przed drzwiami do klatki schodowej fekalia. Mieszkańcy narzekają, że fetor jest nie do zniesienia i można go wyczuć nawet w mieszkaniach położonych na wyższych piętrach 10-piętrowego bloku. W jeden z ostatnich weekendów miał miejsce kolejny "atak" rozlewającego fekalia delikwenta.

Film nagrany przez jednego z mieszkańców feralnej klatki


- W nocy z soboty na niedzielę znowu mieliśmy atak idioty, który wylewa fekalia. Mieszkańcy klatki zrobili obławę. Niestety, osoba wylewająca uciekła. Na miejsce została wezwana policja. Przynajmniej teraz wiemy, jak to wygląda. Fekalia są przynoszone w baniaku po wodzie. Na zdjęciach widać go dokładnie - napisała do naszej redakcji pani Ania.
Cuchnący problem był wielokrotnie zgłaszany Spółdzielni Mieszkaniowej Brzeźno, która administruje blokiem przy ul. Reja 24. Mieszkańcy klatki E wystosowali pismo do władz spółdzielni, aby przy wejściu na klatkę schodową zamontować kamerę. Ich prośba spotkała się z odmową. Co ciekawe, powodem jest... brak zgody na montaż kamery ze strony mieszkańców innych klatek bloku, od A do F włącznie.

- Część mieszkańców kwestionuje celowość montażu instalacji monitoringu lub wręcz nie życzy sobie tego, dlatego na montaż i zlecenie obsługi monitoringu budynku muszą wyrazić zgodę wszyscy mieszkańcy klatki. Poza tym wiąże się to z comiesięcznymi dodatkowymi opłatami, na które mieszkańcy powinni wyrazić zgodę. Nie jest to również rozwiązanie gwarantujące bezpieczeństwo i brak aktów wandalizmu. Mimo wszystko po ostatnich incydentach podjęliśmy działania mające na celu próbę nagrania sprawcy - czytamy w piśmie przesłanym nam przez władze SM Brzeźno.
Opisywany problem to niechlubne novum w skali Gdańska. Policja twierdzi, że w zasadzie nie odnotowała dotychczas podobnych zgłoszeń. Co ciekawe, o przypadku z ul. Reja policjanci dowiedzieli się dopiero od naszej redakcji.

Na chwilę obecną sytuacja z ul. Reja wydaje się patowa. Mieszkańcy klatki przy ul. Reja 24E zostali pozostawieni sami sobie dzięki uprzejmości - a właściwie jej braku - innych mieszkańców bloku. Dopóki sami nie złapią winowajcy na gorącym uczynku, dopóty dalej w ich mieszkaniach będzie się unosił nieznośny fetor.

Miejsca

Opinie (400) 10 zablokowanych

  • Menele na klatce schodowej z domofonem (3)

    U nas w centrum Wrzeszcza włamują się kloszardzi na klatkę schodową piją, palą i załatwiają się, nie pomagają interwencje policji i od kilku lat jesteśmy bezsilni

    • 15 2

    • jak nie wiesz co? w lampę jednego i drugiego , to zmienią metę

      • 1 0

    • Współczuję....

      • 4 0

    • Ktoś ich musi wpuścić. Chyba, że wywarzają drzwi, w co mi ciężko uwierzyć. Wina wpuszczającego.

      • 6 3

  • (12)

    Sąsiedzi z bloku (mieszkający nade mną, warto nadmienić) dorobili się dwójki gnojków, które piłują japę, gdy tylko przekroczę próg mieszkania, natomiast dziwnie milkną, gdy opuszczam swoją twierdzę. Wydziera się jeden z drugim jak zarzynane prosię. Cągle słyszę nad sobą tupanie niczym wyścigi rydwanów od 7 rano do 23 wieczorem. Nieważne, czy właśnie wróciłem ze studiów po ośmiogodzinnych wykładach, zmrużyłem oko po ciężkim dniu w robocie czy właśnie wymieniam zębatkę w zegarku. Ryk trzęsie podłogą i sufitem, bo g*wniarzowi nie smakuje ptasie mleczko i cierpi z tego powodu gorzej niż Prometeusz. Przez cały dzień bieganie z jednej strony mieszkania na drugą. Mogli by chociaż jakieś kapcie kupić żeby to trochę wytłumić. Bachor od rana do nocy biega po mieszkaniu albo skacze z mebli! Chyba na racicach ma jakieś buty ortopedyczne. Do tego gra w piłkę, skacze przez skakankę, a babcia pieje z zachwytu wykrzykując ochy i achy lub hopapa. Drugi z nich jest chyba zatrzymany w rozwoju, bo drze mordę o 3 w nocy jak opętany. Ja chce choć raz normalnie wypocząć, mam dość rozwrzeszczanych wokół bachorów! Gdziekolwiek bym nie pojechał , na Kanary a w szczególności do Turcji zawsze trafiam na hordy dzieciarów. Marzę skrycie o przestrzeniach wolnych od pieluch, smoczków, pisków, dziecięcych zgrywów, popisów, wycia i skrzeczenia. W Niemczech nie ma tego problemu, że małe dzieci biegają. Jedna interwencja policji po drugiej i eksmisja. Ludzie wbijcie sobie do łbów że, cisza obowiązuje przez całą dobę. Od 6 do 22 też ma być cisza a nie ze będziesz się uprzykrzać innym bo ci niby wolno.

    • 78 22

    • ok

      ale bez przesady , chcesz ciszy to na cmentarz

      • 1 3

    • Słuchaj bucu taki mamy klimat

      • 1 2

    • (1)

      Gnojków na górze trzeba przeżyć żeby zrozumieć ! Na moją grzeczną prośbę o ciszę Płodziciel rodziny odpowiedział "przecież gdzieś muszą się wybiegać"
      Radzę składać pisma do spółdzielni - jedno za drugim - w moim przypadku spowodowało że kupili dywan.

      • 20 3

      • Artykuł 144 kodeksu cywilnego stanowi: Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.

        • 11 0

    • Myślałam że to tylko ja.

      • 3 0

    • (1)

      A ty się kolego od razu urodziłeś pracującym studencikiem. To ciekawe że każdy muł zapomina że cielęciem był.

      • 17 21

      • wół

        • 3 2

    • To prawda na wczasach (1)

      na posiłkach były hordy rozwrzeszczanych bachorów i głupawych rodziców. Dzisiejszy bachor to nawet przy stole siedzieć nie potrafi, o posługiwaniu się łyżką czy widelcem nie wspomnę, nie zna potraw i ich nie jada, słowem świnie w chlewie mają większą kulturę.

      • 18 2

      • Rodzice są winni

        bezstresowe wychowanie i brak chęci na edukację swoich pociech - tak to wygląda.
        Strzał rodzica w pupę małolata rozwiązuje wiele spraw. I jest zdrowe dla krążenia

        • 17 0

    • Jas też tak mam, i też bachorów nie znoszę.

      • 16 5

    • też nie lubię dzieciaczków

      bezstresowo wychowanych. Myślę, że najpierw twoje indywidualne zwrócenie uwagi, a potem policja (zakłócenie ciszy nocnej). Przerabiałem, wiem co piszę

      • 24 3

    • Gdybyś kiedykolwiek choć przeglądał oferty biur podróży to byś z pewnością zauważył, że są tam dostępne oferty tylko dla dorosłych - całe hotele gdzie nie uświadczysz nawet pół dziecka i wszystkiego co się z nimi wiąże. Idąc dalej - te hotele mają często wydzielone plaże, na których też dzieci nie mają wstępu. Dla chcącego nic trudnego.

      • 26 2

  • Zapraszam na Kowale (1)

    My mamy getto które zafundował nam sąsiad ogradzając nas betonowymi płotami bo o kasę mu chodzi a my nie płacimy i płacić nie będziemy

    • 2 0

    • Ale Pani o co chodzi to już nie bardzo wiadomo :/ odgrodzil się bo chodzi jemu o kasę aha dużo to mówi :/

      • 0 0

  • Mój sąsiad magazynował deski kładąc je na cienkiej róże z gazem!!w piwnicy w dużej ilości palac papierosy przy tym (2)

    Jak myślicie mogło to stanowić jakieś zagrożenie? ?czy u was jest podobnie ?

    • 4 3

    • Spalił się

      słownik ortograficzny :-(

      • 4 0

    • RÓŻE z gazem?

      PRAWIE jak Gun's roses....

      • 17 1

  • (6)

    Mnie by szlag trafił, gdyby ktos mi brzdąkał codziennie na różnych instrumentach. Co ciekawe, troje moich znajomych pokończyło szkoły muzyczne, ćwiczyli w szkole, w salach prób, jeden z nich w domu, ale miał wygłuszony pokój, własnie po to by nie przeszkadzać sąsiadom. Jakk sie chce, to można.

    • 4 2

    • Salach prób? Nie wiesz o czym mówisz. (4)

      Nie wiem jak w innych miastach ale w Gdyni nie ma czegoś takiego jak sale prób. Są sale lekcyjne mocno obłożone i nie ma szans, żeby tam ćwiczyć po lekcji. Warunkiem dostania się do klasy fortepianu jest posiadanie własnego pianina w domu. Pytają o to w czasie rekrutacji.

      • 2 2

      • To zmień szkołę muzyczną jak w twojej nie maja sal do ćwiczeń. Z resztą, kumpel się uczył grac na gitarze elektrycznej, to sobie po prostu pokój wygłuszył wytłaczankami do jajek i nikomu nie przeszkadzał, mało estetyczne, ale to była jego pasja i tyle. Naprawde myślicie, że wasze dzieci są najważniejsze na świecie i wszyscy wokoło się będą do nich dostosowywać? No to w dorosłym życiu się mocno zdziwią.

        • 2 3

      • Właśnie w domu!to kup sobie własny dom osobny i nie przeszkadza ludzia (2)

        Albo kup garaż na osiedlu wytłum go i tam graj !!a daj ludzia normalnym spokój wynajmij gdzieś sale z kilkoma ludźmi i gracie ale mieszkanie to nie sala prób nagrań muzycznych !!coś ci się pomyliło i to grubo ooo, to ja wezmę piłkę do kosza i będę grał nad tobą bo na osiedlu nie ma boiska do kosza i będzie dobrze???

        • 1 3

        • Nie każdego stać na dom (1)

          a siedmiolatkowi kazać ćwiczyć w osiedlowym garażu - może jeszcze zimą? Człowieku ogarnij się i wróć do podstawówki!

          • 3 2

          • Wynająć garaż ogrzewany!nawet zimą cieplutko albo w piwnicy w suszarni super gorąco

            Można przerobić garaż lub suszarnie na miejsce do grania wytłumić mega mocno i iść z 7 latkiem lub 7 latkami i słuchać jak przepięknie grają skoro to ich pasja haa ale ty szukasz tylko wymówek !! Idziesz na wygodę łatwiznę by grać w mieszkaniu gdzie są cienkie ściany ,poczytaj ilu ludzia to przeszkadza tak a jest prawda sam się ogarnij a raczej zorganizuj sie ,wyobraź sobie ze każdy naraz będzie na czyms grał i co wtedy??

            • 3 3

    • A mnie szlag trafia

      jak ktoś na całą parę włącza muzykę! I to grubo po 22giej. Co się tak czepiacie grających na instrumentach? Zazdrość??? Albo jakaś trauma z dzieciństwa.

      • 4 1

  • (16)

    O! Widzę, że wienkszość wpisów to sami przykładni obywatele do rany przyłóż dzień dobry panie władzo. zapewne każdy odpowie, że wywodzi się ``z przedwojennej polskiej inteligencji`` ,gardzi prowincjom bo on jest ``ą, ę z dużego miasta, tu jest Polska a, a, Aaaa!`` ,a ktoś się dorobył, ogarnął fuche w mieście, wynajmuje by nie musieć dojeżdżać taki kawał to gorszy gatunek ,a to pewne zazdrość. Bo może dojeżdzajoncy więcej zarabia jak ten z doktoratem miastowy od miliona pokoleń!!!11.

    • 6 56

    • Dyslekcja? Daj spokój. Naucz sie poprawnie pisać i nie rób wstydu nam Kaszubom. d*pa jestes nie Kaszub.

      • 1 1

    • won z kaszubami

      najpierw naucz sie pisac analfabeto a dopiero wstawiaj komentarze. dorsz nie ryba a kaszub nie czlowiek

      • 2 2

    • (1)

      "dojeżdzajoncy"

      • 4 1

      • Jak wienkszość :-)

        I taki fachura zamiast w betoniarce - miesza w garach :-)
        Teraz rozumiecie dlaczego gastronomia leży...

        • 2 0

    • panie "dojeżdzajoncy" o wielkich zarobkach - najpierw słownik ortograficzny, a potem zasady dobrego wychowania (10)

      dopiero potem między ludzi, pieniądze to nie wszystko.

      • 22 2

      • (9)

        Patrzycie tylko na forme nie treść, taka jaśniepańska powierzchowność!!! A ja mam dyslekcje stwierdzoną i tak już jest, a wiem dobrze co pisze. Wytknąć, że błąd ą ę, a prawda w oczy kole. Może nie jestem Mickiewicz, ale w ręku fach mam. Oceniacie ludzi według swego klucza, ten nasz bo z miasta od miliona pokoleń!!!!

        • 4 18

        • (6)

          (...) Nie zasłaniaj się dysleksją. A Kaszubi? Jak jest każdy widzi. Banda darmozjadów i obiboków sunąca codziennie rano na Trójmiejskie budowy dymiącymi na czarno szrotami z blachami GKA, GKS i inne GWE, które już 10 lat temu powinny zostać zezłomowane. Dlatego nie rozśmieszaj mnie zarobkami przyjezdnych, bo takiego pełnoletniego gruchota mogę sobie kupić za swoją dniówkę. A co widać na pierwszej lepszej budowie? Pijaństwo, fuszerki, wszędzie pety po papierosach, generalnie syf i malaria. Masz rację - nie zadzieram już z Kaszubami, bo wolę zapłacić 3x więcej za porządną ekipę remontowo-budowlaną niż użerać się z nierobami o mentalności 7-letniego dziecka.

          • 14 4

          • (4)

            Ja nie budowlaniec tylko kucharz. Kucharzom ciezko w tym kraju. Ciezko o stala prace i umowe bo biora za kilka groszy wszedzie ``studenty inteligenty`` gdzie jeden drugiego podpier szefowi za paczke fajek, wielu sie nie udalo zakotwiczyc przez to a mi udało. Nie trafiłeś z budowlańcami!!!! Kulą w płot!!!!1. A fure mam BeeMke nie z salonu ale nie złom i 10 lat pojeździ jeszcze fujaro!
            Do Kaszubów się pultasz, a przy konfrontacji oczka w dół. Znam ten typ.

            • 3 14

            • Nie wdawaj się w dyskusję, "oni" nienawidzą lokalnych i rdzennych...

              tam, skąd przyjechali cały czas wmawiano im, że to zaplute karły reakcji, rewizjoniści itp. Nienawiść do Gdańszczan czy Kaszubów wyssali z mlekiem.

              • 4 1

            • (1)

              Jaki z ciebie buraczany chłopek. Żal....

              • 10 2

              • Ino pisze to inteligent z Polski ``klasy A plus +++``. Nie pasuja buraki?!?!??! To wsuwaj sushi od grand sushi mastera studenciaka na wylocie dorabiającego kilka PLNów!!~

                • 4 6

            • wy tylko konfrontować się potraficie, szkoda że nie przez rozum...

              • 5 2

          • Zabużaku, milcz.

            • 4 2

        • a może masz dysmózgię ?

          • 10 2

        • teraz co drugi to dyslektyk albo dyskobol, fachu gratuluje i życzę zwykłych ludzkich zachowań. Tyle i nic więcej. I oby pieniądze były bo widać jak to wiele dla Waszmościa znaczy.

          • 15 1

    • Uderz w stół a słoiki się odezwą

      • 11 0

  • (6)

    Ale często jest też tak że sąsiedzi to zwykłe świry . Przeszkadza im dziecko, chodzenie w butach a panele na podłodze i.t.p.

    • 14 34

    • bo dziecko drące ryja całą dobę przeszkadza (5)

      wyobraź to sobie Mirku, nie każdy ma ochotę słuchac cudzego dzieciaka i tego jak rodzice są dysfunkcyjni

      • 31 4

      • (4)

        Wiesz co... Też nie mam ochoty słuchać dzieciaka (własnego), jak się drze po nocy. Zdecydowanie wolałbym spokojnie spać. Tylko jak jemu to wytłumaczyć, gdy ma kilka miesięcy i męczy go kolka i/lub zęby? Wierz mi, wielu rodziców majątek by oddało za skuteczny patent.

        • 19 12

        • Mi płacz niemowlaka nie przeszkadza, ale jak wieksze dzieci sie drą i nikt im uwagi nie zwraca to co innego. Brak wychowania.

          • 6 0

        • (2)

          mam podobnie, rozumiem że innych szlag trafia,ale to dziecko kilkunastomięsieczne, a nie menel, który bełkocze całą noc, student, który zaprasza na imprezę pół fejsbuka, czy jakiś dyrektorzyna który wyłądowuje nocą emocje... jest różnica prawda?

          • 15 1

          • (1)

            Dla sluchajacego zadna.

            • 8 8

            • ty przecież nie darłeś/łaś japy w wieku niemowlęcym - morda owinięta taśmą klejącą i sąsiedzi z uznaniem kłaniający się zaradnym rodzicom. Jasne

              • 18 2

  • uciazliwy sasiad (7)

    Jezeli chodzi o psy,to nie tylko zanieczyszczanie trawnikow,ale i uciazliwe szczekanie uprzykrza zycie.Mam sasiada naprzeciwko.Jego pies trzymany w wiekszosci w ogrodku(mieszaniec owczarka niemieckiego)jednym ciegiem szczeka,albo jęczy.Na zwrocenie uwagi sasiad nie odpowiada,a jak wezwalam Straz Miejska to sprawdzili szczepienie i na tym koniec.Za to jak kupilam elektroniczny odstraszacz,to ten palant wezwal policje i odstawil sie menelami(nie wiadomo skad to wzial,bo nie mieszkaja tu).Teraz my musimy sluchac upierdliwego kundla,a nam nie wolno bronic sie przed szczekaniem.Taka policja i taki kraj.Ustawa o nadmiernym szczekaniu-to martwa ustawa.

    • 43 12

    • proponuję wezwać TOZ lub jakąś fundację od zwierząt na interwencję. Zapewniam, że potrafią uprzykrzyć życie komuś kto nie zajmuje sie psem.

      • 4 0

    • Mam ten sam problem (1)

      Niestety prędzej bym tego psa przekonał do nieszczekania niż jego właściciela do odpowiedniego zajmowania się czworonogiem. Policja zwala sprawę na Straż M. Straż Wiejska otwarcie mówi, że nie będą interweniować "bo ta Pani może oddać sprawę do prokuratora" sic! Niektórzy rzucają psom kiełbachę z haczykami ale ja do barbarzyńców się nie zaliczam. Ament

      • 16 0

      • tez mam ten problem. Nie wiem z jakiej wsi trzeba przyjechac zeby psa na blakon wyrzucic i niech ujada na cale osiedle :D. Na szczescie mieszkam w pewnej odlegosci od debila. Pomysl pewnie sa bardziej cywilizowane pomysly zeby dac do myslenia, nie robiac krzywdy niewinnemu przeciez psu.

        • 5 0

    • Pies nie jest winien że czuje sie porzucony i szczekaniem woła o pomoc.Winnym jest opiekun który na wiele godzin skazuje go na nudę i samotność a nie ma wyobrażni by zając psa jakimiś zabawkami lub chociaż solidnie go zmęczyć spacerem,bieganiem etc.To nie jest złośliwość psa tylko brak opieki właściciela.Niestety jak się ma psa to trzeba mu poświęcić wiele czasu by go ułożyć i wychować.Twojemu sąsiadowi kupiłbym wielką kość wołową żeby ją dał psu gdy wychodzi.Efekt murowany,pies tak sie zmęczy chrupaniem że potem zaraz szczęśliwy pójdzie spać.

      • 12 0

    • Z powództwa cywilnego możesz drania załatwić. To nie jest trudna do przeprowadzenia sprawa.

      • 8 3

    • Ale o nadmiernym szczekaniu psów czy upierdliwych bab? Najgorsze są takie które spędzają całe dnie w domu i wszystko im przeszkadza.

      • 9 11

    • jaka ustawa o nadmiernym szczekaniu?

      Nie ma czegoś takiego więc co ma obowiązywać?

      • 4 2

  • Jak czytam te komentarze

    to utwierdzam się w przekonaniu, że dobrze zrobiliśmy z mężem zaciągając kredyt i kupując dom! Dzięki temu nie mam takich roszczeniowych i narzekajacych sąsiadów jak większość tu komentujących. Gdy mieszkaliśmy w bloku naszym sąsiadom- starszym samotnym paniom- przeszkadzało dosłownie wszystko. Chociażby zwykłe zamykanie drzwi w samochodzie. Albo kroki na klatce, bo "za głośno pani chodzi w tych szpilkach". Oczywiście im wszystko było wolno. Bałam się po pracy wracać do domu, bo sasiadeczki emerytki czekały na mój powrót, i wyłaziły na klatkę, żeby znowu zwrócić mi na coś uwagę. Na dodatek babki nie mając nic innego do roboty spotykały się, kawkowały i nakręcały w czym tu mi uprzykrzyć życie. Zresztą nie tylko mi ale również innym spokojnym sąsiadom. Zaznaczam - spokojnym, bo tam gdzie była melina, alkohol i przemoc bały się otworzyć buzię, żeby nie oberwać.

    • 7 4

  • Właśnie dlatego wyprowadziłem się z Żabianki (17)

    Mieszkałem tam kilka lat. Ludzie w blokach po prostu nie znają podstawowych zasad współzycia społecznego:
    - albo sami starzy ludzie, którzy ileś lat temu (za starego dobrego PRL-u) dostawali mieszkanka w ramach jakichś przydziałów i którym teraz zawsze wszystko przeszkadza i wszędzie wścibiają nosa
    - albo studenctwo awf-u lub uniwersytetu, nie mający totalnie pojęcia o życiu bo przyjechali z jakichś wioch zabitych dechami bo akurat tu dostali się na studia i musieli wynająć gdzieś w pobliżu mieszkanie

    W moim przypadku czarę goryczy przelała jakaś patologiczna rodzinka z nie wiadomo z kąt - przeprowadzili się do miasta i wynajęli obok mieszkanie chyba z zamiarem lepszej dostępności do szkół muzycznych. Pieprznięta matka + 3 dzieci o wątpliwej inteligencji całymi dniami i wieczorami "uczyli się" gry na instrumentach muzycznych (pianino + wiolonczela + skrzypce). Nie docierały argumenty, że za ścianą jest małe dziecko nie może spać itp. Nie rozumieli tego, bo wcześniej w lesie skąd przybyli, nie mieli takich problemów, że komuś przeszkadzają.. Każdorazowe wyjście tej hołoty z mieszkania na klatkę wiązało się totalnym darciem przez nich ryjów. Na dodatek dziki zapchlony śmierdzący kundel, który reagował ujadaniem przez pół dnia na nawet przeklucznie zamka w drzwiach (pies chyba spędził całe dotychczasowe życie w budzie na wsi i nie rozumiał i nie przywykł do mieszkania w bloku). Oczywiście o sprzątaniu po psie przez hołotę, nawet nie było mowy.

    Nie było więcej sensu męczyć się na tym psim polu. Zostawiłem te klimaty i raczej nie prędko do nich wrócę.

    Myślę, że niedługo na Żabiance zostaną tylko emeryci uczęszczający do swoich 2 dużych kościółków i studentcwo wynajmujący mieszknia.

    • 61 11

    • Skoro chodzili do muzycznej (8)

      to nie była to patologia. Nie myl pojec.Też chodziłam do muzycznej i były to dzieci z dobrych domów. Patologicznej matce nie chciałoby się podołać trudom odprowadzania do dwóch szkół, pilnowania lekcji itp. A że ćwiczyły na instrumentach wieczorem? A kiedy miały grać skoro spędzają w szkole po 7-8 godzin, potem zajęcia w muzycznej, powrót do domu często po 19 tej i dopiero potem odrabianie lekcji i granie. To nie jest łatwe ani dla dzieci ani dla rodziców. Ty nie wiesz co to jest patologia. U mnie w klatce wprowadziła się rodzinka dealera-tatusia z małym dzieckiem. Non stop impreza, głośna muza, tabuny ludzi, zapach zielska i bez przerwy ryk dziecka. Czasem dziecko stało gołe na parapecie! Wydaje mi się, że zostawiali je same w domu.
      Łatwo Ci się wypowiada i ocenia jak masz jedno małe dziecko, które łatwo ogarnąć. Może zrozumiesz, jak będziesz miał dwójkę trójkę - to inna sytuacja. Dzieci się razem bawią, nakręca i jest głośniej w takim domu.

      • 6 10

      • Do Mamy: (5)

        Skoro chodzili do muzycznej to najwidoczniej było ich stać na instrumenty. Skoro było ich stać na instrumenty, to powinno ich być stać na takie mieszkanie lub najlepiej dom, żeby realizować swoje zainteresowania w sposób nie zakłócający spokoju sąsiadów. A to, że spędzają w szkole 7-8 godzin dzienne i "muszą" potem grać sąsiadom po uszach po 19 tej, to nie moja wina, bo nie ja im zgotowałem ten los i sami wybrali sobie to głupkowate hobby.

        A co jeżeli ja mam dość szerokie zainteresowania np w kierunku chemii i w tym kierunku prowadzę też swoje dziecko? Idąc Twoim tokiem rozumowania, pewnie w takiej sytuacji powinienem siedzieć wieczorami w małym pokoju w swoim mieszkaniu (najlepiej w pokoju sąsiadującym z mieszkaniem sąsiadów) i mieszać różne kwasy i odczynniki chemiczne nie zważając, że mogę zaszkodzić sobie, ale przede wszystkim moim sąsiadom. Oczywiście, że tego nie robię w domu bo nie jestem takim chamskim egoistą, tylko spełniam swoje zainteresowania w stosownych do tego miejscach (laboratoria chemiczne). Tak samo powinno być w przypadku patologicznych ludzi, którzy mieszkali koło mnie.

        Wolność jednego, nie może być utrapieniem drugiego.

        Poza tym, rzeczywiście mam tylko jedno dziecko, i póki co raczej nie przewiduje mieć drugiego, bo w przeciwieństwie do co poniektórych wiem, że istnieją zabezpieczenia i potrafię (potrafimy) z nich korzystać, a nie słuchamy tylko księdza grożącego palcem z ambony.

        PS - pozdrawiam zawsze czójnych bezrobotnych humanistów od blędów ortograficznych.

        • 14 4

        • (1)

          Tak się składa, że szkoła muzyczna to nie tylko zajęcia w jej murach. Jeśli dziecko chce zdać do następnej klasy, albo - o zgrozo!- zostać muzykiem, musi ćwiczyć już podstawówce około dwóch godzin dziennie. I to niestety w domu. Poza tym piszesz, że przeszkadza ci, że grali po 19 tej. Przepraszam a której zaczyna się cisza nocna? Z tego co wiem o 22giej.

          • 3 3

          • Wszyscy tacy "mądrzy" i pro sąsiedzccy

            Ale powiedzmy sobie szczerze-cały dzień w pracy, powrót ok 17-18 do domu i koncert za ścisną od 19 do np 21. Mnie by szlag trafił. Te kilka godzin w domu chcislabym spędzić we względnym spokoju. Chciałabym zjeść późny obiad, obejrzeć jakies wiadomości w tv, poczytać książkę lub nawet przekimac sie! A zreszta, chciałabym miec spokój!
            To jest naturalne prawo każdego mieszkańca bloku, domku, czegokolwiek! Na prawdę mimo dużego zrozumienia dla hobby innych osób chciałabym, zeby inny w kulturalny sposób uszanowali moje prawo do spokoju, odpoczynku i ciszy.

            • 2 1

        • Głupoty piszesz. (1)

          Za zatruwanie chemikaliami sąsiadów czy własnej rodziny możesz trafić za kratki. Tak stanowi prawo. A grać na skrzypcach we własnym mieszkaniu przed 22gą nikt mi nie zabroni! Na trąbce też :)

          • 3 6

          • immisja - wszystko mogą :-)))

            • 3 2

        • Omijaj szerokim łukiem filharmonię na Ołowiance.
          Tam dopiero jest zbiorowisko patologii.

          • 11 0

      • ej mama (1)

        dziecku z mieszkania obok może dziać się krzywda bo jak piszesz non-stop tyczy a Ty mama nawet po policję nie zadzwonisz?

        • 3 2

        • Dzwoniłam.

          I wyobraź sobie, że się uspokoili. Ale po kilku miesiącach się wyprowadzili.

          • 4 0

    • (1)

      gdzie sie wyprowadziales jak mozna wiedziec ?

      • 2 4

      • Nie gdzie, tylko dokąd.

        "Gdzie" mieszkasz.

        • 0 0

    • prof. mniodek (1)

      z kąt - robiles bank hahaha

      • 11 2

      • Nie prof. Miodek, tylko Ignacy Krasicki :)

        • 1 0

    • Przepraszam ale: z kąt? :-D

      • 4 0

    • no skoro z kąt

      to nie dziwota, że gra na skrzypcach to patologia

      • 8 2

    • słabo....

      ścigać jak kundli.....a jak dadi podskoczy to w ryj. Wiem co piszę....z g*wniarzami krótko, a psa...można otruć niestety....

      • 10 4

    • Mnie również to zastanawia.

      Dlaczego wyjście z mieszkania/domu (mam to samo spostrzeżenie odnośnie nowych właścicieli domku na mojej ulicy) musi przypominać wypad klasy na dużą przerwę?

      Ludzie są głusi i nie słyszą się wzajemnie, będąc metr od siebie?
      Chodzi o to, żeby cała ulica wiedziała, że oto "idą pany"?

      • 25 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane