- 1 Zapomniany minister i jego gdyńska historia (21 opinii)
- 2 Jeden z pierwszych w Polsce "bliźniaków" (51 opinii)
- 3 Z dworca na Jasień 80 zł (507 opinii)
- 4 Chcemy żyć w miastach 15-minutowych? (511 opinii)
- 5 Upiorne syreny i największe pożary w Sopocie (19 opinii)
- 6 Auto wjechało w pieszych i w budynek (295 opinii)
Srebrna biżuteria i monety z XI w. znalezione w lesie
Wyjątkowo wartościowe znalezisko mieszkańca Prabut na razie będzie znajdować się w gdańskim muzeum.
Gliniany garnek pełen misternie wykonanej srebrnej biżuterii, w tym zawieszek, bransolet i paciorków, a także XI-wiecznych monet niemieckich i arabskich znalazł w lesie mieszkaniec Prabut. Cenny skarb trafił do Muzeum Archeologicznego w Gdańsku.
- Jechałem samochodem i zatrzymałem się na krótki postój w lesie koło Prabut. Na świeżo zrobionej przecince dostrzegłem, że coś intensywnie błyszczy w słońcu. Podszedłem i zobaczyłem monety z krzyżem. Lekko pokopałem i okazało się, że jest ich więcej. Pojechaliśmy do domu po łopatkę i po przekopaniu tego miejsca okazało się, że jest tam też biżuteria, skrawki materiału, fragmenty naczynia glinianego - mówi Zbigniew Krysiński.
Choć początkowo myślał, że ma do czynienia z rzeczami pozostawionymi przez Krzyżaków, po przeszukaniu Internetu stwierdził, że znalezisko jest znacznie starsze.
- Pomogła mi córka, która odkryła opisy podobnej biżuterii i monet - dodaje pan Zbigniew. - Następnego dnia powiadomiłem o znalezisku burmistrza Prabut i oddałem znalezisko.
Skarb trafił niemal natychmiast w ręce archeologów z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku. - To naprawdę rzadkie znalezisko. Biżuteria, w tym kaptorga, w której przechowywano amulety i zioła, paciorki i monety - wszystko jest w doskonałym stanie. Pewnie dlatego, że ich pierwotny właściciel zawinął je w tkaninę, a całość umieścił w glinianym garnku, który przeczekał tysiąc lat w ziemi - tłumaczy Danuta Król, archeolog z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku.
Teraz zabytek zostanie poddany badaniom, zajmą się nim m.in. numizmatyk, specjalista od ceramiki, biżuterii. Znalezisko, którego wartość - gdyby trafiło na wolny rynek - może sięgać kilkuset tysięcy złotych, może jednak trafić do innego muzeum. Skarb bowiem został znaleziony na pograniczu województwa pomorskiego i warmińsko-mazurskiego.
- Decyzja, gdzie skarb będzie eksponowany, należy do konserwatora zabytków Warmii i Mazur. Liczymy jednak na życzliwość z jego strony - mówi Marian Kwapiński, pomorski wojewódzki konserwator zabytków.
Czy znalazca skarbu może liczyć na nagrodę ze strony państwa? Tak, ale o jej przyznaniu oraz wysokości zdecyduje Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ustawa określa jej maksymalną wysokość na 25-krotność średniego wynagrodzenia, czyli ok. 80 tys. zł brutto. Najwyższa nagroda wypłacona jednak z tego tytułu wyniosła jak dotąd 30 tys. zł.
Miejsca
Opinie (136) 4 zablokowane
-
2013-09-10 13:13
i tak trafi do pierdla
Tylko teraz musi czekac na policje, ktora załomoce do jego drzwi o północy bo specjalnie przyjechał i wykopał czyli okradł państwo bo przecież nie wiadomo czy nie znalazł więcej....
- 5 1
-
2017-10-15 10:44
Pop
Powiadomił burmistrza ten muzeum a muzeum policje i przypadkowe znalezisko zakonczylo sie rewizja w domu.jak bym cos znalazl to bym na pewno nie oddal tym zlodziejom z muzeum
- 3 0
-
2020-07-12 16:14
przynajmniej cos
Cos tam dadza przynajmniej a nie dyplom
- 0 0
-
2022-04-01 21:46
Głupota
Uczciwie znalezione jak by nie było pieniądze, bo wszystko można wycenić i jest wycenione oddać złodziejom...heheh. Szczyt głupoty....
- 0 0
-
2022-11-19 05:31
Dyplom
dostał pewnie 1000 zł i dyplom.. Taka prawda ze w Polsce kompletnie się nie opłaca oddawać takich znalezisk..
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.