Pracownicy Stoczni Gdańskiej opowiedzieli za akcją protestacyjną, jeśli ich postulaty nie zostaną zrealizowane. Związkowcy weszli w spór zbiorowy z zarządem. Domagają się m.in. podwyżek i oddłużenia przesiębiorstwa.
W Stoczni Gdańskiej zakończyło się dwudniowe referendum w sprawie protestu.
Lucyna Turowicz z zakładowej Solidarności powiedziała, że za akcją protestacyjną była ogromna większość załogi - około 93 proc.
Przewodniczący Solidarności Stoczni Gdańskiej
Roman Gałęzewski poinformował, że referendum poparły wszystkie działające w zakładzie związki zawodowe. Według niego jednym z największych zagrożeń dla zakładu jest zarząd Stoczni i jej właściciel.
-
To właśnie zarząd i właściciel stoczni dopuścili, że ma ona tak ogromne długi, a także nieściągnięte zaległości od innych stoczni - stwierdził Roman Gałęzewski. -
Ponadto odpowiadają oni za to, że zarobki w Stoczni Gdańskiej są znacznie niższe od zarobków w innych stoczniach.
Czy dojdzie do akcji protestacyjnej, będzie wiadomo w tym tygodniu, gdy związki zawodowe przystąpią do rozmów z zarządem Stoczni Gdańskiej.