- 1 Rozporządzenie ws. zakazu wstępu do lasów (109 opinii)
- 2 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (777 opinii)
- 3 2,5 roku więzienia dla rosyjskiego szpiega (46 opinii)
- 4 Nie będzie lepszej segregacji - będą kary (309 opinii)
- 5 Majówkowe świętowanie, ale bez parady (56 opinii)
- 6 Śmierć Adamowicza. Wyrok ws. finału WOŚP (119 opinii)
Kontrowersyjne zwolnienie przedszkolanki - dawczyni szpiku
Przedszkolanka z jednego z gdańskich przedszkoli twierdzi, że straciła posadę, gdy okazało się, że została wytypowana do oddania szpiku i musi opuścić kilka dni w pracy. Dyrekcja nieoficjalnie odpowiada, że kobieta podała nieprawdziwe dane w CV i dlatego nie została zatrudniona.
Aktualizacja: 7 kwietnia 2017 roku Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ uniewinnił dyrektorkę przedszkola od zarzutu Państwowej Inspekcji Pracy niepotwierdzenia 1 września 2016 roku na piśmie umowy o pracę zawartej z Anną Lejk-Zalewską.
Poniżej prezentujemy skan wyroku sądu:
Koniec współpracy po trzech dniach
Jak mówi, przez trzy dni pracowała jednak bez żadnego dokumentu potwierdzającego zatrudnienie. 5 września była umówiona z dyrektorką na podpisanie umowy o pracę.
Przy okazji chciała ją poinformować o tym, że w połowie miesiąca będzie przez dwa dni nieobecna. Powodem był sygnał, jaki otrzymała z fundacji Dawców Komórek Macierzystych Polska, zajmującej się szukaniem dawców szpiku dla chorych na białaczkę. Okazało się, że zarejestrowana w bazie dawców pani Anna ma swoją genetyczną bliźniaczkę, która czeka na jej szpik.
- Sądziłam, że to będzie formalność. Takie sygnały otrzymywałam od innych pracowników, zwłaszcza że miałam odpowiednie zaświadczenie. W gabinecie dyrektorki stało się to problemem na tyle dużym, że nie podpisano ze mną umowy o pracę. Otrzymałam z powrotem świadectwo pracy i inne dokumenty. Pozostało mi się spakować i opuścić przedszkole - opowiada kobieta, z którą rozmawialiśmy jeszcze we wtorek.
Przedszkolanka: Zostałam zwolniona, bo nie ma zastępstwa
Jak relacjonuje, obawy dyrektorki dotyczyły braków kadrowych, które powstałyby po opuszczeniu na kilka dni miejsca pracy przez jedną z opiekunek.
- Usłyszałam, że konieczne musiałoby być zastępstwo, co wiąże się z kosztami. Koleżanki z pracy były zszokowane tą sytuacją. Dowiedziały się w ten sposób, że nawet uzasadniona i usprawiedliwiona nieobecność w pracy może się dla nich skończyć zwolnieniem - wyjaśnia.
Dzień później dyrekcja chciała przekazać jej wypłatę za trzy dni pracy. Zestresowana i załamana przedszkolanka nie zgodziła się. W czasie, gdy była w klinice w Warszawie pod opieką lekarzy organizujących przeszczep, otrzymała pocztą do podpisania umowę-zlecenie z dużo niższą stawką, niż wcześniej ustalone warunki umowy o pracę, mniejszą liczbą przepracowanych godzin oraz m.in. błędami w nazwisku [drugi człon pojawił się w nazwisku pani Anny po tym, jak w lipcu wzięła ślub przyp. red.]. Dokumentu nie podpisała.
Dyrekcja: Nigdy nie była zatrudniona
Dyrektorka placówki przed kamerami wystąpić nie chciała. Dopiero po wyemitowaniu we wtorek materiału zabrała głos na portalu społecznościowym. Twierdzi, że nie miała zamiaru zatrudnić kobiety, bo ta podała nieprawdziwe dane w swoim CV. Kwestia oddawania szpiku miała pojawić się w rozmowie dopiero wtedy, gdy okazało się, że kobieta nie otrzyma pracy.
Przez kilkanaście godzin próbowaliśmy uzyskać oficjalny komentarz w tej sprawie, ale dyrektorka nie chciała z nami rozmawiać, zasłaniając się natłokiem pracy. Więcej wyjaśnień ma pojawić się w oświadczeniu, które - jak nam przekazano - ma zostać dziś wydane. Jak tylko się pojawi, opublikujemy je.
Zaskoczenia i irytacji argumentami dyrekcji nie kryje niedoszła przedszkolanka.
- To nieprawda. Żadnych rzeczy w CV nie zataiłam. Dyrektorka zmieniła nastawienie do mnie dopiero w poniedziałek, gdy dowiedziała się o tym, że będę dawcą szpiku. Teraz broni się wszystkimi dostępnymi sposobami - mówi kobieta.
Sprawą zajmuje się Państwowa Inspekcja Pracy. Urzędnicy mają zbadać m.in. kwestie legalności zatrudnienia przedszkolanki. Od 1 września weszła bowiem w życie nowelizacja Kodeksu Pracy nakazująca zawarcie umowy o pracę na piśmie przed dopuszczeniem pracownika do pracy. Za brak umowy pracodawca może być ukarany karą grzywny w wysokości od 1 tys. zł do 30 tys. zł.
Co najważniejsze, pobranie i przekazanie komórek macierzystych odbyło się bez problemu. Po oddaniu szpiku pani Anna dowiedziała się, że pomogła uratować życie 65-letniej kobiecie z Belgii. Jeśli przeszczep przyjmie się, za 2 lata obydwie kobiety będą mogły się spotkać.
Poniżej prezentujemy w całości oświadczenie wydane przez Oliwię Słowińską, dyrektorkę przedszkola, które przesłano nam już po publikacji artykułu.
Miejsca
Opinie (467) ponad 10 zablokowanych
-
2016-09-22 08:49
no napisać nieprawdziwe dane w CV-jak tak można
- 4 3
-
2016-09-22 08:51
(3)
Bardzo odpowiedzialne pani dyrektor, aby osoba niezatrudniona bez żadnej umowy "świadczyła opiekę przy dzieciach"
bo umowy nie było podpisanej, ani o pracę ani na zlecenie.
a jakakolwiek umowa musi być podpisana przed podjęciem pracy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- 5 3
-
2016-09-22 09:03
a jezeli to...włascicielka
to moze jedynie jakas kare dostac....to tak jakby własciciel restauracji pogonił uchodzce bo mu sie nie podoba...i nic nie zrobisz bo to jedgo lokal
- 1 2
-
2016-09-22 11:19
miała ustna (1)
umowa zlecenie nie ma obligatoryjnej formy pisemnej choć jest wskazana.
Pozdrawiam- 2 3
-
2016-09-22 12:05
powierzyć opiekę nad dziećmi
na podstawie ustnej umowy????!!!
- 3 1
-
2016-09-22 09:04
sztuczne rozdmuchanie sprawy
byc może pani dyrektorodpowie za niedopełnienie...ale ta pani.....przejrzałem jej profil na fb.....polecam
- 6 2
-
2016-09-22 09:33
na czarno
pracuje juz pół roku na czarno, w biurze na dodatek, każdy tylko wykorzystuje młodych ludzi ! a szefowie tylko jeżdżą ciągle na wakacje , za te sprytnie oszczędzone pieniądze
- 10 3
-
2016-09-22 09:49
Szpik oddawajcie tylko polskim firmom!
- 4 3
-
2016-09-22 09:53
bez lansu
sie chciala pani przedszkolanka wylansowac i chyba sie jej udalo. wiele szumu wkolo, reportaze, internet o niej pisze. teraz bedzie rozrywana przez pracowdawcow. tez dobry spoosb na lans.
- 7 2
-
2016-09-22 10:00
Czy autorzy tekstów na tym portalu znają inne trudne słowo , którego znaczenie znają, niż "kontrowersyjny"
- 3 1
-
2016-09-22 10:01
A to teraz nie ma obowiązku podpisania umowy przed zatrudnieniem ?
Ja tu widzę mały przekręcik - zatrudniła bez umowy na "bezpłatny staż" ?
zrobił się szum i afera stąd dyrektorka w panice wysłała umowę zlecenie pocztą, kiedy zorientowała się, że PiP będzie miała zaraz na karku ...
W każdym razie to bardzo zła reklama tego przedszkola.- 7 2
-
2016-09-22 10:37
Ta pseudo dyrektor powinna wylecieć na zbity ryj..tym oświadczeniem ośmieszyła Pani siebie. Dyrektorko kto podpowiedział aby głupawą historyjkę puścić w eter..
- 4 3
-
2016-09-22 11:18
z igły widły (1)
będę broniła dyrekcji przedszkola. Nie znam sytuacji dokładnie, natomiast Pani , która nie otrzymała umowy chyba poczuła się bardzo pokrzywdzona skoro rozdmuchała sprawę , że aż media piszczą. Z informacji podsłuchanej w radio wynikało, iż Pani dawczyni pracowała zaledwie kilka dni i nie otrzymała umowy o pracę. Kto wie obiektywnie, że na pewno ta Pani się nadawała do danego stanowiska ? praktyką jest ,iż zatrudnia się na okres próbny na umowę zlecenie aby obie strony się sprawdziły i do siebie przekonały. No i rzeczywiście jeśli się z góry planuje ,że po 3 dniach pracy potrzebne będą 2 dni wolnego , to czy nie można ustalić ,iż pracę rozpocznie się tydzień później? to jak przychodzi Pani ,że chce podjąć pracę a za tydzień ze zwolnieniem, że jest w ciąży... uważam ,że to nie jest fair zachowanie wobec uczciwego pracodawcy. Rozumiem ,że były szum jakby ta Pani już tam pracowała kilka miesięcy i została zwolniona, ale ona po prostu nie została zatrudniona i to na pewno nie dlatego ,że została dawcą szpiku. Szacunek dla tej Pani ,że jest dawcą ,ale na prawdę to nie powód aby w okół siebie robić tyle szumu to raczej w karierze zawodowej nie pomoże.
- 14 14
-
2016-09-27 15:35
Droga pani, jeśli "praktyką jest ,iż zatrudnia się na okres próbny na umowę zlecenie ", I wg pani jest to normalne, to proszę się puknąć w pusty łeb i otworzyć Kodeks Pracy. Tam bardzo ładnie i jasno jest wyjaśnione, co to jest okres próbny, i w jakich celach podpisuje się umowę zlecenie.
Chyba, że w pani firmie praktyką jest łamanie prawa, a nowy pracownik dostaje zlecenie na sprawdzenie i przekonanie się do pani firmy. Jeśli tak, to życzę powodzenia i żeby PIP nigdy nie znalazł pani adresu :)- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.