• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Strażak z Trójmiasta o gaszeniu pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym

rb
29 kwietnia 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 
Akcja gaszenia pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym. Akcja gaszenia pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym.

75 strażaków z Pomorza pomagało gasić pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. O przebiegu akcji, podejmowanych działaniach i przyjęciu przez mieszkańców rozmawiamy z zastępcą dowódcy pomorskiej ekipy, która walczyła z ogniem na Podlasiu.



Trojmiasto.pl: Jest pan zastępcą dowódcy pomorskiej Kompani Gaśniczej "Heweliusz" wchodzącej w skład Centralnego Odwodu Operacyjnego, która brała udział w gaszeniu pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym. Co to za jednostka?

Mł. bryg. Juliusz Łanczkowski: Państwowa Straż Pożarna na terenie województwa pomorskiego ma wyznaczone siły i środki, tzn. ludzi i sprzęt, które wkraczają do akcji, gdy występuje konieczność zwalczania większych zdarzeń. Są to m.in.: kompanie gaśnicze, ewakuacyjne, pompowe. Kompania Gaśnicza "Heweliusz" ma w swoich składzie 22 pojazdy i 75 strażaków. Po alarmowaniu mamy dwie godziny na dotarcie w wyznaczone miejsce, w celu sformowania całego pododdziału i wyjazdu tam, gdzie jesteśmy potrzebni w województwie, ale też w całym kraju.

W związku z tym, co się działo na Podlasiu, zapadła decyzja przełożonych, że w czwartek po północy spotykamy się w Nowym Dworze Gdańskim i stamtąd całą kolumną pojazdów wyjeżdżamy do Biebrzańskiego Parku Narodowego.

mł bryg. Juliusz Łanczkowski jako zastępca dowódcy Grupy Heweliusz był jednym z 75 strażaków, którzy pomagali gasić pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. mł bryg. Juliusz Łanczkowski jako zastępca dowódcy Grupy Heweliusz był jednym z 75 strażaków, którzy pomagali gasić pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym.
Jakie były pierwsze decyzje i działania, gdy przyjechaliście na miejsce?

Byliśmy tam w czwartek przed południem. Zebraliśmy się w tzw. punkcie koncentracji sił, gdzie wszystkie jednostki są przygotowywane do dysponowania w poszczególne rejony. Po krótkim odpoczynku po mniej więcej 10-godzinnej podróży około godziny 15 połowa naszych sił została skierowana do miejscowości Grądy, gdzie strażacy prowadzili akcję dogaszania lasu. To był trudny teren, dostarczenie wody nie było łatwe. Gaszenie odbywało się przy pomocy wody z bajorek oraz z pomocą łopat i tłumic. To była ciężka, fizyczna praca.

Co z resztą ekipy?

Po godzinie pozostała część kompanii wraz ze mną została skierowana do miejscowości Wroceń. Siły zostały rozlokowane przy Biebrzy. Po przeprawieniu się przez rzekę rozpoczęliśmy budowanie magistral wodnych, zasilanych z pompy o dużej wydajności w celu podania prądów wody na palący się nadal las. Woda była podawana na skraj lasu i w jego głąb, gdzie paliło się poszycie i drzewa. Trzeba było dogaszać ogień tam, gdzie nie zrobiły tego samoloty.

W której fazie był pożar, gdy trafiliście na Podlasie?

Był opanowany, ale cały czas trwał. Wiele miejsc wymagało dogaszania. Ogień nie rozprzestrzeniał się, ale istniało zagrożenie, że przy braku opadów i niesprzyjającym dla nas wietrze powiększy się i przejdzie na niespalone obszary, więc musieliśmy zachować czujność przez cały czas.

Działaliśmy do niedzieli, do godz. 17. Mieliśmy dwie godziny, żeby skompletować sprzęt, zregenerować się. Wyjechaliśmy przed godz. 20 i w Nowym Dworze Gdańskim byliśmy nad ranem.

Akcja gaszenia pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym. Akcja gaszenia pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym.
Ile godzin na dobę pracowaliście przez te niecałe cztery dni?

W czwartek działaliśmy od godz. 15/16 do godz. 21. Wracaliśmy na miejsce odpoczynku do Goniądza. Nieopodal była remiza, gdzie nas karmiono. Całą noc mogliśmy odpoczywać.

Każdego następnego dnia o godz. 9 musieliśmy stawić się w wyznaczonym miejscu, gdzie zostawialiśmy samochody na noc i jechaliśmy na miejsce działań. Od godzin przedpołudniowych do około godz. 20, przy świetle dziennym, gasiliśmy pożar.

Posiłki i napoje nam dowożono, choć teren był trudny. Trzeba pamiętać, że nasze działania były rozciągnięte na szerokości około dwóch kilometrów, więc ważne było, żeby nie tracić czasu ani sił.

Z doniesień w trakcie pożaru wynikało, że wspierali was także mieszkańcy. Nie tylko dobrym słowem, ale też pomagali fizycznie i sprzętowo.

Zostaliśmy bardzo serdecznie przyjęci. Wielu ludzi pomagało przy organizacji posiłków: śniadań, kolacji. Nie narzekaliśmy na brak niczego. Mieszkańcy pomagali też przy transporcie sprzętu przez rzekę. Przez pierwsze dwa dni nie było stałej przeprawy, był jedynie pomost, który trzeba było przeciągać linami z brzegu na brzeg, nieraz z dużą liczbą sprzętu i strażaków. Ich sprzęt rolniczy oraz hart ducha niezwykle nam pomógł.

Zetknął się pan z tak dużym pożarem i akcją gaśniczą w swojej dotychczasowej pracy?

W służbie jestem od 2002 roku, ale zastępcą dowódcy kompanii niespełna rok. Nie miałem jeszcze okazji wyjechać na takie zdarzenie. Dla większości strażaków z naszej ekipy było to pierwsze realne doświadczenie z pożarem na tak dużą skalę.

Strażacy z Pomorza pracowali od czwartku do niedzieli. Strażacy z Pomorza pracowali od czwartku do niedzieli.
Skala pożaru robiła ogromne wrażenie. Miałem okazję jej doświadczyć, przemieszczając się quadem po całym terenie, na którym działaliśmy, a nie był to cały obszar dotknięty pożarem, lecz tylko jego część. Myślę, że rozmiar pożaru zrobił wrażenie na wszystkich. 75 strażaków musiało działać w lesie na szerokości około 2,5 km oraz przemieszczać się dalej w jego głąb. Od samego skraju lasu do rzeki, skąd czerpaliśmy wodę, było około 800 metrów. Jeszcze raz podkreślę, że gdyby nie pomoc mieszkańców, nasza praca byłaby mocno utrudniona. Mimo dużego wysiłku i zmęczenia pozostaną pozytywne wspomnienia i satysfakcja, że udało się dobrze wykonać wszystkie zadania, które nam powierzono. Mam nadzieję, że tak samo odbierają to mieszkańcy i wszyscy obserwatorzy.

Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym był gaszony od 19 do 26 kwietnia. Rotacyjnie pracowało na miejscu 1,5 tys. strażaków z OSP oraz PSP z różnych województw, we współpracy z żołnierzami WOT, leśnikami, służby Parku i mieszkańcami. W akcji brały udział helikoptery i samoloty gaśnicze Lasów Państwowych, Straży Granicznej.

Ogień w ciągu tygodnia strawił około 5,5 tys. hektarów, co stanowi blisko 10 proc. powierzchni parku.
rb

Miejsca

Opinie (73) 6 zablokowanych

  • Bohaterowie, wielki szacunek!

    • 3 0

  • Opinia wyróżniona

    (1)

    wielki szacunek dla Was, jedyna grupa zawodowa, która nie powoduje negatywnych emocji. Dziękuję, że jesteście!

    • 75 4

    • chyba że zaczyna wspierać PSL...

      • 1 5

  • a czy był tam

    odważny Krzysztof ?

    • 1 0

  • (2)

    Wypalanie traw,na szczęście stary drzewostan,prastara puszcza za bardzo nie ucierpiał,choć zawsze szkoda robaczków i zwierzątek moi drodzy i kochani..Oczywiście brawa dla dzielnych strażaków.W Czarnobylu ciągle walczą...Czuway!

    • 9 27

    • (1)

      w Biebrzy mniej istotne są lasy - bardziej tofrowiska i zwierzęta, zwlaszcza ptaki gniazdujące w trzcinowiskach i okolicy rzek.

      • 5 0

      • Tyle że ptaki jedzą owady. Szczególnie pissklęta i wiele gatunków całe życie.

        • 2 0

  • (6)

    Czy wy też patrząc kątem oka na tytuł arytkułu odczytaliscie "Strażnik Teskasu" ;)??

    • 13 18

    • Prawie identycznie! Odczytałem "Strażak z Teksasu"

      Przed kliknięciem w link na stronie głównej przez ułamek sekundy miałem takie złudzenie. Tak działa mózg przy bardzo szybkim skanowaniu tekstu - czyta pierwszą i ostatnią literę słowa i dopowiada treść. Stąd często trudno wyłapać literówki. Strażak skojarzył się podświadomie ze strażnikiem, wielka litera T podpowiedziała Teksas, bez czytania do końca.

      Po prostu Ty i ja jesteśmy bardziej inteligentni. Inni składają literka po literce.

      • 0 1

    • Wyrzucałem wczoraj słoik po dżemie i kątem oka zobaczyłem w pojemniku na szkło mnóstwo butelek po piwie. (1)

      Dużo więcej niż przed epidemią to bywało. Więc się zupełnie nie dziwię Twojemu przeoczeniu.

      • 3 2

      • a patrząc kątem oka białe myszki widzisz?

        • 1 0

    • (1)

      Nie. Jesteś dziwny.

      • 1 0

      • tata?

        • 1 0

    • nie

      nie

      • 0 0

  • Być Strażakiem do brzmi dumnie.

    • 6 0

  • Efekt wypalania traw przez wieśniaków.

    • 4 0

  • Nasze lasy też są zagrożone. Dużo w nich imprezowiczów. Papierski, wódeczka etc. Las nadmorski to jedna wielka imprezownia. A patroli jak nie było tak nie ma. Mandatów można by tam wystawić co nie miara.

    • 7 0

  • Rozdmuchali problem. Pożar jak pożar. Australia też płonęła i 2 tyg później było znowu zielono (2)

    W Biebrzy będzie podobnie. Miesiąc epidemii wystrczył, by natura zaczęła zawłaszczać miasta. Nie bójcie się, natura sobie poradzi o ile tylko człowiek nie będzie jej przeszkadzał.

    • 7 24

    • Wyborco PiS (1)

      Udaj się urny

      • 4 6

      • Bardziej swojego d**ilizmu nie mogłeś pokazać.

        • 5 1

  • To jest właśnie patologia

    Rzad bez problemu znajduje kogoś kto uchodowal dwa gramy trawki, upedzil parę litrów samogonu czy dorobił na czarno tysiąc złotych . Po tym są huczne akcje , jakiej skuteczności nie mają. Ale w żadnym przypadku nie uderzyć w suwerena, najwierniejszy elektorat.
    Pijak nie zrobi samogonu , suweren nie dorobi na czarno bo ma socjal.
    W okolicy Każdy wie kto wypalal trawę. Każdy. Wystarczy zrobić niewielkie dochodzenie i od razu wpadnie gość. Ale władza ma inne priorytety
    W końcu w tym lesie niewiele było w rzeczy które władza zna.
    W końcu o co całe to halo?
    Nie splonely żadne słonie, żyrafy czy dinozaury.
    Kościół również.

    • 14 7

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane