• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Strażnicy znaleźli "mieszkanie" w środku lasu

Rafał Borowski
18 lutego 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 

Zobacz, jak wygląda wnętrze leśnego "mieszkania"


Ma powierzchnię ok. 10 m kw. Prowadzi do niej przestronne wejście, a w środku znajduje się kanapa, kamienny stolik, schowki i przenośny grill. Wbrew pozorom, to nie opis maleńkiej kawalerki, ale ziemianki, która znajduje się w lesie na terenie Gdańska. Nietypową budowlę odnalazł niedawno patrol straży miejskiej.



Czy widujesz w swojej dzielnicy osoby bezdomne?

Kilka dni temu gdańscy strażnicy miejscy otrzymali nietypowe zgłoszenie. Anonimowy mężczyzna poinformował przez telefon, że odnalazł legowisko osoby bezdomnej. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że lokum znajdowało się... w środku lasu.

- Zgłaszający przekazał nam, że w lesie jest ziemianka i prawdopodobnie mieszka w niej bezdomny. Gdy mundurowi pojechali we wskazane miejsce, okazało się, że informacja jest prawdziwa. Nikogo wprawdzie nie zastali wewnątrz, jednak ślady wskazywały na to, że pod ziemią faktycznie ktoś może mieszkać - mówi Wojciech Siółkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku.
Mieszkanie wydrążone łopatą

Ziemianka została wydrążona w gliniastym podłożu gruntowym wzniesienia znajdującego się na terenie gdańskiej części Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Nie ujawniamy jej dokładnej lokalizacji, gdyż wejście do niej może zakończyć się tragicznie. Wyrobisko znajduje się w fatalnym stanie technicznym i w każdej chwili grozi zawaleniem.

Leśne pomieszczenie ma powierzchnię ok. 10 m kw. Wnioskując po kształcie wzniesienia i śladach na ścianach, można z całą pewnością stwierdzić, że całość prac została wykonana wyłącznie przy użyciu łopaty. Strop ziemianki został ostemplowany solidnymi, drewnianymi deskami. Zabezpieczenie jest jednak w jednym miejscu poważnie uszkodzone, przez co cała konstrukcja grozi zawaleniem.

Bogato wyposażone wnętrze

Co najciekawsze, wewnątrz wyrobiska znajduje się kilka elementów wyposażenia. "Domownicy" mają tu do dyspozycji szeroką kanapę, stolik złożony z kilku sporych kamieni, przestronne schowki wydrążone w ścianach, przenośnego grilla oraz plastikowe palety, jeśli dla kogoś zabrakło miejsca na kanapie. Jest również łopata, jeśli ktoś miałby ochotę powiększyć metraż leśnego "mieszkania".

Nie wiadomo, kto zadał sobie tyle trudu, aby wydrążyć w środku lasu ziemiankę, a także przenieść do niej drewniane deski, kamienie i kanapę. Nie sposób ustalić, czy wyrobisko jest dziełem harcerzy, okolicznych nastolatków, a może po prostu miłośników szkoły przetrwania.

Bezdomni i młodzież

Choć temperatura za oknem uniemożliwia zamieszkiwanie w wykopanym w glinie domu, wszystko wskazuje na to, że jest on regularnie odwiedzany. Wewnątrz walają się puste butelki po alkoholu, niedopałki papierosów, a nawet siatki z opakowaniami po artykułach spożywczych. Można wręcz odnieść wrażenie, że wyrobisko zostało opuszczone przez "lokatorów" dosłownie przed chwilą. Na podstawie malunków pokrywających drewniane deski widać, że zapewne służy ono zarówno jako legowisko bezdomnych, jak i miejsce spotkań młodzieży.

Strażnicy miejscy natychmiast zgłosili fakt istnienia nietypowej budowli Zarządowi Dróg i Zieleni w Gdańsku. Wszystko wskazuje więc na to, że dni ziemianki są już policzone. I nie chodzi wyłącznie o fakt, że znajduje się ona na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Konstrukcja podtrzymująca strop może w każdej chwili runąć.

Miejsca

Opinie (408) 4 zablokowane

  • Wladza

    Wszędzie władza łapy wpycha!

    • 3 2

  • Zostawcie tytanika, nie wyciongajcie go, tam ciagle gra muzyka...

    • 5 0

  • Strażnicy znależli

    Straż pilnie uczy się od zuchów z Policji. Ci również wszystko "znajdują" jeśli zgłoszą to zwykli ludzie, a najlepiej jakby jeszcze przynieśli do komisariatu. No i na tym polegają "czynności" i "praca operacyjna".

    • 4 0

  • ooo jedno z trzech milionów mieszkań dla młodych z programu Kaczyńskiego

    się odnalazło

    • 4 2

  • Do tych co piszą: "zostawić, po co to zasypywać" (26)

    Krótkie pytanie: kto bierze na siebie odpowiedzialność, jeżeli w tej grocie kogoś pogrzebie żywcem? Wy? Nie wydaje mi się. Ciężar decyzji i odpowiedzialność za nią ponosi właściciel, czyli miasto - a żaden urzędnik nie będzie tyłka i sumienia nadstawiał, żeby młodzież miała gdzie piwko pociągać. A do tego dochodzi druga kwestia: prawo budowlane. W świetle prawa ta ziemianka to samowola budowlana i miasto jest najzwyczajniej w świecie zobowiązane ją zasypać. Wiem, że są ferie, ale zachęcam czytelników: dorośnijcie w końcu.

    • 3 5

    • Jak czytelnicy dorosną, to zobaczą, że machina państwowa im niepotrzebna (4)

      Zobaczą, że sami mogą lepiej o sobie decydować, niż urzędnicy. Że nie jest im potrzebne ubieganie się o zgodę na wszystko, że ci ludzie, którzy od nich tego wymagają, to szkodniki i pasożyty, które należy wyrzucić z pracy. Zobaczą, że polska, nasza ukochana ojczyzna, to kraj - ludzie, kultura, język, ziemie, budowle i budynki, a nie banda urzędników wpieprzających się we wszystko i szkodzących, komu się tylko da i jak się da. I co wtedy będzie, panie kolego/pani koleżanko? Rewolucja? Kto wie...
      tak czy inaczej, od dawna głosuję na partie antysystemowe, które przyniosą pożogę machinie urzędniczej, podpalą ten system i wyzwolą polskę, naszą polskę.

      • 2 1

      • Akurat się mylisz (3)

        Z doświadczenia wiem, że z wiekiem, jak mija młodzieńczy bunt, to ludzie coraz łatwiej akceptują fakty.

        • 0 1

        • (2)

          Każdy ocenia z punktu własnego doświadczenia. Ja mam 40 lat i aparat państwa przeszkadza mi znacznie bardziej niż wtedy, gdy miałem np. 19 lat. Młodzieńczy bunt jest dużą siłą, ale kiepsko ukierunkowaną. Mając 30-40 lat można działać znacznie skuteczniej, np. prowadząc własną firmę i finansując ruchy wolnościowe z własnych, zarobionych pieniędzy, prowadząc różnego rodzaju działalność libertariańską, zakładając partie, prowadząc lobbing, itd.

          FAKTY należy przyjąć do wiadomości, ale niekoniecznie akceptować. Trzeba WALCZYĆ z zastanym stanem rzeczy. A fakty są takie, że na każdym kroku jesteśmy zniewoleni przez aparat państwowy. Pod niektórymi względami jest GORZEJ niż za PRL-u, bo wtedy nie czepiano się aż tak o różne drobne "samowolki" a często wystarczyła łapówka, aby je zalegalizować. Dziś dawanie łapówek to bardzo ryzykowna sprawa.

          • 1 0

          • Tobie prawo przeszkadza w prowadzeniu działalności (1)

            A inni je błogosławią, że nie pozwala się np. na wybudowanie rzeźni w środku osiedla. A wolność gospodarcza nie koniecznie musi iść w pełni ze swobodą obywatelską: patrz Chiny. Wysiedlić kilkanaście mln. osób w celu budowy zapory - żaden problem. Jedni zarobią inni stracą.

            • 1 1

            • Z rzeźnią znowu przykłąd "z tyłka" - podajesz same przykłady, z którymi ciężko się nie zgodzić, bo są to przykłady skrajne, gdzie wyrządzana szkoda jest oczywista. A mowa jest o sytuacjach, gdy czyjaś działalność nikomu nie szkodzi, a i tak jest zabroniona. W USA do niedawna karane były małżeństwa międzyrasowe i stosunki homoseksualne. Do dziś karalne jest posiadanie marihuany (także w Polsce), choć jest ona mniej szkodliwa, niż alkohol i papierosy.
              Dlatego amerykańscy libertarianie ukuli nazwę "victimless crime" czyli "przestępstwo bez ofiar" - zakaz wprowadzony "bo tak" (np. dlatego, że komuś jego przekonania religijne nakazują tępienie homoseksualizmu), bez żadnego sensownego powodu i z pogwałceniem praw innych osób. Ja mówię o walce z TAKIMI przepisami, a nie z przepisami, prawami i regulacjami w ogóle. Zdaję sobie sprawę, że nawet w rodzinie są jakieś zasady i tak musi być. Przestrzegać jednak należy MĄDRYCH zasad, a nie głupich i szkodliwych.
              OK, jak już jedziemy po skrajnościach, to pójdźmy w drugą stronę: za czasów okupacji niemieckiej chronienie Żydów było zakazane Polakom pod groźbą śmierci (Niemcom i innym - pod groźbą uwięzienia czy wtrącenia do obozu). Nie chroniłbyś, bo "dura lex, sed lex"? Wydawałbyś z tego samego powodu?

              • 0 0

    • A ja bym chciał aby państwo się odczepiło od ludzi (4)

      Czy państwo nie może się odczepić od ludzi i pozwolić im ryzykować własnym życiem? Jutro mam ochotę rozpocząć szkolenie z base jump (bardzo niebezpiecznych skoków ze spadochronem ze wzgórza, sporo zawodników ginie w trakcie zawodów i pokazów), zabronisz mi? Zabronisz skakać na bungee, wykonywać akrobacje lotnicze, ścigać się samochodami po wyznaczonych, legalnych torach, nurkować w głębinach morskich itd, bo to "niebezpieczne"? A może ktoś POTRZEBUJE NIEBEZPIECZEŃSTWA w swoim życiu i uważa zwykłe - spokojne, bezbarwne życie za nieciekawe i niewiele niewarte? Zabronisz mu?
      I wiesz co - nie będę grzeczny i powiem bez ogródek: wolałbym, żeby tacy jak ty wrogowie wolności się nie rodzili albo szybko umierali na rozmaite choroby np. na raka. Będzie lepiej dla nas wszystkich.

      • 0 1

      • Moje poglądy na wolność nie mają tu nic do rzeczy (3)

        Społeczeństwo ustala jakieś reguły i tych reguł należy przestrzegać. Jeżeli w Państwie nie przestrzega się prawa, jeżeli organy publiczne tego nie robią, to o żadnej państwowości nie może być mowy - to jest istota współczesnej cywilizacji. Co ja gadam: ogólnie cywilizacji, bo już starożytny Sumer miał swój kodeks prawny. Uważasz, że prawo zbytnio ogranicza twoją wolność albo kompetencje władz urzędniczych są zbyt duże? Chcesz, żeby każdy mógł swobodnie kopać dziury gdzie mu się podoba i mieszkać w takiej ziemiance? OK, twoje prawo: walcz o liberalizacje! Jeżeli chodzi o prawo budowlane to masz nawet mój podpis, ale póki co: nie krytykuj urzędników za to, że wykonują swoje obowiązki.

        • 0 1

        • (2)

          Rozumiem Cię, ale krytykuję całą machinę urzędniczą. Wiem, że przepisy ustalają posłowie i senatorowie przy akceptacji prezydenta - ale przecież urzędnikom nikt nie kazał pracować tam, gdzie pracują. Mnie kiedyś bardzo ciągnęło do policji, bo chętnie walczyłbym np. z haraczownikami, czy z bandytami napadającymi na spokojnych ludzi - ale nie godzę się z tym, że moja praca byłaby wykorzystywana także do ograniczania ludzkiej wolności, np. poprzez ściganie osób palących marihuanę, pijących piwo na ulicy czy produkujących bimber. I dlatego NIE wstąpiłem do policji. Analogicznie, urzędnik, który nie akceptuje tyrańskich przepisów wprowadzanych przez posłów, może się zwolnić z pracy i wybrać inną. Jeśli akceptuje te przepisy, to nie jest lepszy od posłów, którzy je wprowadzili.
          Poza tym uważam, że ze zdobyczy cywilizacji najlepiej jest korzystać wybiórczo. Cywilizacja jest dobra w rozwoju przemysłu i technologii (również tej, z której teraz korzystamy, czyli z komputerów internetu), ale niekoniecznie w organizacji życia ludzkiego (rozpad rodzin, atomizacja społeczeństwa, wtrącanie się urzędników w prywatne sprawy, itd). Dlatego jestem za tym, aby rewolucyjnie zmienić cywilizację, ograniczyć jej rolę. NIE jestem zwolennikiem wtrącania się "cywilizacji" w to, jak kto żyje i uważam, że należy ją zwalczać na tym polu.
          Poza tym można omijać regulacje robiąc to legalnie - nazywa się to KOMBINOWANIEM i popieram to z całego serca. Każdy lub prawie każdy przepis da się tak podejść, aby go ominąć i należy tak właśnie postępować.

          • 0 0

          • Państwowość to nie hipermarket: nie wybiera się tutaj tego, co akurat nam wygodne (1)

            Nasi przodkowie kiedyś, świadomie bądź instynktownie, podjęli decyzję, że dla ochrony jednych swobód należy częściowo zrezygnować z innych. Wyobraźmy sobie kulturę plemienną: ludzie w celu zwiększenia szans swojego przetrwania łączą się w stada zwane plemionami. No bo polując w grupie łatwiej zdobyć pożywienie, łatwiej ochronić się przed drapieżnikiem, łatwiej zbudować schron. To już jest pierwsza tego typu decyzja: rezygnują z pełnej swobody decydowania o sobie samym w celu osiągnięcia większych korzyści. Plemię organizuje życie: mężczyźni polują, kobiety zajmują się dziećmi. Gdzie tu wolność wyboru? Tutaj akurat natura narzuca naturalny podział. A teraz wyobraź sobie dwa plemiona na jednym terenie i ograniczone zasoby żywności. Które plemię przetrwa? Ano to, które jest lepiej zorganizowane. Organizacja nosi w sobie znamiona podporządkowania się regułom. Teraz wyobraź sobie, że plemię się rozrasta. Zewnętrzne zagrożenia stają się marginalne, ale nagle okazuje się, że silniejsze jednostki w plemieniu robią co chcą kosztem słabszych. I znów społeczność tworzy reguły - tym razem, by jednostki były chronione od jednostek wewnątrz. Z czasem powstają problemy. Np choroby. Rozwiązanie zakaz paskudzenia fekaliami na terenie obozu. Np pożary - niech ogniem mają prawo zajmować się tylko wyznaczone osoby. Głód: niech ludzie część zbiorów w okresie urodzaju przekazują do spichlerza, zapasy wykorzysta się, kiedy nadejdą chude lata. A jak zakazy i nakazy egzekwować? Przywódca deleguje do tego wyznaczonych członków plemienia. I tak to do dziś działa: są potrzeby i tworzy się nakazy/zakazy i wyznacza ludzi do ich egzekwowania. Z czasem granice są przekraczane bardziej - jak w państwach policyjnych, z czasem mniej, ale czegoś takiego jak społeczeństwo w 100% wolne po prostu nie ma i nie miałoby one racji bytu. Gdzie tylko ludzie łączą się w jakąkolwiek grupę, to zaczynają z czasem tworzyć zasady dla tej grupy - jak się grupa rozrasta, to wyznacza się osoby do pilnowania tych zasad. Jedyny sposób na bycie wolnym to nie szarpać smyczy.

            • 1 1

            • Ależ ja to doskonale rozumiem i to, o czym piszesz (działania wspólnotowe) można nazwać rozsądnym prawem. Jednak machina biurokratyczna dawno przekroczyła te rozsądne zasady, narzucając mnóstwo przepisów szkodzących społeczeństwu. Jest to dziełem bandyckiej, złodziejskiej, antypolskiej klasy politycznej od prawa do lewa. klasy, którą należy raz na zawsze odsunąć od władzy.
              I z tym należy walczyć różnymi sposobami - obaj aprobujemy walkę na rzecz zmiany przepisów (lobbing itd), ja dodatkowo aprobuję omijanie przepisów poprzez tzw. "kombinowanie", a cieszyłbym się z masowego zrywu obywateli przeciw władzy, prowadzonego różnymi metodami.
              Złe reguły nie zostaną zmienione, gdy wszyscy będą ich przestrzegać. Będą jeszcze gorsze.

              A przecież tak naprawdę o to chodzi, aby prawo służyło obywatelom, a nie szkodziło im i zniewalało ich. Aby było PRAWEM, a nie lewem. Ja nie jestem anarchistą odrzucającym wszelkie prawa i regulacje, jestem wolnościowcem, zwolennikiem państwa-minimum i tradycji związanych z Rzeczpospolitą. Zdecydowanym przeciwnikiem wzorowania się w sprawach społecznych na Rusi czy na Zachodzie. Prawo ma być mądre, jak jest głupie - to niech sczeźnie poprzez masowe kombinowanie, poprzez ośmieszenie, poprzez delegitymizację (pozbawienie słuszności poprzez ukazanie tego prawa jako skodyfikowanej tyranii). Przeciwko takim przepisom potrzebny jest ROKOSZ, a nie posłuszeństwo. Powiedziałbym bardziej radykalnie, słowami Tomasza Jeffersona "od czasu do czasu, Drzewo Wolności musi zostać podlane krwią patriotów i tyranów. To jego naturalny sposób nawożenia" - ale nie jestem zwolennikiem rozlewu krwi, bo w jego wyniku do władzy dochodzą jeszcze gorsi ludzie.

              Co do smyczy to się nie zgodzę. Chyba że w łóżku w ramach zabaw BDSM z moją kobietą (oboje lubimy takie rzeczy), tak samo jak kajdanki (prawdziwe policyjne), pejcz i pas.

              • 0 0

    • (15)

      A ja zachęcam czytelników do samodzielnego myślenia. Odpowiedzialność za śmierć kogoś, kto świadomie nażarł się trutki na szczury spoczywa na tym, kto ją spożył (zakładając, że jest pełnoletni), a nie na sprzedawcy trutki. Odpowiedzialność za bycie zjedzonym przez lwa ponosi ten, kto za zgodą właściciela wlazł do klatki, a nie na właścicielu lwa. Odpowiedzialność za bycie zasypanym w ziemiance ponosi ten, kto do niej włazi świadomie ryzykując życiem, a nie jakiś urzędnik. Urzędnicy roszczą sobie prawo do decydowania o naszym życiu wbrew naszej woli. Traktują nas jak bydlęta, niewolników, małe dzieci, za które trzeba decydować, bo podobno "oni wiedzą lepiej". Domagam się prawa do samodzielnego decydowania o tym, co jest dla mnie dobre. Jeśli zechcę, na stare lata wyjadę w Bieszczady i zamieszkam w jaskini, i tylko spróbujcie mnie stamtąd ruszyć! Volenti non fit iniuria - chcącemu nie dzieje się krzywda. To najbardziej podstawowa zasada prawa rzymskiego, na której stworzono cywilizację łacińską.

      • 3 1

      • (14)

        Jeżeli to, co napisałeś jest przykładem twojego samodzielnego myślenia, to ja z kolei bym ci to odradzał. Po pierwsze osoby piastujące urząd z racji sprawowanej funkcji już ponoszą odpowiedzialność: na pewno prawną, moim zdaniem również moralną (z czym się nie zgadzasz - twoje prawo). Po to się je powołuje. To nie jest kwestia "roszczenia sobie prawa" to jest kwestia istoty tej funkcji! Co do sumienia, to każdy ma własne - Wolv też pewnie nie poczuwa się do odpowiedzialności za potrącenie rowerzystki, bo po cholerę jechała tym rowerem. Nie będzie urzędów, to każdy będzie kowalem swojego losu, na razie są. I prawo też jest: a prawo stwierdza: za to co się dzieje na danym terenie odpowiada jego właściciel - koniec kropka.

        • 1 1

        • (5)

          Z rowerzystką nie porównuj, bo zauważ, że Wolv naruszył prawa osoby trzeciej, która wcale nie życzyła sobie być potrąconą. Budowniczy ziemianki grożącej zawaleniem zagraża tylko sobie. Ja bym to porównał z organizowaniem niebezpiecznych zawodów: każdy ma prawo brać udział np. w base jump (bardzo niebezpieczne skoki ze spadochronem ze wzgórza, wielu zawodników po prostu ginie w trakcie zawodów), organizator nie odpowiada za to, że ktoś zginie - uczestnik chce brać i bierze na siebie ryzyko utraty życia, jest ono ważnym elementem takiego rodzaju sportów ekstremalnych i źródłem adrenaliny.

          • 0 0

          • Tutaj też doszło do naruszenia prawa osoby trzeciej (3)

            Teren na którym wybudowano ziemiankę nie jest wyłączną własnością tego, kto wybudował ziemiankę. To własność publiczna, czyli Pana Skarb Państwa. A Pana Skarb Państwa nikt nie pytał, czy chce taki obiekt w środku lasu. To jest tak, jakby ktoś wpadł ze szpadlem do twojego ogródka.

            • 0 1

            • (2)

              Nie do końca, bo do korzystania z własności PUBLICZNEJ każdy powinien mieć prawo, tak samo jak każdy ma prawo np. zbierać grzyby, borówki i jagody w lesie (o ile nie jest to rezerwat czy park narodowy). W końcu wszyscy się na tę własność zrzucamy, bo formalnie wszyscy jesteśmy właścicielem. Ogródek to co innego - jest ogrodzony, dba o niego właściciel PRYWATNY. I nie łudź się, że ktoś zgłosiłby ziemiankę wykopaną w swoim ogródku do nadzoru budowlanego - można ją zamaskować na 1000 sposobów przed oczami wścibskich kapusiów. Przeżyliśmy okupację niemiecką, a mamy nie przeżyć urzędniczenia własnych "świętych krów"?? Wolne żarty. Inna sprawa, że dziś, choć warunki nieporównywalne z okupacją niemiecką, to nadal nie jesteśmy wolni jako Polska i Polacy.

              A wracając do tematu - wykopanie ziemianki samo z siebie nikomu nie zagraża, ale masz trochę racji, że osoby trzecie wchodzące o tej ziemianki mogłyby nie wiedzieć, że ryzykują. Na miejscu budowniczego umieściłbym jakąś tabliczkę z ostrzeżeniem "grozi zawaleniem - wchodzisz na własne ryzyko" i trupią czaszką ze skrzyżowanymi piszczelami (inna sprawa, że uwielbiam symbol czaszki z piszczelami, zwłaszcza w wydaniu "pirackim" (Jolly Roger) i używam go jako ozdoby np. w swoim pokoju).

              • 0 0

              • Z własności publicznej każdy powinien mieć prawo korzystać - to fakt (1)

                Ale nie w dowolny sposób! Inaczej z latarni każdy mógłby wykręcać sobie żarówki, z drzew w parku oliwskim zrobić sobie opał, a na środku autostrady zbudować sobie fort z bloczków betonowych.

                • 0 0

              • Wszystkie przykłady, które podajesz, w istotny sposób utrudniają innym korzystanie z tej samej własności wspólnej -latarnia vbez żarówki/rtęciówki/ledów/świetlówki/sodówki nie poświeci, nadmierne wycinanie drzew to niszczenie lasu, blokowanie autostrady utrudnia innym ruch i zagraża ich bezpieczeństwu.
                Komu i w jaki sposób zagraża ziemianka? Jedyny sensowny argument, jaki usłyszałem, to stwierdzenie, że mogą do niej wejść osoby postronne, niespodziewające się niebezpieczeństwa - ale tego problemu by nie było, gdyby zamieścić odpowiednie ostrzeżenie.

                Co do opału jeszcze - do niedawna można było swobodnie zbierać leżący na ziemi chrust w lasach publicznych. Nie wolno było jedynie wycinać drzew bez zgody leśniczego (ani żywych, ani martwych). Od niedawna jest to traktowane jako "rabunek zasobów leśnych". Były przypadki naprawdę biednych, starszych ludzi, którzy dostawali mandat za zbieranie chrustu - coś, co robili od zawsze i nikt się nie czepiał. Czy to jest normalne? Dobrze, że jeszcze można zbierać grzyby i jagody...

                • 0 0

          • OK, ale miejsce jest publiczne, każdy ma do niego dostęp

            To nie jest tak, ze ktoś u siebie w ogrodzonym ogródku wykopał coś takiego (choć nawet jakby to zrobił i nie spełniałoby to wymogów bezpieczeństwa to by mu tego nadzór po prostu nie odebrał), tylko ta dziura jest wykopana (bez pozwolenia) w miejscu do którego każdy ma dostęp - ergo: również ludzie, którzy nie wiedzą, że ryzykują. A poza tym: głupia równość wobec prawa. Przykładowy Janusz nie może sobie postawić np. głupiej wiaty bez zgłoszenia i przedstawienia projektu w odpowiednim organie, więc na jakiej podstawie tolerować samowolę jakiegoś leśnego ludka?

            • 0 1

        • (4)

          Prawo jest dla ludzi, a nie odwrotnie. Jeśli prawo jest głupie i niesprawiedliwe, to należy dążyć do jego zmiany.

          • 1 1

          • owszem, (3)

            ale tymczasem: Dura lex, sed lex. Ty sobie może naginać prawo, urzędnik państwowy - nigdy.

            • 0 1

            • (2)

              dlatego trzeba tak kombinować, aby można było naginać przepisy wedle woli nie łamiąc ich i nie narażając się na konsekwencje.

              • 0 0

              • Przykład abonamentu (1)

                Polacy nie płacą go (żeby nie było: moim zdaniem słusznie), kombinują, nie rejestrują odbiorników. I co się dzieje? Załóżmy, że to jest problem (coś jak kierowcy nagminnie łamiący limity prędkości). Ktoś w rządzie wpada na "genialny" pomysł, żeby abonament płacić za sam fakt posiadania przyłącza elektrycznego. Tak działa kombinowanie - prowokuje do wprowadzania jeszcze gorszych przepisów. Kierowcy łamią limity prędkości - gminy stawiają fotoradary. Pracodawcy nadużywają umów cywilnych - rząd je oskładkowuje. Tylko tam gdzie się prawa przestrzega, tam jest możliwa liberalizacja.

                • 0 1

              • Przestrzeganie ograniczeń prędkości jest (przynajmniej czasami) związane ze zdrowym rozsądkiem i ochroną bezpieczeństwa innych. Też bym postawił fotoradar, gdyby przez moją wioskę przejeżdżały ciężarówki z prędkością 90 km/h i samochody osobowe gnające grubo powyżej "setki". Piesi, od małych dzieci do staruszków, też mają prawo czuć się bezpiecznie np. idąc poboczem do szkoły, kościoła, sklepu, knajpy czy kolegi.

                Wszystkie pozostałe przykłady opisują jedynie pobożne życzenia. Po kolei:

                Naprawdę myślisz, że abonament RTV zostałby zniesiony, gdyby wszyscy go płacili? Przecież ustawodawcy o to chodzi, aby wszyscy płacili, bo potrzebuje pieniędzy na media publiczne. Czy więc będą opłaty od posiadania telewizora (praktycznie niemożliwe do wyegzekwowania w przypadku domu lub mieszkania prywatnego - kontrolera można po prostu NIE WPUŚCIĆ i tyle), czy posiadania przyłącza elektrycznego lub po prostu "od każdego gospodarstwa", cel będzie ten sam: ściągnąć opłatę. Czy wszyscy będą płacić, czy nie - rząd nie zrezygnuje ze ściągania, co najwyżej można mu to utrudnić nie rejestrując odbiornika i nie wpuszczając kontrolerów (nie widziałem nigdy, aby gdziekolwiek chodzili, ale w końcu nie wiem, co się dzieje we wszystkich mieszkaniach w całej Polsce). W pełni legalne wyjście to przerejestrowanie odbiornika na emeryta bodajże powyżej 75 roku życia (nie wiem, bo autentycznie nie mam telewizora, nie oglądam telewizji i nie potrzebuję tego dziadostwa), o ile z takowym mieszkamy.
                Gorsze przepisy? Może. Ale mamy tutaj walkę: opłata będąca haraczem/wyzyskiem -> unikanie -> reakcja państwa -> gorsze przepisy. Przyczyną problemów jest abonament RTV, a nie jego niepłacenie.

                Druga sprawa - umowy cywilne. Owszem, są one nadużywane (np. zatrudnieie ochroniarzy na umowę o dzieło związane z nadzorem autorskim nad systemem zabezpieczeń - są i takie przypadki, mamy tutaj też 50% kosztów autora, przynajmniej niektórzy próbowali tak to przedstawić) z powodu sztywnych regulacji przepisów dotyczących zatrudnienia oraz wysokości składek na ZUS. Często jest tak, że przedsiębiorcy w ogóle nie opłaca się zatrudniać pracownika na umowę o pracę albo zaoferuje on znacznie niższe wynagrodzenie "na rękę", niż na umowie cywilnej czy umowie między firmami (z firmą jednoosobową), bo pozostałą część "zje" ZUS i podatki.
                Gdyby nie wysokość składek i różne regulacje dotyczące "prawa" pracy, nie byłoby potrzeby takiego kombinowania. A że machinie państwowej się to nie podoba? To oczywiste - bo będzie miała mniej pieniędzy, więc walczy wprowadzając obostrzenia. Ale znowu - najpierw były wysokie składki na ZUS, potem walka z nimi poprzez zatrudnianie na umowy inne, niż umowa o pracę, a dopiero później - reakcja Machiny Niszczenia Społeczeństwa, działającej na rzecz Zakładu Utylizacji Szmalu. Gdyby wszyscy zatrudniali na umowę o pracę - to by cierpieli opisane wyżej skutki wysokich składek na ZUS, a wiele osób byłoby w ogóle bez pracy (żeby jeszcze potrafili "podziękować" politykom odsuwając ich od władzy...)

                Jeśli w życie wejdą przepisy, których celem jest "walka z hipermarketami" to one też zaczną kombinować, a mają dobrych prawników. Przykłady? Rozbijanie sieci na tysiące małych sklepów-komplementariuszy w spółce komandytowej, przekazywanie zysków do centrali jako opłat za licencję na korzystanie ze znaku firmowego (można w ten sposób przenieść większość zysków - a raczej czegoś, co byłoby zyskiem w uczciwym rozliczeniu - i mieć same koszty, więc korzyść podwójna: unikanie podatku i obejście ustawy ograniczającej działalność).

                Prawa przestrzegać - TAK. Ale PRAWA, chroniącego prawa drugiej osoby i jej bliskich, a nie LEWA. Lewo uciskające ludzi, pozwalające na wyciąganie z nich pieniędzy, ograniczające ich podstawowe swobody powinno być po prostu OMIJANE w taki sposób , aby nie narażać się na sankcje karne czy administracyjne (a więc kombinowanie, a nie łamanie).

                • 0 0

        • (2)

          A ja marzę o wielkiej zagładzie tej zdegenerowanej cywilizacji, gdzie o wszystkim decydują urzędnicy. Boże, daj nam katastrofę, która pogrzebie współczesne machiny państwowe pod gruzami. Proszę o to z całego serca!!

          • 0 0

          • To byś chyba musiał zamieszkać w afrykańskim rezerwacie z Buszmenami (1)

            Albo z Indianami w Amazonii. Albo z Eskimosami na Grenlandii. Cywilizacja = prawo = urzędnicy.

            • 0 1

            • no i dlatego modlę się o jej upadek.

              • 0 0

  • Baza (7)

    Mieszkam blisko lasów Oliwskich i szczerze wam powiem ze 25 lat temu takie bazy miała każda podwórkowa paczka ( dzieci do lat 15 ) Spędzało się tam prawie całe wakacje , Z budowy okolicznych budynków podbierało się "papę" na dach Deski szalunki robiło się z powalonych drzew i wiązało liną podebrana z budowy a młotek i gwoździe brało się od ojca z Piwnicy ,, Nic nie przeciekało nic się nie obsuwało w środku tez były stare fotele ze śmietnika . Takie rzeczy potrafiły wykopać i zrobić dzieci , Podkreślam że zorganizowane dzieci które były wychowane na podwórku zamiast przy laptopie a wbijanie gwoździ i robienie domków na drzewach było jedną z ulubionych zabaw dzieci z okolic Matarni Niedźwiednika Osiedla Młodych Oliwy . , W schronisku dla bezdomnych nie można pić zimnej Warki po cięzkim dniu :) .człowiek Który to wykopał wiedział co ma zrobić żeby zimą nie zamarznąć na przystanku i delektować się pyszną Warką i solonymi ziemniakami z Grilla ...........

    • 98 3

    • pewnie

      My na górkach też w jednym miejscu co lato odbudowywalismy baze ktora ktos nam zawsze w ciagu roku rozwalil.

      • 1 1

    • Nie wiem czy pamiętacie ale dawno temu praktycznie (1)

      Każdy film dla dzieci uczył takich rzeczy - jak zrobić , gdzie znaleźć materiał itd dziś głownie walenie sie czymś ciężkim po ryjach i ogólna rozpierducha i czasem film o miłości dla 11-latek wywalajacy im świat emocjonalny do góry nogami . I pomyślcie o ile więcej czasu mieli rodzice gdy ich pociechy były zajęte zbieraniem materiałów na bazę

      • 11 0

      • Amerykanie to do dziś robią - budują domki na drzewach, ziemianki itd. Lubią się włóczyć po bezdrożach z plecakiem, pieszo, na rowerze czy na motorze. A np. w Norwegii można nocować w lesie praktycznie gdzie kto chce. W Polsce zaraz dostałby za to mandat...

        • 2 1

    • dzisiejsza młodzież nie ma pojęcia o podstawach techniki!

      ich wiedza ogranicza się do obsługi tabletu, nie potrafiliby niczego takiego wybudować, żeby to wytrzymało dłuższy czas.

      • 7 1

    • Dziś dzieciaki nie potrafią same nawet namiotu rozłożyć... a co dopiero coś takiego. (1)

      Myślę, że młodzież można spokojnie wykluczyć z dociekań, kto ten bunkier stworzył.

      • 26 1

      • Nam zawsze te domki ktoś spalił po 3 miesiącach, a tak długo szukaliśmy gwoździ....

        • 13 0

    • a ja ci powiem że moja nadal się trzyma cała

      Ale przyszedł czas na powiększenie i zrobienie otworu na wylot dymu

      • 7 0

  • Do wynajęcia juz niedługo!

    Wzmocni sie strop i można wynająć za 600-700zl, nie takie "lokale" były juz wystawiane za kosmiczne ceny

    • 1 0

  • Ręce przecz od ziemianki! (17)

    Urzędnicy we wszystko muszą się wpieprzać, regulować, ograniczać i zabraniać. Co komu przeszkadza, że ktoś sobie mieszka w ziemiance? Czy to nielegalne? Krzywdę komuś robi tym mieszkaniem? A niech sobie mieszka jak pustelnik, skoro wybrał takie życie. A co, lepiej żeby zamarzł nocą na mrozie? Ale nie, przecież każdy musi być niewolnikiem systemu.

    • 12 0

    • Masz pan rację, ale co w przypadku, kiedy pod nieobecność "pustelnika", wejdzie tam jakiś dzieciak i ziemianka pogrzebie go żywcem?

      • 0 0

    • Odpowiadam: (11)

      1. Urzędnicy niczego nie regulują, nie ograniczają i nie zabraniają - robią to posłowie, urzędnicy są ramieniem wykonawczym obowiązującego prawa. 2. Nikt tam nie mieszka, pewnie nikomu to nie przeszkadza ale: 3. tak, jest nielegalne, złamano tu następujące prawa: prawo budowlane, prawo meldunkowe, prawo ochrony środowiska, prawo cywilne oraz Rozporządzenie Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie 4. Niech sobie mieszka - ale właściciel (miasto) i tak jest z gruntu prawa zobowiązany ziemiankę zniszczyć a pustelnik 5. lepiej, żeby korzystał z noclegowni. Co do 6. to bez komentarza - ludzie lubią ze wszystkiego wybierać to, co im wygodne.

      • 1 2

      • (10)

        Nie ma już czegoś takiego jak "prawo meldunkowe". Obowiązek meldunkowy nie istnieje od początku tego roku. A te wasze prawa można sobie w d... Wsadzić. Boże, daj apokalipsę!! Pragnę aby ta zdegenerowana cywilizacja wreszcie upadła, niech zginie i sczeźnie razem z takimi jak ty.

        • 1 0

        • Zniesienie prawa meldunkowego zostało przesunięte na 2018 rok, to raz (9)

          A dwa - masz prawo do swoich pragnień, ale reguł i tak musisz przestrzegać.

          • 0 2

          • (3)

            Nie wiem jak on, ale ja się szykuję się na upadek Unii Europejskiej. Ładnie się zapowiada (coraz więcej tarć) oby się udał.

            • 0 0

            • A co w tej sprawie zmieni upadek UE? (2)

              • 0 0

              • (1)

                To, że UE jest głównym generatorem większości szkodliwych przepisów (zakaz stosowania żarówek, ograniczenia dotyczące odkurzaczy i wiele innych). UE wytworzyło ponad 100 tysięcy stron różnych regulacji - komu to potrzebne??

                • 0 0

              • Znam takich, którzy by się o te żarówki kłócili

                Tak naprawdę każdy przepis należałoby rozpatrzeć z punktu widzenia kosztu i celu. Faktem jest, że są problemy których ludzie zaakceptować nie chcą, a trzeba je rozwiązać.

                • 0 0

          • (4)

            Masz rację, ale już od tego roku nie ma żadnych sankcji za brak meldunku.
            A reguł musi przestrzegać ten, kto nie jest w stanie ich LEGALNIE omijać - są tysiące sposobów na obejście większości przepisów, tylko trzeba myśleć.

            • 0 0

            • Brak sankcji nie znosi obowiązku (3)

              Wszystko kwestia mentalności: słowiańskie cwaniactwo vs. anglosaska praworządność. Paradoksalnie: im większy szacunek społeczeństwa do prawa, tym prawo bardziej liberalne. W społeczeństwach gdzie wszyscy kombinują jak tu być chytrzejszym niż system tworzy się prawne paranoje.

              • 0 1

              • (2)

                Brak sankcji oznacza jednak, że obowiązek można olać - i bardzo dobrze. Większość Polaków olewa obowiązek meldunkowy, czasem z wyboru, czasem z przymusu (nikt Cię nie zamelduje w wynajmowanym mieszkaniu, a podejrzewam, że jakbyś się sam zameldował wbrew woli właściciela, to szybko byś wyleciał). Również zawsze olewałem ten obowiązek, a sporo mieszkałem poza domem.
                A cwaniactwo i kombinatorstwo jest niezbędne właśnie dlatego, że posłowie tworzą chore przepisy, wymierzone przeciwko ludziom. I dlatego popieram je i pochwalam jako oznakę zaradności i sprytu. Ja nadal się czuję, jakbym był pod okupacją, a nie w wolnym kraju - i uważam, że obecna Polska jest nadal zniewolona, tym razem przez polityczną bandę tyranów i kanalii, którzy ciągle nami rządzą, i przez niemoc reszty społeczeństwa, niezdolnego do zrywu (choćby pokojowego).
                W krajach anglosaskich dotychczas władze tak się nie czepiały zwykłych ludzi, więc nie było po co kombinować. Ale w dzisiejszych czasach, gdy prawo jest psute i tam, i oni się tego nauczyli,

                • 0 0

              • Brak sankcji nie oznacza, że można przepis olać, tylko że za olewanie ich nie spotkają cię konsekwencje.

                Jest to subtelna, aczkolwiek różnica. W przypadku prawa meldunkowego mamy do czynienia z prawem złym, przestarzałym, nieżyciowym i zbędnym - dlatego nie jest przestrzegane. Nie mniej jednak - nie jest to najlepsza sytuacja, kiedy obywatele wybierają sobie które przepisy można zignorować. Inna rzecz, że o wiele gorszą sprawą jest to, że przepis, który w gruncie rzeczy jest patologiczny i tak naprawdę niszczy praworządność do dziś dnia nie został zniesiony. Tak naprawdę podstawą wadą obowiązku meldunkowego jest to, że dostarcza argumentów przeciwnikom państwa prawa jako takiego.

                • 0 1

              • Dodam jeszcze, że np. znani z "praworządności" Norwegowie pędzą dziś bimber na potęgę - wynika to z bardzo surowych regulacji antyalkoholowych i bardzo wysokich cen alkoholu. Wielu również produkuje własne wino i piwo, co akurat jest legalne i w Norwegii, i w Polsce.
                Złe przepisy wręcz zmuszają do kombinatorstwa - i jest to ich jedyna zaleta, bo kombinator to człowiek inteligentny, który zawsze i wszędzie sobie poradzi. Nie rozumiem natomiast Ciebie, że tak bronisz systemu, z którym się nie zgadzasz. Ja przyjmuję do wiadomości to, o czym mówisz - ale tego nie akceptuję, więc nie będę tego bronił. Nie zgłoszę, gdy zobaczę, że ktoś łamie przepisy, no chyba że będzie popełniał zbrodnię (gwałt, morderstwo, itd). Nie wyrażam żalu i potępienia, gdy ktoś łamie przepisy, niby dlaczego miałbym to robić? Cieszę się w duchu - a często i jawnie - gdy machina państwowa jest "rolowana" przez osoby umiejące kombinować, które nie łamią prawa (często nazywanego przeze mnie LEWEM), ale wykorzystują je w taki sposób, aby wyszło na ich, nawet gdy intencja ustawodawcy była inna.
                Po co bronić czegoś, co jest naszym wrogiem, czegoś, co jest wrogiem Rzeczpospolitej, zasianym najpierw przez zaborców i komunę, a teraz - bezmyślnie podtrzymywanym przez złodziei i bandytów u władzy? Po co martwić się kondycją tego czegoś? Martwisz się kondycją komarów, much i karaluchów? A są to pasożyty znacznie mniej szkodliwe, niż instytucje ingerujące we wszystkie dziedziny naszego życia i niszczące naszą kochaną Polskę.
                Jako odtrutkę na jad machiny państwowej polecam lekturę książek Fryderyka Nietzschego - znacznie lepszego, niż większość współczesnych libertariańskich autorów, skupiających się jedynie na gospodarce i zysku ekonomicznym. Nietzsche dał ideę, filozofię, na której można się oprzeć. I też kochał Ojczyznę - naród, stado, wspólnotę, nigdy machinę państwową.
                I dodam, że wbrew wielu libertarianom, nie jestem wrogiem tego, co PUBLICZNE, nie uważam, że lepszy byłby ustrój oparty na prywatnych minipaństewkach i kapitale finansowym (aka "akap" czy "anarchokapitalizm") . Uważam tylko,że to powinno być NASZE i DLA NAS, a nie przeciwko nam. Naszym wspólnym dobrem jest OJCZYZNA, o którą trzeba dbać, ojczyzna zniewolona, spętana kajdanami przez bandycko-złodziejską "klasę polityczną" od lewa do prawa, która na każdym kroku szkodzi obywatelom Rzeczypospolitej. Za WOLNĄ Rzeczpospolitą może kiedyś oddam życie, za akap będący pokłosiem myślenia amerykańskiej klasy wyższej - nigdy.

                • 0 0

    • Dlatego w Polsce potrzebny jest LIBERTARIANIZM (3)

      Libertarianizm - światopogląd stawiający na wolność jednostki i jej odpowiedzialność za swoje czyny. Można czynić wszystko, co nie krzywdzi innych. Narażenie kogoś na niebezpieczeństwo za jego wiedzą i zgodą NIE JEST krzywdzeniem - np. nie jest krzywdą zorganizowanie zawodów Base jump, w cktórych sporo zawodników ginie (jest to skrajnie niebezpieczny sport; wg angielskiej wikipedii, dotychczas w czasie wykonywanie BASE jump ginął 1 uczestnik na 60), o ile ich uczestnicy są pełnoletni, wiedzą o ryzyku i godzą się na nie.
      W Polsce trzeba wyplenić mentalność z czasów komuny, gdy liczyła się tylko pełna micha. Polacy są urodzonymi buntownikami i to należy wzmacniać w ludziach. DOŚĆ MARAZMU, W IMIĘ WOLNOŚCI!!!

      • 3 1

      • Dlatego potrzebny jest libertarianizm, żeby bezdomni mogli budować ziemianki w lesie? (2)

        Swoją drogą: libertarianizm to również uszanowanie prawa własności - a ziemianka prawo własności narusza.

        • 0 2

        • (1)

          Jasne, ale naruszałaby, gdyby to była własność PRYWATNA. Własność PUBLICZNA powinna być do wykorzystania przez wszystkich. Budujący ziemiankę w żaden sposób nie utrudnił innym korzystania z tego terenu, nie zniszczył lasu, nie zagroził zwierzętom (nie bardziej, niż każdy spacerowicz chodzący po lesie), nie stworzył zagrożenia dla nikogo oprócz przebywających w ziemiance, więc w domyśle - siebie samego.
          A libertarianizm jest po to, aby każdy mógł żyć, jak chce, o ile nie szkodzi innym. Dziś nawet piwa na ulicy nie można legalnie wypić (można jedynie je dobrze ukryć, aby nie zostało zauważone przez siepaczy Systemu) ani w lesie przenocować. Poważniejsza działalność, np. gospodarcza, też jest obwarowana mnóstwem regulacji. Te wszystkie regulacje należy OBALIĆ, aby przywrócić wolność.

          • 1 0

          • Owszem - ale przeze mnie nie może być

            Bo jakiś osioł zrobił sobie w tym miejscu ziemiankę. A to przecież własność publiczna, czyli również moja.

            • 0 1

  • A czy "inteligenci" ze Straży Miejskiej zaoferują coś w zamian?! (1)

    Czy bezdomny wyląduje po prostu na ulicy?!

    • 33 3

    • Tak, zaprowadzimy go do ciebie.

      • 0 1

  • g*wniarze i naturalna potrzeba posiadania "bazy"

    • 2 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane