• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sytuacja poawaryjna na Ołowiance. Przyroda sobie radzi

29 maja 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Na nabrzeżu Motławy pracuje napowietrzacz wody mający poprawić warunki tlenowe potrzebne do życia organizmom żywym Na nabrzeżu Motławy pracuje napowietrzacz wody mający poprawić warunki tlenowe potrzebne do życia organizmom żywym

Rozmowa z profesorem Janem Marcinem Węsławskim, dyrektorem Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk w Sopocie na temat skutków dla środowiska awaryjnego zrzutu ścieków do Motławy w Gdańsku.



Na ile ścieki bytowe z gospodarstw domowych, które przez 66 godzin płynęły do Motławy w ramach awaryjnego zrzutu ścieków, mogą być groźne dla flory i fauny w rzece i wodach Zatoki Gdańskiej?

Prof. Jan Marcin Węsławski: Ścieki z gospodarstw domowych w mieście, ze swojej definicji, nie zawierają trwale szkodliwych substancji. To głównie odpady organiczne i chemiczne środki czystości. Na tym rozwija się mikroflora bakterii i innych mikroorganizmów. Główny problem, to zużycie tlenu przez szybko rozwijające się mikroby, ponieważ na brak tlenu szybko reagują ryby i inne wodne organizmy.

Podobnie jak ze wszystkimi zanieczyszczeniami najważniejsze jest rozcieńczenie. Jeżeli wlejemy słoik ścieków bytowych do akwarium, z pewnością ryby zginą i trzeba będzie wymieniać wodę. Jeżeli usuwamy ścieki do płynącej (nawet bardzo wolno) rzeki, to ulegają one rozcieńczeniu, któremu bardzo pomaga wiatr i deszcz.

Niektóre środowiska mówią o katastrofie ekologicznej. Czy sytuacja jest faktycznie taka dramatyczna?

Katastrofa ekologiczna to określenie spoza obszaru nauki. Używa się go do przypadków, gdy masowo giną zwierzęta, zmienia się krajobraz, obszar przestaje się nadawać do zamieszkania. Nic takiego nie nastąpiło. Nie obserwujemy masowego śnięcia ryb ani zmian w przybrzeżnym ekosystemie.

Ile czasu potrzeba, aby środowisko "poradziło sobie" z ilością ścieków, która oszacowana została na ok. 100 000 metrów sześciennych?

Wszystko zależy od rozcieńczenia. Mikroorganizmy żyjące w piasku plaży, mielizn czy w piaszczystych brzegach rzeki, potrafią rozkładać do postaci wody i mineralnych związków do 40 kg mokrej masy organicznej na jeden metr kwadratowy rocznie. Da się pewnie policzyć, ile kilogramów mokrej masy organicznej jest w tym zrzucie. Przyjmując, że w jednym litrze tych ścieków jest około 0,4 g mokrej masy organicznej, czyli razem to około 4 tony - to taka ilość materii organicznej jest zutylizowana dość szybko w wodach morskich.

Dla zwiększenia ilości tlenu w wodzie SNG zamontowało na nabrzeżu Motławy napowietrzacz, trzy kolejne urządzenia napowietrzające zostały zamontowane na wodach Kanału na Stępce - czy takie działania mają szanse pomóc środowisku?

Mieszanie wody powierzchniowej to rutynowe działania w takich sytuacjach, podejmowane np. na wielkich jeziorach w Kanadzie czy na miejskich rzekach w USA. Trzeba tylko uważać, żeby mieszanie nie sięgnęło dna i nie podniosły się odkładane od lat muliste osady. Na niewielkim obszarze i półzamkniętych zbiornikach to dobra metoda.

Badania jakości wody na kąpieliskach przeprowadzane naprzemiennie przez Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczna, a teraz także Saur Neptun Gdańsk wskazują, że normy bakterii nie zostały przekroczone. Czy ta sytuacja może się jeszcze zmienić?

Bakterie mnożą się błyskawicznie i reagują na wzrost temperatury i materii organicznej do rozłożenia. Jeżeli te ścieki z rozlewu dostaną się do morza, dzięki prądom morskim i wiatrom będą wymieszane i nie powinno być z nimi problemu.

Zbliża się sezon letni. Czy turyści, rozważający wybór Gdańska na urlopowy wypoczynek, mają się czego obawiać?

W mojej ocenie, rozlew tej wielkości, jeżeli będzie dobrze wymieszany w morzu, nie powinien powodować długotrwałych skutków.

W latach 80. zrzut ścieków do rzek, a tym samym do Zatoki Gdańskiej był praktykowany. Czy te sytuacje ekologiczne można w ogóle porównywać?

Do końca lat 80. Polska zrzucała do morza praktycznie nieoczyszczone ścieki, zarówno bytowe, jak i dużo groźniejsze - przemysłowe. Kiedy studiowałem oceanografię w latach 70., Zatoka była zamknięta do kąpieli i miano koncentracji bakterii E. coli sięgało 20 tys. komórek na mililitr. Dzisiaj nie przekracza 50 komórek na 100 ml. To był prawdziwy kryzys środowiska, choć wciąż nie katastrofa. Od lat przyzwyczailiśmy się do pitnej wody w kranach i czystych kąpielisk, stąd zrozumiała obawa przed tego typu awariami.

* możliwość dodania komentarzy lub jej brak zależy od decyzji firmy zlecającej artykuł

Miejsca

Opinie (104) 2 zablokowane

  • Artykuł sponsorowany

    Hehe ciekawe kto płacił

    • 8 2

  • Bezstronne stanowisko w sprawie awarii przepompowni ścieków Ołowianka

    1.Nastąpiło zanieczyszczenie rzeki Motławy ściekami komunalnymi ponad możliwości wynikające z procesów samooczyszczenia rzeki – nawet przy przepływach rzeki rzędu 5% rzeka nie mogła się oczyścić, gdyż może to nastąpić przy dopływie max. 2%. Stąd też gwałtowne spadki tlenu w wynikach badań WIOŚ i wzrost ładunków biogenów. Na deficyty tlenowe wskazywało pojawianie się ryb przy powierzchni lustra wody w dniu 16 maja w Motławie i w Kanale na Stępce.
    2.W czasie zrzutu ścieków nastąpiły niekorzystne uwarunkowania pogodowe – północno-wschodni wiatr, który skutecznie blokował niewielkie, nota bene, przepływy Motławy. Taki stan rzeczy miał swój dwojaki skutek:
    a.Zatrzymał większą część ścieków na odcinku rzeki od Ołowianki do Polskiego Haka – spowalniając tempo mieszania się ścieków.
    b.Spowodował zintensyfikowaną sedymentację zawiesiny w pobliżu miejsca zrzutu ścieków.
    3.Przedmiotową sprawę należy rozpatrywać w dwóch aspektach:
    a.wywołania katastrofy ekologicznej w krótkim czasie po zrzucie do rzeki (w odstępie kilku godzin do kilkudziesięciu dni)
    oraz
    b.wpływu na środowisko przyrodnicze w kontekście dłuższego okresu czasu tj. w odstępie kilku do kilkunastu miesięcy.

    Ad. 3a
    Uniknięto katastrofy ekologicznej, która mogła się wydarzyć w czasie zrzutu ścieków lub bezpośrednio po niej. Nie doszło do niej dlatego, że w dniu 16 maja, w czasie wystąpienia deficytów tlenowych w rzece, przekierowano część ścieków w inne miejsca zrzutu - do kolektora na Zaspie, przepompowni Motława oraz na barki. Na chwilę obecną należy więc uznać, że zanieczyszczenie stanowiło zagrożenie katastrofą ekologiczną (rozumianą jako masowe śnięcie ryb i innych, tlenowych organizmów wodnych) w skali lokalnej. W dalszym ciągu jednak przy niesprzyjających warunkach może dojść do masowego śnięcia ryb w Motławie z uwagi na potencjalną resuspensję osadów ściekowych zalegających w pobliżu miejsca zrzutu ścieków. Z uwagi na powyższe, w tym aspekcie badane są w dalszym ciągu wody Martwej Wisły i Zatoki Gdańskiej przez SANEPID i WIOŚ. Na dzień dzisiejszy, sytuacja wydaje się być w normie jeśli chodzi o badane wskaźniki zanieczyszczeń jak wynika z badań SANEPIDU, WIOŚ.
    Należy też pamiętać, że zagrożenie patogenami zgromadzonymi w osadach ściekowych, które zalegają w warstwie dennej koryta rzeki nadal istnieje – w najbliższych miesiącach nie zalecamy łowienia, a tym bardziej spożywania ryb z Motławy, gdyż istnieje duże ryzyko, że patogeny te wnikną do organizmów ryb. Co u ludzi wywoływać może zapalenia jelit, wątroby, biegunki czy dur brzuszny.

    Ad. 3b
    W kontekście oddziaływania na środowisko przyrodnicze w dłuższym okresie czasu należy tutaj wziąć pod uwagę ładunki roczne biogenów, które dostają się wodami z Gdańska porównując je z ładunkami z awarii, a także należy porównać wahania ładunków we wieloleciu. Wynika z nich, że ładunki biogenów w ściekach, które dostały się do Motławy oscylują wokół 1-2% całkowitych ładunków biogenów z Gdańska i kilku % ładunków rocznych Motławy. Dodatkowo powyższe można zestawić z danymi dot. ilości biogenów z rzeki Wisły. Zrzut z awarii to promile względem zrzutów Wisłą. Na tej podstawie można sądzić, że zanieczyszczenie nie stanowi zagrożenia dla wód Zatoki Gdańskiej… ale nie do końca tak jest.
    Jednym z najistotniejszych problemów Bałtyku jest jego przeżyźnienie – za co odpowiadają głównie biogeny – czyli najistotniejszy składnik ścieków komunalnych! Obecnie dąży się do ciągłej poprawy stanu wód zlewni Bałtyku i eliminowanie z wód opadowych czy oczyszczonych ścieków komunalnych biogenów za co odpowiadają międzynarodowe i krajowe przepisy (dyrektywa wodna, prawo wodne czy konwencja Helcom). Każda dodatkowa tona takich ładunków jest wysoce szkodliwa dla środowiska Zatoki Gdańskiej, wpływa na zubożenie bioróżnorodności, zanik siedlisk i gatunków rodzimych. Skutkiem eutrofizacji są zauważane przez wszystkich zakwity glonów wypływających na Trójmiejskie plaże.
    W trakcie awarii zrzucono 100 000m3 ścieków, co zgrubnie szacując daje ok. 50 ton zawiesin, 10 ton azotu, 1 tonę fosforu czy to dużo? Tak, każdy, dodatkowy, niepotrzebny ładunek biogenów w zlewni Zatoki Gdańskiej to ładunek, który prowadzi do degradacji i zmian w środowisku, który cofa nas z kierunku poprawy stanu środowiska, to pożywka dla kilkuset ton glonów, zalegających na gdańskich plażach w sezonie, czyli straty ekonomincze.

    4.Za właściwe należy uznać rozwiązanie napowietrzania rzeki przez SNG i poczuwanie się firmy SNG do odpowiedzialności za to zdarzenie. W trakcie obecnego napowietrzania do powietrza dostają się wyczuwalne odory fekalii co dodatkowo świadczy o tym, że problem zanieczyszczenia ściekami z awarii na Motławie jest, a sytuacja nie wróciła do stanu sprzed zrzutu.
    5.Ponadto należy podkreślić, że zrzut ścieków z większej części miasta do rzeki jest niedopuszczalny i karygodny i nie może stanowić jednego rozwiązania na wypadek awarii/błędu ludzkiego. Motława posiada bardzo ograniczone zdolności samooczyszczania się.
    6.Na negatywny odbiór przez społeczeństwo dodatkowo złożyły się nietrafione argumenty włodarzy i brak rzetelnej informacji od samego początku zdarzenia. Przypomnijmy argumentowano, że:
    - dopływ ścieków stanowił jedynie 5% przepływu Motławy – nie jest to prawda, ponieważ przepływy w czasie awarii były dużo niższe, a wręcz we wtorek tj. 16 maja przepływy były cofkowe (ścieki wcześniej zrzucone wracały się w kierunku Ołowianki na co napływały kolejne zrzucane pompami do rzeki).
    - porównywano awaryjny zrzut ścieków do Motławy ze zrzutami nieoczyszczonych ścieków w Warszawie – porównanie nie trafione, ponieważ zrzut w Warszawie odbywał się do płytkiej roztokowej rzeki o wielokrotnie większych przepływach, o bardzo dużym natlenieniu i zdolnościach samooczyszczania podczas gdy zrzut ścieków w Motławie odbywał się do deltowego odcinka rzeki o bardzo niskich zdolnościach samooczyszczania się,
    - był to zrzut ścieków komunalnych czyli dużo mniej szkodliwych niż ścieków przemysłowych – to oczywista nieprawda ponieważ przede wszystkim zależy jakie ścieki przemysłowe porównujemy z komunalnymi i tak jeśli np. ścieki przemysłowe to również wody chłodnicze o podwyższonej temperaturze to czy są one gorsze od ścieków komunalnych? Oczywiście nie.
    Należy pamiętać, że ścieki komunalne niosą za sobą ładunki biogenów, które są najistotniejszym problemem zanieczyszczenia Bałtyku i Zatoki Gdańskiej, więc każda dodatkowa tona takich ładunków jest wysoce szkodliwa dla środowiska Zatoki Gdańskiej.
    7.Do sprawy miasto powołało komisję. Ma ona zająć się ustaleniem przyczyn oraz winnych awarii – komisja winna jednak zająć się ponadto wypracowaniem wniosków i zaleceń dla miasta aby przygotować je na wypadek takiej lub podobnej awarii w przyszłości.
    8.W tym kontekście należy przyjrzeć się sieci kanalizacyjnej w Gdańsku w kontekście możliwości dyslokacji przepływów w przypadku stanów awaryjnych, wydanym pozwoleniom wodnoprawnym, zapisom operatów wodnoprawnych oraz procedur SNG w zakresie certyfikowanego zarządzania środowiskowego.

    • 17 2

  • Mala Moskwa

    • 8 3

  • Pan profesor sponsorowany.... (1)

    ....chyba pomylił okres zamknięcia plaż do kąpieli. W latach 70-tych plaże były otwarte .
    Zakaz kąpieli na Gdańskich plażach obowiązywał od początku lat osiemdziesiątych do około 1995 roku. Stogi okresowo otwierano.

    • 81 16

    • Pomylil, pomylil

      Pamiętam, ze np. Sopot zamknęli w 1981, kiedy otworzyli nie pamiętam.
      Plaże nad Zatoka Pucka zamykali już wcześniej - w latach 70tych.
      Chyba za szybko ten artykuł powstawał i nie sprawdził. Chociaż w sumie jeśli sie ta problematyka zajmuje to powinien pamiętać.

      • 8 0

  • Kto sponsorował ten artykuł bo nie wiem czy mu ufać?

    Dobrze by było zawrzeć opinie przeciwstawne by wypracować rozwiązania zamiast lukrować rzeczywistość i czekać aż się samo rozwiąże.

    • 11 3

  • Gdzie mozna wynajac takiego profesora do lobbingu? (2)

    ren to chyba kolega tego co chcial betonowac pas nadmorski na h i las wycinac?Urzad miejski,eksperci z koziej wolki i deweloperka i mamy rozwoj miasta z morza mozliwosci.Jeszcze to przyklepcie w Radiu Gdansk i bedzie pelnia szczescia.

    • 100 25

    • Norwegia (1)

      Prof ekspert czesto bywa w Norwegii, ciekawe jak Norwegowie wycenili by straty środowiskowe i czy tak samo mówił by ze nic sie nie stało. Taki autorytet mowi ze tony stolca nie maja znaczenia...

      • 12 5

      • zatrudnij Norwegów i sprawdź

        • 3 5

  • W koncu jakis merytoryczny głos (3)

    • 53 88

    • Te profesorki to naprawdę nisko upadły

      • 7 4

    • jest odpowiednia kasa jest i odpowiedni głos

      • 9 2

    • Ja moge byc "merytoryczny"

      na kazdy temat jak mi sie zaplaci. W szkole pisalem ladne wypracowania na dowolne tematy. Ceny i terminy do uzgodnienia.

      • 15 4

  • Skoro przyroda sobie radzi, to po co oczyszczalnie? Puścić to na stałe do Motławy.
    ja
    bedzie taniej
    wystarcza napowietrzacze,

    bedzie taniej
    wystarcza napowietrzacze,

    • 13 7

  • (1)

    Słowo klucz: Artykuł sponsorowany.
    Skoro przyroda sobie radzi, to po co oczyszczalnie? Puścić to na stałe do Motławy.

    • 24 4

    • bedzie taniej

      wystarcza napowietrzacze,

      • 3 0

  • Ten " prof" to z pewnością po wuml-u (były takie partyjne "uniwerki marxizmu-leninizmu")! Wciska nam

    ciemnotę jak ten powiatowy 'inspektor ochrony środowiska'!!!

    • 12 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane