- 1 14 mln zł odszkodowania za Westerplatte (410 opinii)
- 2 Błyskawiczna podróż ze stolicy i w góry (234 opinie)
- 3 17-letni złodziej paczek zatrzymany (131 opinii)
- 4 Piękne i niebezpieczne zjawisko nad morzem (23 opinie)
- 5 Nie boicie się dilerów narkotyków? (161 opinii)
- 6 Jest data otwarcia Kauflandu na Karwinach (170 opinii)
Taksówka wbiła się w zakład wulkanizacji
10 kwietnia 2024, godz. 08:45
aktualizacja: godz. 10:37
(10 kwietnia 2024)
W środę wczesnym rankiem na ul. Radarowej kierowca taksówki najpierw staranował ogrodzenie, a następnie bez śladów hamowania wbił się w budynek wulkanizacji. Nikomu nic się nie stało, ale właściciel zakładu ma żal do policji. - Nie przeprowadzono narkotestów kierowcy. Policja ukarała go tylko 500-złotowym mandatem - mówi nam pan Stanisław i szacuje straty
.Aktualizacja, godz. 10:35.
Skontaktował się z nami pan Kamil, świadek kolizji i osoba, która jako pierwsza poinformowała służby o zdarzeniu.
- Jechałem za tym autem ok. 200 m. Samochód nie jechał szybko, tylko ewidentnie kierowca zasnął. Na prostej drodze zaczął zjeżdżać delikatnie w lewo, a na zakręcie po prostu pojechał prosto w kierunku wulkanizacji. I to żadna taksówka tylko przewóz osób na aplikację, gdzie kierowcy jeżdżą po 24 godziny na dobę i śpią w autach. I takie są tego skutki - mówi pan Kamil.
Najpierw staranowała ogrodzenie, a następnie bez śladów hamowania ścięła maszty i wbiła się w bramę budynku. Uderzenie było na tyle duże, że samochód zawisł na uszkodzonej bramie. Poza zniszczonym fragmentem elewacji uszkodzone zostały także maszyny w warsztacie.
- Na szczęście pora była na tyle wczesna, że w środku nie było jeszcze pracowników - mówi nam pan Stanisław i relacjonuje, co wydarzyło się po przyjeździe na miejsce policji.
Jak mówi nasz czytelnik, funkcjonariusze sprawdzili trzeźwość kierowcy. Mężczyzna był trzeźwy, a po przeprowadzeniu pozostałych czynności został jedynie ukarany mandatem w wysokości 500 zł.
- Na miejsce przyjechało kilku jego kolegów, również obcokrajowców i pościągali z samochodu naklejki i koguta - mówi pan Stanisław. - Prosiłem policjantów, by przeprowadzili narkotesty na kierowcy, bo to nie jest normalne, że ktoś taranuje czyjeś ogrodzenie na posesji i wbija się samochodem w budynek. Usłyszałem, że skoro to tylko zwykła kolizja, to nie ma podstaw do takich testów i zwolnili go do domu. Uważam, że policjanci w tej sytuacji nie dopełnili swoich obowiązków. Teraz mam problem, bo samochód sprawcy pozostał w miejscu kolizji i boję się go ruszyć, bo zawali mi się budynek.
Policja: nie było podstaw do narkotestów
O wyjaśniania okoliczności zdarzenia i przebiegu samej interwencji funkcjonariuszy zwróciliśmy się do Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. Według policjantów przyczyną kolizji była nadmierna prędkość toyoty prowadzonej przez 35-letniego kierowcę, obywatela Gruzji.
- Dziś o godz. 4:40 oficer dyżurny odebrał zgłoszenie o zdarzeniu drogowym, do którego doszło na terenie dzielnicy Matarnia. Na miejsce został skierowany patrol ruchu drogowego. Policjanci ustalili, że 35-letni kierowca toyoty nie dostosował prędkości do warunków ruchu drogowego i uderzył samochodem w budynek. Sprawca został ukarany mandatem karnym, policjanci zatrzymali też dowód rejestracyjny samochodu - wyjaśnia Mariusz Chrzanowski z biura prasowego KMP w Gdańsku.
Dlaczego policja nie przeprowadziła dodatkowych testów kierowcy?
- Policjant wykonuje badanie na obecność tych substancji w organizmie w przypadku uzasadnionego podejrzenia, że kierujący może być pod wpływem alkoholu bądź narkotyków - dodaje.