• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trudny powrót do własnego mieszkania. Jemu się udało

Marzena Klimowicz-Sikorska
29 kwietnia 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Podopieczni stowarzyszenia "Emaus" mogą być przykładem dla innych ludzi na życiowym zakręcie, że z każdej trudnej sytuacji można wyjść. Podopieczni stowarzyszenia "Emaus" mogą być przykładem dla innych ludzi na życiowym zakręcie, że z każdej trudnej sytuacji można wyjść.

Można wyjść z każdego życiowego zakrętu, trzeba tylko chcieć - przekonują wolontariusze z gdańskiego stowarzyszenia Emaus, które pomaga stanąć na nogi osobom wychodzącym z bezdomności. Kilka dni temu ich kolejny podopieczny, były więzień i bezdomny, otrzymał klucze do swojego mieszkania.



Czy w jakikolwiek sposób pomogłeś kiedyś bezdomnemu?

Zwykle scenariusz jest podobny: alkohol, więzienie, czasem recydywa, kłopoty z rodziną, w końcu eksmisja i bruk. Jednak nawet gdy noga się powinie, zawsze można wrócić do normalnego życia. Trzeba tylko chcieć. Tak jak pan Andrzej (imię zmienione), który spędził pół roku w więzieniu.

- To przez alimenty, ale nie chcę o tym mówić. To bolesna sprawa. Tak się stało, że w wyniku eksmisji stałem się bezdomnym. I trafiłem do stowarzyszenia Emaus. Na moje szczęście - mówi pan Andrzej.

Stowarzyszenie Pomocy Osobom Wychodzącym na Wolność "Emaus" działa w Gdańsku od 1998 r. Nie prowadzi typowej "noclegowni", ale w sześciu pokojach przy ul. Sandomierskiej stara się dać im namiastkę domu i szansę na wyjście na prostą.

- Pokoje są wyposażone w telewizory, jest czysto, schludnie, nasi podopieczni mają zapewnione trzy posiłki dziennie - mówi Urszula Katyszewska, pracownik stowarzyszenia "Emaus". - Od początku naszej działalności przewinęło się przez te pokoje ok. 300 mężczyzn, bo tylko do nich skierowana jest nasza oferta. Choć nasi podopieczni mogą mieszkać tu do nawet dwóch lat, rotacja jest bardzo duża, nie każdy bowiem przestrzega naszych reguł. A mamy tylko dwie: nie pij i nie kradnij. Niestety, większość z naszych podopiecznych to osoby uzależnione od alkoholu czy od narkotyków, więc nie każdy wytrzymuje.

W mieszkaniu stowarzyszenia można przebywać dwa lata, a nawet dłużej - jeśli tyle potrzeba do zakończenia terapii odwykowej. W tym czasie otoczeni są opieką psychologa, pedagoga, który przy współpracy z Wojewódzkim Urzędem Pracy pomaga im skończyć szkołę, zdobyć zawód czy przekwalifikować się.

Co ciekawe, podopieczni Emaus mają też szansę na własne, choć komunalne, mieszkanie.

- Od lat mamy umowę z władzami Gdańska. Miasto daje nam co jakiś czas dwa mieszkania komunalne, zwykle są to bardzo zniszczone kawalerki. Nasi podopieczni samodzielnie remontują oba mieszkania. Do jednego z nich mogą się wprowadzić jako lokatorzy, drugie przejmuje miasto. To mieszkanie można potem wykupić. Dwóm naszym podopiecznym to się udało: jednemu na ul. Reja zobacz na mapie Gdańska, drugiemu na ul. Łąkowej zobacz na mapie Gdańska - dodaje Katyszewska.

Jak na razie umowa z miastem opiewa na 10 lokali. Jeden z nich, znajdujący się przy ul. Szarej zobacz na mapie Gdańska wyremontował, a następnie otrzymał, pan Andrzej. W środę odebrał klucze od prezydenta Gdańska. - Mieć mieszkanie - to było moje marzenie. Naprawdę: kto chce stanąć na nogi, to stanie - mówi pan Andrzej.

Żeby dostać mieszkanie, nie wystarczy tylko przestrzegać regulaminu stowarzyszenia, trzeba mieć też stałe dochody i zapisać się na listę. Materiały budowlane do remontu zapewnia stowarzyszenie, większość prac podopieczny musi jednak wykonać samodzielnie.

- Mieszkania, które dostajemy, są do kapitalnego remontu. Nierzadko trzeba wymienić wszystko: z ogrzewaniem i oknami włącznie. Ale warto. Wszyscy nasi podopieczni, którzy otrzymali mieszkania, radzą sobie, utrzymują z nami kontakt - mówi Katyszewska.

Pomoc zadeklarował już pan Andrzej, który teraz chce pracować w "Emaus" jako wolontariusz.

-Trafiają do nas różni ludzie. Najbardziej żal mi młodych, którzy nie mają skończonego nawet gimnazjum, a są już po wyrokach. Chcę pomagać im wyjść z bezdomności - mówi.

Miejsca

Opinie (152) 4 zablokowane

  • Do więzienia nie trafia się za "niepłacenie alimentów" tylko za "uporczywe uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego" (10)

    Niby drobna, ale jednak różnica.
    Gdyby ten ktoś, kto ma zasądzony obowiązek alimentacyjny, wywiązywał się częściowo lub wykazał choćby chęć do wywiązania się z obowiązku nałożonego na niego wyrokiem sądu, to sprawa wyglądałaby inaczej.
    Załóżmy, że płaciłby systematycznie po 50 złotych na dziecko i mógł się wykazać trudną sytuacją zawodową, materialną i zdrowotną, to czy sąd nie wziąłby tego pod uwagę?
    Z zasady pierwszy wyrok za uchylanie się od obowiązku płacenia alimentów jest wyrokiem w zawieszeniu. Dopiero drugi wyrok (recydywa) powoduje, że zasądzony zostaje wyrok więzienia bez zawieszenia.
    "Bolesna" sprawa pana Andrzeja, to nic innego jak próba życia bez ponoszenia konsekwencji za swoje postępowanie. Nie eksmituje się ludzi spokojnych i abstynentów. To dlatego pan Andrzej w dalszym ciągu unika przyznania się, że pił, bił i uchylał się uporczywie od obowiązku alimentacyjnego nałożonego na niego wyrokiem sądu. Robi z siebie biednego misia, który chciał dobrze, ale mu nie dali:-P
    Proste?

    • 18 7

    • przecież (7)

      nawet nie znasz "pana Andrzeja"

      • 3 5

      • Donalda Tuska też nie znam, a mógłbym o nim pisać godzinami... (6)

        • 8 0

        • (5)

          jednak najlepiej oceniać człowieka, którego nawet imienia się nie zna i którego nigdy się nie widziało, biorąc pod uwagę jedynie kilka zdań napisanych o nim

          • 3 3

          • A wiesz co to jest tzw. "mądrość życiowa i wieloletnie doświadczenie"? (4)

            To jest fragment większości sentencji zawartych w wyrokach sądowych. Czy możemy przez to orzec, że sędzia wydający na alimenciarza wyrok za uporczywe uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego na małoletnie dzieci, używając w sentencji wyroku zwrotu: "mądrość życiowa i wieloletnie doświadczenie", to również alimenciarz?
            Nie. Mądrość i doświadczenie życiowe pozwalają orzec z prawdopodobieństwem bliskim stanowi faktycznemu, że pan Andrzej to typowy osobnik, który zmajstrował dzieci i na tym uważa swój proces prokreacyjny za zakończony.
            Zdecydowana większość osób skazanych za uporczywe uchylanie się od świadczenia alimentów, to ludzie nieodpowiedzialni, lenie i alkoholicy.
            Nikt tego pana nie ocenia, ocenią go własne dzieci, na które nie chciał płacić. Ma to na co sobie zasłużył.

            • 6 1

            • (3)

              zauważ, że nie o tym jest artykuł. Nie chodzi o ocenę czy słusznie siedział w więzieniu tylko o to, że próbuje odbudować swoje życie. a to, że słusznie o zupełnie inna kwestia, nie związana z tematem. Ja to rozumiem w ten sposób: użył określenia "bolesna sprawa" bo właśnie poczuwa się do winy a nie że robi z siebie ofiarę

              • 3 2

              • Chcesz mi powiedzieć, że gdyby nie uchylanie się od płacenia alimentów (2)

                czego konsekwencją była półroczna odsiadka, to pan Andrzej nie próbowałby odbudować swojego życia? Rozumiesz co piszesz? Idąc twoim tokiem rozumowania, to uporczywe uchylanie się od płacenia alimentów, było tym co pchnęło pana Andrzeja do próby zmiany swojego życia:-)

                • 2 2

              • (1)

                ta dyskusja jest jałowa. Nie wiem co pchnęło go do zmiany, ty też nie wiesz. Nie o to chodzi. Mnie po prostu cieszy gdy komuś udaje się wyjść na prostą, bez znaczenia jakie były przyczyny upadku

                • 4 1

              • Nie uważam, że jest jałowa, bo to może, dla kogoś kto czyta, być wskazówką lub podpowiedzią.
                Nie wiem czy wiesz, ale pan Andrzej prawdopodobnie do końca życia będzie miał pod górkę. Zaległe alimenty będzie musiał zwrócić razem z odsetkami, dolicz do tego czynsz i koszty utrzymania. Czy wytrwa? Nie wiem, ale z mojego doświadczenia wiem, że ma małe szanse. Wsparciem może być rodzina, a z nią pan Andrzej chyba nie ma dobrych kontaktów. Towarzystwo też go nie będzie prowadziło do końca życia za rączkę.

                • 2 2

    • słuszne

      No Panie M. juz dawno nie popierałem Pana.Tym razem brawa. Pozdrawiam.

      • 0 0

    • g@llux

      kim Ty k.... jestes ? Ty na wszystkim sie znasz i wszystko wiesz... jaki Ty jestes mądri to ten tylko sie dowie kto Cie czyta. Ogromnie imponuje mi Twoj wszechstronny zakres wiedzy i to że pod każdym artykułem potrafisz sie wypowiedziec i zawsze masz racje , Dziekuje mi Ci że jestes tu z nami i wspierasz ten portal .

      • 3 0

  • Dziada się nie lituj i krzywdy mu nie rób.

    • 1 1

  • Każdy z nich powinien dostać taką szansę.Lepsze to niż kombinacje z tbs-ami albo z mieszkaniami socjalnymi czy komunalnymi,które często trafiają w niewłaściwe ręce np. do tzw.matek samotnie wychowujących dzieci,które nie wychodzą za mąż tylko dlatego ,żeby dostać takie mieszkanie ,no i oczywiście zasiłek z MOPS-u co miesiąc.Oczywiście nie myślę o naprawdę samotnych matkach, ale o takich na które w domu czeka konkubent z butelką piwa.

    • 3 0

  • Sam kiedyś byłem na dnie i gdyby nie dobrzy ludzie już by mnie nie było na tym świecie.Teraz wróciłem do życia,pracuję i staram się żyć normalnie.A czy wy wszyscy jesteście tacy idealni.uczciwi i praworządni?Dajcie ludziom szansę nie skreślajcie ich wszystkich.Nawet jeżeli co dziesiąty z nich wróci do społeczeństwa to uważam , że warto.

    • 9 1

  • (1)

    tak jak za dawnych czasow w komunie: kazda menda i prostytutka oraz denuncjant/ka swoja szanse mieli. Natomiast normalni ludzie, uczciwie pracujacy ledwo wiazali koniec z koncem. NIech zyje rewolucja. Lenin zawsze zywy, choc od dawna juz zdechly.

    • 5 3

    • tyle że teraz to już nawet zwykli uczciwi ludzie czasem szans nie mają

      • 3 0

  • Społeczna resocjalizacja

    Leczenie różnego rodzaju chorób o podłożu alkoholowym lub innym o charakterze uzależnienia wymaga dużego nakładu pracy. Sam psycholog, pedagog czy pracownik socjalny nie zresocjalizuje w czasie dwóch lat przewlekłego alkoholizmu lub narkomana czy też lekomana, którzy mają zmiany w narządach wewnętrznych i niekiedy już zaawansowane zmiany demencyjne w strukturach mózgowych. Ludzie popełniają błędy, ale gdy mają motywację i chcą wyjść i wrócić do życia społecznego wtedy jest szansa na tzw. normalność czyli życie w swoim wyremontowanym mieszkaniu pod warunkiem, że trzeźwą przyszłość bez "wzamacniaczy" w postaci używek. Wtedy do budżetu zaczną wpływać pieniądze z podatków od zresocjalizowanych ludzi i dochód się zwiększa, a siedzenie bezczynnie w więzieniu nie prowadzi w dobrym kierunku tylko wzmacnia negatywne emocje i życiowy pesymizm.

    • 5 0

  • Bezdomność

    Nikt nie zna swojego losu i nie wie co może go czekać !!! Bezdomność i bieda może dosięgnąć każdego , ostatnie losy ludzi z filmu układ zamknięty mówią wszystko !!!! Do dzisiaj są biedni , bez pracy i czekają na sprawiedliwość w tym dzikim kraju !!!!! Także jak mogę , czasem daję małe datki nawet dla pijaczków bo przecież niewiem co skłoniło ich do takiego życia !

    • 5 0

  • Bezdomność

    Nie oceniam ludzi za ich bezdomność !!! W Polsce niewiadomo kiedy można zostać bezdomnym !!! Wystarczy że posypie się zdrowie , traci się pracę , to - problem z rodziną , załamanie i prosta droga do bezdomności !!! Oby nigdy mnie to niespotkało , bo nie zazdroszczę tym biedakom ich doli !!!!

    • 6 0

  • tylko bez takich sąsiadów.

    Mam za sąsiadów podoppiecznych podobnej fundacji wspierających osoby wychodzące z bezdomności i uzależnień.Wieczne pijackie awantury, atakowanie sąsiadów, interwencje policji. Żadnej kontroli ze strony fundacji, która płaci za to mieszkanie i nic nie obchodzą ich problemy, które stworzyli kilkunastu lokatorom.

    • 4 2

  • a samotne matki tulajace sie czekaja 10 lat na mieszkanie

    • 3 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane