W środę późnym popołudniem zamknięte zostały - na polecenie wojewody pomorskiego - trzy sklepy działające w naszym województwie, w których kupić można było tzw. dopalacze.
nie i nigdy nie zamierzam
72%
tak, wspominam to bardzo źle
11%
tak, nie rozumiem dlaczego się ich zakazuje
17%
O tym, że sklepy z dopalaczami znów pojawiły się na Pomorzu
poinformowaliśmy jako pierwsi na początku września ubiegłego roku. Opisaliśmy wówczas działalność jednego z takich sklepów, który, przynajmniej oficjalnie, sprzedawał głównie kadzidełka i ozdobne figurki. W jego asortymencie znajdowały się także "saszetki zapachowe". Przebadaliśmy jedną z nich w specjalistycznym laboratorium: okazało się, że zawiera syntetyczny psychoaktywny kannabinoid, działający podobnie do marihuany.
Po naszej publikacji sprawą zainteresował się sanepid. Skontrolowano ten, jak i inne podobne sklepy. Dopiero teraz kontrole te przynoszą skutek, bo na zamknięcie sklepów zdecydował się wojewoda.
-
Na razie mogę tylko powiedzieć, że decyzję podjęto w oparciu o przepisy ustawy o zarządzaniu kryzysowym oraz ustawy o wojewodzie i administracji rządowej w województwie. Decyzja ma związek z wynikami badań próbek pobranych podczas kontroli realizowanych przez Wojewódzką Stację Sanitarno Epidemiologiczną. Wykazały one, że niektóre z wprowadzanych do obrotu produktów zawierały substancje ujęte w załączniku do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii - mówi
Roman Nowak, rzecznik wojewody pomorskiego.
W środę o godz. 17:30 pracownicy sanepidu w asyście policji pojawili się w trzech sklepach sprzedających dopalacze i działających na terenie naszego województwa (jeden z nich mieści się w Tczewie, dwa pozostałe w Gdańsku, konkretnie we Wrzeszczu). Sklepy zamknięto i zaplombowano, zabezpieczono także znajdujący się w nich towar.
Na dziś wojewoda zwołał specjalną konferencję prasową, na której ma przedstawić szczegóły dotyczące działań wymierzonych w sklepy z dopalaczami.