Wysokie kary - dwa dożywocia - dla zabójców gdańskiego przedsiębiorcy. Ale zleceniodawca mordu dostał złagodzony wyrok, bo zawarł układ z organami ścigania.
Sędzia Włodzimierz Brazewicz, przewodniczył składowi sędziowskiemu. W sprawie Zirajewskiego wyrok należy uznać za "salomonowy".
Ten proces to jeden z pięciu wątków głośnej sprawy "Klubu Płatnych Zabójców". W 1998 r.
Artur Zirajewski ps. "Iwan" doszedł do wniosku, że jego znajomy - przedsiębiorca
Piotr S. - jest konfidentem policji. Bandyta skrzyknął kumpli. Piotra S. porwali, wywieźli do lasu, torturowali, w drastyczny sposób udusili, a na koniec zwłoki oblali paliwem i podpalili.
W piątek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku zapadły wyroki. Najwyższe kary dostali dwaj obywatele Ukrainy -
Sergij Seńkiw i
Marek Ruprecht - którzy wspólnie uśmiercili Piotra S. Wyrok tym cięższy, że obaj będą mogli ubiegać się o przedterminowe zwolnienie dopiero po upływie 30 lat.
15 lat dostał
Tomasz Nowosad, którego rola ograniczyła się do udziału w porwaniu biznesmena. Również 15 lat dostał Artur Zirajewski, ps. "Iwan" - główny organizator i zleceniodawca zabójstwa Piotra S. Gdy dwaj Ukraińcy mordowali biznesmena, Zirajewski był na czatach.
Jak to możliwe, że uczestnik porwania dostał taki sam wyrok jak sprawca dużo cięższego przestępstwa - zlecenia zabójstwa? Dzięki układowi, jaki zawarł z prokuraturą. Zirajewski, siedząc w areszcie, przypomniał sobie, że wie, kto stał za zabójstwem generała policji
Marka Papały. Obiecali, że jeśli powie - będzie miał złagodzony wyrok za zabójstwo przedsiębiorcy. Zirajewski zeznał, że polonijny biznesmen z USA
Edward Mazur za 40 tys. dolarów próbował nakłonić go do zabójstwa gen. Papały. Podobno był jeden świadek tej rozmowy -
Nikodem S. ps. Nikoś, nieżyjący już ojciec chrzestny trójmiejskiego światka przestępczego.
Warszawscy prokuratorzy uznali, że mają mocny dowód w sprawie Papały. Wystąpili do amerykańskich władz o wydalenie Mazura do Polski. W lipcu br. sąd ekstradycyjny nie zgodził się jednak na to. Uznał, że zeznania Zirajewskiego to żaden dowód - tylko kłamstwa bandyty, który w grze z organami ścigania chce wyciągnąć dla siebie korzyść. Według amerykańskiego sądu, polskie władze nie wykazały, iż istnieje znaczne prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa przez Mazura. Nakazał też natychmiastowe zwolnienie go z aresztu, w którym przebywał od października 2006 r. Słowem - fiasko. Jaki to miało wpływ na polskie sprawy Zirajewskiego? Żaden. Tak jak mu obiecano w nagrodę za opowieści o Mazurze, prokurator wystąpił o nadzwyczajne złagodzenie kary do 13 lat pozbawienia wolności. Zirajewski miał dostać 25. Sąd po namyśle dał mu trochę więcej niż wnioskował prokurator - 15.
Uzasadniając wyrok dla "Iwana" sędzia Marlena Kasprzyk podkreśliła m.in., że sąd uwzględnił w jego przypadku wniosek o nadzwyczajne złagodzenie kary złożony przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie.
Podkreśliła też, że według prokuratury, Zirajewski złożył istotne zeznania nie tylko w sprawie Mazura, ale także innych prowadzonych śledztwach.
- Zgadzając się na łagodniejszy wymiar kary sąd uwzględnił niekaralność Zirajewskiego - dodała sędzia
Kasprzyk. Skazani spędzili w areszcie już 9 lat. Zirajewski po uprawomocnieniu wyroku będzie mógł się ubiegać o przedterminowe zwolnienie.