• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zadłużamy się, by... spłacić długi

Michał Sielski
25 maja 2009 (artykuł sprzed 15 lat) 
Banki kusiły kredytami "na dowód", teraz ostrzegają przed konsekwencjami... swojej polityki. Banki kusiły kredytami "na dowód", teraz ostrzegają przed konsekwencjami... swojej polityki.

Polacy nie chcą rezygnować z życia ponad stan i coraz bardziej się zadłużają. Już 600 tys. osób ma ponad sześć kredytów i pożyczek! Szefowie banków: To bomba zegarowa. Komisja Nadzoru Finansowego: Banki same gotują sobie taki los.



Więcej niż dwa kredyty to...

Według danych Biura Informacji Kredytowej już grubo ponad pół miliona Polaków ma sześć lub więcej kredytów. Pożyczamy na wszystko, ale najczęściej na samochody i mieszkania. Rośnie także ilość szybkich kredytów gotówkowych na sprzęt AGD i RTV. Mimo niepewnej sytuacji finansowej w wielu firmach, coraz więcej Polaków nie wyobraża sobie życia bez nowego telewizora lub samochodu podobnej klasy, jak ten na podjeździe sąsiada.

- W Polsce brakuje świadomości ekonomicznej, często nawet podstawowej. Wielu ludzi nie wie jak panować nad domowym budżetem. Ale banki też nie są bez winy, bo ostatnio kuszą kredytami konsolidacyjnymi, choć wiedzą, że udziela się ich często dość ryzykownej grupie - mówi ekspert gdańskiego Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, Marcin Nowicki.

Bankowcy, którzy do niedawna dość niefrasobliwie udzielali kredytów "na dowód" czy bez zaświadczeń, zaczynają sami bić na alarm. - Jest coraz więcej osób, które zaciągają pożyczki tylko po to, by spłacić poprzednie. To pętla, która zaciska się coraz bardziej - przestrzega prezes BRE Banku, Mariusz Grendowicz.

Nowe kredyty są łatwiejsze do spłacenia, bo w wyniku konsolidacji miesięczne raty są mniejsze. Niestety najczęściej wynika to z rozłożenia długu na dłuższy okres, więc zadłużenie de facto rośnie. Według prezesa Pekao Jana Krzysztofa Bieleckiego wartość pożyczek konsumpcyjnych, których spłata stoi pod dużym znakiem zapytania może dziś sięgać nawet 45 mld zł, czyli kilkakrotnie więcej niż słynne opcje walutowe, które miały być gwoździem do trumny dziesiątek przedsiębiorstw.

Spiralę zadłużenia nakręcają konsumujący bez opamiętania ludzie, przyzwyczajeni do życia na wyższym poziomie, ale nie bez winy są także same banki, które zaczynają ścigać się nawet z firmami typu Provident. - Ocena zdolności kredytowej w bankach jest niedostatecznie rozwinięta. Często bankowcy rozluźniają jednak kryteria świadomie, bo chcą ratować swoją pozycję na rynku za wszelką cenę. Tyle, że to zły pomysł z punktu widzenia gospodarki - zaznacza Marcin Nowicki.

Najlepszym tego dowodem jest kwietniowy rekord BRE Banku: udzielił on kredytów na łączną kwotę 7 mld zł. Na początku maja Komisja Nadzoru Finansowego po raz kolejny zwróciła bankowcom uwagę, by rzetelniej podchodzili do oceny zdolności kredytowej swoich klientów.

Odpowiedzi nie było.

Opinie (177) 7 zablokowanych

  • jest mozliwosc zrobienia interesu to sie go robi,najczesciej za pozyczone pieniadze...

    Pozyczanie na konsumpcje dobr nie jest dobrym rozwiazaniem,bo te pieniadze trzeba pozniej oddac z procentami.
    Gdzies lezy granica mozliwosci finasowych kazdego czlowieka ,tak zwana wyplacalnosc.Mozna co prawda ubezpieczyc dlug od niespodziewanych przypadkow loswych,utraty pracy,czy chociazby utraty zdrowia(i nie zdolnosci do pracy),ale takie zabezpieczenie sporo kosztuje i "podraza" sama pozyczke.
    Ludzie czesto twierdza ,ze tego by nie mieli gdyby nie brali pozyczek na zakup wiekszych przedmiotow.Mieliby z opoznieniem bo przeciez uzytkujac dany przedmiot splacaja go.
    Gdzies lezy ta granica rozsadku i rachunek ekonomiczny ;sami musimy znalezc wlasciwe rozwiazanie.Sprawa jest prosta gdy urodzil sie nam nowy czlonek rodziny i potrzebujemy nowa pralke automatyczna.Jednak gdy chodzi tylko o zamiane telewizora na nowszy typ czy samochodu ,zastanowilbym sie podwojnie,czy jak poczekam jeszcze troche to uzbieram wiecej,dostane nizsze oprocentowanie pozyczki lub cena produktu spadnie (bo zawsze wymyslaja cos nowego).
    Szczegolnie przy zakupie komputerow czy sprzetu elktronicznego nei nalezy sie spieszyc,bo nowosci rynkowe powoduja spadek cen calkiem neizlego sprzetu.
    No chyba ze ktos musi byc za wszelka cene trendy i cool.
    Spkojny sen zalezy tez od stanu zadluzenia!

    • 6 0

  • Błędny artykuł (1)

    Artykuł to jakaś porażka, kredyty jakie są takie są, każdy ma swoja głowe i niech sam decyduje czy chce kredyt

    to kredyt rodzi więcej pieniędzy, i ożywia gospodarkę wiec

    po prostu
    wszystko dla ludzi wszystko z umiarem

    • 2 7

    • twoja wiara w ludzi jest przerazajaca

      • 2 0

  • Nie mam kredytu, ale... (6)

    Z jednej strony - nie potrzebuję. Potrafię oszczędzać na tyle, żeby od czasu do czasu kupić sobie jakąś droższą rzecz.
    Z drugiej strony - jedyny kredyt, jakiego bym potrzebował to mieszkaniowy. Niestety, brakuje mi wkładu własnego. Żeby go mieć, musiałbym... wziąć kredyt, a takiej głupoty na pewno nie zrobię.

    • 30 5

    • najlepsza stwierdzenie (5)

      Masz całkowitą rację. Ja tez nie mam żadnego kredytu i zyję nie martwiąc się ja waluta skacze z dnia na dzień i czy będę miała na przyszłą ratę. Kredyt to niestety zła energia, która osłabia człowieka

      • 5 3

      • (4)

        Mimo to fajnie jest mieć własny kąt, zamiast wynajętego lokum

        • 6 1

        • Gdyby łosie nie poddały się spekulacyjnej panice w II połowie 2006r. (3)

          mieszkania dalej byłyby po 2000 PLN (Morena, Przymorze) - 4000 PLN (Stare i Główne Miasto) za metr kwadratowy. A może już nie pamiętacie jaki skok na kasę jeleni zrobiły zagraniczne fundusze, banki i inni spekulanci? Cały świat się z nas śmieje. W Irlandii i Hiszpanii ceny o 200% rosły 10 lat. Głupi Polacy sfrajerowali się poddając panice w ciągu kilku miesięcy. Przypominam, że kryzys na rynku nieruchomości był już w połowie 2007r. Ceny rzędu 10.000 PLN za metr na Starówce, czy 6.000-7.000 PLN na Morenie były i są śmieszne. Gdybyście nie brali na gwałt kredytów, speklanci obeszliby się smakiem. A tak? Kredytów już nie ma, nieruchomości bezzasadnie (bo nikt już nic nie kupuje) dalej drogie...

          • 15 2

          • (2)

            to wszystko prawda
            ...nie mozesz ludzi zwykłych winic, winne sa instytucje panstwa polskiego (KNF!, Ministerstwo Edukacji)
            Nie od dzis wiadomo ze globalny przeplyw kapitaly pozwala na spekulacje i niszczy rynki.
            Polska jest przegrana, trzeba uciekac

            • 0 0

            • Ale (1)

              Ale dokąd?

              • 1 0

              • każdy musi sam odpowiedzieć sobie na to pytanie. Jest wiele świetnych Państw, żałuję że nie umiem Holenderskiego

                • 1 1

  • do Moskwy!

    • 0 2

  • to smutne, ale w Polsce nic sie nie zmieniło
    głód mieszkaniowy jak był tak jest
    kiedyś nawet jak były pieniądze, to nie było towaru, a ten co był trzeba było odstać
    przykładowo za lodówką stałem dwa dni:-)
    na spółdzielcze mieszkanie czekało się średnio 14 lat
    teraz jest towar, jest mozliwość kupienia mieszkania "od ręki", ale kosztem zadłużenia na kilkadziesiąt lat
    młodzi w Polsce zawsze mieli przes.ane

    • 8 0

  • takie sa realia

    niestety takie sa realia w naszym kraju . wiekszosc ludzi z zarabianych przez siebie pieniedzy nigdy nie moglo by odlozyc na samochod , mieszkanie czy inne rzeczy wiec trzeba sie zadluzyc , niektorzy poprzestaja na jednym kredycie i np drugi wezma na inna przyjemnosc dopiero po splaceniu pierwszego . niestety jest tez grupa ludzi ktorzy wezma jeden kredyt , pozniej drugi bo mysla ze nastepne 100 zl do splacenia to przeciez nie duzo , pozniej nastepne i nastepne , i na koncu budza sie z reka w nocniku z powodu 1000 zl miesiecznych rat przy zarobkach 1500 zl . i wtedy trzeba wziac kredyt konsolidacyjny "bo bedzie taniej" ale tez i dluzej , a taki czlowiek przyzwyczajony do zycia ponad stan w czasie splacania kredytu konsolidacyjnego zaciaga kolejne kredyciki , pozniej juz zostaje tylko kredyt pod zastaw hipoteki , a jak sie go nie splaci no to dowidzenia i prosze szukac sobie miejsca pod mostem . niestety znam ten przyklad z zycia , nie dotyczy on mnie ale osob mi bliskich . niestety w ten wir kredytowy tez po czesci zostalem wciagniety ja i reszta rodziny bo trzeba sobie pomagac , a nikt w rodzinie nie pozwoli zeby tamte osoby zostaly wyrzucone na bruk . wg mnie to jest choroba , moze nawet uzaleznienie ktore trzeba leczyc , ale przeciez nikt o tym nie pomysli bo to za duza kasa dla bankow i panstwa zeby takie cos probowac leczyc .

    • 9 0

  • (1)

    banki działaja w bardzo cwany sposób.przetestowałam to na sobie kilkukrotnie.Kredyty brałam rózne, spłacałam w terminie, i gdy tylko konczył sie okres spłaty natychmiast dostawałam list lub telefon "
    "Szanowna Pani J...."
    jest pani nasza-och, ach, super hiper klientką, mamy dla pani bez zadnych formalnosci-10 do 15 tysięcy kredytu natychmiast"
    Pare razy sie nawet zastanawiałam, ale uff, zdrowy rozsadek zwycięzał.
    Ale nie wszyscy sa odporni, niektórym potrzebn kasa na duperele, niektorym zeby przeżyc.
    Ale bank to bank, to nie instytucja pomocy, ale biznes,o tym trzeba pamietac, ze nie bedzie "zmiłuj sie"

    • 9 0

    • ja takie pisemka zawsze wyrzucam do kosza

      ja takie pisemka zawsze wyrzucam do kosza, na koncie osobistym nie otworzyłam sobie nawet opcji debetowej w ten sposób, nie zadłużam się.

      • 2 0

  • gdyby na maturze przedmiotem obowiązkowym były rachuneczki, to znałoby się procenciki i potrafiło sobie wyliczyć ile faktycznie (4)

    bedzie kosztował "tani" kredycik ale niestety większość Polaków nie potrafi obliczać procentów lub wykonywać działań na ułamkach
    ot takie ułomki matematyczne

    • 28 4

    • Popieram... (3)

      matma obowiązkowa na maturze + jakiś przedmiot z wiedzy finansowej.

      • 10 0

      • (2)

        Najlepiej w liceum właczyc taki przedmiot jak "przedsiebiorczośc" do matematyki.

        • 7 0

        • IMHO program gimnazjium:

          - makroekonomia
          - mikroekonomia
          - wiedza o systemie finansowym
          - zarzadzanie pieniedzmi i inwestycje
          - przedsiebiorczosc
          - wiedza o zawodach

          ale nie u nas uczy sie o 50 lat nieprzerwanie budowy pantofelka! a jak nie sciagniesz (ktos sie tego uczył?) to pała! od grubej smierdzacej baby, ktora nie potrafi w zyciu sie odnalesc wiec strajkuje jako nauczyciel

          • 4 3

        • jakoś "przedsiębiorczość" źle mi się kojarzy

          • 2 2

  • w końcu kiedyś ten dobrobyt się musiał skończyć, bo już za dobrze było

    sztucznie napędzana gospodarka się sypła... ja nie odczuwam kryzysu bo udało mi się dobrą prace złapać tuż przed, muszę się tułać po świecie ale przynajmiej dobrze płacą, myślałem o tym żeby własny kąt gdzieś kupić, mam trochę oszzędności, jednak nie chce się ładować w kredyty ze względu, że kryzys i moją branżę dosięgnął a do tego banki oferują złodziejskie warunki - jeszcze trochę przeczekam - ze 2 lata i bez łaski za gotówkę kupuję!!! mój największy kredyt to był jakiś sprzęt AGD, kiedyś jak potrzebowałem od banku niedużą pożyczkę to się na mnie wypieli - a teraz ja się na nich wypinam, dam sobie radę bez nabijania im kieszeni.

    • 6 1

  • Opinia została zablokowana przez moderatora

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane