49 pracowników wydawnictwa Stella Maris, należącego do archidiecezji gdańskiej, domaga się przed sądem pracy w Gdańsku zapłaty zaległych pensji na kwotę 197 tys. zł. Pierwsze dwa nakazy zapłaty pieniędzy dla 19 osób wpłynęły do wydawnictwa kilka dni temu.
-
Nie kwestionujemy tych roszczeń - mówi
Jarosław Szarmach, dyrektor Stella Maris. -
Z własnych środków wydawnictwo nie jest w stanie ich spłacić. Chciałbym zagwarantować jednak, że archidiecezja gdańska jako właściciel na 100 procent ureguluje niezwłocznie wszystkie zobowiązania.
Z końcem 2005 r. mija trzymiesięczny okres wypowiedzenia umów o pracę z całą, ponad 80-osobową załogą Stella Maris. Jak powiedział Jarosław Szarmach, nie ma już szans na "reaktywację działalności gospodarczej" firmy.
W związku z długami Stella Maris wobec banków i instytucji finansowych w lipcu tego roku w siedzibie firmy doszło do sprzedaży na licytacji większości maszyn. W marcu tego roku komornikowi udało się natomiast sprzedać za blisko 110 tys. zł należące do gdańskiej kurii cztery samochody, w tym citroena C5, używanego przez
metropolitę gdańskiego abp.
Tadeusza Gocłowskiego.
Problemy Stella Maris zaczęły się, gdy kierował nim były kapelan metropolity gdańskiego ks.
Zbigniew B. Jest on jednym z głównych podejrzanych w związku z aferą dotyczącą m.in. prania pieniędzy. Niedawno został skazany w pobocznym wątku afery. Sąd wymierzył mu karę trzech lat więzienia w zawieszeniu na pięć, w związku z malwersacjami i działaniami na szkodę wydawnictwa oraz banku. Ksiądz sam chciał poddać się karze.
Byłym szefom wydawnictwa - w tym Zbigniewowi B. - gdańska prokuratura apelacyjna zarzuca, że w latach 1997-2002 wystawili 114 faktur VAT za fikcyjne usługi konsultingowe i doradcze na kwotę 67 mln zł. Stella Maris, działając jako podmiot gospodarczy w ramach archidiecezji gdańskiej, była zwolniona z podatku dochodowego od osób prawnych w części przeznaczonej na cele statutowe Kościoła.