Zobacz, co kryją wnętrza dawnego ewangelickiego kościoła, który obecnie należy do oliwskich cystersów.
Ma wysoką na ponad 70 metrów wieżę, przedwojenne organy z Elbląga, a ołtarz główny powstał z drewnianych empor, na które wchodzili wierni. W siedemnastym odcinku cyklu Niezwykłe świątynie Trójmiasta prezentujemy dawny ewangelicki Kościół Pojednania, czyli obecny kościół Matki Bożej Królowej Korony Polskiej w Gdańsku Oliwie.
Paryż skapitulował w styczniu 1871 r., a niedługo potem pruskie wojska defilowały we francuskiej stolicy. Na pamiątkę zwycięstwa w wojnie francusko-pruskiej prawie pół wieku później wzniesiono kościół. Ponad tysiąc kilometrów od miasta nad Sekwaną: w Oliwie.
- Był też bardziej praktyczny powód powstania nowej świątyni. Gmina ewangelicka od lat 30. XIX wieku użytkowała kościół św. Jakuba


Versöhnungskirche, czyli Kościół Pojednania

Jeden anioł z trąbką, kolejne na baldachimie
Czy byłe(a)ś kiedykolwiek w kościele Matki Bożej Królowej Korony Polskiej w Oliwie?
Jednak w czasie nabożeństwa wierni spoglądali nie tylko na ołtarz, ale i w kierunku lewej ściany. Umieszczono na niej ambonę, z której pastorzy przez lata głosili kazania.
- Ambonę zdobią charakterystyczne malowidła. Przedstawiają ewangelistów i Chrystusa Zbawiciela. Z kolei na baldachimie widać neogotyckie anioły - opowiada cysters o. Albin Chorąży, który dokładnie badał historię wystroju oliwskiego kościoła.
Największy anioł w tutejszej świątyni trzyma w dłoniach trąbkę i dzwonek. Kolorowa rzeźba ma swoje stałe miejsce wśród piszczałek organów. - To instrument 30-głosowy, który w okresie dwudziestolecia międzywojennego wykonała firma Wittek z Elbląga - wyjaśnia organista Jacek Bratke.
Organy przydawały się podczas śpiewów, a na modlitwę ewangelików wzywały dzwony. Wierni siadali w ławkach, bądź szli po schodach w kierunku szerokiego chóru i empor. Drewniane balkony umieszczono w obu bocznych nawach kościoła. Dzięki temu świątynia mogła pomieścić więcej wiernych. Choć już sam kościół zaprojektowano jako całkiem spory.
- Ma 43 metry długości i 22 metry szerokości, a wysokość od posadzki do sklepienia to 12 metrów - wylicza zakonnik i spogląda na oliwską świątynię.
Powstała w stylu neogotyckim według projektu prof. Webera z Königliche Technische Hochschule zu Danzig - dziś Politechniki Gdańskiej. Dlatego kościół ma wysoką wieżę ze szpiczastym hełmem, a wzdłuż ścian charakterystyczne przypory. Architekt zadbał też o ozdobną fasadę, u podstawy której znajdowało się główne wejście do świątyni.
- Fasada z wejściem miała symbolizować wstęp do Niebieskiego Jeruzalem. Jak mówi stara, ewangelicka pieśń: Jeruzalem idę do Ciebie i widzę Twoje bramy przed sobą - wyjaśnia o. Albin.
Kościół Pojednania służył ewangelikom do 1945. Na skutek wojny, a także zmiany granic, liczba oliwskich ewangelików zaczęła szybko maleć. Ci, którzy przeżyli, w większości zostali wysiedleni. Świątynia miała więcej szczęścia - podczas przejścia frontu doznała tylko lekkich uszkodzeń. Wkrótce mieli pojawić się w niej nowi gospodarze. Wyruszyli ze Szczyrzyca na drugim krańcu Polski...
Dawny klasztor, likwidacja i powrót cystersów... do innego kościoła
Mnisi, którzy znani byli jako nowocześni rolnicy i budowniczowie, stworzyli w Oliwie prężnie działające opactwo. Klasztorna świątynia, czyli dzisiejsza archikatedra, do dziś słynie z zabytkowego wyposażenia i potężnych organów. Przez wieki cysterskie opactwo odwiedzali też przedstawiciele królewskich rodów.
Mnisi podejmowali m.in. króla Zygmunta III Wazę z królową Anną Habsburżanką, a w 1660 r. zawarto tu pokój oliwski, czyli traktat kończący wojnę polsko-szwedzką. Klasztor działał nieprzerwanie aż do 1831 r., kiedy władze Prus postanowiły go zlikwidować. Dobra zakonne rozdzielono pomiędzy miasto Gdańsk i pruskiego króla. Powołano też do życia parafię katolicką, która objęła poklasztorną świątynię. Z kolei nowa parafia ewangelicka przejęła pobliski kościół św. Jakuba.
Po 114 latach od czasu pruskiej kasaty cystersi postanowili powrócić do Oliwy. Ostatni etap podróży z Tczewa do Gdańska odbyli pierwszą lokomotywą, która sprawdzała tory kolejowe na zalanych Żuławach. 10 kwietnia 1945 r. znaleźli się w ruinach Gdańska.
Zakonnicy nie mieli jednak formalnych możliwości na ponowne objęcie pocysterskich obiektów. Piecze nad nimi sprawowała Kuria Biskupia Gdańska. Dlatego cystersom wskazano do objęcia dawny ewangelicki Kościół Pojednania. Świątynia zyskała nowych gospodarzy, a w maju 1945 nowe wezwanie: Matki Bożej Królowej Korony Polskiej.
Ołtarz z drewnianych empor i gregoriańska schola
W centrum strzelistego ołtarza umieszczono feretron, czyli przenośny obraz Matki Bożej, który pochodził z dawnego kościoła cystersów. - Przez prawie 300 lat feretron służył pielgrzymom niemieckim, którzy udawali się na pielgrzymkę z Oliwy do Wejherowa. Po czym przekazany został do naszego nowego kościoła przez biskupa Splett'a - opowiada o. Albin, administrator Parafii Rzymskokatolickiej p.w. Matki Bożej Królowej Korony Polskiej.
Po bokach obrazu stoją cztery figury. Dwie przedstawiają ewangelistów: św. Jana i św. Łukasza, a pozostałe dwóch znanych mnichów. Odziany w ciemny habit spogląda na wiernych św. Benedykt. Stoi tu nieprzypadkowo. - Bo cystersi są zakonem z gałęzi benedyktyńskich i posługują się regułą św. Benedykta - zaznacza o. Albin.
Druga rzeźba przedstawia mnicha w białym habicie - św. Bernarda. Wizerunek znanego cystersa, który żył w czasach średniowiecza, znajduje się też na ołtarzu w bocznej nawie.
Po prawej stronie wierni mogą pomodlić się przed ołtarzem św. Antoniego i ołtarzem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Zawieszono nad nim stary, ewangelicki krzyż z figurą Chrystusa, który dawniej wieńczył nieistniejący ołtarz w kształcie Drzewa Życia.
Najmłodszy ołtarz, bo liczący sobie zaledwie kilka lat, znajduje się pod wieżą. W centrum ma figurę św. Józefa. Ogromna większość wyposażenia kościoła jest w bardzo dobrym stanie. Renowacja czeka więc tylko przedwojenne organy. Około dwa i pół tysiąca wiernych, którzy w dni powszednie i w niedziele przychodzą na msze, jeszcze przez kilka miesięcy będzie musiało zadowolić się śpiewem a capella lub śpiewem przy akompaniamencie elektronicznych organów.
Nie samym śpiewaniem żyją jednak parafianie. Przy kościele cystersów działa bowiem kilkanaście grup modlitewnych i duszpasterstw. Od Żywego Różańca głównie dla dorosłych, po Quo vadis dla młodzieży. Niedawno pierwsze próby miała też schola gregoriańska, która uczy się cysterskiego chorału. - Każda parafia jest wspólnotą wspólnot - puentuje o. Albin.