Nie potrafię się nie uśmiechnąć, gdy słyszę, jak co roku Gdańsk i Gdynia przekonują, by 1 listopada pojechać na cmentarz komunikacją miejską. Szkoda, że nie zachęcą do tego, oferując darmowe przejazdy, z czym nie ma problemu podczas czysto teoretycznego "Dnia bez samochodu" - pisze Patryk Szczerba.
nie, to byłby tani chwyt pod publikę
14%
raczej nie, nie sądzę, by przybyło przez to pasażerów
10%
raczej tak, choć dla wielu liczy się głównie wygoda - czyli własne auto
18%
tak, sukcesywnie zmieniłoby nawyki mieszkańców tego dnia
58%
We wtorek ruszymy na cmentarze w różny sposób. Część osób spacerem, może ktoś rowerem. Jak zawsze sporo wsiądzie do samochodu, choć jak co roku słychać apele policji i urzędników: wsiadajcie do autobusów - te jeżdżące do cmentarzy będą odjeżdżały nawet co minutę. I na końcu - jak w umowach małym druczkiem - dodają, że za przejazd trzeba będzie płacić - na szczęście nic dodatkowego - obowiązuje taryfa normalna.
Za duże kosztyGdy rok temu zapytałem urzędników, czy nie warto wprowadzić wzorem innych miast darmowej komunikacji w dzień Wszystkich Świętych, nie słyszałem w głosie entuzjazmu. Powodem są pieniądze skrupulatnie wyliczone w obydwu miastach.
ZTM Gdańsk za wozokilometry potrzebne do obsłużenia dodatkowych połączeń zapłacił 2014 r. blisko 300 tys. zł netto. Z kolei koszt funkcjonowania komunikacji miejskiej tego dnia w tym samym roku w Gdyni to 500 tys. zł, a przychód wahał się od 100 do 200 tys. zł.
Rzeczywiście, liczby mogą robić wrażenie i trudno z nimi dyskutować. Ale z drugiej strony w trakcie dnia bez samochodu bezpłatne przejazdy również budżety obciążają. Tyle, że ten dzień istnieje tylko "teoretycznie", niewielu o nim wie, jeszcze mniej świętuje. Tymczasem 1 listopada mamy praktyczną korzyść.
Poza tym spore wrażenie zrobiłby zapewne na potencjalnych pasażerach możliwość bezpłatnego przejazdu. Przy okazji można byłoby pokazać się też zamiejscowym. Może zamiast krążyć samochodem po Trójmieście, sprawdziliby stan naszego taboru. Nie jest przecież najgorszy.
Tylko dla kursów na cmentarzeŻeby nikt nie zarzucił, że reprezentuję postawę roszczeniową - proponuję kompromis: na początek warto wprowadzić je w przyszłym roku na liniach dojeżdżających i odjeżdżających z cmentarzy. W końcu to tylko wycinek komunikacji tego dnia, która funkcjonuje we Wszystkich Świętych jak w sobotę.
I wtedy okaże się, czy pasażerów przybyło i czy takie akcje nie mają tak naprawdę znaczenia. Być może wyjdzie, że to działanie pod publiczkę, bo taka sama liczba aut co wcześniej blokuje ulice i tyle samo pasażerów wybiera autobusy.
Zakładając pesymistyczny scenariusz, uważam, że i tak warto. Później można się tym pochwalić - nie tylko w trójmiejskich - mediach. To, że dotyczy tylko autobusów dojeżdżających na cmentarz, zainteresuje garstkę.
Najważniejsze tego dnia są przecież nekropolie i to dojazd do nich powinien być maksymalnie ułatwiony. Konsekwencja przekonałaby niedowiarków, że warto zostawić samochód na miejscu parkingowym, bo wygodniej, szybciej i bezpłatnie.
Bilety do kontroli?Jest jeszcze jeden powód. O tym, że kontrola biletów w zapełnionych 1 listopada autobusach to "straszak", nietrudno się domyślić. Mnie utwierdził w tym przekonaniu w zeszłym roku jeden z kierowców, przekazując swoje uwagi po przeczytaniu artykułu.
Był z Gdyni, wiec dodał przy okazji, że przez płatne przejazdy spóźnia się z odjazdem, bo wszyscy chcą kupić karnet.
Ale to już temat na oddzielną opowieść...
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
