• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Chodzić z głową w chmurach to nic złego

Magdalena Iskrzycka
18 września 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Są takie drobne przyjemności, które potrafią wywołać uśmiech nawet, gdy wszystko idzie nie tak. Ja lubię czasem spojrzeć w niebo, ale przyznaję że wole patrzeć na świat z góry. Są takie drobne przyjemności, które potrafią wywołać uśmiech nawet, gdy wszystko idzie nie tak. Ja lubię czasem spojrzeć w niebo, ale przyznaję że wole patrzeć na świat z góry.

Znów budzik dzwoni przed godz. 6, w lodówce jest tylko światło, a do pracy jechać będę w gigantycznych korkach. Nic tylko poddać się przygnębieniu i ze wzrokiem wbitym w chodnik dźwigać ten krzyż. Na szczęście są takie drobne przyjemności, które potrafią wywołać uśmiech nawet wtedy, gdy wszystko idzie nie tak. Dla jednego będzie to kot łaszący się do nóg, albo łyk aromatycznej kawy o poranku, a ja lubię spojrzeć w niebo.



Jubolino z wyciągniętymi klapami i podwoziem tuż przed przyziemieniem. Robi wrażenie jakby bał się dotknąć ziemi. Jubolino z wyciągniętymi klapami i podwoziem tuż przed przyziemieniem. Robi wrażenie jakby bał się dotknąć ziemi.
Po wylądowaniu samolot kołuje na płytę peronową. Marszałek zatrzymujący samolot po dotarciu na miejsce postoju. Po wylądowaniu samolot kołuje na płytę peronową. Marszałek zatrzymujący samolot po dotarciu na miejsce postoju.
Tankowanie Cessny. Tankowanie Cessny.

Czym dla ciebie jest lotnictwo?

Jak co rano wsiadam do autobusu opanowanego przez rozkrzyczanych gimnazjalistów. Choć to dopiero drugi przystanek na trasie, wszystkie miejsca są zajęte, ale mi nie w głowie wygoda podróży. Zakładam słuchawki, włączam ulubioną muzykę i staję przy przeszklonych drzwiach pojazdu. To najlepszy punkt obserwacyjny, a patrzeć będę w górę.

Najbardziej lubię błękit bezchmurnego nieba, ale dziś dostrzegam poszarpane kłaczki cirrusów. Popularne żeglarskie przysłowie mówi, że gdy cirrusy są na niebie to pogoda nam się... zepsuje. Jest w tym ziarno prawdy, wysokie pokrycie może zwiastować nadciągający ciepły front, a to z kolei oznacza opady.

Idę w ślady młodych współpasażerów i wyciągam z kieszeni telefon. Nie będę smsować, ani oglądać miliona słodkich fotek, sprawdzę kierunek przemieszczania się chmur. Najlepiej zrobić to śledząc zdjęcia satelitarne lub radary pogodowe. Te pierwsze dostępne są w Internecie dla każdego. Fotografie wykonywane są co 15 minut, również w nocy, w podczerwieni.

Wygląda na to, że jednak nie zmoknę w drodze powrotnej. Resztę moich obaw rozwiewają serwisy pogodowe. Najdokładniejsza jest prognoza lotnicza, która aktualizowana jest co trzydzieści minut. Prostszą do rozszyfrowania alternatywą jest model pogodowy Uniwersytetu Warszawskiego. W Polsce danych do prognoz dostarczają tak naprawdę tylko dwie instytucje: IMGW oraz wojsko, dlatego czasem warto spojrzeć na zagraniczne źródła. Choć bywają mniej dokładne w prognozowaniu, zwykle udostępniają aktualne mapy pogodowe.

Autobus leniwie brnie wśród morza samochodów, a ja znów zadzieram głowę. Jest już po ósmej, pora zacząć wypatrywać mojego pomarańczowo-białego towarzysza podróży. Widuję go prawie codziennie. Chodzi o mały, zgrabny, czterosilnikowy samolot British Aerospace 146, pieszczotliwie zwany Jumbolino. Lata w barwach TNT, nie przewozi pasażerów, to samolot typu cargo.

Jest wyjątkowy, pod wieloma względami. Choć niewielki, ma aż cztery silniki. Charakterystycznie ukształtowane, masywne skrzydła, wydają się uginać pod ich ciężarem. Przelatując nad moim autobusem zwykle rozkłada podwozie. Osłony nie chowają się tak, jak w popularnych Airbusach, czy Boeingach, lecz odchodzą na bok - stercząc dziwacznie. Nie sposób pomylić go z innym samolotem, ma swój niepowtarzalny urok. Podchodząc do lądowania z wyciągniętymi klapami i podwoziem, sprawia wrażenie jakby bał się dotknąć ziemi. Jeśli samolot może mieć minę, myślę że moja byłaby taka sama, gdybym siedziała za jego sterami podczas tego trudnego manewru.

Nie mam pewności, czy dziś Jumbolino przemknie nad moją głową. Każdy pas startowy ma dwa kierunki, na których można wykonywać operacje lotnicze. W przypadku Rębiechowa jest to w przybliżeniu północ-południe. To jak startują i lądują samoloty dyktują kontrolerzy. Głównym czynnikiem mającym wpływ na ich decyzję jest pogoda, a przede wszystkim kierunek wiatru.

Najbezpieczniej jest, gdy starty i lądowania odbywają się pod wiatr. Prędkość statku powietrznego i wiatru sumują się, dając większą siłę nośną na skrzydłach. Kąt wznoszenia może być stromy, a pasażerowie i piloci szybciej znajdą się na bezpiecznej wysokości. Lądować też lepiej w takich warunkach, efektem jest krótszy dobieg. Wiele groźnych wypadków miało miejsce nie w powietrzu, lecz na ziemi, gdy samolot nie wyhamował na czas.

Nie o katastrofach jednak myślę, podziwiając BAe 146, tylko o dziwnych konstrukcjach latających, na przykład najmniejszym samolocie czterosilnikowym świata. Nazywa się Cri-Cri, ma niecałe pięć metrów rozpiętości skrzydeł, a długi jest na niespełna cztery metry. Trzeba mieć naprawdę dużo odwagi, żeby nim latać, zwłaszcza że doskonale nadaje się do akrobacji.

Najmniejszy na świecie samolot czterosilnikowy. Cri-Cri ma niecałe 5 m rozpiętości skrzydeł. Na świecie jest ich prawie 200, w Polsce żadnego.


Szybowiec startujący za wyciągarką. Szybowiec startujący za wyciągarką.
W szybowcu nie skończy się paliwo, nie zepsuje się silnik, i nic nie zakłóca ciszy. Aeroklub Gdański, szybowce czekają na start. W szybowcu nie skończy się paliwo, nie zepsuje się silnik, i nic nie zakłóca ciszy. Aeroklub Gdański, szybowce czekają na start.
Tak wygląda kabina małego samolotu. Nawigacja prowadzona jest na podstawie map i obserwacji (VFR). Tak wygląda kabina małego samolotu. Nawigacja prowadzona jest na podstawie map i obserwacji (VFR).
Z chęcią nauczyłabym się pilotować takie cacko, ale zdecydowanie wolę szybowce. W moim przekonaniu to najbezpieczniejsze statki powietrzne. Silnik się nie zepsuje, paliwa nie zabraknie, a pilot z założenia przygotowany jest do lądowania w terenie przygodnym. Wiadomo, że przy odrobinie starania można się we własnej wannie utopić i wszystko jest obarczone jakimś ryzykiem, ale do szybowców mam zaufanie.

Szybowcowe igraszki mogę obserwować z własnego balkonu. W sezonie loty zaczynają się tuż po wschodzie słońca. Złośliwcy mogą cieszyć się, że ktoś musiał wstać wcześniej od nich, ale ja raczej zazdroszczę tym w górze.

Połyskujące skrzydła szybowców można wypatrzeć okiem uzbrojonym w lornetkę, podczas weekendowego spaceru po gdańskich bastionach. Kierowcy mogą też spojrzeć do góry mijając sortownię Poczty Polskiej, leżącą przy trójmiejskiej obwodnicy.

Jednym z niewielu plusów mieszkania w południowej części Gdańska jest to, że jednym oknem podglądam Aeroklub Gdański, a drugim ścieżkę podejściową Rębiechowa. Przebiega nad Orunią Górną. Tu samoloty konfigurują się do lądowania, kontaktują się również ze służbami, które kontrolują ruch lotniczy. Dzięki internetowi można permanentnie inwigilować załogi podsłuchując korespondencjęśledząc kurs.

Na Rębiechowo przylatują nie tylko duże pasażerskie samoloty. Jest kilka małych czarterowych maszyn, sprzęt należący do straży granicznej i lotniczego pogotowia ratunkowego. Nie może zabraknąć również małego lotnictwa, zwanego w skrócie GA (general aviation).

Te samoloty prowadzone są przez pilotów-uczniów, zdobywających dopiero doświadczenie, lub turystów którzy odwiedzają Gdańsk. Czasami też lotniczych maniaków, którzy radość czerpią po prostu z pilotowania. Wydzielono dla nich osobny fragment płyty peronowej, żaden różowy kolos nie zakłóci ich spokoju.

Duże maszyny rzucają się w oczy, a te małe najlepiej dostrzec, gdy czekają w holdingu, czyli krążą nad określonym punktem do czasu, aż zwolni się dla nich pas startowy. Dla samolotów lecących według zasad lotu z widocznością (pilot orientuje się według tego co widzi, nie tego co pokazują przyrządy), są dwa takie punkty: Sierra, czyli pałac w Leźnie oraz November zobacz na mapie Gdańska, czyli centrum hurtowe Renk.

Obserwować można również w nocy. Każdy samolot musi być wyposażony w odpowiednie światła, czerwone na lewym skrzydle i zielone na prawym oraz białe światło stroboskopowe. Dodatkowo podczas zniżania, załogi uruchamiają specjalne światła do lądowania. Spacerując w cichą noc, w okolicy położonej w osi pasa, usłyszeć można charakterystyczny ryk rewersu, czyli silników pracujących wstecz, po to aby samolot wyhamował możliwie szybko. Dźwięk niesie się na kilkanaście kilometrów, dla niektórych to uciążliwe, a ja przystaję na chwilę i w myśli gratuluje kapitanowi kolejnego udanego lądowania.

A co do poduszki? Mam znajomego, który po całym dniu spędzonym w powietrzu siada do komputera i ogląda zdjęcia samolotów. Zapytany, po co to robi odpowiada, że gdy się tak napatrzy to w nocy śni mu się, że lata. Ja preferuje dobrą książkę, na przykład Samo-loty Marka Stokowskiego. To żaden podręcznik pilotażu, czy album przedstawiający maszyny bojowe, tylko powieść o chłopięcych marzeniach, które nie zdążyły opierzyć się i pofrunąć.

W Gdańsku działa stowarzyszenie EPGD Spotters zajmujące się między innymi fotografowaniem samolotów i Gdańskiego Portu Lotniczego.

Jeśli komuś marzy się bliższy kontakt ze statkami powietrznymi, może się wybrać do Pruszcza Gdańskiego, gdzie przy ul. Powstańców Warszawy 36 mieści się lotnisko Aeroklubu Gdańskiego.

Nieco bardziej przyziemnie można bawić się w lotnictwo w profesjonalnym symulatorze Airbusa A320. Znajduje się w Straszynie przy ul. Objazdowej 5. Tutaj można poczytać o nim więcej oraz zobaczyć film przedstawiający jego działanie.

Miejsca

Opinie (50) 2 zablokowane

  • a ja polecam WIATRAKOWCE

    • 2 0

  • nie pisze sie SPOJRZYJ, tylko SPOJRZ!

    co za matoly to pisza

    • 1 1

  • Artykuł CUDO (4)

    TAK WIELE SUPER WIADOMOŚCI W JEDNYM MIEJSCU - DZIĘKI. Ciekawe czy można, nie będąc posądzonym o niecne zamiary, z miejsc pokazanych na stronie EPGD robić zdjęcia nie będąc członkiem Stowarzyszenia. Zawsze pasjonował mnie taki rodzaj fotografii.

    • 2 0

    • (1)

      Można bez problemu. Polecam działki w Bysewie. Dojazd autobusem 167 od dworca. Wysiada się na końcowym, przechodzi przez ulicę i jest się przy samym płocie lotniska.

      • 1 0

      • Dzięki E.

        • 0 0

    • (1)

      potwierdzam że można.byłem dziś rano i nikt mnie nie aresztował:) dojechać można jeszcze 157 z Wrzeszcza.pogoda dziś fatalna+mój słaby sprzęt foto ale może kiedyś będzie lepiej;)

      • 0 0

      • Może i mnie nie aresztują jak się wybiorę ;) - dzięki Ewa

        • 0 0

  • Dziękuję za artykuł

    Wspaniały artykuł!! Uwielbiam lotnictwo i zawsze jak nad moim domem przelatuje jakiś samolot zerkam od razu na flight radar.... a do Straszyna chętnie się wybiorę,żeby spróbować na symulatorze, dziękuję za bardzo ciekawy tekst!

    • 3 0

  • Latanie

    Latanie jest boskie i nie potrafię bez niego żyć :) Mógłbym nie wysiadać z mojego pięknego śmigłowca... Pozdrawiam wszystkich pasjonatów.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane