- 1 Miasto nie zgodzi się na budowę 10 bloków w miejsce Alfa Centrum (148 opinii)
- 2 Po ośmiu godzinach otwarto obwodnicę (330 opinii)
- 3 Co się wydarzyło na lotnisku z piątku na sobotę (292 opinie)
- 4 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (856 opinii)
- 5 Więcej pociągów z Gdyni na Hel (99 opinii)
- 6 Napad na bank miał być żartem (147 opinii)
Fałszywe wezwania do zapłaty za parkowanie w Gdyni
10 lipca 2015 (artykuł sprzed 8 lat)
Najnowszy artykuł na ten temat
Sąd: kierowcy w Gdyni muszą wiedzieć, że dostali mandat
Druczki są łudząco podobne do wystawianych przez kontrolerów. Znajdują się na nich data i godzina wystawienia dokumentu, numer wezwania oraz dane kontaktowe biura strefy płatnego parkowania. Choć łatwo dać się nabrać, istnieją szczegóły, które je różnią.
Straszak na kierowców?
- Byłem pewny co do fałszywości wezwania, ale by być spokojnym, zadzwoniłem do biura Strefy Płatnego Parkowania z informacją o dokumencie. Poinformowano mnie, że nikt z kontrolerów do ewidencji nie wprowadzał numeru rejestracyjnego mojego samochodu. Dodam, że miałem bilet parkingowy, ale gdy zmieniałem miejsce postoju, po prostu zwiało mi go na podłogę. - tłumaczy pan Marcin.
Czytaj też: Akt oskarżenia za zwalnianie znajomych z parkowania w centrum Gdyni
Takich fałszywek pojawiło się na Kamiennej Górze prawdopodobnie więcej. Maciej Karmoliński, nadzorujący gdyńską Strefę Płatnego Parkowania w Gdyni, wie na razie o dwóch.
- Być może mieszkańcy Kamiennej Góry chcą w ten sposób wystraszyć parkujących przy ich posesjach kierowców, którzy - choć są zobowiązani do płacenia w tym rejonie za postój - pewnie nie zawsze to czynią. Jeżeli kierowca do nas przyjdzie z takim wezwaniem, oczywiście nie będzie musiał nic płacić - wyjaśnia.
Jak podkreśla, jest kilka istotnych różnic pomiędzy fałszywymi a tymi wystawianymi przez kontrolerów SPP wezwaniami. Najważniejsza z nich to forma zapisu danych.
Wszystko wydrukowane
W przypadku prawdziwych na druczku wszystkie dane są wydrukowane z drukarki termicznej, łącznie z datą, numerem rejestracyjnym samochodu oraz numerem kontrolera, którego na fałszywkach nie ma. Długopisem jest naniesiony jedynie podpis sprawdzającego w postaci parafki. Dodatkowo nie zgadzają się kwoty opłaty dodatkowej, którą kierowca powinien zapłacić za brak biletu parkingowego.
Póki co, na fałszywych drukach nie ma numeru konta, na który trzeba byłoby przelewać kwotę w ramach opłaty dodatkowej.
- Nie wiem do końca, w jakim celu jest to robione, więc trudno powiedzieć, co będzie dalej. Ważne, żeby pamiętać o tym, jaki wzór mają nasze wezwania. Są w całości wydrukowane łącznie z danymi samochodu oraz numerem konta Zarządu Dróg i Zieleni, gdzie wpływają tego rodzaju opłaty - tłumaczy Karmoliński.