- 1 W Gdyni odłowią 80 dzików (193 opinie)
- 2 Chwarznieńska do obwodnicy już gotowa (122 opinie)
- 3 Pomogli ominąć korek i zdążyć na maturę (44 opinie)
- 4 Wrak nie do usunięcia przez biurokrację (197 opinii)
- 5 Z zakazem i narkotykami jeździł po Gdyni (30 opinii)
- 6 Rozwód Koalicji Obywatelskiej z Dulkiewicz? (382 opinie)
Gdańsk bez opłaty targowej. W Gdyni i Sopocie zostaje
3 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat)
Radni Gdańska zlikwidowali od przyszłego roku opłatę targową. Miasto chce tym ruchem zachęcić kupców do większej aktywności, zwłaszcza podczas miejskich imprez. Opłata zostaje na najbliższy rok w Sopocie oraz w Gdyni, która chce w tej kwestii przeprowadzić analizy.
Kolejni rezygnują
Z tej ostatniej możliwości skorzystało już kilka polskich miast, w tym te największe, jak Warszawa, Łódź czy Poznań. Ostatnio także Gdańsk, gdzie do tej pory kupcy musieli płacić od 1 do 6,7 zł za m kw. powierzchni, na której handlowali. Kwota zależała od wartości asortymentu. Stosowną uchwałę znoszącą stawkę przegłosowali w październiku miejscy radni.
Oznacza to, że do budżetu miasta ne trafi co najmniej ok. 600 tys. zł rocznie. To niemało, ale urzędnicy tłumaczą, że by ulżyć kupcom, warto takie koszty ponieść.
- Zmniejszenie obciążenia finansowego jest bardzo istotne zwłaszcza dla małych przedsiębiorców, kolekcjonerów, drobnych kupców czy wytwórców. Często rezygnowali oni z udziału w miejskich imprezach z uwagi na zbyt duże koszty. Mamy nadzieję, że teraz ich liczba wzrośnie - wyjaśnia powody decyzji Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska.
Gdańsk nie ukrywa, że ta decyzja to ukłon także w stronę właścicieli foodtrucków oraz przenośnych kawiarenek i punktów gastronomicznych.
Opłatę targową utrzymał za to Sopot. Nad tą samą kwestią zastanawiali się w ostatnim czasie radni Gdyni, którzy dzień przed Gdańskiem zdecydowali o utrzymaniu opłaty na podobnym poziomie, co w zeszłym roku.
Jakie opłaty?
W śródmieściu Gdyni w tym roku za handel trzeba zapłacić dziennie od 4,8 zł od metra kw. stoiska do 7,5 zł za sprzedaż z ław i stołów. Za sprzedaż ze straganów i przyczep - 24 zł dziennie. Sprzedaż z samochodu o ładowności do 2,5 ton kosztuje 31 zł dziennie.
Można też handlować poza targowiskami. I tak np. za możliwość sprzedaży choinek w całym mieście, która ruszy za kilka tygodni trzeba będzie zapłacić 35 zł dziennie, natomiast napojów i małej gastronomii 31 zł (poza śródmieściem 25 zł). Miasto liczy tym samym na podobne jak w mijającym roku dochody w wysokości 360 tys. zł rocznie.
- Myślę, że warto obniżyć tę opłatę albo po prostu ją znieść, by dać szansę kupcom i handlowcom, aby zostali w Gdyni, a nie kierowali się właśnie chociażby do Gdańska. Tym bardziej, że liczba wydawanych kwitów opłaty targowej spada. I nie chodzi tutaj tylko o słynne sprzedawanie na ulicy, ale właśnie chociażby o taką rozwijającą się gałąź, jak foodtrucki - wyjaśnia Michał Bełbot, radny Prawa i Sprawiedliwości, który już kilka miesięcy temu domagał się zmniejszenia opłaty.
Z danych udostępnionych przez miasto wynika, iż liczba wystawianych dziennych kwitów opłaty targowej zmalała w Gdyni z 44,1 tys. w 2012 r. do 26,3 tys. w ubiegłym roku. Co roku zmniejsza się o ok. 20 proc. Razem ze spadającą liczbą kwitów spadają wpływy do miasta z tytułu opłaty targowej. Jeszcze trzy lata temu wpływy z tego tytułu przekroczyły pół miliona złotych, spadając w ostatnim czasie o 10 proc.
Kluczowy budżet
Odpowiedzialni za finanse w Gdyni przekonują, że zniesienie opłaty targowej niekoniecznie musi przynieść oczekiwane korzyści w postaci zwiększenia się liczby kwitów parkingowych.
- Chyba że okaże się po analizach, że rzeczywiście warto to zrobić, ale do tego potrzeba badań. Jesteśmy otwarci, żeby je wykonać, ale bez nich nie zdecydujemy się na to, bowiem nadrzędnym celem są wpływy budżetowe. Opłata targowa jest jej częścią, więc rezygnacja z niej byłaby ryzykowna - wyjaśnia Krzysztof Szałucki, skarbnik miasta.