- 1 Odnaleziono ciało zaginionego nurka (42 opinie)
- 2 Z bastionu Żubr zniknęły lunety (40 opinii)
- 3 Lasy w Gdyni bez ludzi. "Chronimy dziki" (278 opinii)
- 4 Partyzantka roślinna okiem przyrodnika (57 opinii)
- 5 Pod prąd uciekał przed policją (267 opinii)
- 6 Ukraińcy z Trójmiasta pojadą na front? (898 opinii)
Nowe miejsce, nowe wyzwania. Za nami pierwsza Feta na terenie Centrum Hewelianum
Zobacz fragmenty finałowego spektaklu Fety - "Czas Matek" Teatru Ósmego Dnia z Poznania.
Pierwsza FETA na terenie Centrum Hewelianum i Placu Zebrań Ludowych wypadła dobrze. W sobotę szyki organizatorom i widzom krzyżowała pogoda, ale w pozostałe dni odbywała się prawdziwa teatralna fiesta. Atmosfera imprezy jest jednak daleka od tej na bastionach i Starym Przedmieściu, a nocne spektakle oglądało niewielu widzów.
Zobacz relację z pierwszego dnia Fety.
Może nie w kategoriach rozczarowania, ale pewnego zawodu traktować można "Salto Mortale" teatru Strefa Ciszy z Poznania. Ze świetnego spektaklu po niemal sześciu latach od premiery pozostały imponujące kostiumy, kilkoro bardzo dobrych aktorów i psychodeliczna choreografia na sześć fortepianów. Spektakl nie ma już tego agresywnego, punkowego wyrazu co kilka lat temu (na Fecie pokazywany był w 2011 roku). Przedstawienie pokazano o północy z soboty na niedzielę dla bardzo niewielu osób - z powodu padającego przez cały dzień deszczu na zamykający sobotnie pokazy spektakl poczekało około 400 widzów. Momentami intrygujące, pełne energii "Salto Mortale" tym razem wypadło blado, wyglądało na odegrane przez część aktorów bez zaangażowania.
Niestety, spektakle na Placu Zebrań Ludowych (wyłączywszy dwa pierwsze: "C'era una volta" i "Spotkać Prospera") okazały się frekwencyjną porażką festiwalu. Być może jakiś wpływ na słabszą frekwencję w weekend miały odbywające się w tym samym czasie finały piłkarskiego Mundialu w Brazylii, jednak finału Fety, podczas którego byłoby maksymalnie około 600 widzów, nie było chyba nigdy. "Czas Matek" Teatru Ósmego Dnia z Poznania to piękna wizualnie opowieść o życiu kobiet, które stają się matkami, dają życie, uczestniczą w jego kreowaniu i dojrzewaniu swoich pociech, by być świadkami ich śmierci na wojnie. Ten głęboko pacyfistyczny w swoim przesłaniu spektakl świetnie wykorzystuje elementy teatru ulicznego - elementy mobilne, grę na wielu scenach, na których odbywają się kolejne "epizody" i pomiędzy którymi porusza się publiczność. Niestety, tej na zakończenie festiwalu było bardzo niewiele - jeśli pamiętamy choćby finał Fety w 2011 roku, gdy spektakl Ilotopie "Water fools" na zakolu Motławy oglądało 10 tysięcy osób, a pozostałe finały festiwalu przez ostatnie lata przyciągały około 3-4 tysiące widzów, to kilkuset widzów "Czasu Matek" jest przy tym garstką.
Przed spektaklem finałowym zaprezentowano zaangażowane społecznie przedstawienie baskijskiego Hortzmuga Teatroa pod tytułem "Byłem tam i...to, co nam mówią, to nie jest to, co zobaczyłem". Spektakl jest próbą pokazania zamachu terrorystycznego (odbywającego się pomiędzy zdezorientowanym tłumem widzów spektaklu) i późniejszych wydarzeń, bazujących na pełnych patosu przemówieniach polityków, podawaniu informacji do mediów i próbie znalezienia winnego. To bardzo przewidywalna, choć interesująca, a dla części widzów stresująca i poruszająca próba pokazania mechanizmu medialnej manipulacji i tego, w jaki sposób sterują nami politycy.
Wśród odkryć festiwalu wymienić należy zwariowany kuchenny show Brama Graaflanda, grający na swojej kuchni niepowtarzalny koncert podczas przygotowywania naleśnika. Wyglądający jak skrzyżowanie Elvisa Presleya i Jima Carreya holenderski artysta dzięki charyzmie i inteligentnemu przedstawieniu "De Gillende Keukenprins" potrafił z miejsca zjednać i zachwycić publiczność. Niezwykle życiowy, piękny wizualnie i dopracowany w najdrobniejszych szczegółach spektakl o starości i podróży po wspomnieniach z przeszłości przygotowali Portugalczycy z PIA - Projectos de Intervençao Artística. Czwórka szczudlarzy w maskach staruszków wspaniale odgrywa zachowania starszych osób, tworząc wzruszające przedstawienie Podróż. Świetną, zaawansowaną technicznie, taneczną opowieść o miłości, kłótniach i miłosnych "rozejmach" opowiedzieli tancerze Arthur Bernard Bazin i Candelaria Antelo z grupy HURyCAN w swoim "Te Odiero".
Bardzo intymny, poświęcony historii płaszczy i futer spektakl, w specjalnie wybudowanym wychłodzonym domku, przygotowali artyści Ponten Pie w spektaklu "Ârtica". Cały domek jest zarazem scenografią i przestrzenią gry oraz niezwykłą widownią spektaklu, który odbywa się tuż obok i za szybą okna. Poznajemy historie właścicieli porzuconych, starych futrzanych płaszczy. Ktoś gdzieś usiłował dotrzeć, ktoś wyznawał miłość, ktoś umarł - historie banalne, ale w wykonaniu Ponten Pie bardzo przejmujące.
Największym odkryciem spektaklu okazał się dla mnie Cirque Pop Up z Francji, który organizatorzy, niesprawiedliwie, umieścili poza głównym programem spektaklu. Niezwykle ekscentryczny Julien Sauvaget zaprasza gości na pokaz kina lub spektakl marionetkowy. Na filmy "Kino wesołego miasteczka" najpierw trzeba otrzymać bilet od wielkogłowej Pebble, potem w ramach "zastępczej klimatyzacji" wszyscy zostają zroszeni wodą, by ostatecznie w niewielkim namiocie zobaczyć trzy bardzo dowcipne, krótkie etiudy filmowe. W przypadku "Atomic bikini" twórcy w konwencji spektaklu marionetkowego szukają podobieństw między przełomowym wynalazkiem współczesnej mody i epokowym zdarzeniem, jakim było użycie bomby atomowej w czasie II wojny światowej (po wojnie Amerykanie przeprowadzali przez 12 lat próby nuklearne na atolu Bikini w archipelagu Wysp Marshalla - stąd to skojarzenie). Pomysł, by połączyć uwolnienie kobiecego ciała z nadmiaru odzieży i uwolnienie atomu w formie broni nuklearnej nie ma wprawdzie większego sensu, jednak Cirque Pop Up jako zjawisko samo w sobie był jednym z najlepszych wydarzeń festiwalu. A spektakl jest pokazem kreatywności i umiejętności lalkarskich Marine Dubois, która animuje różne, przygotowane przez siebie laleczki i lalkę żyworęką Louisa Réarda - twórcy bikini.
Festiwal w nowej lokalizacji pozwolił odkryć kolejny urokliwy zakątek Gdańska nie tylko przyjezdnym, ale też samym gdańszczanom. Amfiteatralna przestrzeń nazwana parkiem przy ul. 3 maja (miejsce odgrywania spektakli dla dzieci "Pchły Szachrajki" A3 Teatru czy rosyjskiego Plasticine Rain - "The Fools Show"), czy polana pod Górą Gradową z przepięknym widokiem na gdańskie żurawie (tam zlokalizowany był namiot Cirque Pop Up) albo otoczony lasem Bastion Neubauera w parku Centrum Hewelianum (przestrzeń, gdzie umieszczono spektakl "Schraapzucht" holenderskiego teatru Tuig) - to piękne miejsca, które z pewnością można wykorzystać lepiej podczas kolejnej Fety. Z kolei na Majdanie, gdzie miały miejsce spektakle akrobatyczne i taneczne, zdecydowanie prezentowane powinny być przedstawienia z dużą scenografią, bo płaski teren utrudnia oglądanie wydarzeń odbywających się na poziomie widzów. Tradycyjnie już na festiwalu brakuje słowa pożegnalnego od szefa imprezy i podziękowania widzom oraz twórcom spektakli za czterodniowe święto teatru.
Głównym problemem są jednak ograniczone do 1000 osób, a oglądane w praktyce przez jeszcze mniejszą widownię spektakle na Placu Zebrań Ludowych. O ile formuła biletowania małych form (ograniczonych gabarytami domku lub namiotu) sprawdza się, o tyle biletowanie głównych wydarzeń dnia mocno wpłynęło na ich frekwencję. Chociaż, gdy dopisała pogoda, teren Centrum Hewelianum stał się przestrzenią relaksu i spacerów (podobnie jak bastiony w poprzedniej lokalizacji Fety), to do klimatu Starego Przedmieścia i Dolnego Miasta po przeprowadzce w nowe miejsce Fecie - niestety - na razie jest daleko.
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (65)
-
2014-07-14 16:45
(1)
Bardzo słabe oznakowanie - wskazowek, drogowskazow trzeba było szukać, a chyba nie o to chodzi. Mało precyzyjna mapka, wiekszosc trzeba było oceniać na oko. I znowu kłania się brak wlasciwego oznakowania, bo przy takich terenach, gdy nie mozna pozytkowac sie konkretami, typu nazwa ulicy, obiekt, boisko... trzeba byc bardzo precyzyjnym w innym wymiarze. Albo oznakowanie musi wręcz razic w oczy, albo wolontariusze powinny znajdowac sie doslownie na calej trasie. Tereny Grodziska przepiekne, ale chyba ustalono zbyt wielkie odleglosci miedzy niektorymi przedstawieniami. Rozumiem, ze niektore spektakle musza sie na siebie nakladac, ale to nie znaczy, ze na nastepny musze miec 10 min na dojscie. Wielkie operacje logistyczne zostawmy na Open, er. Za malo wolontariuszy na trasie, gdzie byliby najbardziej pomocni, a i u celu, w punktach info, nie zawsze dobrze zorientowani. I jednego nie rozumiem- skoro Feta promowala Centrum Hewelianum i mozliwosc zwiedzania zostala wydluzona do poznych godzin wieczornych, dlaczego nie mozna bylo tam znalezc ani mapek Fety, ani zasiegnac informacji? Wlasmie tam przydalby sie wolontariusz, bo to byl punkt, ktorego mozna bylo sie "uczepic". Wbrew pozorom Grodzisko nie jest terenem znanym od podszewki wszystkim Gdanszczanom, nie mowiac o turystach. No chyba ze ja nie trafilem z mozliwoscia pomocy w Hewelianum. Poziom artystyczny tez chyba nieco slabszy, a i mam nadzieje, ze organizatorzy wyleczyli sie z biletowanych spektakli. Jak nie mozna byc do polowy w ciąży, tak nie mozna robic festiwalu otwartego, plenerowego, dla wszystkich z jakimis wyjatkami, nie do końca dobrze uargumentowanymi. Mimo wszystko zycze Fecie jak najlepiej, bo juz nie wyobrazam sobie Gdanska latem bez niej.
- 9 0
-
2014-07-14 16:58
Ci wolontariusze to spory problem... ida tam chyba z przymusu, albo po to zeby obejrzec sobie spektakle. Sa fatalnie pznakowani i chowaja swoje identyfikatory do kieszeni. Przy spektaklu bylo 2-3 wolontariuszy, a i tak jakos nadzwyczajnego nie robili, gdyby stali na trasie byliby bardziej pomocni. Ci ktorzy byli przy spektaklach czesto slabo poinformowani, bo jak mi Pani odpowiedziala, ze nie wie gdzie sa aktorzy i gdzir beda wystepowac to skad ja mam to wiedziec?
- 1 0
-
2014-07-14 22:37
miejsce..mapka itd.
Na fetę chodzę od 7 co najmniej lat..W tym roku..miejsce przecudne ..pomijając plac zebrań..Choć bardzo się zmianą zmartwiłam bo mieszkam 10 min piechotką od bastionów..MAPKA- tragiczna,słabo czytelna..a już współczułam tym co nie znali terenu.. może gdyby były miejsca oznaczone tabliczkami G2 G 3..Ogólnie spektakle fajne..Jednak..jeśli chodzi o płatne... byłam na 4 i tylko jeden był..według mnie .. wart tej dychy.. Dlatego też myślę że frekfencja na finale była tak słaba..bo jak po 21 zawiozłam dzieci do domu to już wracać mi się nie chciało.. Patrząc na fotki żałuję że nie mogłam wszystkiego zobaczyć.. Ogólnie było fajnie.. A i najważniejsze.... Wreszcie ludzie zaczynają rozumieć że w przodzie się siedzi..i w tłumie się nie pali..
- 0 0
-
2014-07-14 23:26
Moich uwag kilka (1)
Zabrakło a by się przydało:
1. powbijane w ziemię drogowskazy (nowy teren - trochę labirynt) byłoby łatwiej trafić
2. informacje na miejscu spektakli o której się odbywają - jakieś tabliczki
3. jeżeli byłaby taka możliwość w następnych latach to, żeby podzielić spektakle miejscami przez wszystkie dni i wówczas można zaplanować, że dzień 1 np spędzam na majdanie i tam oglądam wszystko, 2 dzień w parku itd...no choć wiem , że nie wszyscy artyści są pełne 4 dni...ale może?
4. i bez placu zebrań ludowych - płatność i komercha mija się z teatrem plenerowy i ulicznym czyli dla każdego i biednego i bogatego- 0 0
-
2014-07-15 00:07
i jeszce jedno lub dwa:
5. no i lepiej poinformowane punkty INFO, bo w sobotę pytałyśmy o rzekomo zmienioną godzinę spektaklu na fb a punkt info nic nie wiedział (dopiero jak im pokazałyśmy ten post to w gre weszły tel, kontakty i wyszło na nasze) a wcześniej w INFO była podana błędna godzina - ludzie sprawdzajcie swój fb FETA na bieżąco !
Poza tym mile zaskoczenie i hit: Gram Graafland z naleśnikami - mój faworyt
circoPitanga jak zwykle klasa sama w sobie
HURyCAN - czad taneczny
scena c - szacun za wyjście do publiczności pomimo sobotniego deszczu
Plasticine Rain - znów cudna interakcja z publicznością i generalnie w waszym klimacie
Tuig - cudna opowieść symboliczna i metaforyczna..no i u mnie w deszczu :)
To moi główni bohaterowie...choć widziałam więcej :)- 0 0
-
2014-07-15 22:22
Dlaczego spektakle płatne
W tym roku zapewne było mniejsze dofinansowanie FETY, bo nasz prezydent zarezerwował fundusze na kolejne wybory samorządowe i prezydenckie. Ot i tajemnica licznych spektakli odpłatnych
- 1 0
-
2014-07-16 00:19
bebniarze
a ktos widzial moze przypadkowe wystepy ekipy bebniarzy przebranych w mundury? spiewali tez queen - we will rock you.bardzo fajnie to wyszlo
- 0 0
-
2014-07-17 22:53
Super,super !
Fantastyczna lokalizacja !!!
sporo przedstawień interesujących,a szczególnie ciekawa propozycja grupy z Katalonii -KAMCHATKA ...- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.