- 1 Znów były wyścigi na al. Grunwaldzkiej (217 opinii)
- 2 Bezdomny bez pracy udawał inwestora (41 opinii)
- 3 Narobił zniszczeń na 16 tys. Ukradł kilkaset zł (57 opinii)
- 4 Napadli na salon gier i ukradli pieniądze (57 opinii)
- 5 W porcie znaleziono bombę. Ważyła 250 kg (83 opinie)
- 6 Nie było ofert na przebudowę Świętojańskiej (166 opinii)
Obrońcy Wolva podpadli w sądzie
Linia obrony adwokatów oskarżonego 41-letniego Artura W. ps. "Wolv", który w kwietniu 2015 r. spowodował śmiertelny wypadek we Wrzeszczu, polegająca na zadawaniu biegłym pytań niezwiązanych z ich opiniami, została zmiażdżona przez sąd.
Jednak i tym razem scenariusz powtórzył się. Niewiele ponad rok po opuszczeniu więziennych murów, Artur W. ponownie związał się ze światkiem przestępczym i został złapany na popełnieniu kolejnego, poważnego przestępstwa: wymuszenia rozbójniczego.
Czytaj więcej: 11 lat za kratami. Życie Artura W.
Wolv to również sprawca szeroko opisywanego w mediach wypadku samochodowego, do którego doszło we Wrzeszczu w kwietniu 2015 r. Przypomnijmy - zgodnie z ustaleniami biegłych Artur W. jechał z nadmierną prędkością al. Grunwaldzką w kierunku Sopotu. Na wysokości tzw. wysepki we Wrzeszczu wpadł w poślizg.
Bez prawa jazdy, po kokainie i na przepustce z aresztu
Prowadzony przez niego Nissan, którym kierował bez prawa jazdy, uderzył w prawidłowo poruszającego się citroëna. Staranowane auto zostało zepchnięte z jezdni i z impetem wjechało na biegnącą obok ścieżkę rowerową, na której znajdowały się dwie rowerzystki. Jedna z kobiet poniosła śmierć na miejscu, druga w stanie krytycznym trafiła do szpitala. Na szczęście lekarzom udało się ją uratować.
Wolv spowodował wypadek w trakcie przerwy w odbywaniu kary aresztu (we wrześniu 2014 r. został skazany na 10 lat więzienia za wspomniane wcześniej wymuszenia rozbójnicze, wyrok nie był prawomocny), uwarunkowanej rzekomo złym stanem jego zdrowia. "Poważne problemy zdrowotne" nie przeszkodziły mu jednak w zażywaniu narkotyków. Z przeprowadzonych wkrótce po wypadku badań toksykologicznych wynikało, że mężczyzna znajdował się pod wpływem kokainy.
Dwóch biegłych z zakresu wypadków drogowych
We wtorkowe przedpołudnie przed Sądem Rejonowym Gdańsk-Północ rozpoczęła się kolejna rozprawa ws. Wolva. Oskarżony pojawił się sali sądowej z ręką w gipsie. Jak powiedział, ok. dwa tygodnie temu złamał prawą dłoń, ale nie wyjaśnił, w jaki sposób do tego doszło.
Tym razem obrońcy oskarżonego - adwokaci Karol Żelaźniak i Filip Bloch - zawnioskowali o przesłuchanie dwóch biegłych, którzy po wypadku we Wrzeszczu sporządzili opinie z zakresu wypadków drogowych. Na sali pojawili się inż. Paweł Szostak oraz mgr Rafał Szczypiński. Pierwszy z nich jest autorem ok. 500 opinii biegłego, drugi ok. 2 tys.
Choć biegli mieli odpowiadać na pytania zarówno prokuratora, jak i obrońców, praktycznie całą rozprawę, która trwała ponad trzy godziny, zdominowały pytania adwokatów Wolva. Zanim jednak ta kwestia zostanie szerzej opisana, warto najpierw przytoczyć najważniejsze fakty, jakie udało ustalić się biegłym.
Najważniejsze fakty z opinii biegłych
Z przeprowadzonych przez nich badań wynika, że układy kierowniczy i hamulcowy w kierowanym przez Wolva samochodzie były w chwili wypadku w pełni sprawne. W chwili uderzenia auto jechało z nadmierną prędkością, która wynosiła ok. 75-80 km/h (dopuszczalna prędkość w miejscu wypadku wynosiła 50 km/h). Ogumienie w samochodzie było dostosowane do pory roku i nie nosiło śladów nadmiernego zużycia. Ciśnienie w oponach oraz stan bieżnika znajdowały się w normie.
Biegłym udało się również precyzyjnie odtworzyć tory ruchu samochodu Wolva i uderzonego przez niego Citroëna, od chwili zderzenia obu pojazdów do ich zatrzymania się. Szczypiński podkreślił, że choć "jezdnia w miejscu wypadku nie jest płaska jak stół", nie znalazł żadnych podstaw do tego, aby jadący zgodnie z przepisami kierowca mógł stracić na niej panowanie nad pojazdem. Reasumując, wszystko wskazuje na to, że powodem wypadku były po prostu nadmierna prędkość i brawura Wolva.
Zaskakujące pytania obrońców
Nic dziwnego, że linia obrony przyjęta przez obu adwokatów z każdą minutą stawała się coraz bardziej groteskowa. Obrońcy zadawali mnóstwo pytań czysto hipotetycznych i całkowicie niezwiązanych ze sporządzonymi opiniami.
Dopytywali np. o sterowniki pojazdu, które nie miały wpływu na właściwości jezdne, zachowanie się pojazdu z ogumieniem zimowym, choć samochód Wolva miał ogumienie letnie, poważne skorodowanie tarcz hamulcowych, którego nie stwierdzono ani w Nissanie, ani w Citroenie czy okres utrzymywania się śladów wypadku na drodze, choć te zostały dobrze udokumentowane. W pewnym momencie poprosili nawet biegłego Szczypińskiego o... rozrysowanie jednego z wzorów, na podstawie którego dokonał swoich wyliczeń.
- Wysoki sądzie, przecież to wiedza, którą każdy z nas powinien przyswoić w szóstej klasie szkoły podstawowej - skwitował Szczypiński, po czym rozrysował na kartce wzór na ruch jednostajnie przyspieszony, która zgodnie z życzeniem obrońców została załączona do akt sprawy.
Biegły Szczypiński często zaznaczał, że pytania obrońców stają się coraz dziwniejsze, a ewentualne odpowiedzi nie mają praktycznie żadnego wpływu na wyjaśnienie przebiegu wypadku.
- Wysoki sądzie, nie dostrzegam związku pomiędzy pytaniami a opinią. Równie dobrze możemy bez końca teoretyzować, jak np. zachowałby się samochód oskarżonego, gdyby uderzył w niego ptak czy cokolwiek innego - powiedział Szczypiński.
Sędzia straciła cierpliwość
Można odnieść wrażenie, że obrona nadrabia teraz wiedzę z fizyki i wciąż zadaje czysto teoretyczne i abstrakcyjne pytania z zakresu tarcia czy ogumienia. Proszę odnosić się do opinii biegłego albo iść na wystawę sztuki abstrakcyjnej.Jednym z niewielu sensownych posunięć obrońców było złożenie przez nich oświadczenia, z którego wynikało, że biorący udział w zdarzeniu Citroen miał ogumienie zimowe, czyli niedostosowane do pory roku. Jednak i w tym przypadku nie otrzymali satysfakcjonującej odpowiedzi. Zgodnie z opinią biegłego Szczypińskiego, rodzaj opon w samochodzie staranowanym przez Wolva z nadmierną prędkością nie miał żadnego wpływu na przebieg wypadku. Nic dziwnego, że w pewnym momencie prowadząca rozprawę sędzia przerwała zadawane przez obrońców pytanie i przywołała ich do porządku.
- Obrona zadaje coraz dziwniejsze pytania, moja cierpliwość wyczerpuje się. Mam pełne zrozumienie do tego, że obrona ma prawo dociekać wszystkich szczegółów. Ale te pytania nie mają nic wspólnego z opinią biegłego. Można odnieść wrażenie, że obrona nadrabia teraz wiedzę z fizyki i wciąż zadaje czysto teoretyczne i abstrakcyjne pytania z zakresu tarcia czy ogumienia. Proszę odnosić się do opinii biegłego albo iść na wystawę sztuki abstrakcyjnej - powiedziała dosadnie sędzia Beata Majkowska.
Kolejna rozprawa ws. wypadku we Wrzeszczu została zaplanowana na koniec września.
Miejsca
Opinie (300) ponad 20 zablokowanych
-
2016-09-14 23:16
Mam nadzieję że Ziobro przypilnuje tego procesu i wyrwie chwasta.
- 5 1
-
2016-09-15 07:28
Facetowi mylą się pojęcia
Facetowi mylą się pojęcia. Pewnie wydaje mu się, że robi wszystko, żeby nie trafić znowu za kraty.
???
Całe życie robi wszystko, żeby zza tych krat nie wyjść.
I zupełnie poważnie to tak, dla zwyrodnialców powinna być kula czy stryczek. Nie podejmuję się rozstrzygania do którego momentu człowiek rokuje, a od którego momentu już tylko czapa.
Za to system więziennictwa jakiś taki kulawy mamy i to widzę wyraźnie. Jakieś konstruktywne pomysły? Kamieniołomy i obozy pracy to też widzę raczej dla tych "straconych dla społeczeństwa" zamiast stryczka. Może coś w rodzaju klasztoru (nie śmiejcie się)? Pełna izolacja, możliwość popracowania nad sobą i konieczność utrzymania zakładu przez skazanych?
Jestem ciekaw czy były prowadzone tego rodzaju programy? Jakiś złoty środek między demoralizującym , ciężkim więzieniem a wczasami z Xboksem za pieniądze podatników?- 4 2
-
2016-09-15 09:15
Obrońcy w końciu przypomną sobie o "pomroczności jasnej"
Nie podoba mi się "dobra zmiana", ale mam nadzieję, że takie przypadki będą surowo karane. W tym przypadku nie ma szans na resocjalizację. 25 lat to minimum i to bez możliwości skrócenia odsiadki. Dla "takich" więźniów powinien być przymus pracy np. przy wykonywaniu umocnień p.powodziowych. A jak "przypadkowo" złamie łapkę, to niech ści**wo gumofilcami udeptuje wały!
- 3 1
-
2016-09-15 09:55
A tak w ogóle...
... to dręczy mnie kilka mniej poważnych kwestii. Bo jakim tłukiem trzeba być, żeby:
1. Usiłować się wykpić ze spowodowania wypadku po nawciąganiu się jakiejś "mąki"?
2. Wsiadać za kółko nawciąganym/nawalonym?
3. Negatywnie nastawiać do siebie sąd w tak przegranej sprawie?
Może po prostu nie ma gdzie mieszkać, a telewizor w celi jeszcze stoi?
Ja wiem, odkryłem Amerykę, że pospolici przestępcy, gitarzyści i piłkarze to w większości głupki ;)
Poza tym:
1. Po cholerę kończyć dość trudne studia, żeby zostać prostytutką? W dodatku tak smutno ubraną w togę.
2. Ksywę sam sobie wymyślił czy to taki żart kolegów? Bo "Wolv" to tak kijowo napisany "wilk" czy co? Zdrobnienie od "Wolverine" bo rzadko paznokcie obcina?- 7 3
-
2016-09-15 11:09
Dlaczego podawane są wszystkie nazwiska -
sędzia, biegli i adwokaci, a nie najważniejszy facet w tej sprawie? W Austrii pisano o Fritzlu zaraz po ujęciu.
Czy Redakcja wie, jaka kara grozi jej za podanie nazwiska przestępcy do wiadomości publicznej przez wyrokiem? A jaka czytelnikowi, który wpisze w koment?- 2 0
-
2016-09-15 12:01
Brawo sędzia !!!
BRAWO SĘDZIA.
koniec tego pajacowania przed sądami ... do więzienia z nim i na przymusowe prace niech zarabia na utrzymanie swoje i odszkodowanie dla pokrzywdzonych- 11 0
-
2016-09-15 12:31
Inteligenciki w togach
studia aplikacja i kaska od zbójów za pitolenie dyrdymalow
- 9 2
-
2016-09-15 20:12
Temat na jedną rozprawę
Po co tu biegli? Są świadkowie, są badania... sprawa prosta i klarowna. Godzina i po sprawie. Nie rozumiem...
- 10 1
-
2016-09-19 13:41
utylizować chwasta i na Szadółki
- 3 0
-
2016-09-19 14:27
Powinni go uszkodzić, tak po cichu, niechcący, żeby zniknął na stałe i nie obciążał społeczeństwa kosztami
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.