- 1 Odnaleziono ciało zaginionego nurka (22 opinie)
- 2 Z bastionu Żubr zniknęły lunety (35 opinii)
- 3 Lasy w Gdyni bez ludzi. "Chronimy dziki" (271 opinii)
- 4 Partyzantka roślinna okiem przyrodnika (56 opinii)
- 5 Pod prąd uciekał przed policją (266 opinii)
- 6 Ukraińcy z Trójmiasta pojadą na front? (888 opinii)
Walczą z rakiem, powalczą z Bałtykiem
Dzieli ich wiele: wiek, pochodzenie czy miejsce zamieszkania. Łączy śmiertelna choroba - rak. W sobotni wieczór połączy ich jeszcze odpowiedzialność za bezpieczne dopłynięcie żaglowcem Zawisza Czarny do Karlskrony. Właśnie wtedy wyruszy kolejny "onkorejs".
- Chorzy pokonają Bałtyk będąc częścią załogi i pełniąc wachty nawigacyjne, kambuzowe, portowe i kotwiczne. Będą sterować jednostką, stawiać i zrzucać żagle, cumować, szorować pokład, sprzątać rejony i wykonywać wszystkie czynności, które należą do pełnoprawnych załogantów. Dzięki temu pokażą, że można żyć z chorobą i dokonywać rzeczy, które nie są łatwe nawet dla w pełni zdrowego człowieka, że można pokonywać własne słabości, chorobę i czerpać radość z każdego dnia - podkreśla Magdalena Lesiewicz, prezes Fundacji Onkorejs - Wybieram Życie.
Rejs ma być nie tylko nagrodą dla załogantów czy wytchnieniem w walce z ciężką chorobą, ale ma również pokazać, że diagnoza choroby nowotworowej nie musi już oznaczać śmierci. W Polsce coraz częściej szybko diagnozuje się raka, co znacząco wpływa na szanse chorego na wyzdrowienie. Poza tym chorzy twierdzą, że często choroba jest dla nich społecznym stygmatem - uważani są za terminalnie chorych, którzy w zaciszu sypialni lub szpitalnej sali czekają na swoja ostatnią godzinę. Tymczasem kluczowe - oprócz szybkiej diagnozy - jest nastawienie chorego i jego bliskich.
- W sytuacji gdy chory dowiaduje się, że ma nowotwór, jak i w sytuacji, gdy pierwszy raz wsiada na jacht, nie wie jak zachowa się jego organizm, nie wie czy strach go nie sparaliżuje, nie wie czy będzie miał chorobę morską itp. Jedyne co jest wiadomo to to, że nie może się poddać. Nawet w sztormie i podczas najgorszej chemioterapii nie może odpuścić. Musi walczyć dalej. Po pełnomorskim rejsie, mając świadomość tego co przeżyła chora osoba, ma poczucie, że ze wszystkim sobie poradzi - podkreśla Magdalena Lesiewicz.
To już czwarty "onkorejs" w ostatnich latach. W poprzednich nie brakowało trudnych chwil. W 2015 roku żaglowiec "Zjawa" zaczął nabierać wody i rejs musiał być przerwany.
Czytaj więcej: Rejs Zjawy przerwany.
Opinie (42) 6 zablokowanych
-
2017-09-06 10:10
Komu jest potrzebna ta manifestacja choroby? Czyżby organizatorowi?
Przecież to tak jakby usiąść w poczekalni do przychodni onkologicznej! Uczestnicy będą się licytować, który jest bardziej chory. Człowiek, który chciałby psychicznie opanować chorobę, popłynąłby w normalny rejs ze zdrową załogą!
- 5 2
-
2017-09-06 10:49
"Walczą z rakiem, powalczą z Bałtykiem "
Ja bym powalczył z wolską służbą zdrowia. Od kiedy pamiętam mówiło się , że : " W Wolsce aby chorować to trzeba mieć zdrowie, czas i pieniądze" .
- 4 0
-
2017-09-06 19:34
a kogo to obchodzi?
po co ten artykuł? nie ma wązniejszych spraw/inicjatyw/wydarzeń ? płyną sobie jakięs babki z rakiem no i co z tego...
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.