• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wnyki w przyosiedlowym zagajniku

Maciej Korolczuk
16 grudnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Ziemia wokół drzewa była mocno rozorana, co wskazuje, że dzik długo walczył o życie. Ze względu na drastyczny charakter zdjęcia, jest ono widoczne dopiero po kliknięciu. Ziemia wokół drzewa była mocno rozorana, co wskazuje, że dzik długo walczył o życie. Ze względu na drastyczny charakter zdjęcia, jest ono widoczne dopiero po kliknięciu.

Jeden z naszych czytelników podczas spaceru z psem natknął się na martwego dzika. Zwierzę było zaplątane w stalową linkę. Według policjantów to wnyki zastawione przez kłusowników. To pierwszy przypadek kłusownictwa na terenie miasta od wielu lat.



Czy dokarmiasz dziką zwierzynę?

Sprawę zgłosił w naszym Raporcie pan Łukasz. W piątek 4 grudnia wybrał się on na spacer po osiedlu przy ul. Myśliwskiej zobacz na mapie Gdańska. Na wysokości skrzyżowania z ul. prof. Stefana Hausbrandta wśród drzew dojrzał rozkopaną ziemię i zaplątanego w stalową linkę dzika.

- Zwierzę z pewnością się strasznie męczyło, patrząc po zaoranym terenie wokół drzewa. Niestety, gdy je znalazłem, już nie żyło - mówi nasz czytelnik.
Zgłoszenie natychmiast przekazaliśmy do Dyżurnego Inżyniera Miasta (pod nr 58 52 44 500). Ten na miejsce wysłał dwóch funkcjonariuszy z patrolu zwierzęcego.

- Gdy nasi pracownicy dotarli na miejsce, potwierdzili zdarzenie - mówi Mirosław Redak, inspektor z Centrum Zarządzania Kryzysowego w Gdańsku, zajmującego się odławianiem dzikiej zwierzyny z terenów miejskich. - Jak pracuję w tym zawodzie od 14 lat, to takiego zdarzenia nie pamiętam. Owszem, zdarzają się akty kłusownictwa, ale w lasach poza miastem. Teraz wnyki były zastawione z premedytacją, bo zanim na miejsce przyjechała firma usuwająca martwe zwierzęta, dzika już nie było, a wnyki w tym samym miejscu pojawiły się następnego dnia. Dlatego zdecydowaliśmy się zgłosić sprawę na policję, by zatrzymać osobę za to odpowiedzialną.
Odnalezienie sprawcy może utrudniać zarówno brak truchła dzika, jak i brak śladów sprawcy, które zostały zadeptane.

We wtorek funkcjonariusze z VIII Komisariatu Policji przy ul. Kartuskiej w Gdańsku wszczęli jednak w tej sprawie dochodzenie z art. 53 pkt. 5 Ustawy o Prawie Łowieckim ("Kto wchodzi w posiadanie zwierzyny za pomocą broni i amunicji innej niż myśliwska, środków i materiałów wybuchowych, trucizn, karmy o właściwościach odurzających, sztucznego światła, lepów, wnyków, żelaz, dołów, samostrzałów lub rozkopywania nor i innych niedozwolonych środków").

Sprawcy grozi do 5 lat pozbawienia wolności oraz "utrata broni, pojazdów, narzędzi i psów, przy użyciu których dokonane zostało przestępstwo, a także przepadek trofeów, tusz zwierzyny i ich części".

Jednocześnie miejskie służby przypominają i apelują do mieszkańców o niedokarmianie dzikich zwierząt.

- To pierwsza i podstawowa sprawa. Nie dawajmy im jedzenia. One nie przychodzą do miasta, bo kochają ludzi, tylko dlatego, że ludzie dają im jeść. One same doskonale dadzą sobie radę. A my, jeśli nie będziemy ich dokarmiać, nie będziemy ich też narażać na takie niebezpieczeństwo - dodaje Redak.

Opinie (145) 2 zablokowane

  • Bieda w kraju. Ludzie zastawiaja wnyki na zwierzeta. Golebie jedza

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane