- 1 Szukał na targu sadzonek, znalazł amunicję (115 opinii)
- 2 Oślepiał śmigłowiec podczas derbów (217 opinii)
- 3 We wrześniu koniec prac na Chwarznieńskiej (51 opinii)
- 4 Coraz więcej domów pływających na wodzie (64 opinie)
- 5 Kradli klocki LEGO. Hurtowo (32 opinie)
- 6 Prawie 50 miejsc parkingowych przy Parku Oruńskim (70 opinii)
Wnyki w przyosiedlowym zagajniku
16 grudnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat)
Jeden z naszych czytelników podczas spaceru z psem natknął się na martwego dzika. Zwierzę było zaplątane w stalową linkę. Według policjantów to wnyki zastawione przez kłusowników. To pierwszy przypadek kłusownictwa na terenie miasta od wielu lat.
- Zwierzę z pewnością się strasznie męczyło, patrząc po zaoranym terenie wokół drzewa. Niestety, gdy je znalazłem, już nie żyło - mówi nasz czytelnik.
Zgłoszenie natychmiast przekazaliśmy do Dyżurnego Inżyniera Miasta (pod nr 58 52 44 500). Ten na miejsce wysłał dwóch funkcjonariuszy z patrolu zwierzęcego.
- Gdy nasi pracownicy dotarli na miejsce, potwierdzili zdarzenie - mówi Mirosław Redak, inspektor z Centrum Zarządzania Kryzysowego w Gdańsku, zajmującego się odławianiem dzikiej zwierzyny z terenów miejskich. - Jak pracuję w tym zawodzie od 14 lat, to takiego zdarzenia nie pamiętam. Owszem, zdarzają się akty kłusownictwa, ale w lasach poza miastem. Teraz wnyki były zastawione z premedytacją, bo zanim na miejsce przyjechała firma usuwająca martwe zwierzęta, dzika już nie było, a wnyki w tym samym miejscu pojawiły się następnego dnia. Dlatego zdecydowaliśmy się zgłosić sprawę na policję, by zatrzymać osobę za to odpowiedzialną.
Odnalezienie sprawcy może utrudniać zarówno brak truchła dzika, jak i brak śladów sprawcy, które zostały zadeptane.
We wtorek funkcjonariusze z VIII Komisariatu Policji przy ul. Kartuskiej w Gdańsku wszczęli jednak w tej sprawie dochodzenie z art. 53 pkt. 5 Ustawy o Prawie Łowieckim ("Kto wchodzi w posiadanie zwierzyny za pomocą broni i amunicji innej niż myśliwska, środków i materiałów wybuchowych, trucizn, karmy o właściwościach odurzających, sztucznego światła, lepów, wnyków, żelaz, dołów, samostrzałów lub rozkopywania nor i innych niedozwolonych środków").
Sprawcy grozi do 5 lat pozbawienia wolności oraz "utrata broni, pojazdów, narzędzi i psów, przy użyciu których dokonane zostało przestępstwo, a także przepadek trofeów, tusz zwierzyny i ich części".
Jednocześnie miejskie służby przypominają i apelują do mieszkańców o niedokarmianie dzikich zwierząt.
- To pierwsza i podstawowa sprawa. Nie dawajmy im jedzenia. One nie przychodzą do miasta, bo kochają ludzi, tylko dlatego, że ludzie dają im jeść. One same doskonale dadzą sobie radę. A my, jeśli nie będziemy ich dokarmiać, nie będziemy ich też narażać na takie niebezpieczeństwo - dodaje Redak.