• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Za bycie Polką dostawała w twarz

wysłuchał Jakub Gilewicz
3 stycznia 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Wspomnienia przedwojennych Polaków z Gdańska
Alicja (pierwsza od lewej) z koleżankami przed zabudowaniami przy ul. Niemojewskiego. Zdjęcie z 1940. Alicja (pierwsza od lewej) z koleżankami przed zabudowaniami przy ul. Niemojewskiego. Zdjęcie z 1940.

- Przyszło dwóch w skórzanych płaszczach. Zapytali brata, jak się nazywa. Odpowiedział, a jeden go trzasnął. Za chwilę to samo. Widać było, że wiedzą. Brat musiał się przyznać. Niemcy wzięli go do więzienia - opowiada Alicja Zagromska-Liszewska. W cyklu Trójmiejskie opowieści wspomnieniami dzieli się emerytowana lekarka, która m.in. podczas okupacji mieszkała w Gdyni.



Jechał rowerem od strony Obłuża. A my - jak to dziewczynki - bawiłyśmy się w ogródku przy Niemojewskiego zobacz na mapie Gdyni. Ja i koleżanka Ludka. Kolejarz zatrzymał się, zostawił rower przy płocie i otworzył furtkę. Nie zauważyłyśmy go. A on podszedł i wytrzaskał nas po twarzach. Po czym wyszedł, wsiadł na rower i odjechał. Wytrzaskał, bo rozmawiałyśmy po polsku.

Kiedy indziej stałam w kolejce do taniej jatki na Grabówku. A to trwało... Rozmawiałam wtedy po polsku z dziewczynką, która też czekała. A tu nagle wysoki młodzieniec, który stał dalej, trzask jedną i trzask drugą, po czym wrócił na swoje miejsce. Stał dalej, i my też. Tego młodzieńca, to jeszcze po wojnie widziałam.

I trzeci raz. W szkole uczyłam się w klasie dla polskich dzieci. Zdarzyło się, że nauczycielka wysłała mnie do apteki po drugiej stronie ulicy. A że wtedy nie dawali siatek, wracając miałam zajęte obie ręce. Weszłam do szkolnego korytarza, którym akurat szedł nauczyciel, co prowadził lekcje dla Niemców, Volksdeutschów i Eingedeutschów.

Nie pozdrowiłam go. Bo po pierwsze ręce miałam zajęte, a po drugie hańba, żebym uniosła rękę i powiedziała Heil Hitler! Więc wykorzystałam to, że niosłam zakupy z apteki. Jak mnie trzasnął w twarz, z jednej strony, i z drugiej, to aż się zatrzęsłam. I poszedł dalej, a ja wróciłam do klasy.

Niemki z nocnikami i mężczyźni w czarnych płaszczach

Kiedy na Niemojewskiego zobacz na mapie Gdańska pojawili się Niemcy, to Oksywie jeszcze polskie było. Mamę, mnie - siedmioletnią dziewczynkę i starszych braci zabrano w jakieś miejsce. Ojca od lat nie było - w 1933 roku jako kolejarz pojechał na wschodnie rubieże Polski i wszelki ślad po nim zaginął.

Wtedy, we wrześniu 1939, Niemcy zabrali mężczyzn, a nas później wypuścili. Braciom kazano iść do stallagu w Gross-Born. Bo Jasiu był kosynierem gdyńskim, choć krótko. Siedział z innymi w lasach. A że kos nie było dla wszystkich, mieli siekiery i inne przedmioty.

W każdym razie 19-letniego Jasia i rok starszego Henia Niemcy zabrali do stallagu. Mężczyźni poruszali się pieszo, a po drodze stały Niemki z nocnikami i wylewały ich zawartość na Polaków.

  • Jan, młodszy brat Alicji, pracował w czasie wojny między innymi u bauera w Tolkmicku.
  • Henryk, starszy brat Alicji, po ucieczce ze stalagu trafił do Berlina, gdzie pod fałszywym nazwiskiem pracował jako zdun.
Obaj zresztą z tego stalagu uciekli. Tyle że każdy osobno. Henio przyjął nazwisko znajomych z Mławy, bo nasza rodzina to pochodzi z pobliskiego Iłowa. Odtąd Henio nazywał się Theo Radzanowski. I zawędrował aż do... Berlina, gdzie później wraz z Czechem pracował jako zdun.

Jasiu z kolei przyjął nazwisko Sobczak. Najpierw pracował u bauera w Tolkmicku, a później w gdyńskim Kriegsmarinearsenal. Kiedy pewnego razu szedł 10 Lutego zobacz na mapie Gdańska, zobaczył mężczyznę w czarnym mundurze. To był jeden z tych, co we wrześniu 1939 roku siedzieli w lesie. Byli nawet umówieni, że w razie śmierci jednego, drugi powiadomi bliskich.

- Wiesz, jestem na froncie wschodnim, ale nawet mi się to podoba - powiedział wprost Jasiowi i spojrzał na swoje epolety. Choć mógł, to jednak nie zadenuncjował mojego brata.
Ktoś jednak i tak go wydał. Pamiętam tamten wieczór. Paliła się karbidówka. I w pewnym momencie przyszło dwóch w skórzanych płaszczach.

- Jak się nazywasz?
- Johann Sobczak.
Mężczyzna trzasnął brata w twarz.

- Jak się nazywasz?
- Johann Sobczak.
A on go jeszcze raz. Widać było, że wiedzą. Brat musiał się przyznać. I wzięli go do więzienia w Koronowie - to jest koło Bydgoszczy. Wiedziałam, że tam, bo przyszła od niego świąteczna kartka. A kiedy zbliżał się front, Niemcy rozpuścili ich. Do Gdyni Jasio szedł pieszo. Strasznie odmroził sobie nogi. Ale doszedł.

Kartka wysłana przez brata Jana w 1944 r. z więzienia w Koronowie k. Bydgoszczy. Kartka wysłana przez brata Jana w 1944 r. z więzienia w Koronowie k. Bydgoszczy.

Matka do więzienia, córka do pracy jako niania

Mamę chcieli wciągnąć na Volkslistę. Miała dwóch synów, którzy nadawali się do wojska, siostrę w Niemczech, a do tego dobrze mówiła po niemiecku. Namawiali, namawiali. A mama: nie i nie. Razu pewnego zorientowali się, że mama nie zapisała mnie do niemieckiej szkoły. Odtąd musiałam już chodzić.

A mama przez pierwszy okres wojny pracowała jako kucharka, na Obłużu lub na Oksywiu. Pamiętam, jak kładłam na płocie przygotowaną wcześniej kanapkę dla francuskich jeńców. Niemcy nie raz prowadzili ich obok naszego domu. Wiem też, że mama przemycała melasę. Na co dzień było biednie, a ona chciała zrobić piernik na święta. Razu pewnego mamę ktoś podkablował.

Przyszli, kazali pokazać coś w pokoju, bo my tylko pokój i kuchnię miałyśmy, po czym zabrali mamę. Zajęło się nią Gestapo na Kamiennej Górze. Po wojnie ktoś ze znajomych musiał porządkować gestapowski budynek i natrafił na fotografie mamy. Bito ją. Trafiła do więzienia przy Kurkowej zobacz na mapie Gdańska. Dostała tam udaru mózgu, ale mimo to przeżyła.

Zdjęcia Elżbiety Zagromskiej po jej aresztowaniu przez Niemców. Fotografie wykonano w siedzibie gdyńskiego Gestapo. Zdjęcia Elżbiety Zagromskiej po jej aresztowaniu przez Niemców. Fotografie wykonano w siedzibie gdyńskiego Gestapo.
Mnie zabrano najpierw do domu starców, ale byłam tam krótko. Po czym trafiłam do Niemki Elly Lehmann, która mieszkała przy Adolf Hitler Straße, czyli przy dzisiejszej Świętojańskiej zobacz na mapie Gdyni. Na parterze budynku miała sklep - bławaty. Były tam głównie materiały. Na piętrze urzędowała ona i księgowy. Wyżej było duże mieszkanie, gdzie opiekowałam się córką Lehmann - małą Heidi.

Sklep należał kiedyś do frau Elly i jej męża. Niemcy zgładzili go jednak w Piaśnicy, po czym ona wyszła za subiekta, który u nich pracował, a mieszkał w Wejherowie. Widziałam kiedyś jego zdjęcie w mundurze.

Mieszkanie składało się z pięciu pokoi, a szósty to była służbówka. Do tego balkon, kuchnia, spiżarnia, ubikacja. Lehmann spędzała czas w biurze, a wieczorami chodziła do teatru. Miała też swojego adoratora. A moim obwiązkiem była opieka nad małą Heidi. Na spacery zabierałam ją na Świętojańską.

Budynek przy ul. Świętojańskiej 32, gdzie Alicja mieszkała od końca 1942 r. i opiekowała się małą Heidi. Fotografia pochodzi z 1940 r. Budynek przy ul. Świętojańskiej 32, gdzie Alicja mieszkała od końca 1942 r. i opiekowała się małą Heidi. Fotografia pochodzi z 1940 r.
Razu pewnego poszłyśmy do lasu na pobliskim wzniesieniu. Lehmann, Heidi i ja. I nagle ogłoszono alarm przeciwlotniczy.

Z beczek już zaczęła unosić się mgła, to znaczy zasłona dymna. Wracałyśmy obok jednej takiej beczki. Nie wiem, co było w tym dymie, ale widziałam, że po powrocie Lehmann zdejmowała przeżarte czymś pończochy.

Niemcy pilnowali też, żeby przestrzegać zaciemnienia. Któregoś wieczoru, kiedy Lehmann nie było w domu, usłyszałam dzwonek. Otworzyłam drzwi. Przyszło Schupo.

- W tym mieszkaniu włączone jest światło - powiedział policjant.
- Nic o tym nie wiem.
- Gdzie masz spiżarnię?
Wszedł i rzeczywiście wyłączył światło. Wypatrzył je pewnie z ulicy, bo spiżarnia miała niewielkie okno. Tak dbano wtedy o zaciemnienie. Pamiętam też, że jak nad Gdynię nadlatywały nocą samoloty, to zrzucały takie świece, że można było igłę znaleźć. Tak bywało jasno nad portem.

Nauka angielskiego i 32 skrzynie

Mimo że Lehmann miała sklep, to była skąpa. Pamiętam, jak dała mi dziecięcą sukienkę, aby służyła mi jako bluzka. Za to pozwalała mi chodzić do kościoła i do szkoły. Poza tym wysyłała mnie pociągiem do Wejherowa. Kiedyś dała mi kostkę masła dla szewca, a w zamian miałam przywieźć buty. Co by było jednak, gdyby znaleźli przy mnie, Polce, żywność?

W Wejherowie musiałam czekać na powrotny pociąg do Gdyni. Chodziłam wtedy czasami do szwagierki Lehmann. Wiedziała, że jestem Polką. Nie traktowała mnie źle, normalnie rozmawiała ze mną. I kiedy tak siedziałam, to ona razem z dziećmi - dziewczynką i chłopcem - przerabiała angielski. Tak, w czasie wojny się uczyli.

Zdjęcia Heidi, którą w czasie wojny opiekowała się Alicja. Zdjęcia Heidi, którą w czasie wojny opiekowała się Alicja.
A u Lehmann, któregoś ranka zauważyłam, że w jednym z pokoi zmieniły się meble. Pojawiły się takie byle jakie.

- Wysłałam ten pokój do Rostocku. Do kuzyna, bo on się będzie żenił - usłyszałam.
Któregoś wieczoru, kiedy Lehhmann nie było w domu, natknęłam się na spis. Była tam lista rzeczy, które umieściła w 32. skrzyni. Bo ona skrzynie wysyłała do Rostocku i Swinemünde.

- Popłyniesz ze mną - usłyszałam, kiedy front się już zbliżał.
Nie zareagowałam po jej myśli.

- Zobaczysz, co Rosjanie robią.
Wiedziałam już wtedy, że mama wróciła z więzienia do domu. Uciekłam więc do niej. Lehmann przysłała więc po mnie Schupo i zabrali mnie. Mama, która była po wylewie, dała znać sąsiadkom. Wprawdzie jedna była Reichsdeutsch, a druga Eingedeutsch, ale obie fajne baby. Przyszły do Lehhmann i powiedziały:

- Ona nigdzie z panią nie pojedzie. Ona wróci do matki.
Niemka posłuchała. Powiedziała jednak do mnie:

- Weźmiesz ze sobą tylko to, w czym przyszłaś.
A że stare buty dawno się zdarły, poszłam w butach, które mi wcześniej dała. Z końca wojny pamiętam również, że znalazł u nas schronienie więzień Stutthofu. Sąsiedzi dali od siebie ubrania, a pasiak zakopany został gdzieś w okolicy. A później przeprowadziłyśmy się z mamą do Chyloni do jednego pokoju. We wspólnym przedpokoju zostawiłam buty i zginęły.

Z Lehmann i Heidi nie wiem, co się stało. Wiem tylko, że miały wypłynąć statkiem z Gdyni. Natomiast brat przez przypadek dowiedział się, co stało się z Polakiem, który najpierw siedział z nim w lesie, a którego później spotkał ubranego w niemiecki mundur.

W Chyloni było biuro, które Rosjanie kazali mojemu bratu posprzątać. I wśród niemieckich papierów zauważył zawiadomienie zaadresowane do rodziców tego mężczyzny. Było napisane, że poległ na froncie wschodnim. Kosynier, a zginął za Hitlera.

A ja po wojnie zajmowałam się mamą. Zmarła na gruźlicę w 1953. W Nowy Rok.

Trójmiejskie opowieści to cykl, w którym mieszkańcy prezentują stare fotografie z terenu Gdańska, Gdyni i Sopotu oraz wspominają związane ze zdjęciami historie. Jeśli chciał(a)byś podzielić się swoimi opowieściami i fotografiami, napisz na adres j.gilewicz@trojmiasto.pl
wysłuchał Jakub Gilewicz

Opinie (321) ponad 10 zablokowanych

  • wstret (2)

    Jak czytam te opowieści to mną wtrzesie...chodź ma 29 lat i tylko babcia opowiadala mi o wojnie tylko wtedy jak nie było rodzicow...jak ją nie lubię szkopow

    • 20 21

    • to źle zrozumiałeś opowieści babci (1)

      Cała ta historia wydarzyła się zatem nadaremno, bo targają Tobą dokładnie te same uczucia, które targały wówczas młodymi Niemcami. Jeśli tak zinterpretowałeś słowa babci, to jej historia niczego Ciebie nie nauczyła. A szkoda...

      • 7 5

      • otóż to

        • 2 0

  • a teraz znow niemcy chca nam narzucic swoje rzady. Wypad fryce.

    • 28 16

  • Kiedy, dla odmiany, artykuł jak to w 1920 roku polska armia m.in. mieszkanców Gdyni (z dziada pradziada) biła i okradała? (1)

    "Dnia 8 lutego 1920 roku na Kaszuby wkroczyły jednostki polskiej Armii Hallera. Żołnierze przypominali tułaczy zabiedzonych i zawszonych. Wojsko to nie miało regularnego zaopatrzenia. Rodząca się Polska, jako kilkuletni teatr krwawych i niszczycielskich działań wojennych wielkich mocarstw, nie była w stanie zapewnić wszystkim jednostkom furażu i zaopatrzenia. Mimo protestów żołnierze rabowali co się dało. Niestety traktowali Kaszuby jako tereny do okupacji, a nie do wyzwolenia. Większość Kaszubów była pozytywnie nastawiona do Polski i dobrowolnie by wspomogła tę oczekiwaną od pokoleń armię. Zabrakło akcji informacyjnej, a miast tego we wsiach każdemu poginęły zboża, mąka, chleb z pieców, inna żywność oraz ubrania. Do tego czasu niczego nie zamykano na klucz, kradzieży prawie nie było. Teraz Kaszubi zetknęli się z zupełnie innym światem. Wielki patriota polski, proboszcz Machalewski z Luzina od lat zabiegał o Polskę, przygotowywał Kaszubów na jej nadejście, w kazaniach agitował i zachęcał do godnego przyjęcia oddziałów polskich. Jemu także z plebani zginęło zboże. Poszedł z protestem do dowódcy stacjonującego tam szwadronu kawalerii. W odpowiedzi przyłożono mu pod nos knut (bicz) i pogrożono, że może oberwać jak dalej się będzie skarżył. Tak się tym zdarzeniem załamał, że wkrótce umarł na serce. Innych skarżących się Kaszubów spotykała chłosta wspomnianym knutem."

    • 20 23

    • Armia Hallera zabiedzona?

      Nie wiem z kąd te informacje? Armia Gen. Hallera była najlepiej wyposażoną i zaopatrzoną częścią wojsk polskich.Sformowana, wyposażona, zaopatrywana i opłacana z budżetu Republiki Francuskiej. Żołnierze ci pochodzący w połowie z zaciągów wśród Polonii Amerykańskiej a w połowie ( w przybliżeniu) z Polaków jeńców z armii niemieckiej oraz dezerterów z tejże armii wręcz wyróżniali się zasobnością a tle zdewastowanej Europy Wschodniej. Mogło to budzić zawiść na terenie byłej Rzeszy zwłaszcza że znaczna część tej armii wywodziła się z tych terenów.Jak wiemy tylko część Kaszubów była nastawiona przychylnie do Polski. Wiemy że jedni Kaszubi oddali życie w Piaśnicy i innych miejscach masowych mordów w 1939 r. ale inni a było ich wielu wzosiło Bramy Triumfalne dla wkraczającego Wehrmachtu w niektórych swoich miasteczkach. Zapewne widok Armii Hallera musiał być przykry dla Niemców i ludności związanej emocjonalnie z żywiołem niemieckim.Równie przykry jak i przemieszczanie się oddziałów francuskiej armii okupacyjnej.
      Historię tę znam z pierwszej ręki bo dziadek mój był oficerem sztabowym tej armii i choć walczył w niej dość długo (całą kampanię z bolszewikami) w marszu do Pucka nie uczestniczył. Sam jednak był byłym jeńcem z armii niemieckiej i temat znał od podszewki. Wiele mi opowiadał i o stosunkach w armii Kajzera i o pobycie we Francji i o walkach o Wolną Polskę. Szczęśliwie zmarł dopiero w 1975 roku kiedy miałem już 20 lat i wiele zdążyłem się dowiedzieć.

      • 8 3

  • KLamstwo !!! (12)

    Niemcy nie zabilali Polakow tylko Rosjanie.To Niemcy wyzwolili Polakow w 1945 od Rosjan.Dlatego dzisiaj wiekszosc Polakow kocha Niemcow a nienawidzi Rosjan. Narod polski jest bardzo madrym narodem.

    • 9 35

    • Tak ! Masz RACJĘ ! (11)

      W Sztuthofie był przecież kurort wypoczynkowy dla Polaków . W Piaśnicy Niemcy zorganizowali dla Polaków PIKNIK !! I tak się to wszystkim uczestnikom to spodobało ,że zostali tam na zawsze !! Rozmawiałeś o tym ze swoim LEKARZEM ?( do psychiatry bez skierowania Cie zarejestrują ).

      • 12 4

      • ruskie więcej wymordowali w swoich obozach niż niemcy.... (10)

        tyle że mało o tym wiemy niestety. Szybciej Niemiec moim bratem niż ruski cap

        • 6 11

        • (9)

          To wymień chociaż jeden obóz na ziemiach polskich w którym te twoje ruskie mordowaly polakow, ty pacanie.

          • 9 2

          • (8)

            A po co bolszewikom były takowe? Przecież mieli tych przybytków pod dostatkiem już od lat dwudziestych XX wieku.

            • 1 7

            • Wymieniaj zatem. (7)

              • 1 2

              • ostaszkow (1)

                Katyn Miednoje

                • 2 2

              • Jak rozmawiac z idiotami ?

                Ostaszkow,Katyn,Miednoje leza na ziemiach polskich ?

                • 3 0

              • Bełżec (4)

                w którym potem Polacy rozstrzeliwali "wrogów władzy ludowej"

                • 1 0

              • Nastepny idiota (3)

                Czy wy naprawde nie macie mozgow.Sprawdz sobie idioto czym byl Belzec .Czy Rosjanie zostawili tam jakikolwiek slad poza wyzwoleniem tysiecy niedoszlych ofiar w 1944 roku. ?

                • 1 1

              • Polacy go przejęli i zaczęli używać (2)

                przy współpracy z Rosjanami,
                najpierw się doucz i nie mlaskaj

                • 0 0

              • Naprawde pitolnij sie mlotkiem w leb

                Totalnie brak slow

                • 0 0

              • Tak, masz rację.W Bełżcu rosjanie wymordowali 600 tyś Żydów.

                • 0 0

  • Póki jeszcze żyją ostatki żywej pamieci o tych czasach, (2)

    trzeba wyciągać od naocznych światków takie historie. Jeszcze max 10 lat i będzie to historia tak samo martwa jak Napoleon.

    • 45 1

    • Powstaje pytanie, co z tymi historiami zrobimy

      Możemy pójść na łatwiznę i używać ich do podtrzymywania nienawiści. To najbardziej powierzchowna droga.

      Można również przeanalizować te zdarzenia i wyciągnąć wnioski. Co w rzeczywistości my możemy zrobić, żeby coś takiego nigdy więcej się nie zdarzyło.

      Tylko od mądrości będzie zależało, co te historie mogą nam dać.

      • 11 1

    • zacznijmy też wyciągać jak Polacy zabijali dzieci pałkami i wrzucali je do rowów

      bo to tez było typowe,
      jak akowcy rabowali i gwałcili,
      za granicą się tego dowiecie z książek historycznych niespaczonych sowiecką propagandą zwycięstwa

      • 1 0

  • Dyskryminacja ma różne oblicza, ale te same mechanizmy

    Dyskryminować można za pochodzenie, przynależność subkulturową, pochodzenie etniczne, orientację seksualną, wiek, stopień niepełnosprawności, wiek... Mechanizm dyskryminacji jest jednak identyczny w każdym przytoczonym przykładzie. Istota dyskryminacji sprowadza się do tego samego.

    Czy z zatem nie wydaje się mądrym zwalczać dyskryminację, a nie tylko jej wyselekcjonowane przejawy? Bo czym w rzeczywistości różni się Polka, która dostała w twarz od Niemca od geja, który został pobity przez kibola?

    • 18 13

  • Nigdy więcej wojny.

    • 21 1

  • Polska sąsiaduje z Niemcami, po prawej stronie ma Rosję.... (7)

    Zamiast jątrzyć pomyślcie co oznacza brak sojuszu i współpracy z Niemcami.Ale po co się wymądrzam, jak wy wiecie lepiej.....

    • 16 15

    • masz racje, nie mamy wyboru lepiej zachod (1)

      ale to nie oznacza wasalnosci.. kolonializmu. Musimy rozwaznie dbac o swoje interesy co niemcy rozumieja bo i troche musza, a ostatnio POlityki naszej wlasciwie NIE bylo ....

      • 11 4

      • Jest wybór. Unia Wyszechradzka. Zjednoczoone Republiki Europy Środkowej jako odpowiedź na powstający kalifat europejski. Wielka Brytania i USA będą po naszej stronie bo to gwarantuje spokój w regionie a tylko na tym im zależy. Bronić musimy się sami, koalicjanci mogą nam co najwyżej pomagać.

        • 4 2

    • No ale co z tą Rosją..? (4)

      A właściwie z Federacją Rosyjską?
      Ale tak własnymi słowami, bez powtarzania medialnej propagandy UE, USA i polskiego rządu..
      Słucham..

      • 7 1

      • paranoja (1)

        Wielki błąd. Chcecie walczyć z Rosją? Paranoja jak u Napoleona i Hitlera.

        • 7 1

        • Chcemy, ale nie teraz

          NAjedzmy ich zima! To sie nie moze nie udac!

          • 1 0

      • (1)

        Popatrz na Ukrainę, a będziesz wiedział.

        • 0 5

        • O której Ukrainie mowa?

          Tej prorosyjskiej która w demokratycznych wyborach wybrała rząd, czy tej proUPA która ten rząd obaliła siłą, za pieniądze z UE i wujka z Ameryki?

          • 11 2

  • (2)

    Zawsze nas biją. Nie możemy chociaż raz my uderzyć?

    • 12 17

    • Kto cię bije? I kogo chcesz uderzyć? Napisz.

      • 6 1

    • Raz mozemy...

      ale jesli mamy miec z tego frajde to milo by bylo przezyc chocby do drugiego uderzenia.

      • 2 0

  • w sumie jak patrzę na "rządy" pisowskich osłów i ich "cudne" pomysły... (7)

    to aż żal że Niemcy tę wojnę wygrali, bo mogliśmy żyć teraz dostatnio w normalnym cywilizowanym kraju, mieć pracę za godziwe stawki, niezłą opiekę państwa i co ważne poważanie w Europie i na świecie....

    • 8 39

    • oczywiście "wojnę przegrali" miało być... (5)

      • 1 5

      • no widzisz... (4)

        nawet po polsku sie poprawnie nie potrafisz wyslowic.
        Polityka sie nie zajmuj,bos za glupi.Jesli nie podoba ci sie rozstrzygniecie wojny i polski Gdansk-to idz do Niemcow na skarge.Twoi koledzy z Platformy juz tam sa.

        • 8 2

        • nigdy nie popierałem Platformy, jakby co (3)

          ale czubków z PIS już dłużej nie zdzierżę , i fakt gdybym miał możliwość, to jak najbardziej chciałbym być choćby i dzisiaj w Niemczech i bądź pewien jak kiedykolwiek wybuchnie jakaś wojna, to ja za Polskę głowy nadstawiać nie będę, za to że jej najgłupsza część wybrała tych oszołomów do władzy

          • 4 10

          • (2)

            ..."bądź pewien jak kiedykolwiek wybuchnie jakaś wojna, to ja za Polskę głowy nadstawiać nie będę"...
            Na takie słowa wypowiedziane przez obywatela tego kraju nie ma czasami paragrafu w polskim prawie?

            • 6 4

            • Hahahahahaha... (1)

              A ty myślisz, że jak PiS już doprowadzi do konfliktu poprzez swoją ruso i germanofobię, to na czele wojska stanie szalony Antoni, w jednym szeregu z Kaczyńskim, Dudą, Ziobro, Kurskim, Błaszczakiem..? A rannych będą opatrywać Szydło, Kempa, Sobecka, Pawłowicz..?
              Pierwsi s3.14erdolą z tego kraju!

              • 7 4

              • dobrze, niech wywołują konflikty

                przynajmniej wyczyści się społeczeńśtwo z walecznego bydła

                • 1 0

    • fakt, za sąsiada byś miał teraz Mohameta i Abdullaha, a za 20-lat byśmy ciebie oglądali w rezerwacie razem z Hansem i Gerdą. Do rezerwatu bilety będą sprzedawać Hasan z Alim. Cudowne te NIEMCY!

      • 7 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane