• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rocznica tragicznego pożaru hali stoczni

opracował ms
24 listopada 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Pożar hali widowiskowej dawnej Stoczni Gdańskiej był - obok wybuchu gazu w bloku przy al. Wojska Polskiego oraz wypadku PKS-u w Kokoszkach - najtragiczniejszym wydarzeniem, jakie miało miejsce w Trójmieście w latach 90. Pożar hali widowiskowej dawnej Stoczni Gdańskiej był - obok wybuchu gazu w bloku przy al. Wojska Polskiego oraz wypadku PKS-u w Kokoszkach - najtragiczniejszym wydarzeniem, jakie miało miejsce w Trójmieście w latach 90.

W 24. rocznicę tragicznego pożaru hali Stoczni Gdańskiej zobacz na mapie Gdańska, na skutek którego zmarło siedem osób, a około 300 zostało rannych, publikujemy refleksje jednego z ciężko poparzonych uczestników tamtych wydarzeń.



Czy znasz kogoś, kto brał udział w tamtym koncercie w hali stoczni?

24 listopada 1994 roku w hali widowiskowej dawnej Stoczni Gdańskiej przy ul. Jana z Kolna odbywał się koncert zespołu Golden Life, po którym miała odbyć się transmisja z rozdania nagród MTV. W imprezie brało udział ok. 2000 osób, głównie młodych. Już po zakończeniu koncertu w hali pojawił się ogień. Próba ugaszenia przez ochronę nie powiodła się, a gdy ogień się szybko rozprzestrzenił, wybuchła panika. Zgromadzeni rzucili się do jedynego wyjścia ewakuacyjnego, które nie było w pełni drożne.

Bezpośrednio w pożarze śmierć poniosły dwie osoby: 13-letnia dziewczynka stratowana przez uciekający tłum oraz operator telewizji Sky Orunia. W wyniku ciężkich obrażeń zmarło w szpitalach kolejnych pięć osób. Rannych zostało około 300 osób.

Z okazji rocznicy tego tragicznego zdarzenia publikujemy wspomnienia Rafała Borowskiego (przypadkowa zbieżność imienia i nazwiska z dziennikarzem Trojmiasto.pl), który uczestniczył w koncercie jako reporter prywatnej gdańskiej telewizji Sky Orunia. Poniższy tekst jest zredagowaną i skróconą wersją wpisu, który zamieścił on na swoim blogu TestMisja, poświęconym tamtym zdarzeniom.

Zobacz także wspomnienia Rafała Borowskiego w formie video

***


Minęły 24 lata od koszmarnych wydarzeń. Pewnie część z was może mi zadać pytanie: Co było dalej? Jak sobie poradziłeś z traumą, czy bałeś się ognia, czy i jakie miałeś niepokoje w sobie, lęki, może sny związane z pożarem, z ogniem z ucieczką?

Cofam się w myślach...

Pożar nauczył mnie pokory. Dystansu do życia, ale chyba raczej tego chorego dystansu, nazwijmy go lekceważącego wiele spraw.

Nie stałem się człowiekiem nadużywającym wizyt w kościele, modlącym się co rusz i dziękującym za nowe życie ze łzami w oczach. Nie, to nie znaczy, że dostałem szansę na dalsze życie i mogę sobie robić co mi się żywnie podoba, ale przestałem się od tej pory przejmować, że mogę w każdej chwili umrzeć.

Pomnik upamiętniający ofiary oraz poszkodowanych w tragicznym pożarze na terenie hali widowiskowej dawnej Stoczni Gdańskiej. Pomnik upamiętniający ofiary oraz poszkodowanych w tragicznym pożarze na terenie hali widowiskowej dawnej Stoczni Gdańskiej.
Właśnie ten pożar uświadomił mi to, że nie mam wpływu na to, kiedy mój czas dobiega końca. Mówię tu oczywiście o przypadkach losowych, przeznaczeniu, nie o celowym, niebezpiecznym, ryzykownym działaniu na własną rękę. Bo jeśli nie pchasz się na szczyt górski, nie zanurzasz się w otchłań oceanu, nie latasz ze skrzydłami Dedala, nie ścigasz się po ulicach miasta, po prostu nie prowokujesz losu, nie stwarzasz sobie zagrożeń, to tym samym minimalizujesz ryzyko nadejścia śmierci.

Ale nawet jeśli żyjesz spokojnie w jakiejś harmonii, zgodnie ze zdrowym rozsądkiem i instynktem samozachowawczym, to i tak nie masz w tej kwestii nic do powiedzenia.

Cieszyłem się, że przeżyłem, ale tak naprawdę dręczyło mnie pytanie: dlaczego? Nie myślałem, czy jest fajnie żyć, a raczej: po co? Wymyślałem, a może usprawiedliwiałem swój dalszy byt przed sobą, innymi, a może Bogiem...

Mało tego! Pojawił się taki egoistyczny, może wręcz narcystyczny pogląd na swoje położenie: - To ja! Widzicie? Ja przeżyłem, bo jestem wybrańcem Boga! Ja, nie wy! Widzicie mnie?!

To była chora wizja, czyste mrzonki mojej wyobraźni, która będzie się pojawiać we mnie. To się wzięło pewnie z tego, że od kiedy pamiętam, bylem jakoś szczególnie traktowany w różnych środowiskach, zwłaszcza w rodzinie...

Rafał Borowski 24 lata po pożarze w hali dawnej Stoczni Gdańskiej Rafał Borowski 24 lata po pożarze w hali dawnej Stoczni Gdańskiej
Tu się uśmiecham, bo byłem też - co mnie rajcowało - pupilem nauczycieli w szkołach. No co ja zrobię? Po prostu lubili mnie i tyle. Dziś wiem, że to było złe, bo gdy masz wpajane od dziecka, że jesteś kimś wyjątkowym, utwierdzasz się w tym i takim się czujesz, nie myślisz, że nieszczęście może być blisko.

A potem nagle słyszysz: Kim ty jesteś? Jesteś taki sam jak inni. Czym się różnisz od Leszka, Sławka czy Mirka?

A więc pokora



Zdałem sobie sprawę, a koledzy z Golden Life tylko utworem "24.11.1994" przypieczętowali moją myśl, iż faktycznie życie jest kruche i to bardzo. Dlatego w zasadzie od tej pory mam w dupie pieniądze. Ba, ja ich po prostu nie lubię. Nie lubię pożyczania, oddawania, problemów z nimi związanymi na każdym kroku! No jasne, że są potrzebne i to bez wątpienia! Na każdej płaszczyźnie życia i nikt mi nie powie, że pośrednio nie dają szczęścia... Oczywiście, że dają!

O pieniądzach z odszkodowania będzie później, trzymajmy się na razie sfery psychicznej.

Doceniłem fakt przeżycia wypadku, jednocześnie nie myśląc za bardzo, co się za chwilę może stać. Trudno. Po samym wydarzeniu towarzyszyły mi obawy, jakiś strach w pomieszczeniach zamkniętych, przy dużej ilości zgromadzonych ludzi. Tak było na samym początku, z czasem to się rozpierzchło. Nie pamiętam, ile mogło to trwać. 2-3 lata?

Lęk, sny



Jeśli chodzi o koszmary senne, to na przestrzeni tych dwudziestu kilku lat może parę razy śniło mi się coś z ogniem. Raczej miałem ten komfort, że nie nękały mnie nocą jakieś koszmary. Natomiast w ciągu dnia, dzięki mojej włączonej jaźni i co najgorsze bujnej wyobraźni, czułem nie raz niepokój w zamknięciu. W sali kinowej ten mechanizm włączał się w sekundę. Do tego przyspieszone bicie serca i duszności. Nie skupiałem się na tym, co będą grali. Pierwsze myśli: gdzie są wyjścia, jak dużo tu osób, przecież w razie czego nie zdążymy opuścić sali. Nerwowe poszukiwanie zielonych tabliczek z ludzikiem "droga ewakuacyjna" i jak daleko jest do drzwi.

Inaczej jednak wygląda sprawa obcowania z ogniem. Bez żadnych oporów rozpalałem na działce ognisko czy paliłem w kominku. Patrząc na płomień zapałki nie miałem żadnego obrazu pożaru. Jedynie słowa innych, którzy byli wówczas przy mnie: "A ty co, nie boisz się ognia?" przypominały mi o pożarze.

Po pożarze nie skorzystałem z pomocy psychologa



Oddano nam do dyspozycji doktora Borysa, który był powołany specjalnie dla nas, dla uczestników feralnego koncertu. Bo oczywiście ja jestem najmądrzejszy i sam sobie poradzę, więc dajcie mi spokój. Nie chciałem, nie skorzystałem, byłem na tamten czas wręcz wrogo nastawiony, że gówno wiedzą i niech się odwalą. Dosłownie, tak myślałem.

Wiem, że taka poza jest nie tylko niegrzeczna, ale pokazuje moją zarozumiałość. To nie tak do końca, bo to nie psycholog mnie drażnił, tylko poruszanie drażniącego mnie tematu.

O kompleksach wynikających z obrażeń



Przez sekundę zastanawiałem się, czy pokazać tu parę fotek z bliznami. Myślę, że nie ma po co, chociaż może komuś pomogłoby to w podobnej sytuacji, że skoro ja mogę pokazywać publicznie ręce to on też.

Autor poniższych wspomnień w okresie leczenia i rehabilitacji po pożarze Autor poniższych wspomnień w okresie leczenia i rehabilitacji po pożarze
Dopiero po paru latach całkiem swobodnego poruszania się wśród ludzi uważam, że tragedii nie ma. Nie tylko dlatego, że widziałem tzw. gorszych, bo jakże inaczej, jak nie porównasz swoich wad, które wyolbrzymiać przecież lubimy, do czyichś, gorszych, ale dlatego, że po prostu mam tendencje do wyolbrzymiania problemu. Zdjęcie długich rękawów zajęło mi dziesięć lat. Wyobrażacie sobie? Jachty na Mazurach, parę sezonów, wycieczki po Europie Południowej, skwar, wilgoć - ale nie, ja dłuuuugie rękawy!

Kto tracił kąpiele nie tylko w mazurskich jeziorach, ale przejrzystym Adriatyku? Kto się pocił, kto wyglądał jak dziwak na placu św. Piotra? Skwar, ludzie w fontannach, w cieniu bram, łuków architektonicznych, pod skałą, za skałą, w morzu, ale ja musiałem paradować w koszulach z długim..

Teraz się z tego śmieję, bo dzisiaj tego nie rozumiem. Dajcie, naklejcie mi tatuaże z ranami, ucharakteryzujcie mnie profesjonalnie, a z chęcią przejdę się główną ulicą i to dumnie, bo doświadczyłem czegoś w życiu, co nie poszło na marne...

Ale do wszystkiego trzeba dojrzeć, trzeba też dużo obserwować, po prostu uczyć się...

Odszkodowanie



Kiedy dostałem kasę, oczywiście nie ot tak od ręki, bez wysiłku, był do tego celu zatrudniony prawnik, można powiedzieć, że kasa  przysłoniła mi po części oczy. Ja nie miałem czasu na depresję. Jaka depresja? Kupiłem wymarzony sprzęt muzyczny, profesjonalne klawisze, samochód, inne sprzęty techniczne, trwoniłem też kasę na życie codzienne, nie patrząc czy mnie stać na te jedzenie czy nie, ale gros pieniędzy wydałem co najważniejsze na wycieczki, a tych wspomnień i doznań nie sposób mi zabrać! Tak więc nie ma mowy o depresji, natomiast czułem się gorszy w towarzystwie to fakt. To co jak nie depresja? Po prostu niedowartościowanie i niska samoocena. Tyle ludzi mi mówiło i pukało się w czoło - stary, ja bym chodził po ulicy na twoim miejscu bez żadnego problemu z tym co ty masz, a co ty w ogóle masz, bo jakoś nie widzę? Przestań pieprzyć, zdejmij tą koszulę, bo zaraz sam ci ją zerwę!

Wracamy do skutków pożaru



Straciłem przede wszystkim pracę, którą kochałem, a to bezcenne. Dopiero zacząłem i po miesiącu koniec. Telewizja upadła, a ja przez pierwszy rok miałem lekarski zakaz podejmowania pracy, potem rok czy dwa marnej renty.

Mogę tylko pogdybać. Pewnie dalej bym tam działał, a było naprawdę świetnie i co najważniejsze dla mnie - nietuzinkowo. Telewizja pewnie by się rozwijała, zwłaszcza, że była pierwszą prywatną telewizją, dostaliśmy nawet potem koncesję. Wszelkie konferencje, imprezy kulturalne i sportowe, wszystkie wydarzenia niedostępne dla zwykłego śmiertelnika były "moje". Wywiady, bankiety, ta adrenalina towarzysząca przygotowaniu reportażu. To wszystko zostało mi zabrane.

Mam ogromny żal do losu, że tak się stało. Rok wcześniej umarła mi mama, z którą łączyły nas ogromne więzi, jak na ironię wyjechała do sanatorium i tam w wieku 47 lat odeszła w Dzień Matki... Potem na szybko małżeństwo, bo tak czułem, ciąża, poronienie, podjęcie poważnej pracy w tv, pożar i rozwód. Jak dla mnie to za dużo, zbyt dużo jak na 20 lat beztroskiego życia w ciepłej, domowej atmosferze, gdzie miałem wszystko.
opracował ms

Miejsca

Opinie (261) ponad 20 zablokowanych

  • jaki ja stary jestem ... to już 24 lata, a ja wtedy połowinki miałem

    • 1 0

  • zaspa

    Mieszkaliśmy wtedy na Zaspie i wieczorem byłam z psem na spacerze. Z zaspy było widać łunę, nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze co się dzieje ...

    • 0 0

  • Pamiętam... (2)

    Pamiętam jak zasypialam wieczorem mając 6 lat. Siostra włączyła radio i usłyszeliśmy o tragedii. Moja mama pracowała w stoczni i miała bilet na koncert. Nie poszła bo Nie chciał isc sama. Dzięki temu żyje i za to dziekuje

    • 13 0

    • re (1)

      oblicz sobie rachunek prawdopodobienstwa jej zgonu.masz skłonności do przesady

      • 1 17

      • ...

        Pomyśl zanim coś napiszesz...

        • 6 0

  • (1)

    pożar wybuchł bo jeden dureń podpalił chusteczkę higieniczną

    • 0 2

    • Skąd taka informacja?

      • 3 0

  • matka i babcia (1)

    Dzien ktorego nigdy nie zapomne Na koncercie byla moja corka i wnuczka Poszukiwania po szpitalach strach zal z widoku wszystkich cierpiacych w tym mojej corki i wnuczki.

    • 3 0

    • Najważniejsze że wszystko dobrze się skończyło w przypadku pani rodziny...

      • 0 0

  • a ja się od lat zastanawiam kim był ten psychol podpalacz ? (1)

    zastanawiacie się co z nim jest ? żyje ? stał się kaleką ? zaczął się jąkać ? spotkała go ogromnie ciężka choroba ? Myślicie że los się nim konkretnie zajął za karę ? a może czyta ten artykuł i pije kawę ? hmm

    • 36 5

    • moze znalazl prace w gazecie trojmiejskiej

      wystarczy ze mial znajomych rodzicow w prokuraturze.

      • 1 1

  • Byłem (3)

    Pamiętam to dość dokładnie. W zasadzie mieliśmy już wychodzić, bo przyszliśmy na GL. Staliśmy w dość bliskiej odległości od sceny (patrząc ze sceny, po prawej, bliżej wejścia do hali). Usłyszałem jakieś zamieszanie, spojrzałem do tyłu i ogień, który pojawił się (znowu patrząc ze sceny) w prawym rogu z tyłu hali, momentalnie poszedł po tej wielkiej zasłonie do góry. Szybka ocena sytuacji, mówię do kolegi, że chyba pora spier^@@ć, on na to: "spoko, zaraz zgaszą", ja mówię, to rób jak uważasz, ja wychodzę. Udałem się w stronę wyjścia, gdzie już zaczęło się robić ciasno, on chcąc nie chcąc poszedł za mną, widziałem jego twarz podczas tego stłoczenia w drzwiach, ja wyszedłem bez szwanku, on spędził trochę czasu w szpitalach i ma "pamiątki" do dzisiaj.

    • 7 1

    • (1)

      Po prostu byłeś mądrzejszy i przewidywalny.Gratuluje ci tak szybkiej oceny sytuacji.

      • 1 3

      • przewidujacy.

        • 3 0

    • Instynkt samozachowawczy zadziałał.

      Dokładnie tak należy robić. Gdy coś się zaczyna dziać, należy wiać a nie się zastanawiać "a może ugaszą, a może to nic takiego" itp.

      Z tym że teraz jeszcze dochodzi ryzyko iż większość zamiast wiać wyciągnie smartfony i zacznie filmować :D

      • 6 0

  • (3)

    Było na tym koncercie wielu moich znajomych i nic im się nie stało jeden z nich powiwdział , że jak zobaczył , że sie pali natychmiast wyszedł a wielu lekceważyło , gdy pożar wybuch na dobre on stał już na peronie skm , przy odpowiednich zachowaniu organizatorów tej tragedii można było uniknąć

    • 18 4

    • (2)

      Zgadza się. Golden life grało dalej mimo, że dym było już czuć. Ludzie nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia. Jak rzucili się do ucieczki wybuchła panika i ludzi tkwili zakorkowani przy wejściu bo te drzwi dodatkowo otwierały się do środka. 13latka, która zginęła na miejscu została zwyczajnie stratowana. To była dziewczynka z mojego osiedla. Kolega trafił do Siemianowic. Dzisiaj ma się dobrze, zresztą już wtedy był w całkiem dobrym nastroju mimo poparzeń. Podczas odwiedzin żartowaliśmy i nie wisiała nam nim żadna czarna chmura. Niestety w tym czasie w sąsiedniej sali zmarła inna osoba z tego pożaru. Gdy się o tym dowiedzieliśmy zapanowała cisza i uczucia jakie nas ogarnęło nie da się opisać. Życie toczy się dalej dla tych którzy przeżyli i dla tych, którzy stracili w tym wydarzeniu swoje dzieci. Bądźmy dla siebie milsi tak na co dzień, bez powodu.

      • 13 3

      • Nie zmyślaj... (1)

        Goldeni skończyli wcześniej, gdy wybuchł pożar to trwała jakaś transmisja z MTV.

        • 3 0

        • rozdanie nagrod mtv

          • 0 0

  • Czy WINNY za to odpowiedział? Czy - jak zawsze - rozmyło się?! (1)

    To samo z kościołem św. Katarzyny! WINNI zapłacili, czy też my?!

    • 16 2

    • a jak bylo z autorami stanu wojennego?

      spytaj walesy co na ciastko sie z nimi umawial.

      • 2 1

  • Kierowca Stoczniowej R (5)

    Pamiętam to doskonale gdyż jako pierwszy zabrałem 7 osób do szpitala wojewódzkiego była to Nysa i ludzie pchali się .Lekarz i pielęgniarka podawali Morfinę.To był koszmar.

    • 26 1

    • Ludzie pchali się? (2)

      Ranni ledwo żywi pchali się do NYSY? Morfinę podawano w samochodzie?

      Masz fantazję.

      • 1 18

      • To ty masz fantazję

        W 1994 r miałem 34 lata i wtedy jak byś chciał wiedzieć jako karetki jeżdziły Fiaty kombi i Nysy.Mieli popalone twarze i ręce i właśnie podawano morfinę aby złagodzić ból.

        • 6 0

      • tak pchali się każdy chciał uzyskać pomocy

        • 2 1

    • Wit. (1)

      Bajki opowiadasz - morfinę podaje się w szpitalu po dokładnym badaniu pacjenta.

      • 1 15

      • Taka mała podpowiedź: to był rok 1994, a do szpitali jednoczasowo zwożono wiele osób wymagających mniej lub bardziej pilnej interwencji. Z pewnością ściśle stosowano się do obowiązujących dziś procedur. Antycypując.

        • 9 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane