- 1 Odnaleziono ciało zaginionego nurka (107 opinii)
- 2 Tak organizowano Rajd Monte Carlo w Gdańsku (17 opinii)
- 3 Neptun jak nowy. Zobacz, jak go myto (62 opinie)
- 4 Z bastionu Żubr zniknęły lunety (61 opinii)
- 5 Lasy w Gdyni bez ludzi. "Chronimy dziki" (325 opinii)
- 6 Rejsy sezonowe: dokąd popłyniemy? (191 opinii)
Andżelika, która kocha szkołę
W plecaku Andżeliki Łuczak kubeczek, ręcznik i fartuszek od dawna czekają na wyjazd do szkoły. Dziś dziewczyna wstanie o wpół do piątej, żeby nie spóźnić się na zajęcia.
Andżelika ma 17 lat i jest uczennicą VI klasy specjalnej szkoły podstawowej w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym nr 2 w Gdańsku. Kocha szkołę i nie może się już doczekać dzisiejszego spotkania z nauczycielami i kolegami.
- Trzy lata temu, kiedy przeniosłam córkę do ośrodka z klasy integracyjnej, była zamknięta w sobie; teraz cieszy się, kiedy widzi dzieci - mówi Irena Łuczak, matka dziewczynki. - Jej ręce od urodzenia były zaciśnięte w piąstki, ale dzięki pomocy rehabilitantów są sprawne i dlatego córka mogła zacząć się uczyć pisać.
Andżelika dziwi się dzieciom, które po wakacjach niechętnie wracają do szkoły.
- Ja jestem innym typem człowieka, jestem wdzięczna nauczycielom z mojej szkoły, że mogę uczyć się, jak każde dziecko - tłumaczy Andżelika. - Może ci uczniowie, co nie lubią szkoły, myślą tak z powodu mundurków, które pan Giertych wprowadził?
W V klasie na muzyce Andżelika i jej koledzy uczyli się na przykład śpiewać arię "Usta milczą, dusza śpiewa". Na biblioterapii słuchali bajek, później opowiadali je własnymi słowami, a pani tłumaczyła im, dlaczego tak się w danej bajce stało, a nie inaczej. Ale Andżelika nie wierzy w legendy. Woli żyć teraźniejszością. Od września do jej klasy dojdzie Paulina i trzeba będzie jej pomóc przyzwyczaić się do otoczenia, bo przez pierwsze dni będzie się bała. Andżelika również się bała na początku. Teraz radzi wszystkim uczniom, którzy boją się szkoły: - Nie stresujcie się, nie przejmujcie się tym, co ludzie gadają, bo robią z igły widły.
Razem z Andżeliką SOSW nr 2 będzie mieć w tym roku 171 uczniów. Tygodniowy plan zajęć wygląda tu inaczej niż w szkole masowej. Nie znajdzie się tu polskiego, czy matematyki, za to np. dogoterapię, rehabilitację, czy naukę samoobsługi (ubierania się, mycia, ścielenia łóżka).
- Rzadko bywają u nas uczniowie tylko i wyłącznie niepełnosprawni intelektualnie, w większości przypadków występują jeszcze innego typu zaburzenia - opowiada Anna Makowska, dyrektor SOSW nr 2. - Dlatego u nas jest mniej edukacji, a więcej terapii i wychowania: rozwijamy to, co w dziecku najlepsze, usuwamy zaburzenia i poprawiamy percepcję, uczymy rozumienia otoczenia i komunikacji oraz współpracy z grupą.
Gdynia zaczyna rok szkolny z prawie 38 tys. uczniów, Gdańsk będzie ich miał ponad 56 tys., a Sopot ponad 4,5 tys. Obowiązkowa będzie matura z matematyki, co prawda dopiero w 2010 r., ale już teraz gdańszczanie na wszystkich poziomach nauki mogą liczyć na dodatkowe godziny zajęć z tego przedmiotu. Również w Gdyni i Sopocie nie zabraknie wsparcia matematycznego: sopocianie z klas IV-VI i gimnazjaliści będą mieć o dwie lekcje matematyki więcej do rozdysponowania w całym cyklu kształcenia. Gdyńskie szkoły otrzymały dodatkowo od 20 do 160 godzin zajęć, z których trzeba skorzystać do końca roku kalendarzowego. Dyrektorzy po rozpoznaniu potrzeb sami będą decydować, w jaki sposób je wykorzystają. W Gdyni myśli się też o egzaminie z języka obcego, który gimnazjaliści od 2009 r. zdawać będą na zakończenie szkoły - zamiast trzech lekcji angielskiego, czy niemieckiego, będą cztery. Tegoroczni szóstoklasiści z Gdańska powinni zastanowić się, jakiego drugiego języka obcego chcieliby się uczyć. Ich rocznik rozpocznie bowiem we wrześniu 2008 r. naukę dwóch języków w gimnazjum. Gimnazja zostaną uwolnione od rejonizacji, tak by każdy mógł sobie dobrać odpowiadający mu zestaw języków.
Opinie (16) ponad 20 zablokowanych
-
2007-09-03 00:06
fajnie
dobrze,że są takie dobre szkoły dla sprawnych inaczej
- 0 0
-
2007-09-03 07:26
jestem za szkołami integracyjnymi
gdzie niepełnosprawnie dzieci uczą się razem i kolegują ze sprawnymi. Dla obu stron ma to korzyści - "zdrowi" (podkreslam cudzysłów!) widzą, ze świat nie składa się tylko z "młodych, pięknych i bogatych", że należy doceniać własne zdrowie i że "inny" nie znaczy gorszy. Dzieci niepełnosprawne czują się "zwykle i normalnie", obserwuje się u nich duże postępy. W klasach integracyjnych powinni być oprócz prowadzących lekcje, także nauczyciele wspomagający, krążący wśród uczniów.
- 0 0
-
2007-09-03 07:45
Z tego co słyszę, w kalsach integracyjnych dzieci niepełnosprawne mają dotkliwe poczucie "gorszego sortu"
- 0 0
-
2007-09-03 08:43
To tak jak kiwi wśród jajek będzie się czuło gorzej a nie będzie to znaczyło, że jest gorsze. Różnica będzie zawsze ale i jedno i drugie trzymamy w tej samej lodówce. I tak jest najlepiej.
- 0 0
-
2007-09-03 08:47
nigdy jeszcze nie trzymałam kiwi w lodówce:)
- 0 0
-
2007-09-03 12:50
poparcie dla Pana Giertycha
mundurki to bardzo dobry pomysł i nie rozumiem dlaczego każdy jak papuga powtarza i najeżdża na ten pomysłi na Giertycha.
- 0 0
-
2007-09-03 12:55
dzieci na zdjęciu bardzo fajnie wygladają!
- 0 0
-
2007-09-03 13:02
mundurki
Wszystko pięknie - tylko mundurki mundurkom nie równe...Dzieci ze zdjęcia, to uczniowie Szkoły im. Św. Jana de La Salle, gdzie mundurki obowiązywały od zawsze - błękitne koszule, szare spodnie lub spódniczki, krawat i granatowy sweter. Całość w stylu angielskich mundurków, bardzo przyjemna w odbiorze. Szkoła jest prywatna i regulamin jasno określa taki wymóg - jeżeli rodziców nie stać, nie oddają dziecka do tej szkoły. Ale to co zaproponował pan Giertych...z całym szacunkiem - "polarowe" kamizelki, rozciągnięte po pierwszym praniu t-shirty...To ma być mundurek? Tylko koszty dla Rodziców, a efekt - żaden. Bo jak będzie ciepło - to kamizelkę się zdejmie. Jak zimno, założy się coś na t-shirta...Jak zwykle - pomysł może i zacny, ale nie przemyślany i w praktyce wyszła jakaś parodia....
- 0 0
-
2007-09-03 13:11
Maka
"jestem za szkołami integracyjnymi
gdzie niepełnosprawnie dzieci uczą się razem i kolegują ze sprawnymi. Dla obu stron ma to korzyści - "zdrowi" (podkreslam cudzysłów!) widzą, ze świat nie składa się tylko z "młodych, pięknych i bogatych", że należy doceniać własne zdrowie i że "inny" nie znaczy gorszy. Dzieci niepełnosprawne czują się "zwykle i normalnie", obserwuje się u nich duże postępy. W klasach integracyjnych powinni być oprócz prowadzących lekcje, także nauczyciele wspomagający, krążący wśród uczniów. "
Chyba Ty Maka nie masz nikogo bliskiego, kto byłby niep-spr. szczególnie umysłowo, kto nigdy w klasie integracyjnej nie będzie lepszy od "zdrowych" dzieci i już od poziomu klasy drugirj , a szczególnie 3-ciej i wyżej , bardzo wyrażnie i dotkliwie odczuwa swoja inność. Nawet jeśli ma jakieś tam postępy w nauce, to emocjonalnie spada bardzo wyrażnie w coraz większą otchłań,w dodatku samotnie. Albo zamyka sie w sobie i zrobi wszystko/ dokładnie wszystko/ aby inni go zaakceptowali, albo swoją rozpacz wyraża w coraz bardziej agresywnym zachowaniu. Powodem jest z regóły niedocenienie, bo chocby go wszyscy chwalili, to przecież on też czuje i widzi różnice między nim a tymi "zdrowymi". Tego nawet ślepy po prostu nie moze nie zauważyć. Postaraj się przezyć chocby tylko 1 tydzień ze śwadomością, ze nigdy nie uda ci się być w czymkolwiek lepszym od tych, na których przyjaźni, a więc i opinii ci zalezy. Czy uda ci się przeżyć go radośnie i bez stresu z tego powodu? przeciez udowodniono, ze stałę poczucie nizszości nawet "zdrowego" doprowadzi do apatii i depresji lub złości na cały świat... W klasie integracyjnej dzieci nie muszą szukać kozłów ofiarnech/ a od wieków nie zna klasy bez takich/. Mają ich 2-je lub 3-je od razu "podanych na tacy".- 0 0
-
2007-09-03 16:22
naprawde
ja nic nie mam do takich kłaków, no ale żeby od razu babkę z synka robić ?! Najbardziej żałosne są te ala punk płakać ze śmiechu od razu mi się chce.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.