• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bezpieczniej na Motławie (na razie) nie będzie

Marzena Klimowicz-Sikorska
19 maja 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Skutery wodne mknące na pełnej mocy silnika po Motławie to utrapienie nie tylko dla innych wodniaków, ale nierzadko i mieszkańców. Skutery wodne mknące na pełnej mocy silnika po Motławie to utrapienie nie tylko dla innych wodniaków, ale nierzadko i mieszkańców.

Ryk silników, woń spalin i fale spowodowane przez skutery wodne to znak, że sezon na Motławie zbliża się wielkimi krokami. Niestety ani miasto, ani straż miejska, ani nawet policja z wodnymi chuliganami niewiele mogą zrobić.



Jakie widzisz rozwiązanie problemu łamania prawa przez motorowodniaków?

Brak znaków zakazu falowania, niska kultura i jeszcze mniejsza znajomość zasad żeglarstwa i poruszania się skuterami wodnymi i łodziami motorowymi, do tego nadmierna prędkość i brak wyobraźni - to jak twierdzą "prawdziwi" motorowodniacy największy problem dla tych, którzy chcąc nie chcąc przez Motławę muszą się przeprawić by wydostać się na Zatokę Gdańską.

- To właśnie środowisko wodniackie wskazało nam na problem związany na ruchem na Motławie. Z każdym rokiem przybywa motorowodniaków, żaglówek i innych pojazdów wodnych, które uczestniczą w ruchu na tej rzecze - mówi Leszek Paszkowski, dyrektor gdańskiego MOSiRu. - Niestety często zdarza się, że te szybsze jednostki napędzane silnikami mechanicznymi wywołują falowania, powodują zagrożenia, a nawet kolizje. Jako miasto czy MOSiR nie mamy możliwości karać za takie wykroczenia. Dlatego, poza współpracą z policja i strażą miejską myślimy np. o stworzeniu dekalogu wodniaka w Gdańsku i edukacji na ten temat.

Fale wywoływane przez silniki skuterów wodnych czy łodzi motorowych utrudniają żeglugę nie tylko jachtom, ale przede wszystkim kajakarzom, dla których pływanie po Motławie, po przejeździe amatorów silników, zamienia się w horror. Do tego dochodzi jeszcze kwestia wyrzucania przez właścicieli łodzi nieczystości i oleju wprost do wody i alkohol w czasie prowadzenia sterowania.

- Na dzień dzisiejszy straż miejska nie posiada środków prawnych żeby sobie z tymi problemami poradzić. Jedyne co możemy robić to przekazać sprawę policji. Ewentualnie nałożyć karę do 500 zł - mówi Leszek Walczak, komendant Straży Miejskiej w Gdańsku.

Takie kary jednak nie odstraszają. Każdego kogo stać na kupno motorówki czy skutera za kilkadziesiąt tysięcy złotych "drobne" na mandaty ma wkalkulowane w koszty amortyzacji.

Cała nadzieja więc w policji, która kompetencje i chęci do łapania łamiących przepisy motorowodniaków ma. Co jednak z tego, skoro nie stać ją na odpowiedni sprzęt by łapać tych, którzy pedał gazu wciskają do oporu i mkną Motławą z szaleńczą prędkością ignorując ograniczenie do czterech węzłów [ok.8 km/h -przyp. red].

- Największy kłopot mamy właśnie z udowodnieniem prędkości. Do tego wiele osób nabywa uprawnienia na motorówki i skutery wodne w rozmaity sposób, nie znając przy tym podstaw żeglarstwa. Korzystają przy tym z pełnej mocy silników, co może być tragiczne w skutkach - mówi podkom. Tomasz Dzierżanowski kierownik referatu wodnego policji w Gdańsku. - Niestety nie jesteśmy wyposażeni w urządzenia do mierzenia prędkości łodzi na wodzie. Specjalny fotoradar, którym można mierzyć prędkość łodzi będąc samym w ruchu kosztuje ok. 10 tys. To dla nas spory wydatek.

Nawet jeśli udaje się złapać pirata wodnego i udowodnić mu winę wydanie kary może zająć tygodnie. Procedura w takich wypadkach wygląda tak: policja sporządza notatkę, ta trafia do kapitanatu portu. Jeśli strona się od niej nie odwołała, kapitanat w drodze postępowania administracyjnego, wyda decyzję i nałoży karę od 500 zł do 5 tys. zł. Najczęściej jednak złapany delikwent dowołuje się, a to jeszcze bardziej wydłuża czas wydania decyzji. - Odwołanie trafia wtedy do Urzędu Morskiego w Gdyni i dopiero na tym szczeblu zapada decyzja - wyjaśnia Tomasz Dzierżanowski.

Bez dostosowania przepisów i odpowiedniego sprzętu Motława wciąż będzie torem wyścigowym dla żeglarzy-amatorów. Do zmian jednak jeszcze daleka droga.

Opinie (93) 2 zablokowane

  • Ale problem

    Miny rozstawić i problem sam się rozwiąże

    • 3 1

  • Miasto nad morzem, miasto przez które przepływa wiele rzek mniejszych i większych. Miasto nie potrafi sobie poradzić z chamstwem w samiutkim centrum. Będzie tak, jak kiedyś pod molo w Sopocie. Jakiś kaskader zasadzi w nabrzeże, zahaczy o coś i znajdą tylko rękę z linką odcinającą zapłon.

    • 7 1

  • Podobna syt jak z motocyklistami i quadami (1)

    na lądzie. Jest grupa która pracuje na opinię na temat całego środowiska. A biedna Policja jak zwykle bezsilna.

    • 11 1

    • wsiadaj na rower tylko za glosno nie pedałuj

      • 0 1

  • motława

    za gęsta żeby pływać, za rzadka żeby orać

    • 8 1

  • (2)

    Przeciez Policja wodna wogóle nie patroluje akwenów? Czy oni maja wogle paliwo do jedynej chyba sprawnej motorówki? Ludzie na skuterach i łodziach motorowych wywracaja kajakarzy i wioślarzy, zwracanie uwagi wywołuje śmiech albo agresję bo są bezkarni. Ktoś musi zginąć aby Policja zaczęła robic swoje?

    • 12 1

    • olac wioslarzy, frajerstwo sie męczy:)

      • 1 7

    • chw..

      Mi na kajaku chcieli na Motławie wlepić mandat "za niemanie świateł". Latarka którą odpowiadałem gdy mnie z motorówki oślepiali, nie wystarczyła im. Oni sami nie znają prawa (MPDM) a gonią tylko słabszych. Taki azyl dla nieudaczników, formacja do walki z babciami co źle przechodzą przez ulicę.

      • 6 0

  • Pan podkomisarz potwierdza opinię

    że policja jest od dawania dupy, nie mandatów.
    Właśnie takim panom dedykowane są napisy HWDP

    • 8 1

  • Dekalog wodniaka nie wystarczy

    Najpierw trzeba zastosować dekalog klasyczny. Dobre zwyczaje i etykieta w żeglarstwie jeszcze obowiązują , w sportach motorowodnych nigdy nie weszły w życie.

    • 5 0

  • Fotka w artykule ukazuje także to, że nie tylko w Gdańsku nie ogarniają piratów wodnych.

    Ale też nie radzą sobie z ochroną zabytków:( Szkoda tego domostwa co jest tam w tle. Widać, że przeznaczony do rozbiórki.

    • 7 0

  • szkoda kasy na monitoring w tak błahej sprawie

    • 3 0

  • "Żeglarz-amator"

    Jakich, cytuję: "żeglarzy-amatorów"?

    Wątpię aby jakakolwiek jednostka pod żaglami (w kanale?) potrafiła wytworzyć falę, o której mowa w artykule. Proponuję nie używać słowa żeglarz jeżeli nie zna się jego znaczenia. Może warto natomiast zauważyć podobieństwo wśród sporej części użytkowników quadów i skuterów wodnych. I jednych i drugich, w większości charakteryzuje podobne zachowanie na drodze.

    • 8 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane