• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Biuro rewitalizacji za ćwierć miliona złotych

4 listopada 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Wyremontowany lokal komunalny z zabytkowym stropem przy ulicy Łąkowej 34/4 prawdopodobnie dostanie w użytkowanie Muzeum Historyczne Miasta Gdańska. Docelowo jednak ma tam powstać biuro rewitalizacji (reprezentacyjny gabinet miejski) m.in. Dolnego Miasta. Remont pomieszczeń, które wcześniej służyły za mieszkanie, kosztował około ćwierć miliona złotych. Jak twierdzą włodarze Gdańska, eksperyment się powiódł. Miasto pokazało bowiem, że można przywrócić blask zaniedbanej architekturze. Tyle tylko, że mieszkańcy nic z tej pokazówki nie mają. A przecież lokal odnowiono za pieniądze podatników. Do tego miasto przekwalifikowało jego funkcję z mieszkalnej na użytkową. Tymczasem na przydział mieszkania komunalnego czeka w Gdańsku około 3900 osób.

- To granda w biały dzień! - denerwuje się Marek Dunajski, najemca mieszkania nr 1 w kamienicy przy ulicy Łąkowej 34. Wskazuje na spękany i zalany sufit w pokoju gościnnym, potem na dziurę w stropie w izbie obok. - Te zniszczenia są efektem remontu, który miasto przeprowadziło w lokalu mieszczącym się nad moim. Najpierw robotnicy przewiercili mi sufit na wylot. Potem tak majstrowali, że powała zaczęła pękać. Tylko patrzeć, aż całość runie. I to jest w porządku?!

Zdaniem pana Marka, modernizacja lokalu nr 4 była nieprzemyślana.

- Pewnie szykowali mieszkanko dla jakiegoś prominenta z miasta - mówi Marek Dunajski. - Odnawiali je nie bacząc na skutki. A jak media zaczęły się sprawą interesować, to urzędnicy usiłują wszystko zatuszować. Ten cały remont to farsa. Kamienica się sypie. Tylko patrzeć, jak runą balkony i jeszcze dojdzie do tragedii. A tymczasem miasto pakuje kupę pieniędzy w odnowienie jednego mieszkanka.

Ferment

W 1999 roku miasto eksmitowało z lokalu nr 4 rodzinę, która zalegała między innymi z płatnościami czynszowymi i rzekomo przyczyniła się do jego zniszczenia (o sprawie informował niedawno "Dziennik Bałtycki").

- Powiadomiłem wówczas służby konserwatorskie, że w zdewastowanych pomieszczeniach są zabytkowe sztukaterie i malowidła - mówi Piotr Obiegło, inspektor nadzoru w firmie "Baza", zarządzającej i administrującej nieruchomościami (firma sprawuje pieczę m.in. nad kamienicą przy ul. Łąkowej 34). - Remont lokalu ruszył w 2000 roku. Nie tylko przywrócono blask wspaniałemu, zabytkowemu stropowi. W pomieszczeniach zamontowano też ogrzewanie elektryczne, odświeżono ściany, wykonano nowe podłogi.

Piotr Obiegło przyznaje, że lokator spod jedynki w czasie remontu w mieszkaniu nr 4 zgłaszał w "Bazie", że zniszczono mu sufit.

- Byliśmy w jego mieszkaniu na wizji i nakazaliśmy modernizującym lokal nr 4 naprawić to, co uszkodzili - wspomina Piotr Obiegło.
Zasadność zastrzeżeń pana Marka podważa Kazimierz Babiński z Wydziału Mieszkalnictwa w Urzędzie Miejskim w Gdańsku. Twierdzi, że ekipa remontująca lokal nr 4 nie mogła uszkodzić sufitu w mieszkaniu poniżej.

- W "zabytkowym" lokalu zlikwidowano dziką zabudowę - wylicza Kazimierz Babiński. - Teraz jest tam zupełnie pusto, nie ma żadnego nacisku na podłogę. To niemożliwe, by ją naruszono. Lokator z dołu sieje ferment. Nie wiem tylko dlaczego.

Zabytek kosztuje

Ewa Stieler, miejski konserwator zabytków, twierdzi, że odnowienie mieszkania było konieczne.

- Wnioskowaliśmy do Urzędu Miejskiego w Gdańsku o przeprowadzenie rewitalizacji w pomieszczeniach, bo są tam bardzo cenne sztukaterie i malowidła - mówi Ewa Stieler. - I na szczęście miasto znalazło na ten cel pieniądze. Żałuję, że na inne remonty już nie starczyło środków. Odnowienia wymaga bowiem wiele kamienic Dolnego Miasta.

Budynek nr 34 przy ulicy Łąkowej jest wpisany do rejestru zabytków. Zdaniem Ewy Stieler, rewitalizacja mieszkania wymagała niebagatelnej kwoty.

- Tam, gdzie trzeba odnowić zabytki, w grę wchodzą duże kwoty - twierdzi Ewa Stieler. - Kosztorys remontu opiewał na około 250 tysięcy złotych.

O jedno mieszkanie mniej

Na razie odnowiony lokal stoi pusty. Mieszkańcy czekają, że miasto zakwateruje tam jakąś miłą rodzinę.

- Władze Gdańska tak powinny uczynić - mówi mieszkaniec jednej z kamienic przy ulicy Łąkowej. - W końcu remont zrobiono za pieniądze podatników. Niech więc urzędnicy przydzielą teraz lokal tym, którzy nie mają gdzie mieszkać.

W Gdańsku blisko cztery tysiące osób czeka na mieszkania komunalne. W cenie jest więc każde odzyskane pomieszczenie.
10 października PGM Gdańsk Śródmieście w likwidacji odebrało "zabytek". Mieszkanie nie jest więc w administracji "Bazy".
- Zmieniła się też funkcja lokalu, z mieszkalnej na użytkową - twierdzi Kazimierz Babiński. - Tak po prawdzie pomieszczenia nie były przystosowane, by służyć za mieszkanie. Tam powinna działać kancelaria lub inne biuro.

Mieszkańcom Gdańska ubyło więc jedno wyjątkowe lokum. Za to cieszyć się nim będą urzędnicy miejscy.

Biuro czy licytacja?

- Prawdopodobnie lokal otrzyma w użytkowanie Muzeum Historyczne Miasta Gdańska - mówi Ryszard Gruda, wiceprezydent nadmotławskiego grodu. - Docelowo powstanie tam jednak biuro rewitalizacji (coś w rodzaju gabinetu miejskiego). To chyba najlepsze, optymalne rozwiązanie.

Pracownicy biura zajęliby się m.in. opracowaniem planów odnowienia zniszczonych budynków Dolnego Miasta. W lokalu odbywałyby się także rozmaite spotkania.

- Dolne Miasto w przyszłości ma stanowić salon Gdańska - dodaje Ryszard Gruda. - Oczywiście na remonty budynków potrzeba dużych kwot. Dlatego rewitalizacja rozciągnięta jest w czasie. Będzie prowadzona etapowo, w miarę możliwości.

Eugeniusz Węgrzyn, radny Gdańska, jest zaskoczony obrotem spraw.

- Nie wiem, dlaczego władze miasta skłaniają się, by urządzić w odnowionych pomieszczeniach jakieś biuro - mówi. - Takie zrewitalizowane lokale miały być wystawiane na licytację, by w ten sposób miasto zarabiało pieniądze na kolejne remonty budynków na Dolnym Mieście. Nie podoba mi się ta cała sprawa.

Jak wyjaśnił Ryszard Gruda, remont lokalu nr 4 miał posłużyć jako przykład dla gdańszczan, którzy nie wierzą, że można stworzyć architektoniczną perełkę nawet tam, gdzie zniszczenia są wielkie.

- Może i można, tylko trzeba to zrobić z głową i nie na koszt gdańszczan - irytuje się Marek Dunajski. - Co z tego, że powstał elegancki lokal, skoro istnieje w zrujnowanej kamienicy. Za ćwierć miliona złotych cały budynek bym odnowił... z pożytkiem dla jego mieszkańców.

Sylwia Ressel
Głos Wybrzeża

Opinie (39)

  • Mama

    Ale, jak widać, nie wszyscy są muzykalni. A Paweł A. ma "drewniane ucho" i nadal chce muzykować. "Warszawska Jesień" przy tej kakofonii wysiada.

    • 0 0

  • ja też

    • 0 0

  • co tam chawira na łąkowej za "ćwierć dużej i nowej bańki"
    poczytajcie sobie o kulisach "manhattan transfer&gate" :))

    http://www1.gazeta.pl/trojmiasto/1,35635,1087095.html

    artykuł ma 3 strony tekstu ale polecam gorąco (aż sie nie chce wierzyć w to co piszą)

    • 0 0

  • FORMELNIE to tekst jest OK

    wszyscy w artykule sa oburzeni, Wegrzyn zaskoczony, mieszkaniec nizszej kondygnacji wstrzasniety... FORMELNIE artykul poprawny, tylko dlaczego taki drugoturowyborczy? z drugiej strony, to skoro dzis rano byl przymrozek, czy rada mista tez jest odpowiedzialna? nie zdziwie sie widzac jutro rano artykul:

    Zaskoczony radny Wegrzyn z troska o mieszkancow wyznal Glosowi, ze znajac sumy jakimi obraca dotychczasowa rada niegdy by sie nie spodziewal, ze rankiem 4 listopada moze dojsc do przymrozka:
    "- Nie wiem, dlaczego władze miasta skłaniają się, by urządzić z samego rana jakieś przymrozki- mówi. - Takie poczynania nie służą dobru mieszkańców. Nie podoba mi się ta cała sprawa. Gdyby radni naszego ugrupowania byli w większości, nigdy bym do tego nie dopuścił, cały czas świeciło by słońce, było by po prostu lepiej"

    • 0 0

  • zastanowcie sie

    co tu za bzdury sa popisane.
    1. "Na razie odnowiony lokal stoi pusty. Mieszkańcy czekają, że miasto zakwateruje tam jakąś miłą rodzinę.
    - Władze Gdańska tak powinny uczynić - mówi mieszkaniec jednej z kamienic przy ulicy Łąkowej. "
    Miłą rodzinę. To moze zakwaterujmy też "miołą rodzinę" np. w Bramie Wyzynnej - w końcu tez stoi pusta, a jest remontowana za pieniadze mieszkańców. Proszę napisac o tym art. i wypowiedź moja jako anonimowego mieszkańca gdańska (bo tacy głównie w tych tekstach występują" - Uważam, że to jakis grubszy przekret z tymi zabytkami - remontuja je za moje pieniądze (podatnika) i nic z tego nie mamy - rozebrać i postawić np. TBS bo tyle ludzi czeka na mieszkania!
    2. "- Docelowo powstanie tam jednak biuro rewitalizacji (coś w rodzaju gabinetu miejskiego). " I BARDZO DOBRZE! Bo ta dzielnica wymaga rewitalizacji. I dobrze byłoby, gdyby urzednicy zblizyli sie do tych mieszkańców choćby mając tam biuro - może ktos wziąłby sobie konieczność ratowania Dolnego Miasta do serca.

    • 0 0

  • mig

    może lepiej by im szło gdyby zajeli jakiś nie wyremontowany jeszcze lokal i mieli pełen wgląd w sytuację ludzi mieszkających podobnie :)

    • 0 0

  • michał
    a jaka w/g ciebie pora pisania jest najlepsza??
    "W 1999 roku miasto eksmitowało z lokalu nr 4 rodzinę, która zalegała między innymi z płatnościami czynszowymi i rzekomo przyczyniła się do jego zniszczenia (o sprawie informował niedawno "Dziennik Bałtycki")."

    chyba DB nie jest FORMELNY??:)))

    • 0 0

  • Najwięcej mandatów zdobyła koalicja SLD-UP, zapewne ok. 200. Drugim ugrupowaniem pod względem liczby mandatów okaże się prawdopodobnie partia Andrzeja Leppera (ponad 90 miejsc w sejmikach), a trzecią LPR (też ponad 90 mandatów).

    warto się zastanowić nad tymi danymi:))))

    • 0 0

  • Na co tam biuro rewitalizacji dzielnicy? Czy w magistracie nie ma juz odpowiednich komorek zajmujacych sie sprawami mieszkalnictwa, ochrony zabytkow, i innyc dupereli? Trzeba to wszystko skoordynowac a nie tworzyc nowe miejsca biurokracji i pochlaniac nowe pomieszczenia.

    A jak ta chawire sprzedadza i wyremontuja noea i nowa sprzedadza i wyremontuja kolejna wszystko za takie same pieniadze to co z tymi wysiedlonymi rodzinami. Jezeli w kolko beda te same pieniadze tylko na remont?

    • 0 0

  • biuro rewitalizacji

    ciekawe, czy ono tam wogóle powstanie, bo mi się wydaje, że jak już wszyscy o tym lokalu zapomną (np za jakieś półtora roku) zostanie on sprzedany (znacznie poniżej 250 000 zł) zgodnie ze słowami p. Babińskiego z wydziału mieszkalnictwa UM w Gdańsku: "Tak po prawdzie pomieszczenia nie były przystosowane, by służyć za mieszkanie. Tam powinna działać kancelaria lub inne biuro."
    Poczekamy - zobaczymy.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane