• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Był statkiem szmuglerów, jest dobrem kultury. Sołdek dziś kończy 65 lat

Dariusz Łazarski/KFP
6 listopada 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Stanisław Sołdek z żoną Heleną w dniu wodowania pierwszego powojennego polskiego statku s/s "Sołdek", zbudowanego w Stoczni Gdańskiej. Stanisław Sołdek z żoną Heleną w dniu wodowania pierwszego powojennego polskiego statku s/s "Sołdek", zbudowanego w Stoczni Gdańskiej.

Dokładnie 65 lat temu zwodowano "Sołdka", pierwszy polski statek wybudowany po II wojnie światowej.



"Płyń po morzach i oceanach..." - 6 listopada 1948 r., kilka minut po godz. 13, w Stoczni Gdańskiej słowa te wypowiadała Helena Sołdek, matka chrzestna pierwszego polskiego statku zbudowanego po II wojnie światowej. Na trybunie ustawionej przy dziobie rudowęglowca żonie towarzyszył Stanisław Sołdek, traser i przodownik pracy (206 proc. normy). Jego nazwisko widniało na burcie statku.

Od tamtego dnia pływał "Sołdek" przez 31 lat i 65 dni. Po Bałtyku. Zapuszczał się też na Morze Północne. Woził węgiel do Szwecji, Niemiec, Danii i Belgii. Ze szwedzkich portów wracał do kraju załadowany rudą żelaza.

Do 30 grudnia 1980 roku - kiedy uroczyście żegnał się z banderą - przewiózł ponad 3,5 miliona ton towarów, zawijając do 60 portów. W rejs wypływał blisko 1500 razy. Z ostatnią misją w barwach Polskiej Żeglugi Morskiej udał się do Odensee. Pod pokładem miał 2,2 tys. ton węgla.

Drugie życie, jako statek - muzeum, rozpoczął "Sołdek" przy nabrzeżu gdańskiej Ołowianki 17 lipca 1985 r. O losie łaskawym dla symbolu powojennego przemysłu stoczniowego prasa pisała: "Ostatnie wcielenie rudowęglowca", "Sołdek wzbogaci skarbnicę kultury narodowej", "Sołdek nie będzie pocięty, ale to jeszcze nie sukces"...

Nie od razu też na tę zaszczytną emeryturę statek wybierał się do Gdańska. "Sprawa Sołdka nie była oczywista" - informował w 1984 r. tygodnik "Wybrzeże". Rudowęglowiec miał stanąć w Szczecinie, przy reprezentacyjnych Wałach Chrobrego. "Czegoś jednak zabrakło energicznym zwykle szczecinianom. Statek odstawiony w krzaki - zresztą dosłownie - niszczał przy najdalszym z nabrzeży. Pokryty rdzą, rozkradziony, ogołocony ze wszystkiego, co mogło mieć wartość, z końcem lat siedemdziesiątych był już tylko kupą żelastwa" - tak wyglądały pierwsze miesiące zasłużonej emerytury.

Więcej zdjęć z historii "Sołdka" można znaleźć na stronie agencji fotoreporterskiej Kosycarz Foto Press.

"Żelastwem" zainteresowały się gdańskie Centralne Muzeum Morskie i Muzeum Techniki w Warszawie. Mocniejsze argumenty w rozmowach z PŻM miał Przemysław Smolarek, dyrektor CMM. Historyk i muzealnik doprowadził do tego, że wyremontowany "Sołdek" stanął na Motławie. Co ciekawe, w późniejszych latach nie wszyscy chcieli rudowęglowiec w tym miejscu podziwiać. - Bo zasłania Oławiankę, nie pasuje do otoczenia, a do tego jest zawalidrogą - argumenty przeciwników co jakiś czas odżywały w lokalnej prasie.

Pojawiały się głosy, żeby przekształcić zabytek w pływający hotelowiec lub wysłać na emeryturę w porcie macierzystym, czyli w Szczecinie. Jednak pomysły bez pokrycia w kasie nie mogły poruszyć "Sołdka". Wprawdzie ostatnio przesunął się o kilkadziesiąt metrów i od 22 października nie przyjmuje na pokład turystów, ale to jedynie z powodu prac modernizacyjnych prowadzonych na nabrzeżu Ołowianki. Trapu nie dało się przesunąć. - Za sprawą modernizacji nabrzeża przerwa zimowa rozpoczęła się dla "Sołdka" nieco szybciej, aniżeli w latach ubiegłych. Do życia powróci z początkiem ferii zimowych, czyli w drugiej połowie stycznia - wyjaśnia Katarzyna Nowicka z CMM, szefowa działu marketingu.

Statek - muzeum odwiedza co roku ok. 30 tys. gości.

Warto "Sołdkowi" dobrze się przyjrzeć, albowiem historia jest księgą otwartą na nieznane epizody i postaci, o których milczą archiwa. Nie dalej jak przed kilkoma tygodniami wiedzę historyczną o legendarnym statku udało się muzealnikom poszerzyć o dwa ważne nazwiska.

- Odwiedził nas sympatyczny, starszy pan, emerytowany marynarz. Pływał na "Sołdku" w latach 50. W jego marynarskich dokumentach figurują nazwiska kapitanów Wojciecha ZaczkaZygfryda Czubka. Obaj dowodzili "Sołdkiem". Okazało się, że nie mamy ich na naszej Sołdkowej liście - opowiada Robert Domżał, kierownik działu historii budownictwa okrętowego CMM.

Listę 50 dowódców sporządził przed kilkoma laty Radosław Juściński z działu dokumentacji naukowej CMM. Teraz kapitanów jest 52. - Te dwa nazwiska wypełniły luki, jakie mieliśmy w latach 1951 i 1952. Ale braków jest więcej. Nie mamy pełnej wiedzy o kapitanach, którzy dowodzili statkiem w latach 1950-57. Ich przygody z "Sołdkiem" trwały zbyt krótko, by historia mogła dobrze to zapamiętać - mówi Radosław Juściński.

Przed kilkoma laty kontakty z Centralnym Muzeum Morskim nawiązał Holger Munchaus Petersen, emerytowany pracownik Duńskiego Urzędu Celnego. Podczas swojej pracy kontrolował także polskie rudowęglowce w latach 60. i 70. ub. wieku. Na "Sołdku" stawiał pierwsze kroki w zawodzie. Barwnie i ze swadą opisuje przemytnicze historie, jakie w tamtych czasach powszechnie towarzyszyły statkom naszej floty.

"Przemyt był synonimem polskich statków. Nie tylko celnicy posiadali tę wiedzę, była to również wiedza powszechna. Przede wszystkim istnieli baronowie przemytu, którzy mieli stałych dostawców alkoholi wysokoprocentowych i papierosów. Dysponowali także siecią ulicznych sprzedawców. Oprócz baronów była spora grupa ludzi, którzy wiedzieli, że na nabrzeżu można kupić tanie papierosy, gdy do portu zawija polski parowiec. Zlatywali się jak pszczoły do ula. (...) Istniało wiele możliwości ukrycia papierosów i alkoholu na statku: na pokładzie, w masztach, w kajutach załogi... Podobnie w kambuzie, łazienkach, magazynach itd. Maszynownia i zasobnia węglowa były prawdziwym eldorado dla ludzi chcących ukryć towary przed celnikami. Spędziłem mnóstwo czasu na poszukiwaniu nielegalnych towarów na polskich parowcach, ale szczerze mówiąc nigdy nie trafiłem na nic większego niż drobny przemyt. (...) Dzięki opalaniu statków węglem łatwo było utrzymać ciepło poniżej pokładu, wszędzie szczodrze używano oleju i smarów. W tym wszystkim nasze mundury zdawały się działać jak magnesy, a bladoniebieska koszula nylonowa pełniła funkcję cieplarni powodując obfite pocenie. Nie będąc w stanie wynieść zbyt wielu przemycanych dóbr na brzeg (ponieważ ich nie znajdowałem), zabierałem zawsze mnóstwo pyłu węglowego i smarów, które z łatwością przenikały przez kombinezon, mundur i bieliznę, przez co zawsze byłem cały czarny po takiej wizycie."

Węgiel, rudę, papierosy i alkohol emerytowany "Sołdek" zamienił na dobra kultury. W przebudowanych ładowniach statku - muzeum zagościły m.in. teatr i film. Inicjatorem prezentacji sztuk teatralnych pod pokładem legendarnego statku był w 1992 r. Michał Juszczakiewicz, aktor, reżyser i twórca popularnego programu telewizyjnego "Od przedszkola do Opola". Jego adaptację słynnej powieści Karola Olgierda Borchardta "Znaczy kapitan" obejrzało na "Sołdku" 6800 widzów (125 przedstawień). Dwa lata później na morskiej scenie wystawiane były sztuki oparte na utworach Josepha Conrada - "Jądro ciemności" i "Tajfun".

Statek był także bohaterem teatru. Przed czterema laty zagrał m.in. w spektaklu telewizyjnym pt. "O prawo głosu", opowiadającym o kulisach ucieczki Stanisława Mikołajczyka (w tej roli Adam Ferency) z kraju okupowanego przez Sowietów. Jako rekwizyt pojawił się także w spektaklu "Na pełnym morzu", jednoaktówce napisanej przez Sławomira Mrożka. "Sołdka" możemy zobaczyć także w serialu "Za zamkniętymi drzwiami" zrealizowanym dla BBC przez Laurence'a Reesa w 2007 r. Sześcioodcinkowy dokument opowiada o II wojnie światowej z perspektywy rozmów i tajnych spotkań Stalina z Rooseveltem, Churchillem i Hitlerem... W przyszłym roku, prawdopodobnie jesienią, statek pojawi się w "Hiszpance" Łukasza Barczyka, zapowiadanej jako ważne wydarzenie w polskim kinie. Jan Peszek, filmowy Tytus Ceglarski, przepowiada, że spiritual-thriller wywoła dużą falę dyskusji. I o to chodzi autorom sensacyjnej formuły, w której osadzone są wydarzenia poprzedzające wybuch powstania wielkopolskiego. A skoro ma być sensacyjnie, to uchylamy rąbka tajemnicy - w ładowni "Sołdka" pojawi się słoń.

Zobacz zdjęcia "Sołdka" w galerii Trojmiasto.pl
Dariusz Łazarski/KFP

Miejsca

Opinie (88) 3 zablokowane

  • Sołdek statek szmuglerów !

    Kto na tym pracował to zna smak prawdziwej pracy na morzu ,kotłownia i maszynownia to był ciężki kawałek chleba ,a że takie były czasy nie dziwię się że sobie marinero dobrze radzili ,nie było nic za darmo .Miałem okazję widzieć i pracować przy remontach na stoczni Parnica pozdrawiam dział kotlarski itych marynarzy już na emeryturze .

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane