• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

COVID-19 - relacja z przebiegu choroby

Ewa Palińska
24 kwietnia 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 
Ozdrowieńcy z koronawirusa przedstawiają swoją historię. Ozdrowieńcy z koronawirusa przedstawiają swoją historię.

- Wczoraj odebrałam męża ze szpitala. Jest go 20 kilogramów mniej. Ma ogromne problemy z chodzeniem, z trudem porusza się przy chodziku. Ale żyje, choć jego stan był krytyczny! Za ten cud, ale też za profesjonalizm, serdeczność w kontakcie z pacjentami oraz empatię wobec ich bliskich chciałabym podziękować pracownikom Szpitala Marynarki Wojennej - mówi Ewa Kruchelska, żona jednego z pierwszych chorych na COVID-19 na Pomorzu, należąca do grona tzw. ozdrowieńców. Opowiedziała nam o przebiegu choroby jej męża, o tym jak trudna była droga do wyzdrowienia i jak choruje się w czasach pandemii.



Wróciliśmy z Włoch 9 marca i mimo że wtedy nie było obowiązku kwarantanny, to w reakcji na doniesienia medialne zdecydowaliśmy się zostać w domu przez dwa tygodnie. Po kilku dniach od powrotu zaczęły mi doskwierać bóle pleców. Temperatura oscylowała wokół 37 stopni, więc nie łączyłam tych objawów z koronawirusem. Kilka dni później, ok. 16-17 marca, mąż dostał wysokiej gorączki, która rosła z dnia na dzień. W pewnym momencie przekroczyła 40 stopni i nie dawało jej się w żaden sposób zbić - mąż nie reagował na żadne tabletki. Do tego doszedł rozstrój żołądka, więc zmuszeni byliśmy przejść na czopki. 20 marca pojechaliśmy do szpitala zakaźnego. Zrobiono nam obojgu testy, podano mężowi Pyralginę, jednak jego organizm na nią nie zareagował. Lekarz stwierdził, że mąż powinien zostać w szpitalu, ale okazało się, że nie było miejsc. Dostał trzecią kroplówkę, Ketonal, i zmuszeni byliśmy wrócić do domu.

Koronawirus Gdańsk - Gdynia - Sopot - wszystko o COVID-19 w Trójmieście



Szpital zakaźny



W nocy z 22 na 23 marca mąż już nie wstawał z łóżka. Dodatkowo pojawiła się biegunka. Z samego rana próbowałam wezwać do domu karetkę "specjalną". Dwie godziny obdzwaniałam sanepid, alarmowy numer 112, szpital zakaźny. Bezskutecznie. Jakimś cudem udało mi się zapakować męża do samochodu i zawiozłam go do szpitala sama. Oczywiście z miejsca został przyjęty, dostał kroplówkę, jego stan lekko się poprawił. I wtedy zaczęła się moja walka ze szpitalem zakaźnym.

Ewa Kruchelska należy do grupy tzw. ozdrowieńców, a więc osób, które przechorowały COVID-19. Ozdrowieńcem jest też jej mąż, który wczoraj, po miesiącu hospitalizacji, został wypisany do domu. Ewa Kruchelska należy do grupy tzw. ozdrowieńców, a więc osób, które przechorowały COVID-19. Ozdrowieńcem jest też jej mąż, który wczoraj, po miesiącu hospitalizacji, został wypisany do domu.
Byłam przekonana, że mąż jest w dobrych rękach, że w razie konieczności podany zostanie mu tlen. On tymczasem cały czas słabł i mówił, że ciężej mu się oddycha. W czwartek 26 marca doszło do najgorszej sytuacji. Mąż potrzebował tlenu do oddychania, a w sali, w której leżał, tlen psuł się co chwilę. Pielęgniarka, którą prosił o interwencję powiedziała, że nic na to nie poradzi. Tymczasem mój mąż oddychał już z takim trudem, że kiedy do mnie zadzwonił, nie był w stanie wydusić z siebie słowa. Ze 2-3 razy udało mi się porozmawiać z lekarzem prowadzącym, ale ten mnie uspokajał, że nic złego się nie dzieje. Że stan jest dobry, a mąż najzwyczajniej w świecie panikuje.

Cały czas walczyłam ze szpitalem, aby zrobiono mężowi jakiekolwiek badanie płuc, bo test na obecność koronawirusa robiliśmy 20 marca, a wyników nadal nie było. Lekarz natomiast mówił, że nie ma cienia wątpliwości, że to COVID-19, bo objawy są wręcz książkowe.

Na intensywną terapię do Szpitala Marynarki Wojennej



26 marca, po południu, otrzymaliśmy wyniki testów. Mój był pozytywny, test męża negatywny. Tyle dobrego się wydarzyło tego dnia, że po awanturze, jaką zrobiłam, męża przeniesiono do innego pokoju, gdzie tlen już się nie psuł. Zaczęto też monitorować parametry życiowe. Kontaktu z mężem już nie miałam - nie był w stanie ze mną rozmawiać. W piątek wieczorem, ok. godz. 22, przeniesiono go do Szpitala Marynarki Wojennej, do którego trafiają obecnie przypadki wymagające intensywnej terapii. Przy jednoczesnym zapewnieniu ze strony lekarza prowadzącego, że stan męża jest pod kontrolą, od poniedziałku nic się nie pogorszyło i absolutnie nie ma potrzeby podłączać go pod respirator.

Podczas przyjmowania męża do Szpitala Marynarki Wojennej okazało się, że jego stan jest krytyczny. Natychmiast zrobiono mu tomografię komputerową płuc, został intubowany i podłączony pod respirator z informacją, że trafił do nich za późno. Od tego momentu rozpoczęła się walka o życie. Pod respiratorem mąż przeleżał 10 dni. Udało się go wybudzić, przetrwał najgorsze.

Czwartek, 23 kwietnia: drugi test negatywny. Mogę zabrać męża do domu po miesiącu leżenia w szpitalach.

Bohaterowie bezimienni, bez twarzy, uśmiechy ukryte pod maskami



Jeszcze raz składam wielkie podziękowania personelowi Szpitala Marynarki Wojennej, szczególnie pracownikom Oddziału intensywnej terapii pod kierownictwem pana ordynatora Macieja Lange. Dziękuję pielęgniarkom i pielęgniarzom, salowym, całej obsłudze.

Cały personel jest niesamowity, bez reszty oddany pracy i pacjentom. Pielęgniarki, mimo nawału obowiązków, znajdują czas i siłę, aby wesprzeć pacjentów i z nimi pożartować. A przecież cały personel funkcjonuje pod presją zakażenia wirusem - może do tego dojść w każdej chwili.

To ciężki czas nie tylko dla chorych, ale też dla ich bliskich. Przez cały czas nie ma szansy na kontakt osobisty. Wiedziałam, że mąż umiera, a nie mogłam go zobaczyć, być blisko niego. Jedynym łącznikiem był właśnie personel, który kontaktował się ze mną nawet dwa razy dziennie, żeby przekazać informacje.

Praca z chorymi na COVID-19 nie jest lekka. Są to często osoby w naprawdę złym stanie, leżące, w pampersach. Trzeba je myć, karmić i przewijać. Podpiąć kroplówkę czy założyć wkłucie centralne. I wszystko to robić w kombinezonach, które są niewygodne, krępują ruchy. W goglach, które parują.

Mąż nie wiedział, kto aktualnie się nim zajmuje, czy to kobieta, czy mężczyzna. Bohaterowie bezimienni, bez twarzy. Zawsze gotowi pomagać z uśmiechem na ustach. Z uśmiechem, którego nie widać, bo ich twarze szczelnie zakrywa maska.

Powrót do zdrowia najlepszą nagrodą dla personelu



Wczoraj odebrałam męża ze szpitala. Jest go 20 kilogramów mniej. Ma ogromne problemy z chodzeniem, z trudem porusza się przy chodziku. Ale żyje! Pytałam zespół szpitala, w jaki sposób mogę się odwdzięczyć. Mąż ma swoje zawodowe kontakty, ja swoje. Jestem tak ogromnie wdzięczna, że zrobiłabym dla nich wszystko! Odpowiedziano mi, że swoją nagrodę już dostali i piękniejszej nie mogliby sobie wymarzyć. Tą nagrodą jest powrót do zdrowia mojego męża, bo był to tak ciężki przypadek, że to cud, że doczekaliśmy się tak szczęśliwego finału. A takie cuda dodają im otuchy i utwierdzają w przekonaniu, że walka o życie nawet wówczas, jeśli pacjent jest w tak krytycznym stanie, w jakim był mój mąż, naprawdę ma sens.

Ja przechorowałam COVID-19 w domu. Jestem tzw. ozdrowieńcem. Kontaktowałam się z Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Gdańsku. Okazało się, że mogę być dawcą. Być może osocze z pobranej ode mnie krwi pomoże komuś choremu wrócić do zdrowia. Zakładam, że chorobę bezobjawowo przeszedł mój syn. Pierwszy test miał wprawdzie ujemny, ale podczas kwarantanny przebywał z nami w domu.

Czekamy na wynik testu na obecność przeciwciał. Jeśli będzie pozytywny, to syn zgłosi się, aby oddać krew. Jeśli osocze może pomóc chorym, to innej opcji nawet nie bierzemy pod uwagę. To nasz obowiązek.

Miejsca

Opinie (596) ponad 50 zablokowanych

  • (11)

    "COVID-19, bo objawy są wręcz książkowe", dziwny lekarz. Różne są objawy tego wirusa, niejedni nie mają żadnych objawów.

    • 123 30

    • Objawy ksiązkowe covida

      Bo wynik negatywny buhahaha

      • 0 1

    • Książki o Covid 19 ;-)

      Pytanie z jakiej książki je wyczytał ;-)

      • 0 1

    • nie mędrkuj bezsensownie i nie pisz, byle pisać (5)

      ty jesteś dziwny/a, objawy książkowe tzn. takie, które klasycznie występują przy tej chorobie i tak było w tym przypadku, coś jeszcze jest niejasne, to się doucz, zamiast tracić czas na zabawę w komentarze

      • 19 8

      • (4)

        Nie ma objawów książkowych na covid 19
        To jest nowość, pełna petarda, której dopiero lekarze się uczą.

        • 6 11

        • Kolejny domorosły felczer (2)

          • 6 1

          • Ile książek o COVID-19 przeczytałeś? (1)

            • 2 7

            • Książkowe objawy to idiom

              Tak jak na przykład skoczyć do sklepu, jak to mówisz nie oznacza to, że wykonasz jeden wielki skok i znajdziesz się w sklepie.

              • 4 0

        • jak siegniesz do literatury to sie dowiesz ze ten wirus jest dobrze znany tylko mutacja inna

          • 0 0

    • ci co nie maja objawow to są poprostu zdrowi

      • 1 3

    • To pokazuje różnice w podejściu do leczenia pomiędzy Polską a zagranicą (1)

      W Polsce opieramy się na wywiadzie z pacjentem, objawach i dajemy jakiś uniwersalny lek (najczęściej antybiotyk) o szerokim spektrum.
      W innym kraju najpierw robią badania a potem na podstawie wyników przepisują odpowiedni lek, w USA to w ogóle robią pełną diagnostykę na dzień dobry.
      Kiedy ostatni raz mieliście zlecone i wykonane jakieś badania po wizycie u lekarza? Mi kiedyś w NFZ dali trzy antybiotyki i nic, dopiero jak poszedłem prywatnie to badanie, wyszedł jakiś gronkowiec, dostałem specjalny antybiotyk i przeszło po tygodniu.
      Z dziećmi mam to samo, paracetamol i do domu, takie leczenie ja sobie mogę sam korespondencyjnie zrobić.

      • 12 1

      • Powiem Ci w zaufaniu, że

        im słabszy lekarz, tym więcej badań zleca.

        • 1 14

  • dlaczego pojechali na ferie do Włoch? (6)

    Bo to blondynka

    • 81 23

    • Bo było taniej. Biura oddawały wyjazdy prawie za darmo!

      Każdy, który miał choćby jedną szarą komórkę, zrezygnował z wyjazdu.

      • 4 1

    • (3)

      Ciekawa teoria.
      Ta głupia Skłodowska-Curie też była blondynką.

      • 3 4

      • Dlatego umarła (1)

        z powodu skutków napromieniowania.

        • 3 1

        • A to durne, zazdrośniku sukcesów kobiet

          • 2 2

      • Dobre dobre

        • 0 2

    • Nikt przeciez nie pisał że to były wakacje

      • 1 12

  • Było to dawno (1)

    ale pamiętam jak w 2010 roku przez 3 tygodnie legałem w wyrze z gorączką oscylująca ok. 39.5 stopni celcjusza. W przychodni dwa razy zostałem odesłany przez lekarkę z antybiotykami ( każdy 5 dniowy ) i żaden z nich nie pomagał. Po 3 tygodniach na paracetamolu i o 8 kg mniej w pasie wreszcie z tego wyszedłem ale to pewnie też był jakieś wirusowe badziewie. W przychodni lekarka podejrzewała ,że mam mononukleozę. Cholera wie ale generalnie tragedia dlatego tylko mogę sobie wyobrażać jak czuję się ludzie z ostrzejszym przebiegiem tego badziewia. Zdrowia wszystkim

    • 34 2

    • Dziekujemy :)

      • 0 0

  • Współczuję sytuacji. Osobistego kontaktu z ta panią nie polecam. (1)

    • 71 8

    • Dlaczego?

      • 0 5

  • Pytanie do wszystkich. (11)

    Czy ta sytuacja nauczy czegoś tych Państwa, czy nie?

    • 71 14

    • Rozumu nie można się nauczyć. Rozum trzeba mieć!

      A tego im niestety zabrakło.

      • 2 1

    • (4)

      W marcu we Włoszech była już epidemia... co kieruje takimi ludzmi żeby wyjeżdzać w takim czasie na wakacje? Ludzie myślą że jak mają pieniądze to moga wszystko! Tylko że przez swoją beztroskę oprócz siebie narazili też zdrowie i życie wielu innych ludzi...

      • 36 7

      • (3)

        A gdzie tam jest napisane, że Ci Państwo wyjechali na wakacje?

        • 4 5

        • Luty/marzec (2)

          = narty w Alpach

          • 6 1

          • W dodatku jak pani okresliła oboje z mężem mają (1)

            różne zawodowe kontakty ;) znaczy ustosunkowani jasniepaństwo

            • 6 5

            • Zawodowe kontakty.

              Czyli mogą pracować w branży przemysłowej i mogą np. popytać o możliwość przeprogramowania produkcji na przyłbice, gogle albo kombinezony, które będą spełniały wymagania. I nie będą pękać pod pachami.

              • 1 1

    • Że z lekarzami

      Trzeba byc twardym, walczyć o swoje, o życie bo gdyby nie przeniesienie do innego szpitala, to nie wiadomo jakby sie to skonczylo

      • 4 1

    • Żeby nie wyjeżdżać do Włoch w czasie pandemii? (1)

      • 28 3

      • nie zostawiać mleka na gazie ?

        • 4 4

    • Już historyjka połknięta w całości widzę.

      • 4 4

    • Może zarezerwowali już na lato wycieczkę do Chin?

      • 15 5

  • A w Brzeźnie przy molo (5)

    Stoi kolejka po gofry tłum na deptaku połowa ludzi bez maseczek wirusa przecież nie widać to go nie ma.

    • 32 7

    • Wola Boga........

      Ludzie ryzykuja codziennie i predzej czy pozniej wszyscy zachoruja na tego wirusa.

      • 1 0

    • człowieku czy wiesz co to "tłum"?

      A na molo wszyscy w maseczkasz. Więc nie kłam

      • 3 0

    • Maseczki

      Maseczki szkodzą zdrowym ludziom, alergikom i astmatykom.

      • 6 0

    • Jajaja

      Powiadom policję. Poważnie.

      • 0 0

    • jak jakis nieodpowiedzialny Polak

      z Wloch tego tu nie przytarga to go (wirusa) nie ma

      • 10 2

  • Covid-19 (2)

    Ludzie co Wy wypisujecie, ktoś chciał się z Wami podzielić informacja jaki jest stan faktyczny w Naszym szpitalu zakaźnym i to jak może przejść ta choroba a Wy tu pomyje wylewacie . Pacjent który walczył o życie oczywiście miał koronawirusa. Powinniście domyśleć się ze chodziło o błąd w laboratorium jaki nastąpił .
    Ludzie trochę empati , tautaj nie chodzi skad wrócił i kiedy .
    Obyście nie musieli miksy sami tego przezywać .

    dużo zdrowia

    • 41 26

    • Błąd

      Raczej pobrania. Taki wymaz niełatwo jest pobrać dlatego musi robić to personel przeszkolony z odpowiednią dbałością.

      • 0 0

    • A co cię tak dziwi?

      Przecież hejt i polityka są w komentarzach pod każdym artykułem, bez względu na jego tematykę. W całym polskim internecie. Pewnie w innych krajach jest podobnie. Tacy bywamy, my ludzie, gdy piszemy anonimowo.

      • 5 3

  • Szacunek

    Dla wszystkich pracowników służby medycznej w tym czasie.
    Dla wszystkich ryzykujących życie!

    • 2 0

  • nie wierzę tej kobiecie. Struk został przyjęty do szpitala zakaźnego bez objawów (1)

    i jeszcze udzielał wywiadów przez internet.
    To wroga propaganda i panikarstoo.

    • 13 4

    • No właśnie.

      Żeby zrobili człowiekowi test za darmo, to trzeba mieć kaszel i 38. Albo być medykiem uprawiającym zawód - wystarczy medycyna estetyczna.

      • 1 1

  • Chętnie posłuchałabym opinii personelu na Smoluchowskiego (1)

    na temat zachowania tej pani. Bo obsmarowała ich jednostronnie emocjonalnie koloryzując dramat.
    Ja niestety widzę pyskatą arogancką gwiazdeczkę , która pojechała do Włoch w centrum zakażeń wbrew zdrowemu rozsądkowi (kto bogatej zabroni) i teraz rozstawia po kątach świat, bo się pozarażali. Ma swoje kontakty zawodowe... rozumiem, ze musiała się pochwalić, ale kogo to obchodzi? Każdy ma.
    Pozdrowienia i ukłony dla ciężko pracujących medyków na Smoluchowskiego. Podobno jest jakaś akcja stop hejtowaniu medyków. Najwyraźniej na portal Trójmiasto nie dotarła jeszcze.

    • 38 12

    • Człowieku! My dla nich zbiórki i zrzutki, a oni tlenu żałują.

      • 0 7

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane