- 1 Odnaleziono ciało zaginionego nurka (106 opinii)
- 2 Tak organizowano Rajd Monte Carlo w Gdańsku (17 opinii)
- 3 Lasy w Gdyni bez ludzi. "Chronimy dziki" (313 opinii)
- 4 Neptun jak nowy. Zobacz, jak go myto (45 opinii)
- 5 Pod prąd uciekał przed policją (276 opinii)
- 6 Z bastionu Żubr zniknęły lunety (49 opinii)
Chory kormoran sam "zgłosił się" do szpitala
Młody kormoran miał poważnie zranione skrzydło i nie mógł wzbić się w powietrze. Przydreptał więc na teren Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i wszedł do... poczekalni, w której pacjenci oczekują na rejestrację. Pomimo najszczerszych chęci nie udało mu się dostać do ortopedy, ale jego wysiłek nie poszedł na marne. Wezwani na miejsce strażnicy miejscy odwieźli skrzydlatego przybysza do weterynarza.
- Strażnicy znaleźli go, gdy spacerował między autami. Ptak najprawdopodobniej miał uszkodzone skrzydło. Świadkowie mówili, że mimo licznych prób nie udało mu wzbić się w powietrze. Widać było, że jest wycieńczony - relacjonuje Wojciech Siółkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku.
W pewnym momencie, kormoran miał już dość kluczenia w labiryncie samochodów i wyszedł wprost na jezdnię. Mundurowi stanęli na wysokości zadania i bez wahania wstrzymali na niej ruch pojazdów. Tymczasem zraniony ptak podjął ostatnią próbę wzbicia się w przestworza.
Weterynarze w Trójmieście
Jednak po przeleceniu zaledwie ok. 30 m znalazł się z powrotem na ziemi, a dokładnie przy wejściu do jednego ze szpitalnych budynków GUM-edu. "Gdy więc wszystkie sposoby ratunku upadły", zrezygnowany kormoran najwyraźniej zrozumiał, że nie obejdzie się bez wizyty u specjalisty.
W związku z tym - zgodnie zresztą ze szpitalnym regulaminem - wmaszerował pewnym krokiem do... poczekalni, w której mieści się rejestracja pacjentów. Niestety, już choćby brak PESEL-u czy ubezpieczenia uniemożliwiły umówienie się na wizytę. Na szczęście, w międzyczasie pojawili się strażnicy miejscy, którym udało się wreszcie złapać kormorana, a następnie przekierować go do odpowiedniego lekarza.
- Przy użyciu pożyczonego koca strażnicy schwytali kormorana i kilkanaście minut później przekazali go przybyłemu na miejsce pracownikowi specjalistycznej lecznicy - uzupełnia Siółkowski.
Miejsca
Opinie (191) 2 zablokowane
-
2018-07-07 13:46
Słodziak :)
- 6 0
-
2018-07-07 13:05
duży + dla Straży Miejskiej
piję szampana za udzieloną pomoc
- 5 0
-
2018-07-07 12:23
jaki przystojniak z tego strażnika miejskiego w tych ciemnych okularach i mundurze,juz mam
skojarzenia jak z filmów....
- 6 3
-
2018-07-07 10:43
Super kormoran
Ubawiłem się czytając o braku peselu i ubezpieczenia
- 10 1
-
2018-07-07 09:55
Budyń
Budyń to twoja wina!!!
- 6 3
-
2018-07-07 09:52
Czytałem o przypadku kiedy to pelikan
"przyprowadził do ZOO drugiego który miał kłopoty ze wzrokiem i nie mógł na zimę odlecieć. Ten zdrowy też został pewnie dla towarzystwa, wprawdzie na wiosnę poleciał do swoich, ale na zimę znowu wrócił. I tak przez kilka lat.
- 6 0
-
2018-07-07 09:40
skandal !
bez koleiki go przyjeli ?
- 4 1
-
2018-07-07 09:37
A jaki jest stan zdrowia kormorana w tej chwili?
Proszę o bieżące info?
Ach, przecież jest weekend więc info nie będzie.- 6 1
-
2018-07-06 15:32
(4)
Kto pisze te artykuły ? Ogólnie spoko, że zwierzak został uratowany. Poziom napisanego artykułu jest na równi z podstawówką.
- 11 85
-
2018-07-07 08:48
.
Trochę więcej luzu bym zaproponowała a mniej stresu w życiu i nie do wszystkiego trzeba podchodzić z powagą .
Bycie sztywnym nie zawsze dobrze wychodzi- 11 0
-
2018-07-06 21:04
zabawnie opisana historia- mi się podoba
- 20 0
-
2018-07-06 20:26
Wszyscy zrozumieli i poprawił im się humor.
A jeden ma problem...
- 27 0
-
2018-07-06 18:58
Praca domowa na weekend:
odnaleźć w słowniku znaczenie słów: ironia, aluzja, poczucie humoru.
- 27 2
-
2018-07-07 06:43
hehe hehe hehe
- 3 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.