- 1 Wyciął rury gazowe w wynajętym lokum (65 opinii)
- 2 Kolejny wiceprezydent Gdyni zaczął pracę (95 opinii)
- 3 "Protest bankomatów" dużej sieci (213 opinii)
- 4 Duże zmiany na Niepodległości w Sopocie (138 opinii)
- 5 Handel narkotykami w sopockim klubie? (156 opinii)
- 6 Kolejne odlotowe miejsce w Gdańsku (16 opinii)
Co i kogo można promować na wiatach przystankowych?
Wielkoformatowe reklamy na wiatach przystankowych to już codzienność. Bywa, że pojawiają się na nich reklamy promujące miejskie imprezy. Jedną z nich, zorganizowaną przez radnego rządzącej partii, promowano za darmo.
Decyzje, kto może zawiesić plakaty na wiatach, podejmują ich właściciele - prywatne firmy lub miasto. W pierwszym wypadku to suwerenna decyzja prywatnych podmiotów.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak to wygląda na "miejskich" przystankach w Gdyni, gdzie jest trzech właścicieli wiat ZKM Gdynia (84 wiaty), Clear Channel (100 wiat) i AMS (122 wiaty).
Powód? W ostatnim czasie kontrowersje wzbudziły plakaty, promujące miejskie imprezy. Problem w tym, że na afiszach widniało również imię i nazwisko Jarosława Kłodzińskiego, jednego z radnych Samorządności, zapraszającego na spacer po fortyfikacjach (odbył się dwa tygodnie temu), a w kwietniu na spotkanie prezentujące obiekty militarne pasa nadmorskiego.
Przedstawiciele miasta tłumaczą to niekomercyjnym charakterem imprezy.
- Jej celem było podzielenie się przez radnego z mieszkańcami oraz ze wszystkimi zainteresowanymi osobami unikalną, pozyskaną w drodze rozwijania swoich pasji wiedzą o zachowanych obiektach militarnych z okresu II wojny światowej. Druk plakatów sfinansował Gdyński Klub Eksploracji Podziemnej - tłumaczy Jerzy Zając, dyrektor Urzędu Miasta w Gdyni.
Radni nie wierzą w takie wyjaśnienia. Twierdzą, że po rozmowach z miejskimi urzędnikami, wiedzą, że oni sami na podobną formę reklamy nie mieliby szans.
W gdyńskim Zarządzie Komunikacji Miejskiej przyznają, że wieszanie za darmo plakatów na miejskich przystankach nie zdarza się. Najczęściej w formacie A4 na wiatach pojawiają się ogłoszenia związane ze zmianami w rozkładzie jazdy - są umieszczane w kasetonach.
- Wiaty, których jesteśmy właścicielem, nie są w eksponowanych miejscach, więc nikt zbytnio nie chce się na nich reklamować. Nie ma żadnego cennika w tym zakresie. Nie chcemy dać szansy na ich pobrudzenie i zniszczenie, bo to najczęściej instalacje starego typu, z małą ilością przeszkleń - wyjaśnia Marcin Gromadzki, rzecznik prasowy ZKM Gdynia.
W Sopocie postawionych jest 65 wiat - wszystkie będące własnością firmy Clear Channel, natomiast w Gdańsku znajduje się ich ok. 700. Miasto zajmuje się ok 250 z nich. Taka sama liczba jest dzierżawiona przez firmę AMS, natomiast 200 pozostaje pod nadzorem firmy Clear Channel. Wydawanie pozwoleń na umieszczanie plakatów i materiałów reklamowych na miejskich wiatach pozostaje w gestii Biura Prezydenta ds. Promocji Miasta.
- Nie wieszamy plakatów w formacie A4 na przystankach. Reklama dostępna jest w ramach tzw. podświetlanych "citylightów". Zdarza się, że promujemy w ten sposób niekomercyjne imprezy związane z miastem, ale organizowane przez prywatne osoby, czy instytucje. Wszystko zależy od ich charakteru - mówi Izabela Heidrich z Biura Prezydenta ds. Promocji Miasta, dodając, że dana instytucja jest obciążana kosztami wywieszenia, natomiast ich ekspozycja pozostaje darmowa.
Czytaj też: Reklamy dywanów zaśmiecają centrum miasta
Miejsca
Opinie (59) 2 zablokowane
-
2014-06-12 18:20
hip hop
Ostatnio modny jest homosekualizm i sex analny
- 0 0
-
2014-08-14 11:39
a kto to czyta?
Ludzie nie przyswajają takich form reklamy! Więc jest to i nie estetyczne i nie efektywne. Jeżeli ktoś szuka informacji - a reklama taką pozostaje, to szuka tego w internecie. Wniosek - reklama internetowa pozostaje najskuteczniejszą formą komunikowania się z klientem. https://www.youtube.com/watch?v=w555C-w64FE
Gdyby wiedza reklamodawców w tej materii była większa, problem zakazu reklam na wiatach definitywnie by się skończył.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.