• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czytelnik: Problem groźniejszy niż koronawirus

Jacek, czytelnik Trojmiasto.pl
26 marca 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 
Jeśli społeczeństwo szybko nie wróci do normalności, czeka nas głęboki i globalny kryzys - takie głosy słychać coraz częściej. Jeśli społeczeństwo szybko nie wróci do normalności, czeka nas głęboki i globalny kryzys - takie głosy słychać coraz częściej.

Nie lubię patosu, ale ciśnie się on do nas ostatnimi czasy wszelkimi możliwymi kanałami: od wypowiedzi polityków, przez telewizję, portale internetowe, aż po wpisy na Facebooku i prywatne rozmowy. Chyba faktycznie sytuacja, w której się znaleźliśmy, jest bez precedensu. Emocje, które jej towarzyszą, skala działań rządów i globalny zasięg powodują, że trudno ją porównać do czegokolwiek oprócz wojny. Światowej wojny - pisze pan Jacek, nasz czytelnik.



Czytając artykuły poświęcone koronawirusowi i Covid-19, weryfikuj ich treść na podstawie informacji podawanych przez WHO (World Health Organiztaion)Ministerstwo Zdrowia.


Czy zgadzasz się z autorem, że w walce z koronawirusem daliśmy się ponieść emocjom?

Myślę, że z tego powodu właśnie warto raczej zatrzymać się na chwilę i zastanowić się, co robimy, co powinniśmy robić, pomyśleć o konsekwencjach naszych działań w dłuższej niż tygodniowa perspektywie.

Mam wrażenie, że zamiast tego ogólna panika dyktuje kierunek kolejnych kroków i zmierzamy w katastrofalnym kierunku.

Powiedzenie "mądry Polak po szkodzie" jest naszym narodowym przysłowiem. Szkoda. Warto się przygotować i być mądrym zawczasu, a mamy materiał do przygotowań. Od grudnia, kiedy ujawniono pierwsze przypadki chorych na COVID-19 w Wuhan, minęły już niemal cztery miesiące. Statystyki na dzisiaj mówią o rozpoznaniu wirusa u około 510 tys. zakażonych, 23 tys. zgonów oraz 122 tys. osób, które wyzdrowiały (zobacz statystyki)

Co wiemy?



Po pierwsze: wiemy, że grupą największego ryzyka są osoby powyżej 70 roku życia i osoby ze znacznie obniżoną odpornością. Nie - wszystkie dzieci, nie - wszyscy nastolatkowie, nie - wszyscy dorośli. Zgony zdarzają się przede wszystkim w tej ściśle określonej grupie: osób w podeszłym wieku i z obniżoną odpornością.

Po drugie: wiemy, że wirus jest obecny właściwie w każdym kraju na świecie i w każdym regionie Polski.

Po trzecie: wiemy, że szczepionka lub lek na koronawirusa pojawi się najprawdopodobniej nie wcześniej niż za ok 12-24 miesiące.

Mając tę wiedzę - jakie podejmujemy działania zapobiegawcze?
  • zamykamy wszystkie przedszkola
  • zamykamy wszystkie szkoły
  • zamykamy place zabaw
  • zamykamy wszystkie kina teatry i sale koncertowe
  • zamykamy niemal wszystkie sklepy, zakłady usługowe itp.
  • zamykamy urzędy
  • zamykamy restauracje, bary, kawiarnie, puby itp.
  • zamykamy granice kraju
  • zamykamy połączenia lotnicze, również wewnątrzkrajowe
  • zamykamy lasy (!)
  • ograniczamy ilość kursujących pociągów i autobusów


W ramach walki z koronawirusem Gdynia zdecydowała się na zawieszenie strefy płatnego parkowania. W ramach walki z koronawirusem Gdynia zdecydowała się na zawieszenie strefy płatnego parkowania.
Życie społeczne i zawodowe milionów Polaków zostaje sparaliżowane. Czy naprawdę nikt nie zadaje sobie pytania, na ile adekwatne są to działania? Jakie rzeczywiście przyniosą skutki? Ja długo tak można funkcjonować?

Daleki jestem od lekceważenia zagrożenia, jakie niesie ze sobą COVID-19. Mój ojciec ma 76 lat, kilka lat temu przebył operację aorty przy sercu. Od tego czasu jest bardzo chory, ma duże problemy ze snem, z oddechem, nawet przy minimalnym wysiłku. Jest niestety w ścisłej grupie ryzyka. Boję się o niego i dbamy w domu o to, żeby nie zaraził się choróbskiem.

Przerażony jestem jednak też tym, co za kilka tygodni przyniosą nam wszystkim, w skali mojego kraju i całej Europy, działania, które teraz w bezmyślnym pędzie wdrażamy. Myślę, że wirus szaleństwa, które nami zawładnęło, jest dużo groźniejszy niż koronawirus.

Niby wszyscy wiemy, że rzeczywistość "zapobiegawcza", którą sobie kreujemy, nie może trwać wiecznie. Oficjalnie Ministerstwo Zdrowia wyjaśnia, że polityce izolacji nie chodzi o to, żeby uchronić wszystkich Polaków od zakażenia. To, że zdecydowana większość z nas zainfekuje się prędzej czy później, nie ulega wątpliwości. ("Docelowo ten wirus w ogóle będzie krążył w społeczeństwach i pewnie za rok, dwa, trzy" - wyjaśnia wiceminister zdrowia Łukasz Szumowski).

Myślę, że Polacy nie zdają sobie z tego do końca sprawy, myślą, że przez cały czas walczą, żeby w ogóle uniknąć zakażenia, i myślą, że im się to uda. Tak naprawdę chodzi o to, żeby nie było nagłej, dużej fali zachorowań, z którą nie mogłaby sobie poradzić w krótkim czasie nasza służba zdrowia.

Szpital polowy przy szpitalu na Zaspie Szpital polowy przy szpitalu na Zaspie
Tylko czy z tego powodu powinniśmy zamrażać aktywne życie całego społeczeństwa na nie wiadomo jak długi czas? Jak długo jesteśmy w stanie wytrzymać z tymi wszystkimi ograniczeniami? Jeśli spojrzymy nieco z innej perspektywy niż wszechogarniający strach o własne zdrowie (nawet jeśli nie jesteśmy w grupie ryzyka), na to, co się właśnie dzieje, to dostrzeżemy, jak groźne czekają nas konsekwencje.

Konsekwencje wstrzymania handlu, usług, transportu, jeśli ten stan potrwa jeszcze kilka tygodni, doprowadzą do niespotykanej fali bankructw. Miliony drobnych przedsiębiorców nie zarabiają, kiedy nie pracują. Nie jesteśmy krajem obywateli, którzy mają duże oszczędności na kontach lub w domu. Te oszczędności bardzo szybko się skończą. Za chwilę przestaniemy spłacać kredyty. Co z tego, jeśli nawet rząd dekretem nakaże bankom odroczenie płatności rat. Wtedy banki zaczną mieć poważne problemy i zaczną zwalniać pracowników.

Przeżyliśmy przed chwilą olbrzymią falę uzupełniania zakupów spożywczych (i oczywiście papieru toaletowego...), żeby zrobić zakupy na złe czasy, ale za miesiąc ludzie nie będą już mieli tyle pieniędzy.

Trudno zrozumieć polityków, którzy zaklinają rzeczywistość, twierdząc, że "po kwarantannie" (czyli kiedy?) handel i usługi odrobią sobie w obrotach stracony czas. Skąd klienci wezmą pieniądze na to, żeby tak ochoczo kupować dwa razy więcej zaraz po ponownym otwarciu sklepów? To będą właśnie ci klienci, którzy jako mikroprzedsiębiorcy zbankrutowali lub są bliscy bankructwa i raczej będą myśleć o maksymalnym oszczędzaniu jeszcze przez długi czas. To będą właśnie ci zwolnieni pracownicy banków i innych dużych firm.

Jeden przykład - mieszkam w Trójmieście i dosyć dobrze jest mi znana specyfika jednej z największych, polskich firm. Ta spółka zatrudnia w Polsce ok. 20 tys. pracowników. Sprzedaje rocznie setki milionów sztuk ubrań, za kilka miliardów złotych, ale mechanizm ustawiony jest tak, że finalna marża netto, po inwestycjach i wszystkich innych kosztach, wynosi zaledwie kilka procent. Kilka tygodni braku sprzedaży może doprowadzić tego kolosa (na skalę Polski) do bankructwa. To oznacza kolejne 20 tys. osób naraz bez pracy i dochodów.

Bezprecedensowy kryzys, który sobie szykujemy, jeśli bardzo szybko nie zmienimy sposobu postępowania, na lata pogrąży naszą gospodarkę - uważa nasz czytelnik. Bezprecedensowy kryzys, który sobie szykujemy, jeśli bardzo szybko nie zmienimy sposobu postępowania, na lata pogrąży naszą gospodarkę - uważa nasz czytelnik.
Takich polskich firm jest w Polsce również dużo, jakie to zagrożenie - widać po niespotykanych nigdy wcześniej obniżkach ich kursów na GPW. Inwestorzy jak najdokładniej analizują i oceniają ryzyko (bo po prostu z tego żyją). Czy polski budżet będzie w stanie wytrzymać taką falę bankructw i spadek podatków od dochodów? Czy polski budżet będzie w stanie zająć się dodatkowymi setkami tysięcy, a może milionami bezrobotnych i ich zasiłkami?

Bezprecedensowy kryzys, który sobie szykujemy, jeśli bardzo szybko nie zmienimy sposobu postępowania, na lata pogrąży naszą gospodarkę. Nie będzie to skala jak z 2007 r. Wtedy działała "tylko" psychologia, teraz działa zarówno psychologia, jak i realne, fizyczne zatrzymanie na niewiadomy czas obiegu pieniądza w gospodarce. Oczywiście dotyczy to również innych krajów Unii Europejskiej.

Na tym się nie skończy, bo rząd, żeby jakoś sfinansować tzw. tarcze antykryzysowe, będzie zmuszony na wydatki socjalne zaciągać pożyczki, co zwiększy docelowo obciążenia budżetu, oraz zacznie dodrukowywać pieniądze, co zwiększy z kolei inflację. Jeśli tą samą drogą pójdzie cała Europa, to będziemy mieli szalejącą inflację na całym kontynencie (oczywiście oprócz jednej Szwajcarii, która tradycyjnie może drukować, ile chce, bez żadnych negatywnych konsekwencji). Nie chcę wyciągać daleko idących wniosków, ale niemal sto lat temu mieliśmy w Europie też olbrzymi kryzys, z szalejącą w niektórych krajach inflacją...

Absurd tych wszystkich rozwiązań i tragicznych konsekwencji polega na tym, że przy obecnym systemie powszechnej kwarantanny i tak... nie uda się nam osiągnąć zamierzonego celu, tzn. rozłożenia na długi czas zachorowań w grupie ryzyka. Żeby tak się stało, kwarantanna w takiej postaci jak teraz musiałaby trwać bardzo długo (niektórzy mówią o końcu roku 2020), a tego po prostu fizycznie nie wytrzyma żadna gospodarka. Trzeba będzie przerwać eksperyment pełnej izolacji pewnie za ok. miesiąc, a to nie jest wystarczający okres na rozłożenie fali infekcji. Jeśli nic nie zmienimy, to będziemy mieli nagły wzrost zachorowań (z którym nie poradzą sobie szpitale, czyli i dużą śmiertelność) i jednocześnie tragiczne skutki gospodarcze.

Sytuacja, w której politycy reagują na zagrożenie w panice, przypomina niestety scenę, w której w dużej hali, pełnej ludzi, zaczyna się pożar. Jest groźnie, ale można w dobrej organizacji odciągnąć tych, którzy są najbliżej ognia i najbardziej narażeni na poparzenia, zminimalizować straty i po kolei różnymi drzwiami opuścić halę. Do tego trzeba kogoś, kto mądrze zarządzi sytuacją kryzysową. Zamiast tego zazwyczaj ludzie wpadają w panikę, zaczynają biec, tratują tych, którzy są blisko wyjść, blokują wszystkie drzwi i w ten sposób ginie zarówno dużo więcej poparzonych, jak i dodatkowo stratowanych. Podwójnie tragicznie.

Koronawirus uziemił też samoloty. Na lotniskach ruch zamarł. Koronawirus uziemił też samoloty. Na lotniskach ruch zamarł.

Co można zrobić w sytuacji koronawirusa?



Zamiast izolować od siebie wszystkich członków społeczeństwa, należałoby przywrócić wszelką aktywność w życiu publicznym i jednocześnie opracować oraz wdrożyć sprawnie natychmiastowy plan ochrony osób z grup podwyższonego ryzyka.

W Polsce żyje ponad 4 mln osób w wieku powyżej 70 lat. Jeśli dodamy do tego osoby młodsze, ale z powodu innej choroby szczególne narażone na powikłania choroby COVID-19, to pewnie osiągniemy liczbę ok. 4,5-5 mln osób. To o nich powinniśmy zadbać.

Kompleksowy program ochrony tej grupy, która właśnie tego potrzebuje, bylibyśmy w stanie wprowadzić dużo skuteczniej niż "ochronę" wszystkich obywateli. Nieporównywalnie mniejszym nakładem sił zarówno organizacyjnych, finansowych, jak i społecznych możemy przy pomocy rodzin, pomocy sąsiedzkiej, być może gwardii narodowej lub wojska, objąć ochroną zagrożoną grupę, zgodnie ze ściśle opracowanymi standardami.

Jeśli zajdzie potrzeba, państwo może wynająć i przystosować obiekty, typu ośrodki wypoczynkowe, sanatoria, hotele, do czasowej izolacji rzeczywiście zagrożonych.

Jeśli skupimy się na realnie potrzebującej grupie 4,5 mln potrzebujących, zamiast trwonić siły i środki na całą grupę ponad 38 mln Polaków, to osiągniemy znacznie lepsze efekty, unikając jednocześnie dramatycznych skutków powszechnej kwarantanny.

Te 4,5 mln Polaków to są osoby (tak, jak mój tata) w zdecydowanej większości nieczynni zawodowo, więc kosztów ich zniknięcia z rynku pracy niemal nie odczujemy. To właśnie te 12 proc. Polaków potrzebuje naszej uwagi i pomocy. Możemy chronić ich życie i siebie przed skutkami nadzwyczajnej sytuacji.

Przez dłuższy okres szczelniejszej izolacji osób starszych, na który będziemy mogli sobie wtedy pozwolić, fala infekcji przejdzie przez nieobjętą kwarantanną część kraju, nie czyniąc wielu tak szkód, bo - jak wiemy - 80 proc. przechodzi w ogóle bezobjawowo, a pozostali z grupy przechodzą lekko. Z tymi przypadkami, które będą wymagały jednak hospitalizacji (zapewne znajdzie się taki mały odsetek), służba zdrowia będzie mogła sobie poradzić, bo będzie ich mało (to wiemy ze statystyk zachorowań w grupach niższego ryzyka).

Oczywiście trzeba będzie zachowywać zdrowy rozsądek i zasady higieny, ale będzie można normalnie żyć.

Po kilku miesiącach (może właśnie do końca roku?) będzie można zakończyć kwarantannę osób starszych, bo zdecydowana większość pozostających na zewnątrz - wszyscy, którzy przeszli infekcję - będzie już uodporniona na koronawirusa i nie będzie infekować. Zapewne nie 100 proc., ale wystarczająco dużo, żeby powracające z kwarantanny 4,5 mln obywateli nie zachorowało w jednym momencie. Dodatkowo w tym czasie będziemy już znacznie bliżej ew. wprowadzenia na rynek szczepionki lub skutecznego leku.

Zamiast tego fundujemy sobie terapię podobną do tej, jaką serwują sobie widzowie idący na horror do kina. Tylko że z kina wyjdziemy po dwóch godzinach, bez żadnych konsekwencji.

Mam wrażenie, że ogólne straszenie siebie nawzajem napędzane jest jakąś narastającą ekscytacją. Strach ma być celem sam w sobie. Być może silne emocje, które zrównują nas wszystkich w sytuacji zagrożenia, są podświadomie pożądane i im silniejsze emocje - tym więcej równości. Dzisiaj nie ma różnicy między Janiną Gwiżdż z gminy pod Wołominem i Tomem Hanksem - bogatym gwiazdorem z Ameryki. Wszyscy mogą zachorować.

Dlatego być może z lubością produkujemy, przesyłamy sobie i całkiem serio traktujemy filmiki z patetycznymi apelami, wygłaszanymi dramatycznie, błagalnym głosem, na granicy histerii, zaczynającymi się od słów: "Błagam was dzisiaj tylko o jedno! Błagam was! Ratujcie swoje życie! Nie wychodźcie przypadkiem z domów...". Dlatego nagle narodziło się w Polsce dziesiątki tysięcy moralizatorów apelujących do wszystkich, do których mogą dotrzeć, o "rozsądek" (bo przecież oni sami są rozsądni i koniecznie muszą teraz pouczać innych, nawet jeśli inni usłyszeli te apele już tysiąc razy), a rodzice, którzy ośmielili się na moim osiedlu wyjść z małym dzieckiem na spacer i spotkali innych rodziców z dzieckiem, są wyzywani na osiedlowym forum od "kompletnych debili", "poj...ów", "tych, którym i tak już nic nie pomoże - i dobrze!"...

Atakowani w telewizji i we wszystkich serwisach informacyjnych w internecie wielkimi czerwonymi literami o najnowszej liczbie zakażonych i zgonów, aktualizowanymi "live", odnosimy wrażenie, że zaraz wszyscy umrzemy, jeśli tylko wystawimy głowę przez okno! I, o dziwo, znajdujemy w tym lęku jakąś surrealistyczną przyjemność.

Warto też zdać sobie sprawę z tego, że podawane liczby to nie są rzeczywiste liczby dotyczące infekcji. Wiemy, że żaden kraj nie dysponuje wystarczającą liczbą testów dla wszystkich swoich obywateli, a z pewnością żadna służba zdrowia nie jest w stanie w ciągu kilku tygodni czy miesięcy przebadać całej swojej populacji.

W wielu miejscach przy wejściu do budynków użyteczności publicznej mierzona jest temperatura. W wielu miejscach przy wejściu do budynków użyteczności publicznej mierzona jest temperatura.
Szacuje się, że na 100 wykrytych infekcji przypada nawet 500 niewykrytych. Skąd to wynika? - Lekarze potwierdzają, że 80 proc. zakażonych przechodzi chorobę zupełnie bezobjawowo - ich przecież nikt nie poddaje testom. Zakażonych jest więc kilkukrotnie więcej. Jeśli przyjąć tylko relację 80 proc. bez objawów, a więc z niewykrytą infekcją, do 20 proc. z objawami (a przecież i spośród nich nie wszyscy zostali przebadani), to wirusa w swoich organizmach ma pięć razy więcej osób, niż czytamy codziennie na czołówkach gazet.

Statystyki zgonów są za to miarodajne, bo śmierć dużo łatwiej wykryć i wszystkie są badane. Wynika więc z tego, że śmiertelność koronawirusa nie wynosi wcale ok. 4 proc., ale jest wielokrotnie niższa i wynosi ok. 0,8 proc.

Oczywiście to wciąż bardzo dużo i nie chodzi o to, żeby umniejszać zabójczość wirusa. Chodzi o to, żeby wiedzieć, o czym mówimy. Spośród 100 osób, które zarażą się koronawirusem, statystycznie umrze mniej niż jeden człowiek. Nie cztery osoby.

Podobną do mediów, tylko o jeszcze większej wadze, narrację wprowadzają politycy. Wiemy już od czasów Orwella, że im bardziej przestraszone społeczeństwo, im bardziej trzeba je "chronić", tym lepiej dla polityków. To jest ich czas!

Ale, drodzy politycy, chcę wierzyć i wierzę, że nie to jest waszym celem!

Wybieramy was, bo ufamy, że rozsądnie będziecie zarządzać wspólnym państwem. Że jesteście opanowani i mądrzy, a decyzje, które podejmujecie, są przemyślane i dalekosiężne. W obecnej chwili mamy w Europie do czynienia błyskawiczną licytacją, kto szybciej i bardziej ograniczy prawa w swoim kraju. Bez opamiętania, bez planu na to, co dalej, za kilka tygodni, miesięcy.

W ramach profilaktyki w komunikacji miejskiej zawieszono sprzedaż biletów. W ramach profilaktyki w komunikacji miejskiej zawieszono sprzedaż biletów.
Jaki sens ma zamykanie granicy z Czechami czy Niemcami, jeżeli zarówno w Polsce, jak i w Czechach, i w Niemczech wirus już jest obecny? Czeski czy niemiecki wirus jest bardziej zjadliwy albo zaraźliwy od naszego, polskiego? Chcemy hodować tylko swoją, endemiczną odmianę COVID-19?

Jaki sens (oprócz rujnowania kondycji ekonomicznej LOT-u) ma zamykanie połączeń lotniczych pomiędzy polskimi miastami, jeżeli w każdym regionie kraju wirus jest już obecny? Czy wirusem z Gdańska można się zarazić bardziej w Warszawie niż wirusem warszawskim?

Po co zamykamy szkoły i przedszkola, jeśli to nie najmłodsi są narażeni na powikłania, tylko najstarsi?

Po co robimy tak nielogiczne rzeczy, jak ograniczanie liczby kursujących autobusów i pociągów?

Dlaczego wprowadzamy tak absurdalne zarządzenia, jak "zamykanie lasów"?

Zamykający w panice wszystko, co się da, politycy działają już nawet przeciwskutecznie do własnych celów: przecież im mniej autobusów, tym więcej ludzi będzie się spotykać w każdym z nich, a jak ludzie nie będą mogli wejść do lasu (mieli się tam stykać bardzo blisko ze sobą?), to będą chodzili ze swoimi psami po ulicach, gdzie będzie znacznie większe zagęszczenie niż na leśnych dróżkach (obawiam się, że nie da się e-learningowo nauczyć czworonogów załatwiania się do muszli, więc wyjść muszą).

Drogi prezydencie, premierze, politycy z opcji rządzącej i opozycji! Wielkie chwile wymagają wielkich czynów i wielkiego formatu ludzi. Znajdujemy się w bezprecedensowo kryzysowej sytuacji, w której potrzeba nam męża stanu. Przywódcy, który nie będzie podążał w owczym pędzie, ale będzie umiał mądrze przeanalizować sytuację w dłuższej perspektywie, powziąć decyzje o dalekosiężnych skutkach i będzie miał odwagę te decyzje obronić oraz wprowadzić w życie. Mężów stanu charakteryzuje to, że potrafią się przeciwstawić w pierwszej chwili opinii publicznej, dokonać tego, czego powinni dokonać, i w dłuższej perspektywie pokazać swoim obywatelom, że jednak mieli rację. Wygrali!

Nie wystarczy uczestnictwo w wyścigu, w którym biorą udział politycy z innych krajów, w dyscyplinie: "Jesteśmy lepsi, skoro zamykamy szybciej, zamykamy... wszystko", bo to po prostu nie pomaga, tylko szkodzi. Szkodzi bardzo.

W pierwszych dniach epidemii z półek sklepowych zaczęły znikać produkty z długą datą przydatności do spożycia, m.in. makarony, kasze, ryż czy konserwy. W pierwszych dniach epidemii z półek sklepowych zaczęły znikać produkty z długą datą przydatności do spożycia, m.in. makarony, kasze, ryż czy konserwy.
Yuval Noah Harari napisał kilka dni temu w "Financial Times", że ludzkość stoi obecnie w obliczu globalnego kryzysu. Być może to największy kryzys naszego pokolenia. Decyzje podejmowane przez ludzi i rządy w ciągu najbliższych kilku tygodni prawdopodobnie ukształtują świat na długie lata. Trudno się z tym zdaniem nie zgodzić.

Uważam, że nie zmieniając nic w naszych postępowaniach w najbliższym czasie, narazimy się, oprócz druzgocącego aspektu gospodarczego i nieskuteczności zapobiegnięcia nagłej fali infekcji, również na inne niebagatelne koszty.

To, co dzieje się teraz, i jak reagujemy odciśnie z pewnością głębokie piętno na naszych przyszłych zachowaniach. Czy chcemy, żeby w sytuacjach kryzysowych reakcją ludzi była izolacja i nieufność wobec innych? Postrzeganie ich jako potencjalnego zagrożenia? Czy chcemy, żeby naszymi decyzjami kierował strach, a nie rozsądek? Jakie społeczeństwo budujemy w ten sposób?

Chciałbym, aby wspólny wysiłek w kierunku zapewnienia opieki najbardziej potrzebującym był tym, co nas jednoczy i napędza do działania, a nie lęk napędzający działania polegające na zamykaniu się w swoich prywatnych światach.

To może być piękna terapia zarówno zwalczająca koronawirusa, jak i wzmacniająca więzi pomiędzy ludźmi.

Jacek, zwykły mieszkaniec Trójmiasta, mikroprzedsiębiorca, absolwent Wydziału Ekonomii na Uniwersytecie Gdańskim i Filozofii na Uniwersytecie Warszawskim
Jacek, czytelnik Trojmiasto.pl

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (1880) ponad 50 zablokowanych

  • Kolejny z Mlodych Bogow (15)

    Bo nie jestem w grupie ryzyka, to najwazniejsze jest moje dobro. Moja wyplata, moje stanowisko pracy, moje ukochane pieniadze. Bo za pieniadze kupie sobie zdrowie. Czlowieku nie wiesz na kogo trafi, moze na Ciebie. Niby tylko 3%-0,8% zgonow? We Wloszech 10%! W Bergamo w kazdej rodzinie smierc. To moze sobie pomysl, kogo w rodzinie chcesz skazac na ta smierc? Bo siebie pewnie nie. I pomysl i tym uczuciu jak umiera ktos bliski. Aha i poczytaj sobie o terapiach nowotworowych, to moze zdasz sobie sprawe ze za pieniadze zrowia sobie nie kupisz. Slawni i bogaci umieraja przedwczesnie. Siedz w domu i sie ciesz, ze Panstwo choc troche o Tobie pomyslalo.

    • 253 77

    • Czego ty nie zrozumiałeś!?

      Pięknie wszystko zostało w artykule wyłożone. Niebawem wszyscy będą tak myśleć. Każda spirala strachu kiedyś się kończy ...

      • 11 23

    • (3)

      I co popaprancu na ile czasu zatrzymujemy gospodarkę na ile wiezimy ludzi w domach żeby zeswirowali?

      • 6 21

      • (2)

        tobie jak widać wystarczyły dwa tygodnie, żebyś zaczął się ślinić na klawiaturę

        • 19 6

        • (1)

          ja wychodzę z domu d**ilu pracuję myślisz palancie że będę siedział jak kołek bo jakiś premier albo inny palant mnie do tego zmusi?

          • 3 9

          • w jakiej branży cię chcieli czubie? pracujesz przy radioaktywnych odpadach?

            • 4 6

    • Głód (1)

      Ci co są zdrowi mają umrzeć z głodu??

      • 5 16

      • To, czy sa zdrowi, dopiero by sie okazalo

        Jestem przed 40, ale pare chorob przewleklych juz mam. Jestem tego swiadomy, ale wiekszosc ludzi nie jest swiadoma swojego prawdziwego stanu zdrowia. I oni moga przejechac sie na wirusie.

        • 26 2

    • kolejny "Młody Bóg" (1)

      dokładnie to samo mi przyszło do głowy czytając ten artykuł.

      • 22 5

      • Dokładnie...

        Mam te same odczucia... Yuppie... Co za ga...ń!

        • 0 2

    • Dobrze, że ktoś wskazał manipulację na temat śmiertelności. Jest niska gdy nie przeciążymy szpitali. Pójście na żywioł może się skończyć śmiertelnością powyżej 10%. A teraz druga strona. Co teraz da rozluźnienie ograniczeń? Czy ludzie zaczną przesiadywać beztrosko w knajpach? Czy turystyka odżyje? Czy obroty wrócą do tych sprzed paru miesięcy? Kryzys mamy i tak. Należy się dystansować, czyli robić maksymalny efekt jak najmniejszym kosztem dla gospodarki. Czy przypadkiem entuzjaści zniesienia kwarantanny nie czekają na mieszkanie w spadku?

      • 10 0

    • można odwrócić sytuację (1)

      jestem z grupy ryzyka, więc niech wali się cały świat musicie mnie ratować! Tak źle i tak nie dobrze...

      • 1 6

      • - jestem z grupy ryzyka - ratujcie moje życie!
        - jestem mikropszedsiembiorcom - ratujcie mój komfort finansowy!

        • 3 1

    • Odpowiedź pierwsza klasa brawo!! popieram wszystkie te młode osoby niby nie w grupie ryzyka wracały by z pracy zarażone do domu i po koleji uśmiercały by swoich rodziców dziadków itd.

      • 4 1

    • Ma pan racje Popieram

      • 2 0

    • Brawo!!!

      • 0 0

  • Pan Jacek to chyba Boris albo inny Emanuel czy tam Pedro (12)

    Nie wiem czy Pan Jacek sam przeczytał co napisał, ale tutaj nie trzeba być jakimś bystrzakiem żeby zauważyć, że już byli tacy, którzy chcieli wprowadzić jego metody. Jeden chciał odporność stada, drugi nic nie robił sobie z wyborów, trzeci wolał fiestę. Jaki jest tego wynik ?? kula śnieżna sie rozpędza. Włosi sami wiedzą co zrobili źle, teraz zamiast orgnizować życie turystom organizują transporty do krematoriów. Nie idźmy tą drogą, pieniędzy do grobu nie weźmiesz, a utrata kogoś bliskiego jest bezcenna. Robimy to dla innych, a przede wszystkim dla siebie. Pan Jacek może jest młody i chiał zabłysnąć, nie wiem jak zna sie na ekonomii, bo skończenie studiów to jak kupienie materiałów do budowy domu nie oznacza, że jesteśmy budowlańcami. Gospodarka runie kżdy to wie,ale po deszczu zawsze jest słońce, odbicie będzie potężne, najważniejsze jest tylko żeby to zrobić jak najszybciej się da i na stałe. Nic nam nie da, że pobawimy się chwilę, a za moment wrócimy do punktu wyjścia. Jak Pan Jacek nie widzi sensu w zamykaniu granic to dlaczego robią to wszyscy, jeżeli Pan Jacek ma taki kaprys niech jedzie i zobaczy jak wygląda życie w szpitalach. Młodzi myślą, że sky is the limit, tylko czasami trzeba stanąć twardo na ziemi nie myśląc tylko o swoim ajfonie.

    • 288 53

    • W punkt.

      Najlepszy komentarz. Od razu widać, że ktoś `myślący`. Dbajmy o bliskich a nie o to co jest w portfelu. Tylko tak można zbudować lepszą przyszłość !

      • 22 3

    • Dziękuję

      Brawo! Dziękuję za ten głos, miód na serce!

      • 13 2

    • co ty bredzisz ? myślący ? (4)

      Właśnie autor staje twardo na ziemi.
      I w mojej ocenie to właśnie on martwi się o bliskich i o to co będzie.
      Gospodarka runie potem sie odrodzi ? - to dopiero farmazony.
      Mój sąsiad już dostał propozycję - albo pół pensji i normalnie pracuje aż kryzys się zakończy albo wylatuje.
      I co ma zrobić gdy żona nie pracuje bo szuka pracy a kredyt pochłania większość z tego co zarabia i by normalnie żyć podbierają resztę oszczędności.
      Spłatę rat może odłożyć na 3 miesiace a potem co ?
      Za 3 miesiące takich sąsiadów będą dziesiątki tysięcy a nikt nowych nie będzie zatrudniał.
      Ludziom skończą się pieniadze, nie będą mieli na jedzenie, opłaty, raty i dopiero się zacznie.
      I gawrantuję ci że wówczas nikt o "epidemi" myśleć nie będzie.
      Nikt siedzieć w domach nie będzie, każdy będzie szukał zarobku a w skrajności kradł i dokonywał rozbojów.
      A pracy nie będzie bo gospodarka efektem śnieżnej kuli będzie tylko zwalniać.
      Ci co będą mieli pracę, ograniczą wydatki, kosnumpcja spadnie dalej, co doprowadzi do kolejnych zwolnień i tak w kółko aż do ....
      Kryzyz w latach 30stych ubiegłego wieku trwał ile ? 3 lata ? Przy czym ludzie wówacz byli twardsi, mniej rozpieszczeni potraili sobie zapewne lepiej radzić.
      A mimo to (to akurat niepotwierdzona ciekawostka ale może da do myślenia) w Stanach tylko w wyniku samobójstw spowodowanych kryzysem ginęło dziennie więcej osób niż teraz łącznie na koronawirusa. A ile zmarło ddatkowo z głodu i nędzy ...

      • 6 18

      • Im nie przetłumaczysz

        Oni jeszcze nie zaakceptowali faktu że jest jakiś wirus, że umrze dużo ludzi, że nie mają wszystkiego pod kontrolą. Są jak dzieci. Na razie tupią nóżkami, wypierają rzeczywistość. Ale ona przyjdzie.

        • 5 3

      • Trzęsidupki myślą, że są nieśmiertelni (1)

        Jak się schowają do mysiej dziury przed koroną, to nie umrą, dobre sobie...
        Umrą, jakkażdy człowiek, i do tego najpierw doświadczą biedy

        • 0 5

        • jak chcesz umrzeć szybciej i bez biedy to są na to inne metody

          • 4 1

      • Kredyt i spłaty

        A któremu z banków będzie zależało na tym aby masowo przejmować nieruchomości chyba ,że znajdą się bogaci nabywcy dla których to będzie interes życia. Każdej z instytucji będzie zależało aby dojść do porozumienia - na "nieszczęście" walka z wirusem dotyczy nas wszystkich.

        • 7 1

    • Pieniadze nie sa na ajfony, tylko na chleb (1)

      Panu Jackowi nie chodzi o kase, ktora zabierze do grobu. Pieniadze to wyzywienie, cieplo, opieka medyczna, bezpieczenstwo. Jak gospodarka stanie, to to wszystko zniknie. Nie chodzi o kase - chodzi o zycie.

      • 1 5

      • jak zdrowie stanie to to wszystko też zniknie. a że parę biznesików przy okazji się zweryfikuje to akurat najmniejszy problem całego społeczeństwa.

        • 3 1

    • Z wieloma stwierdzeniami trudno się nie zgodzić

      Chyba nie do końca Pan zrozumiał intencje autora, ale każdy interpretuje na swój sposób. Chciałbym zobaczyć to "potężne odbicie" gospodarcze, zgodnie z ostatnia sentencją "trzeba stanąć mocno na ziemi" (plus ograniczenie TV - polecam). Pozdrawiam.

      • 1 1

    • Odbicie (1)

      Odbija to się pusta piłeczka w Twojej pustej głowie...
      Żeby nastąpiło odbicie ludzie musza dożyć do tego czasu, a żeby do tego czasu dożyć, ludzie musza mieć środki na zakup artykułów pierwszej potrzeby, spłatę kredytów, rachunków, itd.
      Pewnie budżetówka, co? Czy się stoi czy się leży 3000 się należy.
      Pomyśl o przedsiębiorcach, którzy sami za siebie muszą płacić niemalże 1500 za ZUS, za każdego pracownika to kolejny 1000 przy najniższej krajowej, dolicz do tego leasingi, wynajem lokalu, zakup materiałów eksploatacyjnych + wypłaty pracowników.
      Powiedzieć Ci jaką sumą pieniedzy przedsiębiorca musi obrócić żeby zarobić te Twoje 3000 czy potrafisz liczyć?

      • 0 2

      • ach, miało być tak pięknie, samodzielność, szacunek społeczeństwa, pozycja społeczna... branie kolejnego kredytu żeby spłacić poprzedni, leasingi i inne formy pozwalające udawać, że jesteś kimś i masz pieniądze.i jak ci się teraz żyje ze świadomością, że pierwszy lepszy powszechny problem orze twój śmieszny biznesik?

        • 2 0

  • ciekawe przemyslenia... (1)

    nie powiem. daje do myslenia

    • 41 72

    • NO daje

      myślę że Włosi i USA ten apel zrozumieją !

      • 3 0

  • Prawda

    Żywi zawsze mają rację przeciwko umarłym...

    • 44 6

  • Nieprawda panie Jacku (1)

    Naszym narodowym przysłowiem nie jest ,,Polak mądry po szkodzie" tylko ,,Polak przed szkodą i po szkodzie głupi"
    Pozdrawiam zdrowych i chorych :)

    • 75 8

    • Polak w swoim gospodarstwie zupełnie inaczej się zarządza .Przeciwieństwem Kalkstaunopodobne !

      • 0 0

  • Jadąc rano do pracy (ci co jeszcze zdrowi) mijali by kolumny wojskowych ciężarówek z trupami (3)

    które zmierzałyby do hali Olivia ponieważ w kostnicach miejsca by brakowało.
    Tak to faktycznie byłoby dużo lepsze niż ta histeria.

    • 164 51

    • Stop paranoi (2)

      Wyłącz tv włącz myślenie

      • 8 26

      • nie powtarzaj bzdur, zepsuł ci się włącznik myślenia?

        • 5 3

      • No tak Chińczycy przy tak licznym społeczeństwie wpadli bez powodu na dużo bardziej restrykcyjne rozwiązania.

        Statystyki z Chin są dużo zaniżone prawdziwy obraz epidemii widzimy we Włoszech no i w USA się zaczyna. Wystarczy w modelach statystycznych pomnożyć populacje i dowiemy się ilu biednych Chińczyków odeszło.

        • 5 0

  • (30)

    Powiedź to 23 568 osobom które nie żyją. Stan na dzisiaj.

    • 131 43

    • Zartujesz? (3)

      A powiedz to umierającym na raka, chorym dzieciom, bankrutujacym ktorzy popelnia samobojstwo, dziennie umiera w bólu tysiące ludzi. Jesli nie wiesz co to głód to siedz cicho.

      • 18 11

      • (2)

        Skoro umierają na raka ... to wszystko ok. Dorzućmy do statystyk kilka sztuk i będzie ok.
        Myśl chłopie.

        • 6 2

        • To ty jestes typowym bo nie myslacym chlopem

          • 0 0

        • No myśl, myśl. Ile osób umrze, bo z powodu koronawirusa służba zdrowia prawie nie działa w innych obszarach? Spróbuj teraz zachorować na coś innego i uzyskać pomoc. Albo mieć przewlekłe schorzenie i potrzebować pomocy. Ja wiem, że to nie jest łatwe. Ale paraliż i bankructwo kraju nie zmniejszą liczby zgonów, a jedynie zmienią ich powód.

          • 6 3

    • Ja powiem.

      A kto umarł ten nie żyje...

      • 3 0

    • (3)

      Pewnie nawet nie wiesz, że 11 lat temu w Polsce umarło na sars 182 osoby... Bo w mediach nie było sieczki jak teraz. No niestety, tak to jest, że ludzie umierają, także na choroby.

      • 14 6

      • (1)

        I co z tego? A na raka umiera ileś tam? I?

        • 1 0

        • i nie paraliżujemy gospodarki

          z tego powodu. O to chodzi.

          • 2 0

      • 11 lat temu nie było w Polsce żadnego SARS, tylko świńska grypa, która ma wielokrotnie niższą śmiertelność i znacznie niższą zaraźliwość

        • 4 2

    • (3)

      W zeszłym roku w Polsce zmarło z różnych przyczyn ok miliona Polaków policz sobie ile to wychodzi na dzień... Nikt nie robi z tego pandemii... Ta pandemia jeśli wogole jest doprowadzi do załamania ekonomicznego na świecie do tego że pieniądz nie będzie miał wartości a to doprowadzi do anarchii...
      Tego się bójcie a nie wiruska
      Smiertlenosc wirusa jest niska... Są wirusy które uśmiercają w ciągu 48-72godzin a ten to raczej miscytyfikacja. Na jesieni powtórka więc się przygotujcie
      Dużo zdrówka

      • 15 11

      • (1)

        Nie około miliona tylko 2019 - 410.000 osób. Wiem wiem że dla ciebie to mało. Można dorzucić ile? 10.ooo - 20. ooo sztuk?

        • 6 2

        • nikt z tego powodu

          nie zamrażał gospodarki.

          • 0 0

      • 100% 8ddddddd ciekawe ile było "wielonarządowych"?!!!!!!! ;ppppppp

        • 0 0

    • (1)

      A wiesz ilu zmarło na inne rzeczy?

      • 6 5

      • 410.000 osób w 2019.

        • 3 1

    • (6)

      statystycznie w Polsce umiera dziennie ok. 1200 osób --- dziennie w 2019 410000 osób

      • 4 5

      • (1)

        No i to jest dla kraju problem ze mimo socjalu nie ma przyrostu naturalnego że taki poziom wymierania GUS planował za 10 lat

        • 1 1

        • Przyrost natualny się robi w łóżku, na kanapie, pod prysznicem a nie w GUS. Nerdzie...

          • 1 1

      • (2)

        I co to jest za argument? Jeśli traktujesz życie ludzkie statystycznie. To faktycznie oszczędź ZUS i skróć swe męki.

        • 4 2

        • (1)

          Prawda jest taka, że przy rządzeniu krajem trzeba myśleć statystycznie. Finalny pożądany efekt to mniej zgonów, nie więcej. Pytanie brzmi: czy w obecnej sytuacji zmierzamy do takiego efektu? Nie wiem, ale wkrótce dowiemy się wszyscy.

          • 2 3

          • Obecnie pożądanym efektem są wybory prezydenckie w maju.

            • 1 2

      • chcesz?

        Do tych 1200 os/dzień chcesz dodać jeszcze kilkaset? Nie rozumiem tego toku myślenia... W tych kilku dodatkowych stówkach są normalni ludzie, mający bliskich, ale dla Ciebie to widocznie tylko statystyka.

        • 3 1

    • No to niewiele. Taka prawda (3)

      w tym czasie na nowotwór umarło 15 razy więcej

      • 4 3

      • (2)

        No i?

        • 0 0

        • Powiedz "no i" ofiarom wypadków komunikacyjnych z wczoraj. Np. "No i po co jechałeś?" (1)

          • 1 1

          • I jak to się ma do nowotworów? Co kiego grzyba porównywać wypadki samochodowe do onkologii do koronawirusa?

            • 0 0

    • Z głodu tyle umiera każdego dnia

      Z głodu tyle umiera każdego dnia. Dlaczego tym się nikt nie przejmuje? Bo umierają gdzieś daleko, w samotności i ciszy, i nie jest to takie medialne? Wirus zaczyna dotyka także bogatych, więc jest panika, a że jakieś biedaki umierają w krajach trzeciego świata nie ma już dla konsumpcjonistów żadnego znaczenia.

      • 5 1

    • To potwierdzone przez "media" (wielo-na-rządowe- zlecenia propagandy)?!!!!!!! 8ppppppp myśl człowieku!!!!!!! 8ppppppp

      • 0 0

    • (1)

      dwa dni różnicy a już 28857. 2 dni i 3300 osób do piachu... nie ma sie czym przejmować... zgadza się panie Jacek ?

      • 3 2

      • Daj spokój Jacusiowi. Klepaki mu się w kieszeni nie zgadzają.

        30 313 osób do dzisiaj.

        • 2 0

  • Rozsądne (1)

    Dobry artykuł!

    • 40 99

    • Rozsądne inaczej :)

      Stek bzdur

      • 9 0

  • (2)

    bzdury. Biorąc pod uwagę, że Włosi "dorobili" się tego czego się dorobili brakiem izolacji, otwartymi restauracjami i meczem piłki nożnej ten pomysł otwarcia wszystkiego i izolacji starszych i grup ryzyka jest totalnie z d. To samo Stany. Jak wiadomo powszechnie nie tylko te osoby stają się ofiarami koronawirusa. Być może dzięki tej izolacji u nas przejdzie w miarę, bez ustawiania trumien na lodowiskach

    • 163 21

    • Czego konkretnie się doroblili?

      Że ludzie w wieku 81 lat (średnio) zmarli? Wielce nadzwyczajne...szok

      • 5 4

    • A kto mowi o braku izolacji jak we Włoszech?

      Artykul jest o izolacji, ale selektywnej. Przez co skuteczniejszej. A dodatkowo nie rozwalajacej gospodarki. A rozwalona gospodarka to zgony, tylko mniej medialne.

      • 1 1

  • Popieram (2)

    Zgadzam się z wypowiedzią i wnioskami Pana Jacka.

    • 50 117

    • Zgadzasz się to zapraszam jako wolontariusz do szpitala zakaźnego

      bądź konsekwentny chłop z jajami !

      • 9 1

    • a ja sie nie zgadzam,wszystko jest dobrze zorganizowane,te 2 miesiace wszyscy jakos

      przetrzymają!

      • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane