• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Digital jak FOZZ

Darek JANOWSKI
4 marca 2005 (artykuł sprzed 19 lat) 
Co tam proces w sprawie FOZZ-u... Niektóre zarzuty w największej aferze na Wybrzeżu już się przedawniły. Gdański sąd od 6 lat nie może się uporać z procesem byłych szefów Digitalu. Powód? Między innymi dlatego, że przez dwa lata sąd nie mógł się uporać z nieobecnościami obrońców i chorobami oskarżonych. Zanim po raz pierwszy prokuratorowi udało się wygłosić oskarżenie (potem były jeszcze dwa podejścia), odbyło się 14 nieskutecznych sesji. - Trzy lata później proces rozpoczął się na nowo - mówi jeden z gdańskich sędziów - bo oskarżeni skorzystali z dobrodziejstwa idiotycznego przepisu mówiącego, że przerwa między rozprawami nie może być dłuższa niż 35 dni...

28 czerwca minie 9 lat od dnia, kiedy 11 niesławnych bohaterów tego procesu prokuratura oskarżyła o wyłudzenie i zagarnięcie milionów marek i dolarów. W przeliczeniu na złotówki - 20 milionów.

Ministerstwo ma baczenie

Nad procesem ludzi zamieszanych w tę aferę - prowadzonym przez sędzię Magdalenę Cichańską - czuwa szef Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Gdańsku sędzia Jerzy Lemke. Sięgniemy jeszcze wyżej - postępami w sprawie interesuje się Ministerstwo Sprawiedliwości. Raz w miesiącu sędzia Lemke śle do resortu raporty z tego co udało się zrobić i co jeszcze jest do zrobienia.

Proces może zakończyć się przed kanikułą. Sądowi udało się przesłuchać wszystkich świadków. Pozostało jeszcze zapoznać się z nową ekspertyzą księgową, której opracowanie zlecił biegłym sąd. Tymczasem w kolejce do przedawnienia czekają inne, znacznie poważniejsze zarzuty - oszustwa, przywłaszczenia, wyłudzenia.

Takie jak "zaniżanie wartości celnej importowanego przez Digital sprzętu oraz wysokości podatku" straciły moc pod koniec ubiegłego wieku. Jeszcze inne - z ustawy karnoskarbowej przedawniły się w 2002 i w 2003 roku. Mowa o wywozie z Polski bez zezwolenia Narodowego Banku Polskiego 2 milionów marek niemieckich i pół miliona dolarów, co stało się na początku lat 90. Te przedawnione już zarzuty gdyńska Prokuratura Rejonowa zaadresowała do głównych oskarżonych: Jarosława J., eksdyrektora generalnego Digitalu oraz Krzysztofa S., byłego przewodniczącego rady nadzorczej spółki.

W 2003 roku przedawnił się zarzut "skarbowy" wobec Krzysztofa B. W jego przypadku chodziło "zaledwie" o 340 tysięcy złotych. O jeszcze innych oskarżeniach pod adresem tej dwójki, jak choćby utrudnianiu i udaremnianiu pracy wymiarowi sprawiedliwości, czyli mataczeniu podczas prowadzonego śledztwa - dzisiaj nikt już nie pamięta.

Oszustwa czekają

Pierwsze z koronnych zarzutów (ich adresatom grozi do 10 lat więzienia) utracą moc w listopadzie i grudniu przyszłego roku, ostatnie staną się niebyłe dwa lata później. Pierwsi w tym ogonku są: Tomasz W. i Marek B.
Kodeksowe brzmienie tego przestępstwa jest poważnie: "Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd..." itd.

Identycznie jest z Jarosławem J. i Krzysztofem S. z tą rożnicą, że na nich Temida ma trochę więcej czasu.
Przestępstwa, które mieli popełnić przedawnią się po 15 latach, a skoro popełniali je w innym czasie to i moment przedawnienia jest inny niemal w każdym przypadku.
Jakie są możliwe scenariusze wydarzeń? Najpierw uporamy się z wersją optymistyczną.
- Ta jest bardzo mało prawdopodobna - mówi gdański sędzia.
Po niej będzie pesymistyczna.
- Ta jest bliższa życiu - dodaje.
Ta optymistyczna: w czerwcu sędzia Cichańska ogłasza werdykt. Jakikolwiek jest, zadowala wszystkich a skoro tak uprawomocnia się po kilku tygodniach.

Kanikuła i lektura

I pesymistyczna: Obojętnie jaki zapada wyrok, strony wnoszą o sporządzenie pisemnego uzasadnienia, co jest równoznaczne z wniesieniem apelacji. Sprawa jest bardzo skomplikowana toteż skomponowanie sędziowskiej argumentacji trwa długo (czasami ciągnie się to dłużej niż pół roku). A przecież jest czerwiec, może nawet lipiec - czyli czas letnich wyrajów. Trzeba i to brać pod uwagę. Gdzieś w okolicy grudnia sprawa trafia do Sądu Apelacyjnego. Tomy akt, z którymi muszą się zapoznać tutejsi sędziowie (jest ich w składzie trzech) są opasłe a jest ich kilkadziesiąt. Muszą mieć sporo czasu by opanować materiał. W wersji pesymistycznej trwa to 6 może nawet 7 miesięcy. Mamy więc czerwiec lub lipiec 2006 roku. Jest mało prawdopodobne by latem sąd wyznaczył termin wokandy bo przecież rekreacja, wywczasy, biwaki, relaksacja. Tak więc rozprawa apelacyjna odbywa się we wrześniu. W tej wersji wydarzeń, Sąd Apelacyjny - a dzieje się tak bardzo często - uchyla wyrok swojego poprzednika i nakazuje proces powtórzyć, wytykając takie czy inne błędy.

Nowy proces, któremu przewodniczy już inny sędzia rozpoczyna się na początku 2007 roku. Trzeba pamiętać, że ten, który się teraz kończy trwa od 6 lat...
Głos WybrzeżaDarek JANOWSKI

Opinie (6)

  • Niech sie te "sądy" nie kompromitują!

    Skandal. A może to kolesie? Proces powinien trwać max. 6 m-cy i tyle. Oskarżony chory? Wymówka jak boląca główka. Śmieszne to i poniżające dla ludzi, którzy chorzy zapieprzają do pracy żeby nie stracic posady.
    Niech proces przesłuchania odbywa sie w szpitalu w wyznaczonej sali dla dakich gagatków - proste.

    • 0 0

  • Cd.

    Nieobecność obrońcy x2 i dostaje oskarżony obrońcę z urzędu.
    Jest to typowa kolaboracja obrońcy z oskarżonym (najczęściej przewinienie któreś tam z rzędu) - powinno to być karane pozbawieniem praw wykonywania zawodu obrońcy, bo to zakrawa na ciężkie krętactwa. Jest to obraza dla instyutucji "Niezawisłego" przecież Sądu.

    • 0 0

  • To jakaś zabawa

    Chory też powinien siedzieć/leżeć na sali rozporaw. NIe przyszedł obrońca - nic to jedziemy dalej. NIech oskarzony obetnie mu honorarium. Z urzedu? Nagana, brak premii.
    Za adwokatów trzeba się zabrać raz na zawsze. Poczynając od systemu aplikacji (wiadomo chodzi o kasę) a kończąc na procedurach uczestnictwa w procesie.
    Bez tego system zawsze będzie niewydolny

    • 0 0

  • Ciekawe dlacego autor używa nazwy kanikuła zamiast wakacje - wszak jest ustawa o języku polskim, a o ile dobrze pamiętam to jest po rosyjsku.
    po drugie : "czyli czas letnich wyrajów" - co to jest WYRAJ??

    • 0 0

  • Jak nie wiesz co to jest wyraj, to nic nie wiesz.

    .

    • 0 0

  • wyraj - wyraz przestarzały, ciepłe miejsca np. tam gdzie odlatują bociany

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane