• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dlaczego wynajęcie mieszkania tyle kosztuje?

Piotr
2 października 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Rachunek jest prosty - jeśli studenci chcą komfortu i wygód - cena za wynajem będzie wyższa. Rachunek jest prosty - jeśli studenci chcą komfortu i wygód - cena za wynajem będzie wyższa.

Nasz poniedziałkowy tekst o studentach protestujących przeciwko właścicielom mieszkań, oferujących niski standard i oczekujących wysokich opłat, wywołał lawinę komentarzy i maili do naszej redakcji. Pisali głównie właściciele mieszkań. Zdecydowaliśmy się na publikację listu od pana Piotra, który z ekonomiczną precyzją tłumaczy, z czego wynikają rynkowe stawki najmu.



Czy kiedykolwiek wynajmowałeś komuś swoje mieszkanie?

W poniedziałek zamieściliśmy list naszego czytelnika, studenta, który bardzo krytycznie pisał o zwyczajach panujących na rynku najmu mieszkań.

"Oferty, jakie zamieszczacie, bywają żenujące, a wasza wyobraźnia jest abstrakcyjna. Otóż pragniemy was poinformować, że młodzie ludzi, którzy muszą coś wynająć, zarabiają małe pieniądze, inaczej wzięliby kredyt, kupili swoje (...) Nie są w stanie zapłacić wam wygórowanych cen za wynajem nieumeblowanych albo wpół wyposażonych, albo tragicznie wyposażonych mieszkań, które są zaniedbane i niejednokrotnie budzą wątpliwości co do bezpieczeństwa, do tego średnio czynsz 400-600 zł plus media: woda, gaz, prąd i Internet, czyli ok. 300 zł."

Cały list studenta można znaleźć w tym artykule: Studenci do właścicieli mieszkań: Opamiętajcie się!

W reakcji na tę publikację dostaliśmy kilkanaście listów od osób, które regularnie wynajmują mieszkania studentom. Tłumaczyły one dlaczego pobierają takie, a nie inne opłaty, oraz przedstawiały studentów jako nieatrakcyjnych lokatorów: nie dbających o czystość, stan mieszkania, niesumiennych płatników.

Spośród listów wybraliśmy jeden, który naszym zdaniem najciekawiej przedstawia argumenty właścicieli mieszkań. Jego autorem jest pan Piotr (nazwisko do wiadomości redakcji).

Zobacz także: kilka tysięcy ofert mieszkań do wynajęcia w Trójmieście

Wynajmowanie mieszkania to inwestycja jak każda, a każda inwestycja musi przynosić dochód. Dowolny student ekonomii potwierdzi, że punktem odniesienia do oceny inwestycji jest lokata bankowa, czyli inwestycja najbezpieczniejsza, nie wymagająca podejmowania jakichkolwiek wysiłków. Przy lokatach bankowych rzędu kilkuset tysięcy złotych, a więc wartości mieszkania 3-pokojowego, można znaleźć oferty kont z oprocentowaniem ok. 4-5 proc. Oczywiście, takie odsetki uzyskamy wyłącznie na lokatach długoterminowych, np. trzyletnich.

Ponieważ oferowanie wynajmu wiąże się z ryzykiem dla właściciela mieszkania, ekonomiczna wycena efektywności tej inwestycji powinna uwzględniać tzw. "premię za ryzyko".

Załóżmy, żę na wynajmowaniu mieszkania chcemy zarobić 30 proc. więcej, niż na lokacie. Czy to tak dużo? Nie, bo oznacza to, że liczymy na zarobek w wysokości 6 proc. rocznie (4,5 proc. + 1/3 x 4,5 proc.). Załóżmy, że wynajmujemy mieszkanie trzypokojowe o wartości 300 tys. zł. W banku otrzymalibyśmy rocznie od tej kwoty 13,5 tys. zł odsetek. Przy wynajmie powinniśmy uzyskać 18 tys. zł, a więc przeciętnie będzie to 1,5 tys. zł miesięcznie. Do tego dochodzą koszty remontu i wymiany wyposażenia, co przy nawet bardzo optymistycznych kalkulacjach powinno mieścić się w granicach 10 tys. zł co 5 lat. Daje to miesięcznie dodatkowo 166,67 zł.

Jak wynika z powyższych kalkulacji, koszt samego zainwestowanego kapitału to przeciętnie 1666,67 zł. Do tego musimy doliczyć koszty związane z zawarciem umowy. Trzeba tu wymienić chociażby koszty ogłoszeń czy koszty pośrednika, jeżeli na niego się zdecydujemy. Teraz musimy wkalkulować koszty pustostanów, czyli miesięcy, w których nie uda nam się wynająć mieszkania. W tych miesiącach nie dość, że inwestycja nie generuje dochodu, to jeszcze musimy ponosić koszty utrzymania - opłaty, opłaty abonamentowe za media.

Ponieważ studenci najchętniej wynajmowaliby mieszkania w okresie październik - czerwiec, to wychodzi nam wynajem dla studentów przez dziewięć miesięcy w roku. Teraz każdy student na pewno krzyknie "przecież w wakacje można wynajmować turystom!". Potwierdzę - można. Ale wymaga to sporo dodatkowej pracy i w zasadzie dotyczy lokali najlepiej zlokalizowanych. Poza tym sezon turystyczny trwa nad polskim morzem zaledwie dwa miesiące, więc, chcąc nie chcąc, musimy pogodzić się z miesięcznym przestojem w wynajmie.

Z tego wynika, że największym kosztem wynajmu jest tzw. koszt alternatywny. To pojęcie ekonomiczne podświadomie zna każdy. Bo podejmując ryzyko inwestycji w nieruchomości na wynajem, rezygnujemy z inwestycji w bezpieczną i niewymagającą działań lokatę bankową.

Od 2-3 lat obserwujemy coroczny spadek cen wynajmu. Podobnie jednak spada systematycznie oprocentowanie lokat bankowych. Jak widać jest to mechanizm naczyń połączonych. Można dzięki temu wysnuć wniosek, który jednocześnie byłby odpowiedzią dla studentów: Koszty wynajmu są tak wysokie, bo koszt kapitału w Polsce jest wysoki. Jeżeli jakiś student dałby mi 100 tys. zł kaucji, to obniżyłbym mu cenę wynajmu o 6 tys. zł w skali roku. W innym przypadku to ja muszę wyłożyć te 100 tys. zł z własnej kieszeni.

Odmienną sprawą jest całkowity brak rozeznania studentów w opłatach związanych z utrzymaniem i mediami. Studentom wydaje się, że całkowity koszt opłat powinien się zamknąć w kwocie 100 zł za miesiąc za osobę. Niestety, większość z nich nie orientuje się nawet, ile wody zużywa, o cenie tej wody już nie wspominając.

Przekalkulujmy więc wspólnie koszty mediów dla trzypokojowego mieszkania, w którym mieszkają cztery osoby.

Koszty wyglądają następująco: 3 m sześc. wody zimnej = 27,09 zł, podgrzanie 1,5 m sześc. wody = ok. 30zł, Internet = 15 zł, prąd = ok. 30 zł, gaz do gotowania = ok. 10zł, wywóz śmieci = 10,50 zł, ogrzewanie (średnio miesięcznie) = ok. 70 zł, razem media: 183,50 zł. Do tego koszty utrzymania mieszkania (opłaty, podatki itp) = ok. 40 zł. Razem wychodzi 223,50 zł miesięcznie za osobę!

Ciekawą tendencją, jaką zauważam od lat, jest oczekiwanie przez studentów coraz większych wygód. Jeszcze cztery lata temu studenci pytali, czy mieszkanie trzypokojowe może być zajmowane przez pięć-sześć osób. Dziś takie mieszkanie chciałoby zajmować trzech studentów, a w ostateczności czterech. Nikomu nie można odmówić chęci dążenia do spokoju i prywatności, ale trzeba pamiętać, że to także ma bezpośrednie przełożenie na koszty.
Piotr

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (618) 8 zablokowanych

  • Wynajmowalem mieszkanie rodzinie z dzieckiem (2)

    I nigdy wiecej zdewastowane mieszkanie,wyrwana umywalka w lazience ,pobite kafle zdewastowane meble,bez jakiegokolwiek uzgodnienia pojawily sie zwierzeta ,pies obgryzl kanape ,lodowka ,wyrwane drzwi,zmienione zamki ,ukradziono czesc mebli,nie zaplacone rachunki. Cwaniacy i oszusci oboje po studiach

    • 4 2

    • Swojego by nie zniszczyli

      • 1 0

    • Cwaniacy i oszuści, bo po studiach?

      • 2 0

  • (1)

    najgorsi to ci ktorzy dostali sie na pierwszy rok.oderwani od pluga i sa panami w duzym miescie.umowe podpisywalam z rodzicami ktorzy byli bardzo dumni ze swoich pociech ze ci dostli sie na studia, a to w powiecie nobilitacja.gdy tylko mamusie zamknely drzwi zaczela sie integracja z calym rokiem.niekonczace sie imprezy,glosna muzyka zyganie przez okno i glosne dziunie.telefon do jednej mamus a ona mi mowi ze jej syn w tym nie uczestniczy bo duzo ma nauki i spi kiedy jego koledzy imprezuja.a obrzygane okna i elewacja to jest silikon z nowo wstawionych okien.i tyle na temat nowej inteligencji.

    • 2 0

    • Dzwonisz do mamusi?....za mordę i na bruk.....

      ...ale nie, no bo przecież mieszkanko będzie puste stało i kaska nie wpłynie. Zamiast się czaić to trzeba działać.

      • 0 0

  • Teraz studenci płaczą że muszą tyle płacić ale (16)

    jak już taki zostanie np stomatologiem to bez żadnych skrupułów kosi siano i nie pyta się czy kogoś na to stać.... tak samo z prawnikami.... także trzeba ich teraz doić za młodu :)

    • 631 48

    • (9)

      własnie dlatego że młodzi na studiach trafiają na lichwiarzy- stają sie takimi podłymi,pazernymi ludzmi po ich ukonczeniu-to starzy, psuja młodych

      • 32 87

      • gadanie (4)

        Dobrego karczma nie zepsuje, złego to i kościól nie naprawi. (w świetle ostatnich wydarzeń chciałoby sie napisać odwrotnie). Ja wynajmowałem przez 5 lat na studiach. Teraz od ośmiu lat wynajmuję studentom i nie mam żadnych problemów. Ten mądry Pan nie napisał, że czynsz to jest po to żeby utrzymać mieszkanie bez specjalnych kosztów, a pieniądze zarabia się na wzroście wartości mieszkania. Z tym jest różnie ale kto chce zarobić musi ryzykować a nie golić biednych studentów. Jeżeli chodzi o studentów to coraz większe brudasy i wymagają nie wiadomo czego. Oddaję mieszkanie zawsze posprzątane z papierem toaletowym, żarówkami sprawnym sprzętem itd. A odbieram zapuszczony zlew, ustęp, prysznic. Doprowadzić to do porządku to dzień ciężkiej pracy pól rolki papieru nie zostanie, żarówki poprzepalane a odkurzacz ma pełny worek i podejrzewam że ten sam, który ja włożyłem oddając mieszkanie. Duże uogólnienie ale niestety oddaje tendencję.

        • 99 3

        • hmm... spekulacja? (2)

          wieczny wzrost cen starzejących się mieszkań? Kiedyś te wspaniałe bloki trzeba będzie w końcu rozebrać i co wtedy stanie się z takimi lukratywnymi inwestycjami?
          Kolejny analfabeta ekpnomiczny albo spekulant.

          • 8 6

          • hhhaha zanim rozbierzesz płyte - to nowe silikaty zagrzybieją (1)

            wiec nie mow hop ;) stare bloki sa dobrze zabezpieczone przed osiadaniem itd..... nowe NIE, nowe sa szybko i na mokro robione =grzyby odpadajace tynki, woda na oknach w srodku itd.... wartosc jest podobna z tym ze - nowe w tej samej cenie to mozesz kupic OOOOOOOOOOOOOOOO tak daleko od wszystkiego

            • 13 2

            • silikaty

              Są akurat są materiałem bardzo odpornym na zagrzybienie

              • 1 2

        • Miewałam podobnie

          i to nie ze studentami. Raz wynajęłam samotnej kobiecie z dzieckiem. Na początku miło, potem okazało się, że dzieciak jednak ma tatusia. Z psem amstafem i skłonnością do niepłacenia w terminie. Po wszystkim oczywiście konieczny był remont. Wynajem mieszkania to jednak inwestycja wysokiego ryzyka.

          • 32 0

      • bzdura! Ci co idą na prawników i lekarzy są z gruntu pazerni! (1)

        • 21 3

        • projekcja ;))

          • 0 0

      • wcale nie! pazernosc wynosi się z domu!!!

        • 6 1

      • my tu rozmawiamy o wynajmie mieszkań a nie o pożyczkach na wysoki procent u lichwiarzy...

        • 48 5

    • czy jest jakaś różnica w cenie wynajmu mieszkania dla STUDENTA lub osoby (5)

      np pracującej??? Raczej nie ! Więc skąd ten tytuł???
      Wynajęcie mieszkania kosztuje jednakowo dla studenta, jednakowo dla nie-studenta. Takie są ceny na rynku. Gdyby studenci chcieli mieć w wynajmowaniu czegokolwiek ulgę studencką 50% to może niech uzmysłowią sobie, że rynek nieruchomości to nie ZMK czy PKP gdzie na legitymację uczniowską przysługuje zniżka. Niech nie biadolą tylko naciskają władze uczelni by te pobudowały więcej akademików i wtedy nie będzie problemu z płaceniem jak to oni mówią horrendalnych stawek za wynajem mieszkań prywatnych.

      • 54 4

      • Jest różnica (3)

        osoba pracująca lub rodzina jeśli wynajmiesz im to raczej będą dbali o miejsce w którym mieszkają a studenci nie sprzątają w ogóle i nie dbają bo traktują to tylko jako miejsce do spania i chlania. Nie mówię że wszyscy ale często się trafia na właśnie takich. Sam byłem studentem jeszcze 3 lata temu i też wynajmowałem z kolegami mieszkanie ale zrobiliśmy dyżury i raz w tygodniu 1 osoba sprzątała całe mieszkanie po imprezach to razem sprzątaliśmy.

        • 21 2

        • Ach Ci studenci...brudasy i niechluje......no ale nie wszyscy... (2)

          ...bo jak ja kiedyś byłem studentem to robiliśmy dyżury na sprzątanie.....to nie ja to oni, he, he, he.

          • 12 0

          • ale u mnie w łączniku w akademiku naprawdę była kolejka na sprzątanie łazienki

            i nie było syfu.

            Zresztą wynajęcie mi mieszkania to złoty biznes. Lubię trochę pomajsterkować, więc zawsze opuszczałem je w dużo lepszym stanie, niż zastałem.

            • 4 1

          • no właśnie... kiedyś...

            • 2 0

      • Stąd ten tytuł,

        że dyskusję rozpoczął apel umieszczony w serwisie ogłoszeniowym przez studentów właśnie. Vide poprzedni artykuł o tej tematyce (link w tekście).

        • 6 0

  • (8)

    Napisaliście, że większość właścicieli mieszkań kojarzy wynajmujących - studentów - niezbyt pozytywnie ("(...) przedstawiały studentów jako nieatrakcyjnych lokatorów: nie dbających o czystość, stan mieszkania, niesumiennych płatników"). Studiuję w Trójmieście 3 rok i do tej pory wynajmowałem 3 mieszkania. Za każdym razem pieniądze były wpłacane terminowo, mieszkanie było zadbane, imprezy wolałem organizować u kogoś albo gdzie indziej niż u mnie, więc nie byłem kłopotliwym sąsiadem. I co z tego mam? Właściwie nic. Tylko raz zdarzyło mi się naprawdę okazyjnie wynająć mieszkanie. Gdyby nie problemy mojego współlokatora to dalej bym tam mieszkał (a niestety nie byłem sam w stanie wynająć tego całego mieszkania). Tylko ten jeden jedyny raz właściciele mieszkania podeszli bardzo profesjonalnie do wynajmujących - przyzwoite, nie rozwalające się meble, czyste (bez grzyba) ściany, wszystko sprawne, działające, jasno przedstawione rachunki - płacisz tyle ile zużyjesz. Teraz mieszkam sam, w mini kawalerce. Nie chciałem być dłużej od kogoś zależny, stąd taka decyzja. Ale faktem jest, że pomimo regularnych wpłat, utrzymywania porządku, czystości itd. właściciel mieszkania ma w nosie wszystko co tu się dzieje. Ilekroć dzwonię z jakimś problemem do właściciela, który wcale nie wynika z mojej winy bo to naprawdę dość stare mieszkanie i staram się przedstawić sytuację jak rzeczywiście wygląda, to on odbiera to jako mój wymysł i chęć wyłudzenia pieniędzy na te "niby nie z mojej winy naprawy". To bez sensu. To ma być dobre podejście do wynajmującego? Oczywiście ktoś może powiedzieć "to znajdź inne mieszkanie" ale to nie takie proste, a już jakieś doświadczenie mam. Także drodzy właściciele mieszkań - jeżeli decydujecie się wynajmować mieszkanie komukolwiek, nie ważne czy to student czy po prostu osoba pracująca, to zadajcie sobie pytanie: czy ja chciałbym tu mieszkać, w takich warunkach? Bo już nie raz oglądałem takie mieszkania, że aż mi się niedobrze robi na samą myśl - od pokoju w piwnicy z malutkim okienkiem, zimnym, z grzybem na ścianie za nie wiadomo jakie pieniądze po odnowiony pokój ale bez mebli za jeszcze większe pieniądze. Jeżeli już wymagacie nie wiadomo jakich pieniędzy od wynajmujących to chociaż raz pomyślnie obiektywnie i racjonalnie.

    • 12 2

    • kretyn studencina (2)

      wynajmij sobie to na co cie stac . jak masz 3000 na miesiac to bedziesz mial wille albo penthouse a jak masz 500 zl to bedziesz mieszkal w zagrzybionej norze . mam nadzieje ze nie studiujesz "rocket science " bo na pewno ci sie nie uda lol

      • 1 2

      • (1)

        Kretyn? A to niby czemu? Tak, jestem studentem, jestem tu po to żeby SIĘ UCZYĆ, dorabiam sobie w międzyczasie także na wynajem starczy. Nie mam znajomości, które umożliwiłyby mi zajęcie dobrze płatnego stanowiska. Radzę sobie SAM! I wiesz co? Przynajmniej żyję w realnym świecie, otoczony normalnymi ludźmi a nie takimi palantami jak ty. Przyznaję, nie stać mnie na willę, ale nawet gdyby było mnie stać to pewnie bym jej nie kupił / wynajął. Chodzi mi tylko o NORMALNE warunki mieszkaniowe a nie rudery za kosmiczne pieniądze (np. kawalerka z grzybem 17m2 za 1300 + opłaty i to nie jest z kosmosu tylko z trójmiejskich ogłoszeń). Chodzi mi o ODPOWIEDZIALNOŚĆ właścicieli mieszkań - chcesz porządnych studentów to i daj porządne warunki. Proste.

        • 3 0

        • Daję porządne warunki a studenci marudzą później, i co mam powiedzieć? Każdy ma swoje racje ale zasada jest prosta - moja własność więc to ja decyduję jaką daję cenę. Ty jeśli chcesz to się zgadzasz a jeśli nie chcesz to możesz próbować negocjować albo po prostu rezygnujesz i szukasz czegoś innego. O co tyle hałasu? Gdzie jest problem?

          • 2 0

    • Co masz na myśli? (3)

      Co wg Ciebie oznacza, że właściciele wymagają nie wiadomo jakich pieniędzy? Gdzie jest dla Ciebie ta granica? Jakie pieniądze za wynajem są wg Ciebie normalne a jakie zbyt wysokie?
      Ja zawsze zadaje sobie pytanie, które sugerujesz i odpowiedź jest twierdząca ponieważ wynajmuję mieszkanie w którym sam mieszkałem.

      • 5 0

      • (1)

        po raz kolejny ktoś zadaje podobne pytanie i jak zawsze cisza...... sama jestem ciekawa odpowiedzi...

        • 1 0

        • Znajoma wynajmuje

          też kawalerkę, na Żabiance, ok 27m2, umeblowana, czysta, ze wszystkimi sprzętami (nawet płyta indukcyjna w kuchni) - koszt 800+opłaty. Ja wcześniej wynajmowałam dwupokojowe mieszkanie na Żabiance, ok 38m2, też z bardzo dobrymi warunkami i płaciłam 1050+opłaty. Normalna cena przy normalnych warunkach mieszkaniowych nie powinna przekraczać według mnie za kawalerkę do 800+opłaty, 2-pokojowe - 1100-1200+opłaty.

          • 3 0

      • Ja w tej chwili wynajmuje kawalerkę

        Po remoncie, w pełni umeblowana (pralka jest tylko moja), ok 32m2, łazienka z wanną, balkon, piwnica (rzadko kiedy jest dostęp do piwnicy) za 800+opłaty (czynsz ok 250, gaz, prąd - wg zużycia - ok 100zł, internet + tv trochę ponad 100zł. I uważam że to jest normalna cena. A oglądałam takie rudery że na samą myśl mam gęsią skórkę i chciano za nie 1000 - 1100 + opłaty.

        • 3 0

    • Już w Lalce Bolesława Prusa

      studenci się źle zachowywali

      • 3 0

  • Dawniej student (zwłaszcza z PG) to był nerd w okularach, z szopa na glowie (1)

    ktory chodzil caly rok w jednym polarze i sztruksowych spodniach i z pryszczami na twarzy.
    taki typowy kujon, fanatyk star treka ktory wszedzie chodzi z kalkulatorem.
    Przymuleni byli ale przynajmniej nikomu nie wadzili.

    Teraz student to: wytapetowana zdzira ktora ma "opiekuna" ktory ja "wspiera" za drobne przyslugi. Powiatowa holota ktora zwala sie w 15 osob do malego pokoju a reszta chleje na klatce i pod klatka cala noc.
    To juz moj sasiad kibol gdy oglada w TV mecz i drze ryja nie jest az tak denerwujacy jak imprezujacy studenci, do ktorych trzeba policje wzywac przynajmniej raz na tydzien.

    A to wszystko wina prywatnych uczelni ktore sobie zarabiaja, przyjmujac cwiercinteligentow i mowiac prosto z mostu: masowo sprzedaja dyplomy idiotom.

    • 7 0

    • Powiatowa hołota rzeczesz?....

      ...a ty to kto jesteś lumpeks proletariat?

      • 2 2

  • zacznijmy od tego, który student zaczyna szukać mieszkania w końcu września - na początku października?

    W mieście, gdzie jest od groma wyższych uczelni?

    Wiadomo, że dobre oferty (jakość - cena) są już wykorzystane przez tych, którzy mieli więcej rozsądku.

    Teraz możecie liczyć na szczęśliwy traf albo spokojnie dojeżdżać spoza trojmiasta.

    • 4 0

  • Starogard, Pruszcz, Rumia .... (2)

    Nie trzeba koniecznie wynajmować w centrum dużego miasta.

    • 3 1

    • Starogard? (1)

      Hah, co za bzdurne tłumaczenie. Studiować lub pracować na terenie Trójmiasta i dojeżdżać codziennie ze Starogardu Gdańskiego? Powodzenia!

      • 1 3

      • Niektórzy dojeżdżają SKMką z Tczewa do Wejherowa codziennie do pracy.

        I są wdzięczni że mają tą pracę.
        A ile ludzi dojeżdża PKSem codziennie do Gdańska z Nowego Dworu, Starogardu, Pszczółek? (i to na 6-7 rano!)

        A tu przyjeżdża taki wygodny wieśniak z gminy i od razu wymaga, najchętniej zamieszkalibyście na Długiej za 500 zł miesięcznie, nie studenty?

        • 5 0

  • Uwag kilka do tekstu p. Piotra (1)

    Kalkulacja prawidłowa, w przypadku, gdy ktoś zainwestował teraz kilkaset tysięcy w kupno mieszkania. Jednak na rynku nie brakuje mieszkań i paradoksalnie, jest ich najwięcej, których obecni właściciele grosza w nie nie włozyli. Przechodziły one z pokolenia na pokolenie (często to jeszcze przedwojenne kamieniczki) lub zostały za grosze wykupione ze spółdzielni. Nie wspominam już o "puszczanych na wynajem" mieszkaniach kwaterunkowych. Nie wchodzi więc w grę argument,że dochód musi zawsze przewyższać ten z lokat, bo właściciel na starcie nie dysponował wszak żadnymi pieniędzmi, które mógłby inaczej ulokować. Nie do końca jest też prawdą, że właścicielom zależy na najmie długoterminowym, a studenci są tylko od października do czerwca. Bo część ofert od razu ma klauzulę - tylko dla studentów, czyli na rok akademicki. Doświadczenie mam z obu stron: swoje mieszkanie w Warszawie wynajmuję, studentom zresztą, którzy w lecie wyjeżdżają - płacą mi wtedy tylko 75 proc. kosztu najmu, liczników nie, bo nie korzystają (są solidni, więc zależy mi, żeby zostali na dłużej, jak znajdą pracę po studiach - to dwie osoby), z drugiej strony sama, już na emeryturze, wybrałam morze, wynajmuję tu mieszkanie dla siebie. Od trzech lat to samo, i sporo czasu zajęło mi znalezienie takiego na dłużej, fajnego, sensownie umeblowanego i urządzonego. Bo te najciekawsze były właśnie tylko na rok akademicki albo w cenie z sufitu. Znalazłam w końcu, w nieduzym prywatnym (własność jednej rodziny), kilkumieszkaniowym domu blisko morza. I co najważniejsze, za sensowną cenę. Jako emerytka okazałam się pożądaną osobą - wiadomo, nie grozi mi, że nie będę miała środków finansowych - w przeciwieństwie do osób pracujących (ew. bezrobocie). A kwota jaką płacę jest o 20 proc. mniejsza niz kwota uzyskiwana za wynajem studentom w Warszawie (tu jednak najem jest tańszy).

    • 0 3

    • Nie jest istotne skąd się nieruchomość wzięła. Istotna jest jej wartość. Wszak zawsze możemy ją sprzedać i uzyskaną cenę włożyć do banku na lokatę. Odpada nam wtedy cała praca włożona w obsługę najmu (obsługa najemców, rozliczeń itp.), odpadają niemal wszelkie ryzyka. Ponad to dysponujemy bardziej płynnym aktywem bo lokatę łatwiej zerwać niż sprzedać nieruchomość. Ale oczywiście na lokacie zwykle zarabiamy mniej niż na wynajmie...

      • 4 0

  • Drogi Panie Piotrze! (6)

    Pańskie wyliczenia tak są oderwane od realiów ekonomicznych jak ceny nieruchomości i najmu w Polsce od cen w innych - rozwiniętych krajach krajach Unii. Znam z własnego doświadczenia: Hiszpania (Majorka) mieszkanie 3, umeblowane w dobrym standardzie, taras, nowe budownictwo - 450 euro + 100 koszty, Finlandia podobne w bliźniaku, misto 100tys. mieszkańców 520 euro w tym ogrzewanie, prąd i woda; Szwecja - okolice Goteborga - 8 km od centrum - domek 100 m2, posesja, garaż - 4000 SEK.... Jak to się ma do Waszych stawek najmu? Czy tamci wlaściciele nie zarabają na swoich nieruchomościach?

    • 3 4

    • super studiować np. w Hiszpanii :)

      po co w trójmieście?

      • 1 0

    • taka prawda (2)

      ja w szwecji płaciłem 5000koron za dom,w niemczech 400euro za 2 pokoje,we francji podobnie.tu mamy wszystko popiepszone

      • 0 0

      • (1)

        W centrum?

        • 0 0

        • w monachium, geteborgu,boras,itp

          zarobki 3 razy większe a mieszkania w niskich cenach,jedź i zobacz. łatwo pitolić przed kompem, ruszcie d*py isprawdzajcie. to proste.ja od kilku lat wyjeżdzam i widze , byłem w 6 krajach, w szwajcarii było drogo. ale bez jaj. a dojazd do pracy 50 km to standard, jak ktoś pierdzi w stołek i nie zna realiów niech nic nie pisze

          • 0 0

    • Oprócz tego w tych krajach można dostać kredyt na 2% i na 50 lat i więcej. Dzięki temu tanio można "lewarowac" inwestycje. Ale to zupełnie inny poziom ekonomii...

      • 1 0

    • Lokata w strefie euro to max 1% wiec za 2% wartości inwestycji opłaca się inwestować. Poza tym w Hiszpanii jest masa pustych nieruchomości wybudowanych w poprzedniej dekadzie wiec mamy tam do czynienia z zupełnie inna, nieporownywalna sytuacja.

      • 3 0

  • dla mnie to normalne

    Firmy ubezpieczeniowe też sie nie pytają, czy dana osoba jest w porządku. Jest większe ryzyko to są 2 drogi albo ustala się wyższą cenę albo wogóle nie zawiera umowy. Proste.

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane