- 1 Fotowoltaiczny dziwoląg w Sopocie (60 opinii)
- 2 Wypadek galeonu i motorówki. Jest raport (48 opinii)
- 3 Port Service: trwa szukanie nowego miejsca (100 opinii)
- 4 Zabójstwo 69-latki we Wrzeszczu (37 opinii)
- 5 Podrzucanie śmieci to nie wykroczenie? (103 opinie)
- 6 Kasa samoobsługowa to okazja do kradzieży (138 opinii)
Uber i Taxi. Wart Pac pałaca
4 lipca 2017 (artykuł sprzed 6 lat)
W miniony weekend podczas Opene'ra za podróż z centrum Gdyni do Oksywia trzeba było zapłacić w aplikacji Uber nawet 120 zł. Zwykłą taryfą przejazd ten kosztował 50 zł. Użytkownicy narzekali na tak duży wzrost opłat. Uber tłumaczy, że wysokie stawki były spowodowane dużym zainteresowaniem na przewozy.
W miniony weekend natomiast trzeba było słono płacić za podróż z użyciem popularnej aplikacji. O co chodzi?
W sobotę firma Uber, która proponuje odpłatny przewozy samochodem za pomocą swojej aplikacji w telefonach, mocno podniosła opłaty za przejazd. Wszystko przez festiwal Open'er, który odbywał się na lotnisku w Kosakowie.
Firma z uwagi na ogromne zainteresowanie przewozami zwiększyła tzw. mnożnik za kurs z 1, aż do 4,6. To zaskoczyło wiele osób udających się na koncert. Do tej pory mnożnik sięgał maksymalnie liczby 2 lub 3, ale nie aż 4,6. W efekcie przy tak dużym przeliczniku przejazd z centrum na Open'er zamiast 40 zł kosztował od 100 do 120 zł.
Dla porównania w tym czasie taksówka pod bramy koncertu z centrum Gdyni kosztowała ok. 50 zł.
- Taki nagły skok cen za przejazd jest bardzo kłopotliwy, bowiem trudno sobie zaplanować podróż na i z koncertu. Nie wspominam już o poruszaniu się Uberem w inne miejsca Gdyni. Firma powinna zapowiadać tego typu podwyżki z wyprzedzeniem, albo przynajmniej ostrzegać o takich kłopotach jeśli ma mało pojazdów - mówi pan Michał, nasz czytelnik.
Cennik dla Gdyni ustalany w... San Francisco
Postanowiliśmy w tej kwestii porozmawiać z twórcami aplikacji przewozowej.
- Zmiana cen to efekt automatycznego procesu pozwalającego na zachowanie równowagi pomiędzy popytem a podażą, poprzez podnoszenie opłaty za przejazd po to, by zachęcić partnerów do logowania się na platformie Uber. Wszystko jest obliczane przez serwery w San Francisco - mówi Magdalena Szulc, polski przedstawiciel firmy Uber w Polsce.
W chwili, gdy poziom popytu i podaży zostaje zrównany, ceny szybko wracają do normalnego poziomu, a użytkownicy mogą dalej korzystać z podstawowych stawek.
- W kryzysowych sytuacjach stanowiących potencjalne zagrożenie Uber dezaktywuje mechanizm dynamicznego cennika, czyli na przykład w trakcie zagrożenia terrorystycznego, czy klęski żywiołowej - dodaje Szulc.
Twórca aplikacji nie bierze jednak podczas ustalania mnożnika całego rynku przewozów - na przykład cen obowiązujących w taxi. Jednak jak przekonuje Uber, przypadek aktywacji wyższych cen jest przejrzyście komunikowany użytkownikom aplikacji, zanim zdecydują się na zamówienie przejazdu.
Użytkownicy otrzymują także szacowany koszt przejazdu jeszcze przed podróżą i mogą rozważyć wybór alternatywnego środka transportu, więc pomyłki nie powinno być.