- 1 Jest reakcja na serię kolizji z tramwajami (82 opinie)
- 2 Pościg między autami na trzypasmówce (53 opinie)
- 3 Znów były wyścigi na al. Grunwaldzkiej (304 opinie)
- 4 108. urodziny najstarszej gdańszczanki (128 opinii)
- 5 Narobił zniszczeń na 16 tys. Ukradł kilkaset zł (106 opinii)
- 6 Kto wygra wybory do Europarlamentu? (349 opinii)
Dyrektor szpitala uratowała poszkodowaną na miejscu wypadku
- Każdy z nas powinien się tak zachować. Po prostu rozpoczęłam reanimację i wróciła jej świadomość - mówi skromnie Małgorzata Bartoszewska-Dogan, dyrektor Pomorskiego Centrum Traumatologii, która jako przypadkowy świadek wypadku na Suchaninie uratowała życie 20-latce potrąconej przez samochód.
Michał Sielski: Ofiara miała szczęście w nieszczęściu, że to akurat Pani tamtędy przejeżdżała i zatrzymała się, by pomóc.
Małgorzata Bartoszewska-Dogan: Pewnie tak, ale przecież nic takiego nie zrobiłam. Nawet bez sprzętu mamy ręce i usta, więc możemy rozpocząć reanimację, więc był to wręcz mój obowiązek.
Ale nie Pani pierwsza się tam zatrzymała, a kobieta nadal leżała nieprzytomna.
- Dlatego od razu przystąpiłam do reanimacji i na szczęście dość szybko wróciła jej świadomość. Ale nie było tak, że nikt nie pomógł - jeden z kierowców przyniósł matę termiczną, czym zapobiegł wychłodzeniu jej organizmu. Inni wezwali karetkę i dobrze, bo na dłuższą metę reanimacja gołymi rękami nie jest możliwa. Ale i bez sprzętu można ją rozpocząć.
Liczył się czas?
- Myślę, że w tym wypadku udało się zrobić reanimację w odpowiednim momencie, bo krążenie zanikało, było wiele obrażeń wewnętrznych i mogło dojść do niedotlenienia mózgu. Na szczęście karetka też pojawiła się szybko, więc mogłam przekazać ją ekipie i zająć się kierowcą, który był roztrzęsiony i w szoku.
To pierwszy taki przypadek, gdy ratowała Pani życie poza pracą?
- Nie, właściwie już trzeci raz byłam świadkiem wypadku komunikacyjnego. Raz musiałam niestety stwierdzić zgon, innym razem praktycznie tylko ułożyć poszkodowanego w takiej pozycji, by nic nie stało mu się, gdyby miał urazy wewnętrzne. Ale to nic takiego, przecież przysięgałam, że będę pomagać, nieważne czy w godzinach pracy, na terenie szpitala, czy w innych okolicznościach.
Jak więc powinniśmy reagować w takich sytuacjach? My wszyscy, którzy nie jesteśmy lekarzami i nie mamy specjalistycznego wykształcenia?
- Do udzielenia pierwszej pomocy nie jest potrzebne specjalistyczne wykształcenie. Najważniejsze to stwierdzić, czy poszkodowany jest przytomny, zadawać proste pytania: "czy mnie słyszysz", "czy wiesz co się stało". Trzeba też sprawdzić krążenie za kątem żuchwy i nigdzie nie przenosić, nie przekręcać. Jeśli nie ma oddechu, to należy przystąpić do sztucznego oddychania. Warto pamiętać, że pierwsze minuty są najważniejsze. I oczywiście niezwłocznie wezwać karetkę.
Miejsca
Opinie (159) 5 zablokowanych
-
2012-12-03 16:47
(1)
dyrektor szpitala jest Lekarzem. to normalność.
dyrektorem szpitala w Instytucie Medycyny Morskiej jest księgowa.- 11 2
-
2012-12-03 21:15
A na Zaspie ekonomistka (z tytułem mgr zrobionym zaocznie za hajs)
- 1 0
-
2012-12-03 21:13
Wybiegać zza autobusu... kiedyś tak śmierć zbierała prawdziwe żniwa...
Myślałem, że ludzie już tego nie robią... od lat zwalniam gdy mijam autobus na przystanku i wypatruję " biegacza"...
- 3 0
-
2012-12-03 19:56
Łaska???OBOWIĄZEK!!! (3)
Z czego tu robić sensację???Jestem zszokowana tym, że takie halo robi się z tego, że DYREKTOR!!! szpitala wykonał reanimację. W szpitalu szkolenia z reanimacji są obowiązkowe raz do roku, myślę, że dyrekcji też to dotyczy. Kryminał za to gdyby przeszła obojętnie. Pierwsza pomoc jest obowiązkiem każdego a już osoby związanej ze służbą zdrowia to bez dyskusji.
Ale i tak najlepsze jest to Szanowna PANI DYREKTOR:
"na dłuższą metę reanimacja gołymi rękami nie jest możliwa"
No tak przydałyby się rękawiczki :-)- 7 13
-
2012-12-03 21:00
Żaneta - żenada
czytanie ze zrozumieniem nie boli
- 0 0
-
2012-12-03 20:33
Żaneto, czy jesteś naszą najbogatszą radną?
:-)
- 1 0
-
2012-12-03 20:25
Żaneto
tak sie okresla zabiegi ratowania zycia wykonane bez sprzetu/wlasnie w takich polowych warunkach/wiec jak nie wiesz -nie kpij!!
- 4 1
-
2012-12-03 20:55
Czemu nie w szkole??
Ze dwa lata temu, brałem udział w szkoleniu pierwszej pomocy, jako motocyklista...Nie macie pojęcia jaki byłem dumny po jego ukończeniu, że mogę w razie wypadku uratować komuś życie.Wiedziałem że jeżeli znajdę się w sytuacji krytycznej, to nie będę stał jak ciele, albo gorzej- nie ucieknę, tylko zacznę udzielać pomocy poszkodowanemu. Ale to trwało krótko, po szkoleniu. Dziś niestety już nie pamiętam wielu prawideł, i pewnie już bym się bał, że zamiast dobrego, zrobię gorzej. Dzieje się tak, bo uczymy się tego często jako mocno dorośli ludzie, a niestety pamięć robi się zawodna, wybiórcza... Dla tego uważam że proste szkolenia z zakresu pierwszej pomocy, powinny się odbywać już w szkole podstawowej. Nie chcę sugerować zamiast np. jakich zajęć, bo mogła by powstać z tego niepotrzebna dyskusja,ale takie zmiany na pewno wyszły by na dobre w dorosłym życiu.
W myśl zasady "czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał"
Brawo Pani Małgorzato !- 3 0
-
2012-12-03 20:45
Dziękujemy
Cieszę się że są tacy jeszcze profesjonalni ludzie .
- 0 0
-
2012-12-03 20:43
Ja tez kiedyś uratowałem, ale nikt nie napisał
- 2 0
-
2012-12-03 20:42
Brawo!!! Lekarz uratował poszkodowanego. Brawo!!!
- 2 0
-
2012-12-03 20:37
ojojoj....
Poważnie MEGA SUKCES jak na panią doktor!
- 2 1
-
2012-12-03 20:13
PeOwska ustawka (1)
Gdyby tak przyszła z dwoma miliardami brakującymi na leczenie, to co innego. Ja co chwilę przeprowadzam staruszki przez jezdnię, ratując je przed kołami rozpędzonych pojazdów.
- 3 6
-
2012-12-03 20:33
Ale troll!
;-D
- 1 0
-
2012-12-03 20:29
Ratowanie życia daje wielka satysfakcje
a tym bardziej w takiej sytuacji-nie trzeba sie bać.Opisany przypadek podjecia reanimacji przez medyka jest jego OBOWIAZKIEM co nie znaczy ze nie naleza sie wyrazy uznania.
- 4 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.