• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdański adwokat wytyka błędy w uchwale śmieciowej

Donat Paliszewski, adwokat
27 lutego 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 

Nie wiadomo czemu w gdańskiej deklaracji jako organ właściwy wskazano dyrektora Zarządu Dróg i Zieleni, który jako jednostka budżetowa Gminy Miasta Gdańsk, nie może być - w myśl przepisów Ordynacji Podatkowej - organem właściwym w sprawie opłat za gospodarowanie śmieciami - argumentuje gdański adwokat Donat Paliszewski.



Podstawowym założeniem znowelizowanej ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach jest obligatoryjne przejęcie przez gminy dotychczasowych obowiązków właścicieli nieruchomości związanych z gospodarowaniem odpadami. W zamian gminy będą zobowiązane ustalić w drodze uchwały wysokość opłaty za zagospodarowanie odpadów, którą zobowiązani będą ponosić właściciele nieruchomości.

Sposób ustalenia wysokości owej opłaty budził spore emocje, także wśród polityków. (...) Pomijano jednak w dyskusji inne ważne aspekty, w tym charakteru prawnego zmiany zasad odbioru śmieci z umowy cywilno-prawnej stron, na opłatę lokalną z konsekwencjami jak dla zobowiązań podatkowych, co stanowi zasadniczą różnicę .

Właśnie poznaliśmy treść projektu uchwały Rady Miasta Gdańska w sprawie określenia wzoru deklaracji o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi składanej przez właścicieli nieruchomości położonych na terenie Gminy Miasta Gdańska. Zgodnie z ustawą (...) o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, Rada Miasta była zobowiązana do ustalenia wzoru deklaracji, której treść zapewniałaby prawidłowość obliczenia wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Natomiast propozycja przedstawiona gdańskim radnym jest co najmniej krotochwilna.

Jak oceniasz jakość stanowionego prawa w Polsce?

Przede wszystkim zauważyć należy, iż nieprawidłowo wskazano w projekcie organ właściwy do przyjmowania deklaracji o wysokości opłat. Zgodnie bowiem z art. 6 ust. 1 ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach, właściciel nieruchomości jest obowiązany złożyć deklarację do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Nie wiadomo czemu w gdańskiej deklaracji jako organ właściwy wskazano dyrektora Zarządu Dróg i Zieleni, który jako jednostka budżetowa Gminy Miasta Gdańsk, nie może być w myśl przepisów Ordynacji Podatkowej organem właściwym w sprawie opłat za gospodarowanie śmieciami. Jednocześnie próżno szukać w obowiązujących przepisach prawa podstawy prawnej do tego typu delegacji uprawnień ustawowych, przy jednoczesnym braku nawet próby powołania na takową w projekcie uchwały.

Krąg osób zobowiązanych do złożenia deklaracji o wysokość opłaty za gospodarowanie odpadami został określony przez ustawodawcę szeroko i obejmuje oprócz właściciela i użytkownika wieczystego, także jednostki organizacyjne i osoby posiadające nieruchomości w zarządzie lub użytkowaniu, a także inne podmioty władające nieruchomością. W tej sytuacji, gdy dana nieruchomość będzie wynajmowana, może pojawić się problem, kto powinien złożyć deklarację tj. właściciel wynajmowanej nieruchomości czy najemca i ewentualnie, który z nich, czy może obaj ponosić mogą odpowiedzialność za jej niezłożenie.

W tym miejscu dochodzimy do istotnej kwestii, a mianowicie odpowiedzialności za niezłożenie czy podanie błędnych danych w deklaracji. W tym zakresie ustawodawca zrównał reżim prawny deklaracji "śmieciowych" z zeznaniami podatkowymi, a projekt gdański wprost wskazuje, iż niezłożenie deklaracji lub błędy rachunkowe będą rodzić odpowiedzialność karnoskarbową, co jest prawdą w tym stanie prawnym. Zawiera też z gruntu nieprawdziwe faktycznie oświadczenie deklarującego, że znane są mu wskazane w deklaracji artykuły kodeksu karnego skarbowego. W ten sposób, po cichu, do gospodarki odpadami ustawodawca wprowadził, oprócz odpowiedzialności obywateli istniejącej na gruncie prawa administracyjnego wyrażającego się w uprawnieniu prezydenta miasta do wydawania decyzji ustalających wysokość opłaty za gospodarowanie odpadami, odpowiedzialność karnoskarbową , która z samego założenia powinna być stosowana wyjątkowo, jako ultima ratio, czyli ostateczność.

Treść zaproponowanej gdańskim radnym deklaracji budzi nadto jeszcze wątpliwości z uwagi na ilość informacji, które musi podać mieszkaniec gminy. Przede wszystkim oprócz podstawowych danych osobowych, jak imię, nazwisko czy PESEL, każdy mieszkaniec ma być zobowiązany do podania np. daty urodzenia czy imion rodziców. W tym stanie rzeczy, niejasność budzi istnienie w ogóle numerów PESEL, skoro i tak każdy mieszkaniec musi podawać wszystkie dotyczące go dane osobowe organowi gminy, pomimo iż organ ten po numerze PESEL mógłby z łatwością je uzyskać. Niezrozumiałym jest także próba usiłowania podawania przez mieszkańców Gdańska, oprócz numeru księgi wieczystej nieruchomości, jej obrębu ewidencyjnego i numeru działki, skoro te informacje są zbędne dla ustalenia powierzchni lokalu mieszkalnego, a samorząd posiada przecież te informacje w swoich zasobach.

Czytaj też: Deklaracje śmieciowe jak roczny PIT.

Samo wyliczenie opłaty także nie będzie należeć do najłatwiejszych. Podział powierzchni nieruchomości na powierzchnię do 110 m kw. oraz powyżej 110 m kw., sposobu zbierania odpadów na selektywny i nieselektywny oraz wynikająca z tego różnica w stawkach opłaty może rodzić pomyłki w obliczeniu miesięcznej wysokości opłaty, a co za tym idzie rodzić ewentualną odpowiedzialność za wykroczenie karnoskarbowe, co nie było celem reformy gospodarki odpadami. Życzę miłej pracy organom skarbowym w tropieniu sprawców "śmieciowych" wykroczeń skarbowych.

Wprowadzenie w życie deklaracji "śmieciowych" stanowi kolejny wyraz biurokratyzacji i wszechobecnej "papierologii", która nie służy żadnemu celowi, a tym bardziej ochronie środowiska. (..) Zamiast ochrony drzew, ustawodawca i samorząd chcą zafundować mieszkańcom garść nowych i zbędnych obowiązków administracyjnych(...).

Na koniec proszę zauważyć, że w projekcie uchwały Rady Miasta, tj. w §2 zawarto obowiązek złożenia deklaracji (należy się domyślać, że osobiście, gdyż nie jest to tożsame z jej wysłaniem pocztą) w Zarządzie Dróg i Zieleni, z podaniem adresu, do dnia 31 maja 2013 r. Już widzę te majowe kolejki gdańszczan przed siedzibą Zarządu, dorosłych, emerytów, inwalidów, matek z wózkami, co przy około 450-tysięcznej populacji gdańszczan budzić będzie radość z możliwości spotkania dawno niewidzianych znajomych czy sąsiadów, a miejsce to stanie się kultowym dla majowych spacerów. To wszystko dzięki krotochwilnemu projektowi uchwały.

Gdy tylko otrzymamy odpowiedź, przedstawimy stanowisko władz Gdańska na powyższy list.


W Gdańsku głosowanie nad uchwałami śmieciowymi odbędzie się w czwartek. Planuje się pobierać opłatę za wywóz odpadów uzależnioną od powierzchni mieszkania. Stawki mają wynieść 0,66 zł za 1 m kw. mieszkania i 0,05 zł za każdy dodatkowy 1 m kw. powyżej 110 m kw. w przypadku śmieci posegregowanych na mokre i suche, oraz odpowiednio 0,88 zł i 0,10 zł w przypadku śmieci nieposegregowanych.

W Gdyni radni przyjęli następujące stawki: 19 zł za mieszkanie do 40 m kw., (28 zł przy braku segregacji), 32 zł za mieszkanie do 80 m kw. (48 zł) i 39 zł - gdy lokal przekracza 80 m kw. (58 zł).

W Sopocie uchwały śmieciowe trafią na marcową sesję RM. Planowany jest ryczałt (35 zł za śmieci posegregowane i 70 zł za nieposegregowane) oraz dwa warianty opłaty naliczanej od powierzchni. W pierwszej wersji opłata byłaby naliczana jednakowo od każdego z lokali, w drugiej - tylko od lokali o powierzchni do 110 m kw., a użytkownicy większych mieliby płacić jednakową, stałą opłatę.
Donat Paliszewski, adwokat

Opinie (147) ponad 100 zablokowanych

  • Pakujcie śmieci w worki. Ludzie będą się pchali by je wam wywozić na Szadółki za śmieszne pieniądze.

    Szadółki są tanie.

    Masa ludzi ma " Stara " i szuka roboty.

    Nie dajcie się ograbiać tej bandxie.

    • 17 4

  • 6 osób na 25 m2 < 1 osoby na 100 m2 (1)

    aaaa.... nie wiedziałam, że to mieszkanie produkuje - wytwarza śmieci.....i to w zależności od metra! A może by tak ustalić cenę gazet od metra? może być i kwadratowego! I jeszcze za metr papieru toaletowego!

    • 24 4

    • problem polega na tym ze nie sposob ustalic faktycznej liczby mieszkajacych osob w mieszkaniu

      • 0 6

  • Przerażające!

    Ludzie protestują a te głąby swoje.
    Czy damy się tak wodzić za nos?

    W ogóle nie płaćmy za wybujałe stawki śmieciowe

    • 20 3

  • Ten adwokacina to jakiś defetysta !!!

    Bardzo dobrze że trzeba będzie w deklaracji podawać szczegółowe dane osobowe, przynajmniej wyeliminuje się chociaż w części te jednostki aspołeczne które mają coś do ukrycia...

    • 4 25

  • wprowadzic z podatkiem od nieruchomosci jak w kazdym cywilizowanym kraju i po problemie. po co 10 roznych oplat ? co za durny kraj

    • 10 0

  • Ponoć żyjemy w państwie prawnym (a nie prawa!) więc zaskarżyć

    wszelkie decyzje władz gdańska które są niezgodne z prawem i niech dziennikarze śledzą i nagłaśniają ...

    • 11 1

  • Po kiego diabla...

    ...wprowadzono do urzedow komputeryzacje!!!!
    Gdziekolwiek sie nie ruszysz,wszedzie podajesz te same dane!!
    Absolutnie jestem przeciwna jakims deklaracjom podobnym do PIT-ow i do tego jeszcze mnie strasza skarbowka czy innym wiezieniem!!! DOSYC !!
    Ku...wa mamy XXI w!!! A cofamy sie (a dokladniej ekipy rzadzace)w rozwoju!

    • 21 2

  • Bardzo mi się podoba ta deklaracja !

    66 groszy za metr to uczciwa stawka, tylko jak zmobilizować Gdańszczan do segregacji,
    no ale może stawka za śmieci zmieszane (88 groszy) jeszcze trochę spadnie po przetargach, to wtedy będzie miód i malina...

    pozdrawiam wszystkich

    • 1 22

  • Krzysztof ty .... (8)

    Pan Paliszewski jest znanym i cenionym w swoim środowisku gdańskim adwokatem. Jestem w pełni uznania dla jego zaangażowania w ludzkie sprawy. A tak nawiasem mówiąc UOKiK stwierdził, że ustawa śmieciowa jest korupcjogenna. Przeczytajcie sobie dzisiejsze wystąpienie radnej Banach w odpowiedzi na zarzuty Lisickiego.Jego dla dobra mieszkańców miasta należy w trybie natychmiastowym odwołać z zajmowanego stanowiska. Ustawa śmieciowa i tak będzie zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego. Takiego bajzlu prawnego jeszcze w tym kraju nie było.

    • 22 3

    • (3)

      gdzie można przeczytać to wystąpienie Pani Banach???

      • 2 0

      • właśnie...

        a to była jakaś odpowiedź Liska?
        Przecież Pani Banach wypunktowała ich punkt po punkcie...
        U mnie podwyżka o 650%

        • 2 0

      • tekst wystąpienia p. Banach (1)

        Władze Gdańska zlekceważyły ducha zmian ustawy o śmieciach, zapominając, że w określeniu "interes miasta", którym chętnie szafuje wiceprezydent Lisicki, kryje się dobro każdego z mieszkańców - pisze Jolanta Banach, gdańska radna lewicy, polemizując w sprawie opłat za śmieci z wiceprezydentem Maciejem Lisickim.

        Od dwóch tygodni na naszych łamach toczy się dyskusja na temat metod obliczania opłat za śmieci. Nasz dziennikarz Maciej Sandecki wyraził opinię, że wybrana przez radnych PO tzw. metoda powierzchniowa (0,66 zł za metr kwadratowy lokalu za śmieci segregowane i 0,88 zł za niesegregowane) jest niesprawiedliwa społecznie i najmniej preferowana przez mieszkańców, ale za to łatwa do egzekucji przez urzędników. Wybór akurat tej metody uznał za arogancję władzy. W odpowiedzi wiceprezydent Gdańska Maciej Lisicki napisał, że to nie arogancja, ale odpowiedzialność, i zaproponował, aby za rok porównać, jak poszczególne samorządy wyszły na metodach opłat za śmieci. Teraz głos w dyskusji zabiera Jolanta Banach, była minister gospodarki, jedyna radna lewicy w gdańskiej radzie miasta. O to jej opinia:

        To nowy podatek

        21 lutego wiceprezydent Lisicki, ten sam, który w sprawie wyboru metody ustalania opłaty "śmieciowej" wielokrotnie zmieniał zdanie; ten sam, który jest autorem zakwestionowanej przez RPO i WSA reformy w czynszach komunalnych, nie po raz pierwszy nieliczenie się z opinią publiczną nazwał odpowiedzialnością, zaś jej respektowanie populizmem.



        Poziom i argumenty tej polemiki skłaniają mnie ponownie do zabrania głosu w tej sprawie i rzeczowego wyjaśnienia, czy zdaniem opozycji i protestujących mieszkańców rządzący dokonali optymalnego wyboru.

        Na początku należy wyjaśnić, ze Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach z 2011 nie wprowadza opłaty za wykonaną usługę, czyli zagospodarowanie ilości faktycznie wytworzonych śmieci, ale "podatek śmieciowy", rodzaj daniny publicznej. Rząd postanowił, że opłata nie będzie związana z wagą wyprodukowanych śmieci. Nie wdając się w polemikę z tym rozwiązaniem, należało jednak w tej kwestii pozostawić gminom swobodę.

        Sposoby ustalania opłaty "śmieciowej" wywołały burzę: zaproponowane metody budzą wątpliwości konstytucyjne, są trudne do zastosowania w praktyce i nie zawierają definicji pojęć mieszkańców, powierzchni, gospodarstwa domowego, nie ma żadnych mechanizmów ochrony właściciela przed odpowiedzialnością za osoby niesegregujące śmieci, a więc okolicznością, na którą nie ma on wpływu. Ustawa zmusza wręcz gminy, aby utrzymanie całego systemu organizacji odbioru odpadów komunalnych sfinansowali mieszkańcy poprzez nowy podatek. Umożliwia więc kilkaset procent podwyżki opłat za dotychczasową usługę, mimo że od dawna jest to zadanie własne gminy i nie ma powodu, by z innych płaconych przez mieszkańców podatków nie dofinansować tego zadania.

        Władze Gdańska nie zrozumiały, po co zmieniono ustawę

        Problemy te wynikają z niezrozumienia, właściwego także dla wiceprezydenta Lisickiego, że swoboda w ustalaniu podatków i opłat lokalnych zawiera się w precyzyjnie określonych kryteriach ustawowych i podlega konstytucyjnym zasadom równości i sprawiedliwości obciążania daninami publicznymi.

        Pisze o tym w artykule przesłanym radnym Gdańska dr Łukasz Karczyński z Wydziału Prawa i Administracji UG. Z zasad tych wynika, że wybór metody powinien uwzględniać możliwości płatnicze podatników, zapobiegać rażącym różnicom w obciążeniu daniną, zaś w przypadku opłaty zasada równości wymaga, aby była ona proporcjonalna do ilości wytwarzanych odpadów. Zapewne to miał na myśli Premier, wyrażając opinię, że niezamożna samotna osoba nie może tyle samo płacić, co wysokiego szczebla urzędnik państwowy posiadający liczną rodzinę.

        W imię tych zasad i przekonań dokonano zmiany ustawy 25 stycznia 2013 roku. Jej celem było uelastycznienie sposobów ustalania opłat za zagospodarowanie odpadów. Dopuszczono możliwość ustalania opłat spośród wielu metod, nie zaś - jak dotychczas - z jednej; stosowanie więcej niż jednej metody na terenie gminy, a przede wszystkim różnicowanie stawki opłaty (przez którą mnoży się liczbę mieszkańców w przypadku metody "osobowej", metrów kw. w przypadku metody "powierzchniowej', itd .) m.in. w zależności od liczby mieszkańców, powierzchni, rodzaju zabudowy.

        Oznacza to na przykład, że wybierając opłatę od gospodarstwa domowego, możemy różnicować jej wysokość ze względu na wielkość rodziny.

        Tak zrobili w Mrągowie, gdzie od gospodarstwa jednoosobowego pobierana będzie opłata 11 zł za śmieci segregowane, 22 zł od gospodarstwa 2-osobowego, od gospodarstw z liczbą osób od 3 do 5 - 36 zł, od gospodarstw powyżej 6-osobowych - 46 zł. W ten sposób samotni mieszkańcy nie zostaną obciążeni drastycznymi podwyżkami, zaś z drugiej strony łagodna progresja pozwoli chronić rodziny wielodzietne.

        Styczniowe zmiany nie rozwiały wątpliwości natury konstytucyjnej, nie usunęły wielu kontrowersji. Trudno też ocenić, czy ułatwią samorządom podejmowanie decyzji w sprawie opłat. Mimo to charakter zmian jednoznacznie akcentuje potrzebę uwzględnienia w wysokości opłat zasady proporcjonalności w stosunku do prawdopodobnej ilości wytwarzanych śmieci oraz niwelowania rażących zróżnicowań w obciążeniu opłatami. Władze Gdańska zlekceważyły ducha zmian, zapominając, że w określeniu "interes miasta", którym chętnie szafuje wiceprezydent, kryje się dobro każdego z mieszkańców. Mądrość w zarządzaniu polega na tym, aby znajdować kompromis między różnymi racjami.

        Sposób, w jaki rządzący podjęli ostateczną decyzję o wyborze metody powierzchniowej, jest daleki od odpowiedzialności i rozwagi, na którą powołuje się wiceprezydent. Skoro bowiem - zdaniem Macieja Lisickiego - respektowanie wyników dialogu społecznego może oznaczać wybór rozwiązania "populistycznego" - to w jakim celu organizował listopadowe spotkania z mieszkańcami, zwane konsultacjami? Dlaczego zmienił zdanie po raz trzeci, skoro po spotkaniach większość podobno była za metodą ryczałtową? (odpowiedź na moją interpelację z października 2012 r.). Nie godzi się manipulować w taki sposób opinią mieszkańców.

        Brak kampanii informacyjnej

        Odpowiedzialność wymaga zastosowania innego trybu podejmowania decyzji:

        1. Po styczniowej zmianie ustawy władze powinny przeanalizować możliwości takiego sposobu ustalenia opłaty, który spełnia jednocześnie trzy kryteria:

        stabilności finansowania systemu;

        proporcjonalności opłaty do faktycznej ilości produkowanych odpadów;

        przeciwdziałania drastycznym nieuzasadnionym różnicom w obciążeniu opłatami (np. kilkusetprocentowym podwyżkom dla osób samotnych).

        Nierealne? Niekoniecznie, mieszanie metod, różnicowanie stawek, stosowanie zwolnień przedmiotowych i dopłat daje możliwość wyboru wychodzącego naprzeciw tym wymogom. We Wrocławiu skorzystano z tej możliwości, łącząc metodę powierzchniową z osobową. Gdańsk zaś czekał na nowelizację, aby z niej nie skorzystać, marnując czas czterech miesięcy. Czy naprawdę nieuzasadniony jest w tym kontekście zarzut lenistwa?

        2. Analiza możliwości, jakie przyniosła zmiana ustawy, powinna skutkować przedstawieniem kilku wariantów naliczania opłaty.

        3. Wówczas należałoby je poddać konsultacjom w trybie uchwały z 25 października 2007 r., która zobowiązuje do poprzedzenia konsultacji kampanią informacyjną, wymaga pisemnej lub elektronicznej formy konsultacji, umożliwiając szerokiemu gronu mieszkańców wyrażenie opinii, zobowiązuje prezydenta do zamieszczenia informacji w różnych publikatorach. Ma ona tę zaletę, że wymaga dostarczenia rzetelnej wiedzy, np. na temat kosztów systemu, które mają nawet większy wpływ na wysokość opłaty niż wybór metody. A tu wciąż mamy niejasność, że finansowane dotychczas z budżetu gminy zadania zostały "wrzucone" do ceny, jaką zapłacą mieszkańcy.

        Zaproponowany tryb postępowania chroni przed tym, czego najbardziej obawia się p. Lisicki, że na skutek ryzyka oszustw, związanych z metodą "osobową", z budżetu "wyparują " miliony. Zresztą zagrożenia wynikające z wyboru tej metody są wyolbrzymiane. Dzisiaj obowiązuje ona w spółdzielniach mieszkaniowych i wspólnotach. Można po prostu skorzystać z ich doświadczeń. Poza tym metoda ta nie jest bardziej podatna na nadużycia niż np. preferowana do niedawna przez wiceprezydenta metoda od gospodarstwa domowego. Nie wdając się w analizę możliwości kontrolnych, jakie daje prezydentowi fakt, że jest on organem podatkowym (które i tak nie zostały przeanalizowane przez władze miasta zatrudniające zespół prawników) trzeba przyjąć, że metoda "osobowa" jest możliwa do zastosowania, skoro wybrała ją większość samorządów. Byłoby szczególną arogancją przypuszczenie, że ich przedstawiciele zgłupieli i kierowali się "populizmem".

        Jolanta Banach

        Cały tekst:

        • 3 0

        • Jolanta Banach słusznie wskazuje obawy Lisickiego o wyparowywanie pieniędzy

          Jednakże troska wiceprezydenta, nie jest uwarunkowana dbałością o mieszkańców tylko własnych synekur.
          Jego dotychczasowe działania wskazują że w sprawie "śmieciowej" jest nie inaczej.

          • 3 0

    • Porównanie... +dla Paliszewskiego (1)

      Czytałem wypowiedzi Pani Banach.. szkoda, że tak mało konkretne jak wypowiedź Paliszewskiego. Osoby, które są w temacie szczególnie to docenią...

      Ogólnie to nie krytukuje Banach ale doceniam Paliszewskiego jako bardziej merytorycznego oraz Banach która może mniej trafnie ale słusznie zwraca uwagę.

      Żal d.. ściska na obecnych odpowiedzialnych za takie buble!!!!!!!!!!!:(

      • 4 1

      • Z wypowiedzą Banach jest ten szkopuł, że krytykuje detale ale nie samą ustawę a to w niej właśnie jest podstawowy błąd niosący tyle zamieszania.

        • 0 0

    • A może by zrobić petycję albo uchwałę obywatelską... (1)

      by zwolnić Lisickiego. W końcu jak będzie dużo podpisów i duże poparcie mieszkańców to będą musieli go zwolnić.

      • 4 0

      • NIe można tego zrobić powód jest prosty

        Lisicki nie został powołany w wyniku wyborów powszechnych i poprzez głosy obywateli, zatem skoro przez nich nie został powołany, nie może być także przez nich odwołany.
        Na stanowisko wiceprezydenta powołał go Paweł Adamowicz i ten z kolei został wybrany w powszechnych wyborach. Zatem by usunąć Lisickiego, należy odwołać Adamowicza. Inaczej się nie da, bo ponowny wybór Adamowicza na stanowisko prezydenta w Gdańsku oznaczać będzie jego kolejne powołanie dla Lisickiego.

        • 1 0

  • Zwolnić darmozjadów z magistratu!

    Tylu prawników z wodzem na czele .Na szadółki z krwiopijcami!!!

    • 11 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane