- 1 Całe Trójmiasto w strefie zakażenia ASF (249 opinii)
- 2 Od soboty spore utrudnienia na A1 (48 opinii)
- 3 Wojsko oferuje 6 tys. zł za wspólne wakacje (300 opinii)
- 4 Siedem pchnięć, dziura w głowie od kuli i złamana ręka (21 opinii)
- 5 Lody Miś były serwowane na ruinach zamku (27 opinii)
- 6 Po 80 latach dzwony wróciły do Gdańska (166 opinii)
Gdy spokojny pies zmienia się w brytana
Puszczony luzem pies zagryzł w Orłowie młodą sarnę. Mimo, że mieszkańcy poinformowali o wszystkim Straż Miejską i zrobili zdjęcia zabitej sarny, sprawy nie ma, bo - przed przybyciem strażników - ktoś zabrał martwe zwierzę.
O tym, że pies może być groźny dla zwierząt nie tylko w lesie, przekonał się w ostatnią sobotę pan Ryszard Ostrowski, członek Towarzystwa Przyjaciół Orłowa i mieszkaniec tej dzielnicy, a zarazem leśnik-pasjonat. Podczas spaceru na łące między ulicami Spacerową i Orłowską znalazł małą sarenkę. Zwierze było bardzo młode - mieszkańcy Orłowa kilka dni wcześniej zauważyli, jak w tej właśnie okolicy pojawiło się wraz z matką.
- Ryszard zadzwonił i powiadomił mnie o całej sprawie. Jeszcze w sobotę wieczorem poszedłem na miejsce i zrobiłem zdjęcia. W niedzielę rano zawiadomiliśmy Straż Miejską, którą już kilka razy uczulaliśmy, że w tym właśnie miejscu ludzie spuszczają ze smyczy i bez kagańca duże psy - mówi Sławomir Kitowski z Towarzystwa Przyjaciół Orłowa.
Strażnicy na miejscu pojawili się w niedzielę około godz. 14 - martwa sarenka jednak zniknęła. - Być może osoba, której pies ją zagryzł, zauważyła, że ktoś kręcił się przy zwłokach i po prostu zabrała je w nocy i gdzieś ukryła - dodaje Kitowski.
To całkiem możliwe, bo właścicielowi psa, który zagryzie dzikie zwierze grozić może bardzo poważna kara finansowa sięgająca nawet 10 tys. zł.
W tym wypadku jednak - jak w kryminale - nie ma zwłok, nie ma wykroczenia, nawet, jeżeli są zdjęcia wykonane przez miłośników Orłowa. Niemniej jednak Straż Miejska nie zamierza sprawy zostawić do końca samej sobie.
- Problem zagryzanych zwierząt, to problem do rozwiązania systemowego. Chcemy zminimalizować takie sytuacje, dlatego też rozważamy wprowadzenie w tej okolicy wspólnych patroli ze Strażą Leśną - mówi Danuta Wołk-Karaczewska, rzecznik gdyńskiej Straży Miejskiej.
Opinie (275) ponad 10 zablokowanych
-
2011-07-18 22:17
Spacerów po lesie Straży Miejskiej sie zachciewa.
Strażnik leśny i strażniczka miejska czy odwrotnie?
- 1 0
-
2011-07-18 21:33
Nie da się przy każdym postawić strażnika,
policjanta tudzież gestapowca z automatem. Dopóki chamstwo i cwaniactwo będą premiowane sukcesem, a człowiek przejawiający te cechy uznawany za sprytnego i zaradnego, dopóty takie sytuacje będą się powtarzać.
- 4 1
-
2011-07-18 21:31
Czupakabra
uważajcie na dzieci,podobno odstrasza ją przywiązana puszka do nogi dziecka,imituje czestotliwość która drażni system nerwowy czupakabry
- 4 1
-
2011-07-18 21:25
Psy to jedna sprawa
A co z puszczanymi luzem myśliwymi, którzy zabijają sarny?
- 9 2
-
2011-07-18 21:02
It's forfiter, szwagier, predator, k..a.
Widzisz jak je?- 1 1
-
2011-07-18 20:53
Jawnie widać że to robota wilka
Jawnie widać że to robota wilka a nie psa , no i na tym terenie występują .
- 2 3
-
2011-07-18 20:43
To musiała być mafia
...ha ha ha ...jak w GW dobieracie dziennikarzy...bo z tego co czytam.....ha ha ha
- 4 2
-
2011-07-18 20:28
Dlatego ja mam małeg kundla mało je i potrzebuje niewiele miejsca same plusy
- 3 0
-
2011-07-18 20:05
Nie rozśmieszajcie mnie. Za prokuratora Kaczmarka po gdyńskim lesie chodzili policjanci w mundurach
i nikt nie śmiał się źle zachowywać, nawet psy. Dziś policja pojawia się z rzadka, zatrzymując swoj pojazd z dala o lasu, jakby lękając się osiłków, którzy od szóstej rano wystają w lesie z wódą lub piwem. A zobaczywszy, że na skraju nic się nie dzieje, oddala się. Tymczasem, gdyby policja przełamała swoistą niechęć do zanurzenia się w listowie, mogłaby zobaczyć wielkie, karmazynowe ognisko, w którym piecze się ziemniaki czy udo sarny:-) P.S. Do autora tekstu: "Mimo że" pisze się bez przecinka.
- 3 0
-
2011-07-18 19:46
Pies to jedynie zwierzę
wielka szkoda, że przez złego i wyzutego z ludzkich uczuc osobnika ludzkiego zginęła taka śliczna sarenka i to w tak okrutny sposób
Odpowiedzialnosc za psa spada na wlasciciela. To on jest odpowiedzialny za to co sie stalo. mam nadzieję ze kiedys spotka go za to odpowiednia k a r a- 7 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.